Moskwa ogłosiła w końcu swoje wielkie zwycięstwo w Ukrainie. Już nie Kijów, nie Charków, ale Azowstal poddała się w końcu. To tak ważne zwycięstwo, że w zasadzie wojna jest już wygrana – przekonuje propaganda. A Azowstal nadal się broni, tylko inaczej. I broni swojej legendy
Relacjonowanie rosyjskiej propagandy w czasie tej wojny było o tyle interesujące, że propaganda ta miotała się próbując opisać niepojęte: Ukraina się nie poddała, Rosja nie wygrała w trzy dni, NATO przybliżyło się jeszcze bardziej do granic Rosji, a świat stanął przeciw niej.
Ale już tak nie jest. Propaganda otrząsnęła się i uporządkowała przekaz.
Po trzech miesiącach w końcu produkuje precyzyjnie i bez emocji to, co trzeba (choć na wizji propagandyści wyglądają na przejętych). Przekaz jest dobrze skalibrowany: Zachód jest zgniły, żyją nam geje i lesbijki, a sztuka jest tam upadła (na przykład na festiwalu w Cannes).
Polska chce zająć zachodnią Ukrainę (po to pojechał do Kijowa dziś prezydent Duda), Big Pharma za zgodą Żyda Zełenskiego eksperymentowała na niewinnej słowiańskiej krwi w tajnych laboratoriach w Ukrainie, a wszystko to razem, to naziści. Podli, przebiegli, ale głupi - upadną pod ciężarem sankcji, które nałożyli na wielką, niewinną i świętą Rosję.
Programy telewizyjne (a te oglądam) dostosowane są do potrzeb odbiorcy niewyrobionego, który ma tylko jedno źródło informacji. Wszystko jest po wiele razy powtarzane, żeby się utrwaliło. Wróg jest jasny, Putin jest wspaniały.
W przekazach agencyjnych jest trochę więcej niuansów - bo szczegóły wielkiego zwycięstwa Rosji nad Ukrainą i Zachodem są jeszcze doprecyzowane.
Relacja z kapitulacji Azowstali niejako zamyka okres niepewności propagandy. Myślę, że teraz będzie w kółko ten sam przekaz, aż do mdłości.
W “Wiestiach Tygodnia”, coniedzielnym propagandowym podsumowaniu tygodnia w I kanale państwowej telewizji, reportaż z tego zwycięstwa zajął aż 25 minut. To przełom — przekonywała propaganda. — Wszystko teraz będzie inaczej. Ukraińcy się na pewno poddadzą.
Prowadzący program Dmitrij Kisieliow chwalił Putina, który w swej wielkiej mądrości przed miesiącem zakazał szturmu na ukraińską twierdzę. Obrońcy trzymali się jeszcze miesiąc, ale się w końcu poddali. I choć przez wiele dni propaganda wzywała do zabicia żołnierzy z Azowstali, za swój sukces ogłosiła to, że zgodzili się na poniżającą niewolę. Bo to może pozwolić na odarcie ich z nimbu bohaterstwa.
Na zdjęciu — czołówka "Wiesti tygodnia" i sam Kisielow. Na ekranie napis "Wielki sukces"
Propaganda bardzo się stara.
Azowstal to wielki kombinat metalurgiczny w centrum Mariupola, miasta oblężonego przez Rosjan od 7 marca. W trzecim tygodniu kwietnia broniła się już tylko Azowstal. To, że podziemia opuszczonych zakładów są doskonałą twierdzą, było dla Rosjan szokiem. Co tylko dowodzi, jak zaskoczyła ich ukraińska obrona.
21 kwietnia nastąpił zwrot: minister obrony Szojgu zaraportował Putinowi, że miasto jest zdobyte. Z wyjątkiem Azowstali, która teraz będzie szturmowana. A Putin na wizji, na oczach wszystkich, nerwowo kiwając nogą zakazał szturmu.
Kombinat bronił się jeszcze miesiąc. Cały czas był bombardowany – oficjalnie, żeby uniemożliwić obrońcom próby przedarcia się. Jednocześnie trwały międzynarodowe negocjacje, by uratować życie cywili i żołnierzy.
Najpierw trwała operacja ewakuacji cywili, którzy schronili się w Azowstali razem z żołnierzami. Od połowy zeszłego tygodnia obrońcy zaczęli oddawać się do niewoli.
Telewizja rosyjska sprawozdawała to obszernie codziennie, jednak niedzielna relacja przebiła wszystko.
Reporterzy pokazywali wyjście żołnierzy, i to jak wcześniej, ponieważ Rosja jest humanitarna, droga z Azowstali była oczyszczona z małych min, które mogłyby jeńcom urwać stopy (“ale nie zabić”). Skąd się tam te miny wzięły, nie powiedziano — być może po prostu same urosły.
Telewizja pokazywała kolejki żołnierzy do wylegitymowania i przeszukania, i powtarzała, że każdy z jeńców to źródło informacji, zostanie przesłuchany. Kisieliow znowu szydził, że nie starczyło im bohaterstwa, a Zełenski im nie pomógł, bo wolał “występować w zachodnich mediach”.
Jeńcy byli rozbierani przed kamerą, żeby sfilmować ich tatuaże (tryzuby, znaki śmierci). Reporter mówił, że są oszołomieni i nie rozumieją, że wszystko skończone. Ale widz miał prawo spodziewać się pokornych zeznań ze strony jeńców, bo taka do tej pory była to reporterska forma w rosyjskiej telewizji: złamany człowiek kaja się przed kamerą. I reporter w hełmie podstawiał jeńcom mikrofon z napisem "Rossija", a ci milczeli.
Najwyżej mówili, że rannych jest dużo. Albo podawali do kamery nazwisko, stopień i numer. “Pułk Azow” - mówili patrząc wprost.
Więc po raz kolejny Kisieliow powtarzał w swoim programie, że nie zdobyli się na śmierć.
“Masowa kapitulacja bojowników pułku azowskiego w Mariupolu to początek końca nazistowskiej ideologii na Ukrainie. Inne jednostki batalionów narodowych będą się bardziej aktywnie poddawać, ponieważ trzon ideologiczny stanowił Azow"– przekonywał w niedzielę Wiktor Wodołacki, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji ds. WNP, Integracji Eurazjatyckiej i Stosunków z Rodakami Dumy Państwowej.
Tymczasem propaganda dodawała z Azowstali szczegóły, które — zapewne wbrew intencjom — złożą się na legendę obrony.
„Nie jest jasne, kto, nikt nie bierze odpowiedzialności, ale po odejściu głównej części ktoś wydał rozkaz wysadzenia składów amunicji. Zrobiono to pospiesznie, w rezultacie sześć ludzie zginęło natychmiast, a cztery kolejne osoby zostały ranne" – powiedział szef “donieckiej republiki” Denis Puszylin w programie innego propagandysty, Władymira Sołowiowa.
Rosjanie nie wiedzą, czy poza tymi, którzy wysadzili składy amunicją, ktoś jeszcze został. Puszylin nie wykluczył, że wojsko ukraińskie może pozostać na terenie zakładu. Mają zapasy żywności i wody, ale za mało leków. Teraz, według szefa DRL, w zakładzie przeprowadzana jest dokładna kontrola „każdego pomieszczenia, każdego zakamarka”.
Wielkie rosyjskie zwycięstwo nie zakończy się tak szybko – obiecuje widzom propaganda. Teraz trzeba zorganizować trybunał, który osądzi jeńców.
“Na rękach tych wojskowych krew wielu, wielu cywilów, mieszkańców Mariupola, innych miast i regionów. Wierzę, że sprawiedliwość musi zostać przywrócona. Jest o to prośba ze strony zwykłych ludzi, społeczeństwa i prawdopodobnie zdrowej części społeczności światowej” – powiedział z kolei Puszylin na spotkaniu z delegacją frakcji Żyrinowskiego w Dumie.
Kierujący nią po śmierci lidera Leonid Słucki zgodził się z Puszylinem w sprawie procesu ukraińskiego wojska. „Przed Norymbergą były trybunały w Kijowie i Charkowie. I myślę, że to, co wydarzyło się w Mariupolu, co dzieje się dzisiaj, ale z pewnością zostanie zatrzymane w Kramatorsku w najbliższych dniach, będzie tematem trybunałów różnych szczebli” – powiedział Słucki.
A potem pada regularne zapewnienie, że terytoria „nadal okupowane przez ukraińskich nacjonalistów” wkrótce przejdą pod kontrolę armii rosyjskiej i sił republik Donbasu.
Od trzech dni propaganda pokazuje też, jak do dobrze Rosja traktuje jeńców z Donbasu. Daje im mianowicie wodę i jedzenie, a nawet leczy. Jeńcy trzymani są w kolonii karnej, gdzie warunki zdaniem propagandy są znakomite. Ale obrazki pokazywane w telewizji o tym przeczą. To okropne, brudne, przeludnione miejsce.
Należy się więc przygotować na relacje w sprawie jeńców z Azowstali. Moskwa będzie chciała ich publicznie złamać, bo dziś — choć to zapowiedziała — obrońcy Azowstali ewidentnie się nie złamali.
Co oznacza dla świata, że obrona Azowstali trwa. A my patrzymy.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze