„Zaczniemy myśleć o sprawcy, że nie miał zgody na seks. Czy odurzył, upił, wykorzystał brak siły, by się bronić? To kluczowa zmiana. Prawna i społeczna” – mówi o zmianie definicji gwałtu OKO.press Anita Kucharska–Dziedzic, posłanka Lewicy
Parlament zakończył 26 lipca 2024 roku pracę nad projektem ustawy zmieniającym definicję gwałtu. Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Nowelizacja zmienia art. 197 i 198 kodeksu karnego. Art. 197 przewidywał kary od dwóch do 12 lat więzienia za doprowadzenie „przemocą, groźbą lub podstępem do obcowania płciowego”.
To archaiczna definicja, która oznaczała, że brak zgody na czynności seksualne nie wystarczał do stwierdzenia przestępstwa. Nowelizacja zakłada, że za zgwałcenie uznawane będzie doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego mimo braku jej zgody.
Za ten czyn grozić będzie od dwóch do 15 lat pozbawienia wolności. Jeżeli prezydent Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy, nowa definicja gwałtu wejdzie w życie za sześć miesięcy. W jaki sposób jej zmiana wpłynie na praktykę sądową? I na czym teraz powinno skupić się państwo?
Na zdjęciu: policjanci wyprowadzają z sali sądowej oskarżonego w procesie o gwałt, Sąd Okręgowy w Opolu, 20 lipca 2011.
Do tej pory śledztwo i proces w sprawie o zgwałcenie skupiały się wokół tego, jak przekonująco ofiara broniła się przed gwałtem. Dopiero krzyk i opór ofiary sprawiały, że dane zachowanie mogło być kwalifikowane jako gwałt. W praktyce zgwałcone osoby, zamiast udowadniać winę sprawcy, musiały przekonywać, że odpowiednio się broniły przed przemocą. A ofiary często się nie bronią, bo nie mają siły, przeżywają efekt zamrożenia.
Tak została potraktowana przez prokuraturę Anna Ratajczak, która została zgwałcona przez mężczyznę poznanego w trakcie pracy na jednym z poznańskich ogródków działkowych w czerwcu 2023 roku. “Byłam przerażona. Obcy mężczyzna siłą trzymał mnie w zamkniętej altance i nie chciał puścić. Był środek dnia. Nikogo nie ma wokół. Nagle przytrzymał mnie mocniej i zaczął dotykać.
Strach mnie paraliżował.
Widziałam wokół siebie ciężkie przedmioty. Nie ruszałam się, bo bałam się, że jeżeli zareaguję, to mnie zabije” – mówiła nam Anna. Przez rok kobieta czekała na wszczęcie postępowania w sprawie przestępstwa gwałtu, które zgłosiła na policję tego samego dnia, licząc na sprawiedliwość. Ale się nie doczekała. Jej historię opisywaliśmy w OKO.press:
Skąd się bierze przywiązanie do koncepcji „Nie krzyczała – nie było gwałtu”? Takie podejście, jak zauważają eksperci, jest wyrazem teorii wolności seksualnej, która uwypukla konieczność wyrażenia sprzeciwu wobec niechcianych zachowań seksualnych. Współczesne standardy ochrony praw człowieka mówią o autonomii seksualnej, która kładzie nacisk na świadomą zgodę, wolną od przymusu, strachu i dezorientacji. Nowa definicja zakłada, że jeśli nie ma zgody na stosunek seksualny, mamy do czynienia ze zgwałceniem. I eliminuje domniemanie zgody.
Tylko „tak” oznacza zgodę na zbliżenie.
Pojawiają się głosy, że nowy zapis może nie zmienić wypracowanej przez lata błędnej praktyki sądowej. „Do tej pory największy problem polegał na tym, że w sytuacji, kiedy osoba pokrzywdzona doznawała stanu paraliżu ze strachu, sprawca nie musiał używać przemocy, groźby czy podstępu” – mówi OKO.press Adam Kuczyński, radca prawny, założyciel Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu, który w sądach reprezentuje pokrzywdzone kobiety. „To znamiona przestępstwa w definicji zgwałcenia. Sądy uznawały więc, że przestępstwa nie było. Mam obawy co do zastosowania zmienionej definicji zgwałcenia w praktyce i realizacji tego, co wynika z Konwencji Stambulskiej, czyli uznania, że wprowadzona zmiana opiera się na zgodzie na obcowanie płciowe" – mówi Kuczyński.
Według niego nowa definicja gwałtu powinna odzwierciedlać zapis art. 36 Konwencji Stambulskiej. I mówić wprost, że zgoda musi być świadoma i dobrowolna. „Praktyka sądownicza powinna opierać się na pytaniu o to, dlaczego sprawca myślał, że ma zgodę na obcowanie płciowe z pokrzywdzoną. Prokuratorzy, policja i sąd mogą próbować w ten sposób interpretować i stosować przepisy. Byłoby to zgodne z Konwencją Stambulską, chociaż wątpię, że to nastąpi” – mówi prawnik.
Jak podkreśla jednak w rozmowie z OKO.press autorka projektu prawniczka Danuta Wawrowska, aktualny zapis zakłada domniemanie zgody na seks i to osoba pokrzywdzona musi to domniemanie obalić. W nowej definicji tego domniemania zgody już nie ma. Zapis zakłada, że tę zgodę trzeba każdorazowo wyrazić. I to jest najistotniejsza zmiana.
Obecna propozycja to wynik m.in. ekspertyzy prof. dra hab. Włodzimierza Wróbla, przewodniczącego komisji kodyfikacyjnej prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. A ta zawiera w sobie element zgody. Prof. Wróbel podkreśla, że wprowadzenie do kodeksu karnego terminu „świadomej zgody” (czyli sformułowania z Konwencji Stambulskiej) mogłoby doprowadzić do sporów interpretacyjnych. A znowelizowana definicja gwałtu będzie „chronić ofiary nadużyć seksualnych i nie wymaga w każdym przypadku przeprowadzenia skomplikowanego dowodzenia braku autonomii wykluczającej dopiero możliwość wyrażenia dobrowolnej zgody przez ofiarę”.
Bo przemoc jest zawsze bez zgody, groźba i podstęp również.
Taki projekt pozytywnie oceniło Ministerstwo Sprawiedliwości.
„Nowelizując przepisy dotyczące definicji gwałtu, braliśmy pod uwagę praktykę sądową. Zmiana art. 197 i art.198 kodeksu karnego w sposób oczywisty nakreśla policjantom, że nie mogą zlekceważyć osób zgłaszających na komisariacie gwałt, które nie mają śladów pobicia czy walki. Prokuratorom, że brak zgody to przesłanka oraz że muszą udowodnić sprawcy, że działał z premedytacją, wiedząc, że nie ma zgody” – mówi OKO.press Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy, przedstawicielka wnioskodawczyń. Według niej zmiana przepisów wpłynie na orzeczenia sądów. Bo organy ścigania zaczną zajmować się sprawcą, jego intencjami, udowadnianiem mu złej woli.
"Wychodzimy ze schematów myślenia o przymiotach osób, które doświadczyły przemocy seksualnej.
Zaczynamy zajmować się sprawcami. To kluczowe"
– mówi Kucharska-Dziedzic. Według niej konsekwencją zmiany przepisów będzie zmiana praktyki sądowej. Już teraz, jedna z wykładni Sądu Najwyższego mówi, że na podstawie art. 197 można ujmować brak zgody jako przesłankę zgwałcenia. To tak zwana przesłanka ukryta. Chodzi o wyrok Sądu Najwyższego, który zapadł w 2023 roku.
"W tym przypadku chodziło o gwałt małżeński i sytuację, w której kobieta nie krzyczała i nie broniła się, bo nie chciała budzić sąsiadów i dzieci. Mąż wiedział, że nie ma zgody na obcowanie płciowe, a mimo to je kontynuował. Sąd Najwyższy doprowadził do skazania męża za zgwałcenie. Mieliśmy już praktykę sądową, która była prawidłowa i stosowana. Jednak nie zawsze” – mówi Kucharska-Dziedzic.
„Art. 197 1 i 1a zakłada, że kara za zgwałcenie osoby, która była świadoma i nie wyrażała zgody, bądź jej świadomość była zniesiona, więc tej zgody wyrazić nie mogła, jest dokładnie taka sama. Przestajemy różnicować ofiary. Nie myślimy już o tym, w jaki sposób były ubrane, czym były odurzone i jak w związku z tym się zachowywały czy były osobami z niepełnosprawnościami. Zastanawiamy się, czy sprawca chciał zgwałcić, odurzył, upił, wykorzystał niepełnosprawność, chorobę, czy brak siły, by się bronić. I to jest zasadnicza zmiana. Nie tylko prawna, także społeczna”.
Jeżeli prezydent Andrzej Duda podpiszę nowelizację ustawy, państwo będzie miało pół roku na przystosowanie przepisów prawa do rzeczywistości (to określony w przepisach prawa okres vacatio legis). Ministerstwo Sprawiedliwości będzie mogło wydać odpowiednie rozporządzenia, a państwo wyjść z inicjatywą szkoleń dla prokuratorów i osób, które w pierwszej kolejności zajmują się osobami pokrzywdzonymi.
"Okres pół roku przystosowywania nowych przepisów to czas, by sfinansować z Funduszu Sprawiedliwości kampanię informacyjną dla osób pokrzywdzonych przemocą seksualną. Ludzie powinni wiedzieć, w jaki sposób zgłaszać przestępstwo gwałtu i że mogą bezpiecznie zeznawać. Prokuratorzy muszą udowodnić sprawcy brak zgody ofiary i świadome postępowanie osoby, która została pokrzywdzona. Społeczeństwo musi z kolei zrozumieć, że kobieta, która była pod wpływem pigułki gwałtu czy dziewczyna, która została upita przez sprawców, została zgwałcona. I to, że się nie broniła, nie świadczy o jej winie.
Nikt już nie powie, że »sama chciała, bo była pijana«.
Zgoda musi być świadoma i dobrowolna. Akcja edukacyjna sprawi, że bezpieczeństwo publiczne się polepszy. Mówienie o przepisach będzie miało efekt mrożący dla wielu sprawców, którzy przestaną się tłumaczyć, że »nie wiedzieli, bo kobieta się nie broniła«" – mówi Kucharska-Dziedzic.
Obrończynie praw kobiet od lat domagały się zmiany definicji w kodeksie karnym. Zmiany legislacyjne to ważny, ale niewystarczający warunek poprawy sytuacji osób pokrzywdzonych seksualnie. Organizacjom pozarządowym zależy, by praca w zespole skupiła się m.in. na osobach pokrzywdzonych przemocą seksualną.
„System opieki nad osobami pokrzywdzonymi przemocą seksualną w Polsce nie istnieje. Brakuje jednolitych standardów i procedur zgodnych z wytycznymi WHO. Zależy nam na tym, by osoba, która doświadczyła gwałtu, otrzymała pomoc w instytucji państwowej, do której się skieruje” – mówi Gzyra-Iskandar. A z tym mamy problem. Jego skala jest uderzająca.
W 2023 roku do Feminoteki zgłosiło się około 150 kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej i nie mogły znaleźć pomocy w instytucjach państwa.
„Na infolinię dzwoni do nas miesięcznie około 130 kobiet. Część z nich informuje, że policja zachowała się wobec nich w porządku, ale potrzebuje – na przykład – wsparcia psychologicznego. Dzwonią do nas też panie, które były przesłuchiwane przez 8 godzin na komisariacie. Tymczasem w sprawach o gwałt policja w ogóle nie powinna przesłuchiwać. Robi to wyłącznie sąd, w niebieskim pokoju, przesłuchanie jest utrwalane w obecności biegłego psychologa. Policja od 2015 roku ma standardy i wytyczne, w jaki sposób postępować z osobami, które potrzebują pomocy, ale nie zostały one wdrożone w życie” – mówi Gzyra-Iskandar.
„Problem jest też ze wsparciem medycznym. Jakiś czas temu dzwoniła do nas kobieta, którą lekarz odesłał ze szpitala. Stwierdził, że ma przyjść ze swoim policjantem i wtedy jej pomoże. Takie rzeczy nie powinny się dziać”.
Według Fundacji Feminoteka w Polsce powinien powstać spójny system opieki medycznej nad pokrzywdzonymi z odpowiednim wsparciem materialnym i merytorycznym dla pracujących z tymi osobami. I to właśnie tym tematem powinien w pierwszej kolejności zająć się zespół do spraw poprawy bezpieczeństwa kobiet.
"Uważamy, że w każdym województwie powinien znajdować się przynajmniej jeden specjalistyczny ośrodek pomocy dla osób po gwałcie.
W szpitalach, w których jest oddział ginekologiczny, psychiatryczny, chirurgiczny i SOR powinny pracować osoby przeszkolone z tego, w jaki sposób pracować z osobami, które doświadczyły przemocy seksualnej. By dostały godną pomoc i nie były wtórnie traumatyzowane" – mówi Gzyra-Iskandar.
„To ważne, by w takich jednostkach można było osobom szukającym pomocy pobrać materiał biologiczny i przechowywać dowody. Teraz, jeżeli osoba, która doświadczyła gwałtu i idzie do szpitala po pomoc medyczną, to szpital musi zadzwonić na policję, by przywiozła pakiet kryminalistyczny do zabezpieczenia dowodów. Policja wszczyna wtedy śledztwo, bo takie mamy prawo. Ale osoba, która poszła do szpitala, nie zawsze chce, ani jest w stanie w tym momencie składać zawiadomienie. To rozwiązanie funkcjonuje np. w Norwegii czy Irlandii i dobrze się sprawdza. Osoba, która potrzebuje pomocy medycznej, ma czas, by stanąć na nogi, dojść do siebie, skorzystać ze wsparcia psychologicznego i dopiero wtedy podjąć decyzję o zawiadomieniu” – mówi Gzyra-Iskandar.
Fundacja Feminoteka, we współpracy z ekspertkami i ekspertami m.in. WHO oraz z ośrodkami specjalistycznymi w całej Europie, przygotowała rekomendacje, które mogłyby sprawić, że zamiast na szarym końcu, znajdziemy się w awangardzie standardów opieki nad pokrzywdzonymi przemocą seksualną.
Lewica od lat walczyła o zmianę definicji gwałtu. Pierwszy projekt wpłynął do Sejmu w 2021 roku, ale trafił do sejmowej „zamrażarki”. Przedstawicielką wnioskodawczyń – posłanek KO, Lewicy i Trzeciej Drogi – jest Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy. A autorką projektu prawniczka Danuta Wawrowska.
Kobiety
Policja i służby
Prawa człowieka
Władza
Adam Bodnar
Andrzej Duda
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sejm X kadencji
definicja gwałtu
Feminoteka
gwałt
kodeks karny
zgwałcenie
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze