0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Paweł ŚredzińskiFot. Paweł Średzińsk...

Osobą, która o grzybach Puszczy Knyszyńskiej wie najwięcej, jest Mirosław Gryc. Na co dzień mieszka w Ogrodniczkach, ulokowanych tuż u puszczańskich wrót, a zawodowo nie zajmuje się nauką. Grzybów szuka w czasie wolnym od pracy, a jego osiągnięcia budzą uznanie najsławniejszych mykologów Polski i całego świata. Nie ukrywam, że kiedy usłyszałem o jego dokonaniach, chciałem poznać człowieka, dzięki któremu świat puszczańskich grzybów przestał być mykologiczną białą plamą.

W 2019 roku Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej wydał opracowanie poświęcone grzybom przygotowane przez zespół wybitnych mykologów. Okazuje się, że na terenie tego kompleksu leśnego stwierdzono występowanie między innymi 26 gatunków chronionych, 267 gatunków z czerwonej listy grzybów, 101 gatunków nowych dla Polski i 148 gatunków w większości znalezionych po raz pierwszy na terenie naszego kraju w XXI wieku. To imponujący wynik. Lista z pewnością będzie się wydłużać, a wszystko to za sprawą pana Mirosława.

W internecie znajdziemy specjalną stronę poświęconą grzybom Puszczy Knyszyńskiej i jej okolic. Prowadzi ją właśnie Pan Mirosław. Już pobieżne przejrzenie tej strony pokazuje ogrom pracy, który wkłada w jej funkcjonowanie. Strona internetowa Pana Mirosława to kopalnia wiedzy o grzybach Puszczy Knyszyńskiej. Choć mógłbym poprzestać na skopiowaniu jego licznych wpisów, postanowiłem się z nim spotkać i wybrać na wspólny spacer po puszczy.

Na grzyby z lupą i mikroskopem

Spotykamy się w ciepły letni dzień. Trwa pora sucha, chociaż ostatniej nocy spadł obfity deszcz, a na drogach widać kałuże. Mój rozmówca ładuje do swojego samochodu drewno opałowe, na którego zabranie dostał zgodę od nadleśnictwa. Ruszamy pieszo leśną drogą w stronę Czołnowa, a ja od razu zadaję panu Mirosławowi pierwsze pytanie. Dlaczego zajął się grzybami? Gdyby zbierał informacje wyłącznie o gatunkach jadalnych, pewnie nikogo by to nie dziwiło. On jednak rozwinął swoją mykologiczną pasję i dziś szuka grzybów mikroskopijnych nieznanych w Polsce, które wymagają iście benedyktyńskiej cierpliwości i ogromnego zacięcia wspartego potężną dawką wiedzy.

Po chwili namysłu pan Mirosław odpowiada:

„Wiesz pan, takie pytanie to zadawano już mi kilka razy: dlaczego grzyby, a nie nic innego. W sumie to nie do końca prawda, interesują mnie i inne tematy. Z grzybami mam jednak wsparcie od innych ludzi, których poznałem właśnie dzięki grzybom.

Akademie nauk, życzliwe osoby z prawie całego świata pomagają mi w rozwoju tej pasji.

A jak to się zaczęło? Tak naprawdę to się zaczęło, jak skończyłem budowę domu i miałem nieco więcej wolnego czasu. Około 15 lat temu. Do Ogrodniczek przeniosłem się w 1997 roku wiosną, 1 czerwca. Pochodzę z Narwi. Wcześniej mieszkaliśmy z żoną w Białymstoku. W 1994 roku rozpocząłem budowę domu w Ogrodniczkach i w 1997 roku przeprowadziliśmy się do podpiwniczenia. Sam musiałem to wszystko budować. Stać było mnie na materiały, ale nie było już stać na pracowników. Nadal zresztą buduję. Niedawno kuchnię robiłem.

Już jak mieszkałem w Białymstoku, to chodziliśmy z żoną i dziećmi na spacery do puszczy. Później miałem problemy z kręgosłupem i zacząłem dużo jeździć rowerem. Sporo czasu przebywałem w puszczy. W końcu pomyślałem, że skoro tyle w puszczy przebywam, to zacznę ją lepiej poznawać. Zaznajomię się z nią. I tak to się zaczęło.

Od samego dzieciństwa natura mnie interesowała. Ostatecznie zainteresowały mnie najbardziej grzyby. Moje poszukiwania zaczynałem w okolicach Ogrodniczek, bo tam zamieszkałem i miałem blisko. Później też w rejonie Czołnowa, gdzie teraz jesteśmy, bo dojazd tu był dobry. Jednak zanim pojąłem wystarczająco dużo w zakresie mykologii, to było tak: jestem w lesie. Tu nieznajomy grzyb, tam nieznajomy. A teraz? Teraz idę i większość gatunków już znam, z większością to już jesteśmy po imieniu”.

Grzech mykologiczny

„Nawiązałem współpracę z ludźmi z Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu. I tak powoli zacząłem rozwijać to moje zainteresowanie. Decydujący był kontakt z doktor Anną Kujawą. Anna Kujawa to jest wspaniała kobieta, która potrafi namówić do grzechu, że tak powiem, oczywiście do tego grzechu mykologicznego. Bardzo sympatyczna i pomocna osoba. Drugą bardzo wspierającą mnie osobą jest Błażej Gierczyk, który, jak ja, również jest amatorem, ale jest też jednym z najlepszych mykologów w Polsce”.

Nagle mój rozmówca przerywa i wskazuje:

„Tu, jeśli pana by interesowało, mamy grzyby tęgoskóre, potocznie i mylnie przez niektórych nazywane purchawkami. Są w stanie zejściowym, bo wyschnięte. A tutaj chciałem jeszcze panu coś pokazać, bo tu jest jeszcze ciekawy grzyb, kustrzebka. Ona tu występuje, ale było dość sucho, więc nie wiem, czy nie powysychała. A jest taka wielka, że muszę okulary założyć. Jeszcze tydzień temu tu była.

Mówię panu o niej, bo wszyscy wyobrażają sobie, że grzyby to tylko są kapeluszowe. Większość ludzi myśli, że grzyb to musi mieć kapelusz i trzon, a tu są zupełnie inne formy. Czarki, grzyby w formie buławy oraz inne. Jakby była teraz dobra pogoda dla grzybów i mokro, to występuje tu jeszcze parę ładnych i rzadkich w Polsce grzybów. Pokazałbym panu, ale w tej chwili ich na pewno nie ma. O! Są jednak te kustrzebki. Widzi pan? Ale są zejściowe. Teraz nie ma dobrych warunków dla rozwoju tego typu grzybów”.

Po chwili Pan Mirosław wraca do opowieści o tym, jak rozwinęło się jego zainteresowanie grzybami:

„Dużą rolę odegrało bio-forum. To jest takie internetowe forum grzybowe, tam Marek Snowarski prowadzi największy atlas internetowy grzybów. Około czterech, pięciu tysięcy gatunków grzybów już w nim jest, a został stworzony przez mykologów amatorów. Na tym forum łapiemy kontakty z ludźmi, którzy przygotowują eksykaty, czyli zajmują się oznaczaniem i szukaniem różnych grzybów. Z kolei Błażej Gierczyk założył prywatne fungarium i ma chyba największą w Polsce kolekcję grzybów. Razem z nim już parę razy publikowaliśmy książki i artykuły o grzybach.

Kogokolwiek nie poznałem z mykologów, to zawsze na początku był kontakt internetowy. Później uczyłem się rozpoznawać nieznane mi wcześniej gatunki. Najpierw grzyby pospolite, później coraz rzadsze, a jeszcze później te, których prawie nie widać gołym okiem – i do tych był już potrzebny mikroskop. No i zaczęło się. Bo jak już jest mikroskop, to zaraz szukanie literatury, kolejne fora, nawiązywanie mykologicznych znajomości. A dziś grzyby z Puszczy Knyszyńskiej lądują na całym świecie.

Przeczytaj także:

Na grzyby przez cały rok

Tak powstała – i wciąż powstaje – imponująca kolekcja pana Mirosława, o której tak opowiada:

„W tej chwili z puszczy mam już zebranych około dwóch tysięcy gatunków grzybów. Z tego jadalnych jest kilkanaście. Musi pan zrozumieć, że to są grzyby wielkości od 0,2 milimetra do tych wysokogabarytowych. Te grzyby, powiem panu, to jest naprawdę coś. Przy tym nie można się nudzić. A u mnie sezon na grzyby trwa cały rok. W tej chwili mamy suszę, to zazwyczaj w takich warunkach wybieram się na tereny podmokłe, gdzie również występują specyficzne gatunki. Zimą przy dużych mrozach grzyby też są, ale w formie utajonej, i trudno je znaleźć. Ale jak są odwilże, to oczywiście występują nawet wtedy grzyby jadalne, nawet w lutym, tak zwana zimówka, podobna kształtem do opieńki. Sezon grzybowy można przeciągnąć nawet do lutego”.

Pan Mirosław zaznacza:

„Ja akurat, jeśli chodzi o jadalne, to jestem laik, zbieram jadalne tylko okazyjnie, nigdy nie wybieram się specjalnie na grzybobranie. Nie szukam grzybów, żeby mieć co jeść. Jadalne gatunki zbieram przy okazji zbierania grzybów rzadkich. Często jest tak, że człowiek, który interesuje się grzybami, nie zbiera ich prawie wcale w celach konsumpcyjnych. Obecnie więcej czasu poświęcam mikroskopowaniu i literaturze. Biorę próbki do domu. Mam specjalne pomieszczenie do przechowywania tych próbek, żeby dłużej można było je utrzymać w odpowiednim stanie, bo wszystkiego od razu nie jestem w stanie przejrzeć. Dlatego zorganizowałem sobie miejsce, gdzie je przechowuję i systematycznie w tygodniu przerabiam.

Czasem wystarczą dwie, trzy godziny pobytu w terenie. Jak się w tym czasie odpowiednio dużo uzbiera próbek, to mam zajęcie na tydzień. Sprzęt do mikroskopowania mam podstawowy. Oprócz tego pęsety, igły do pobierania próbek pod mikroskop, odczynniki chemiczne. A jak się okazuje, że znalazłem znów coś ciekawego z rodzaju, którego nie mikroskopuję, to przekazuję innym mykologom”.

Pan Mirosław znów przerywa, żeby pokazać mi kolejny gatunek:

„O tu mamy stożkówkę. Dużo gatunków tego rodzaju wyrasta na tych terenach”.

Zbliżenie na dłoń, która trzyma gałązkę z nalotem grzybów
Niektóre rzadkie grzyby można zobaczyć tylko pod lupą i mikroskopem. Fot. Paweł Średziński

Każdy las ma swoje grzyby

Po chwili mykolog kontynuuje opowieść:

„Każdy las ma swoje grzyby. To nie jest tak, że wszędzie rośnie prawdziwek. Tutaj, w tym lesie, gdzie jesteśmy teraz, nie wyrośnie borowik. Tu jeśli już, to wyrosną podgrzybki. Dla grzybiarzy w tym fragmencie lasu tylko one będą interesujące. Cała reszta grzybów tych ludzi nie obchodzi.

Dalej jest ładny fragment lasu, starodrzew, ale tu grzybiarz się nie zapuszcza, bo nic tam nie znajdzie. To już miejsce dla mykologa. Teraz w pobliżu jest dużo powycinanych fragmentów. Wichura zrobiła swoje. Tu też powywalało potężne drzewa. Dawniej był piękny las, który można nazwać pierwotnym, a w tej chwili połowa z niego została. W pobliżu wyznaczono ostoję grzybów. Jak przeszła wichura, część połamanych drzew zabrali, a te wywrócone dęby, co tam rosły, były pomnikami, i one musiały zostać. I zrobili ostoję grzybów.

Grzyby lubią te martwe drzewa. Na jednym takim drzewie można znaleźć nawet kilkaset gatunków: od kapeluszowych po te mikroskopowe. Jednak trzeba pamiętać, że rzadkie gatunki to dziś pojęcie względne. Kiedy kilkadziesiąt lat temu powstała ich lista ułożona przez Władysława Wojewodę, zostały nadane różne kryteria zagrożenia. Później, jak brać mykologiczna się uaktywniła, to okazało się, że niektóre gatunki uznane za rzadkie występują pospolicie, tylko po prostu brak było ludzi do zweryfikowania powszechności ich występowania”.

Zatrzymujemy się przy pniu powalonego przez wiatr drzewa, a pan Mirosław wskazuje:

„Widzi pan, o tu, piękny grzyb pokażę, świecznica, to jest nawet przyjmowane do rejestru grzybów rzadkich. Poszukam jeszcze, czy coś innego tutaj nie rośnie. Są jakieś grzybówki. Tu jeszcze występuje taki maleńki grzybek z rzęskami, Trichophaea, ale teraz jej nie widzę. Chyba powysychały. Każdy grzyb lubi wilgoć.

Te małe grzyby, które można rozpoznać tylko pod mikroskopem – tymi to najchętniej się zajmuję. Takie drobiazgi. Nawet w terenie muszę używać lupy, a potem biorę próbkę i oglądam w domu pod mikroskopem. Większość gatunków grzybów tego rodzaju, jakieś 80-90 procent, jest rozpoznawalnych tylko w dużym powiększeniu pod mikroskopem, koniecznie z próbki robionej z materiału żywego. Wysłanie komuś do sprawdzenia nie ma sensu. Wyschnie i zatrą się cechy niezbędne do identyfikacji. Chyba że badania DNA. Na to jednak Polaków nie stać. A szkoda. W innych krajach, nawet w Czechach, mają pieniądze. Nawet amatorzy tam dysponują środkami. Tu muszę sobie radzić sam”.

Po chwili pan Mirosław przyznaje:

„Najbardziej lubię chodzić po lesie w pojedynkę. Nawet psa nie biorę.

Wtedy potrafię podejść naprawdę blisko różnych zwierząt, obejrzeć, porozmawiać z nimi. A zdarzało mi się z dzikami rozmawiać. Naprawdę! To są bardzo inteligentne zwierzęta. Kilkanaście lat temu jeździłem w okolice Krasnego Lasu. Każdego razu wjeżdżałem w watahę dzików, która uciekała w popłochu. Za którymś razem, dojeżdżając do tego miejsca rowerem, kląskałem, dając z daleka znać, że nadjeżdżam. Za trzecim czy też czwartym razem jak jechałem, to już nie uciekały. Jedynie podnosiły łby z zielska, patrzyły, czy się nie zatrzymuję, a jak już przejechałem, to dalej spokojnie żerowały. Można szybko te dziki przyzwyczaić do siebie”.

Jak chronić grzyby?

Wszystkie gatunki grzybów znalezione w Puszczy Knyszyńskiej są opisywane na stronie internetowej prowadzonej przez mojego rozmówcę, który jednak zaznacza:

„Już czasem nie nadążam tego wszystkiego zamieszczać. Na co dzień muszę pracować, ale uruchomiłem ten atlas, bo denerwowało mnie, że wszyscy piszą o tym, jakie to grzyby w Białowieży, w Bieszczadach – a Puszcza Knyszyńska była białą plamą. Ja trochę rozreklamowałem również Puszczę Knyszyńską na świecie. Powiem panu, że to jest w tej chwili jedna z najbardziej znanych puszcz w świecie mykologów. Moje grzyby trafiają na sekwencje do Niemiec, Czech, Włoch, Kanady, Stanów Zjednoczonych. To wszystko jest tam dalej opracowywane. Dużo grzybów już mam wysłanych. Niedługo będzie wysyłka do Francji. Promowanie naszej puszczy jest fajną sprawą”.

Pan Mirosław wskazuje: „Pójdziemy tędy”. Po krótkiej chwili znów stajemy, a on zwraca moją uwagę na kolejny okaz:

„Tu mamy ciekawego grzyba. Już po gatunku grzyba możemy stwierdzić, że to pniak po świerku. Proszę powąchać. Nie pachnie jak anyż? Nazwa pochodzi od tego zapachu. Niszczyca anyżkowa. Teraz lepiej czuć. Występuje tylko na drzewach iglastych. Na podstawie niektórych grzybów można rozpoznać również gatunek drzewa, nawet jeśli został po nim tylko pień.

W puszczy można spotkać różne grzyby. Niektóre są naprawdę interesujące. Różne są też miejsca, gdzie rosną. Część grzybów potrzebuje pożaru, żeby wyrosnąć. Bo pożar jest zjawiskiem naturalnym. Jedni mówią, że kataklizm – a dla nich jest wybawieniem. Inne rosną tylko na określonym gatunku, czyli substracie. W tym świecie panuje ogromna różnorodność”.

Gdy ruszamy dalej, mykolog przypomina:

„W tej chwili jest susza. Za wiele, jak pan widzi, nie ma. Z tą pogodą bywa różnie. U nas we wrześniu czasami nawet suchego grzyba się nie znajdzie. Cała Polska zbiera grzyby, u nas wyż wschodni i mamy piekielną suszę, i w lesie nie ma nic. Wcześniej borowiki występowały u nas we wrześniu masowo, każdego roku. A te ostatnie lata – to różnie z nimi bywa. Niestety.

Zmiany klimatu odbijają się najszybciej na grzybach”.

A co możemy zrobić, żeby lepiej chronić grzyby? Pan Mirosław odpowiada bez wahania:

„W tej chwili powinniśmy największy nacisk położyć na zachowanie lasów naturalnych z grubym i starym drzewostanem. Zostawić obumarłe drzewa na pniu. Niektóre gatunki, te ginące, potrzebują grubego substratu, żeby urosnąć. I te są najbardziej zagrożone”.

Jak uważa mój rozmówca:

„Świat grzybów jest wciąż niedokładnie zbadany. Co chwila znajduje się nowe gatunki. Przybywa ich z każdym dniem. Ten temat nie pozwala na nudę, co roku odkrywam parę gatunków nowych dla Polski. Przy mojej pracy zawodowej nie ma urlopu – mam mały sklepik osiedlowy, który prowadzę z żoną. Od czwartej rano na nogach, żona w pracy, a ja, jak sam Pan widzi, szykuję drewno na zimę. A do tego muszę jeszcze mieć czas na moją grzybową pasję”.

Podagrycznik na zdrowie

Wracamy do miejsca, gdzie Pan Mirosław ładował drewno. Jak mi mówi, grzyby okazały się początkiem jego poszukiwań w świecie puszczańskiej przyrody.

„W tej chwili moje zainteresowania są szersze niż same grzyby. Wie pan, co to jest?” – pokazuje mi rosnące przy leśnej drodze rośliny. – To podagrycznik.

Pan Mirosław poważnie chorował, a gdy zawiodła publiczna opieka zdrowotna, postanowił skorzystać ze zdobytej wiedzy i leczyć się na własną rękę za pomocą ziół. Bazując w szczególności na preparatach robionych z podagrycznika pospolitego oraz kwiatu czarnego bzu, szybko pozbył się dużej części swoich dolegliwości. W pierwotnym założeniu właściwie dobrane zioła miały zlikwidować stany zapalne stawów. Po dłuższym stosowaniu okazało się jednak, że ta terapia zlikwidowała również nadciśnienie tętnicze i dokuczliwą alergię.

Na koniec pan Mirosław zauważa:

„Podagrycznik, proszę pana, mnie uratował. Ile jeszcze takich skarbów czeka na nas w lesie?”

A ja nie mogę wyjść z podziwu, że są tacy ludzie, którzy sami z siebie ruszają w las i w wolnym czasie, po pracy, odkrywają nowe gatunki, wyręczając świat nauki. Żegnamy się. Pan Mirosław dalej ładuje drewno, a ja ruszam do samochodu. Od teraz będę zupełnie inaczej spoglądał na świat grzybów.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY„ to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze