0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: FOT. Paweł Kozioł / Agencja Wyborcza.plFOT. Paweł Kozioł / ...

Polskie prawo zakłada, że do gwałtu dochodzi tylko wtedy, gdy ofiara wyraziła wyraźny sprzeciw. Nie zaś wtedy, gdy nie zgodziła się wyraźnie na stosunek. Obrończynie praw kobiet od lat domagają się zmiany tej definicji w Kodeksie karnym.

Bo obecne przepisy nie pozwalają przeciwdziałać gwałtom i zachowaniom przemocowym. Rząd PiS mówi jednak twardo NIE.

Skąd się bierze przywiązanie do koncepcji „Nie krzyczała – nie było gwałtu”? Takie podejście – zauważają eksperci – jest wyrazem teorii wolności seksualnej, która uwypukla konieczność wyrażenia sprzeciwu wobec niechcianych zachowań seksualnych. Współczesne standardy ochrony praw człowieka mówią o autonomii seksualnej, która kładzie nacisk na świadomą zgodę, wolną od przymusu, strachu i dezorientacji.

Dlaczego tak trudno zauważyć te standardy?

Rozmowa z prawniczką i kandydatką KO do Sejmu Danutą Wawrowską

Julia Theus, OKO.press: Przestępstwami przeciwko rodzinie i przestępstwami przemocowymi zajmuję się Pani przez całe życie zawodowe. I pracuje z kobietami, które zostały zgwałcone. Co jest dla nich – w i tak dramatycznej sytuacji – najtrudniejsze podczas procesu sądowego, przez który muszą przejść, by udowodnić gwałt?

Mec. Danuta Wawrowska*: Zgwałcone kobiety dręczy poczucie winy, przez które nie zgłaszają gwałtu jako przestępstwa. Po tym, jak ktoś je zgwałci, biegną pod prysznic, myją się, szorują swoje ciała, wyrzucają ubrania. Chcą zapomnieć.

Kiedy nie ma śladów, trudno jest w sądzie udowodnić, że miało miejsce przestępstwo zgwałcenia. Kobietom od najmłodszych lat wbija się do głowy: „Nie prowokuj”; „Zachowuj się przyzwoicie”.

To cecha patriarchalnego społeczeństwa, która przekłada się na cały proces sądowy i zachowanie ofiar.

Definicja gwałtu, która jest w naszym ustawodawstwie, pochodzi z lat 30. XX wieku.

To produkt myślenia o wolności seksualnej i prawach kobiet, sprzed prawie 100 lat (!).

Od tego czasu zmieniliśmy się jako społeczeństwo, ewoluowało prawo karne. Przystąpiliśmy do konwencji międzynarodowych.

Prawo trzeba zmienić

Do zmiany definicji gwałtu zobligowała nas Konwencja stambulska, czyli konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Polska podpisała ją w 2012 roku, a życie weszła w 2015 roku. Tyle tylko, że PiS Konwencji stambulskiej nienawidzi. I nic się nie zmieniło. Proszę powiedzieć, w jaki sposób szkodzi kobietom definicja gwałtu, która obowiązuje teraz w polskim prawie?

Teraz przestępstwo określa art. 197 kodeksu karnego, który mówi, że do gwałtu dochodzi wtedy, gdy „ktoś przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego”. Tak skonstruowany przepis sprawia, że śledztwo i proces skupiają się wokół tego, jak intensywnie ofiara się broniła przed gwałtem.

Oznacza to, że dopiero krzyk i opór ofiary sprawiają, że możemy kwalifikować dane zachowanie jako gwałt.

Art. 197

§ 1. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 2. Jeżeli sprawca, w sposób określony w § 1, doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 3. Jeżeli sprawca dopuszcza się zgwałcenia:

  1. wspólnie z inną osobą,
  2. wobec małoletniego poniżej lat 15,
  3. wobec wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.

§ 4. Jeśli sprawca czynu określonego w § 1-3 działa ze szczególnym okrucieństwem, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5.

A ofiara często się nie broni, bo nie ma siły, przeżywa efekt zamrożenia. I wtedy – mimo tego, że gwałciciel gwałci – polskie prawodawstwo uznaje, że do gwałtu nie doszło. Bo ofiara się nie broniła.

A jakby to był zegarek?

Oznacza to, że sądy w trakcie procesu o gwałt, oceniają zachowanie ofiary, a nie sprawcy?

Tak. Sędzia ocenia, czy zgwałcona kobieta krzyczała, czy się broniła. Mało tego. Zastanawia się, jak była ubrana, czy nie prowokowała. Czy piła alkohol?

Przypadki, w których ofiara piła alkohol albo była pod wpływem środków odurzających, są traktowane teraz jako okoliczności obciążające ofiarę. A nie gwałciciela. To ogromnie niesprawiedliwe.

Wyobraźmy sobie, że na ławce w parku leży pijany mężczyzna. Nagle ktoś kradnie mu zegarek z ręki. I to jest okoliczność obciążająca dla sprawcy. Ale jeżeli na ławce w parku leży pijana dziewczyna i ktoś ją zgwałci, to jest to okoliczność obciążająca dla niej. To pokazuje, jak prawo dyskryminuje kobiety.

Sędziowie oceniają w trakcie procesów, jak ubrana była zgwałcona kobieta?

Jesteśmy społeczeństwem patriarchalnym. Dziewczynka ma się zachowywać grzecznie, ubierać się tak, by nie prowokować chłopców. To wpisane w wychowanie, chociażby w polskich szkołach. Z góry skazuje się kobiety na poczucie winy. A one potem się zastanawiają: „Dlaczego się wyzywająco zachowywałam? Gdybym nie miała krótkiej spódniczki, na pewno nic by się nie stało”.

To zabrzmi dziwnie, ale 20 lat temu było prościej, niż teraz. Jeżeli kobieta zgłaszała przestępstwo zgwałcenia, to służby czy policja przyjmowały to zgłoszenie nie jako próbę obwinienia niewinnego mężczyzny. Teraz kobiety są bardziej dyskryminowane. Wpłynęła na to patriarchalna narracja rządu i Kościoła.

Teraz słyszymy od polityków Konfederacji, że „jesteśmy własnością mężczyzny”. W XXI wieku mówią o nas jak o niewolnicach.

Gwałt to przestępstwo przeciw ciału i duszy

Pani zna kobiety, które zostały w taki sposób potraktowane?

Tak. Pewnego razu przyszła do mnie kobieta, która podejrzewała, że jej córka została zgwałcona. Przestała jeść, zamknęła się w domu, popadła w depresję, nie chciała żyć. Ale bała się powiedzieć, co ją spotkało, żeby nie ocenili jej bliscy, bo czuła się winna. Dopiero po konsultacji z psychologiem przyznała, że została zgwałcona i zaczęła ze mną rozmawiać.

Opowiedziała, że była na imprezie i piła alkohol. Kiedy wyszła z imprezy ze znajomymi, była pijana. Po chwili koleżanki rozeszły się do domów. Poszła do mieszkania, a za nią chłopak, który ją wykorzystał. Straciła przytomność i obudziła się w trakcie gwałtu. Dopiero wtedy zaczęła protestować. Na szczęście na ulicy był monitoring i znalazły się osoby, które potwierdziły, że chłopak chciał ją zgwałcić. Postępowanie udało się zakończyć pomyślnie. Mężczyzna dostał bezwzględną karę pozbawienia wolności.

Ale musimy pamiętać, że przestępstwo z gwałtu jest wyjątkowe. Skierowane przeciwko dwóm dobrom: ciału i duszy.

Trauma z gwałtu jest taką samą traumą jak utrata kogoś bliskiego. Zostaje z ofiarami do końca życia. Przepisy traktują jednak gwałt jako występek. A nie jako zbrodnie.

Dlaczego?

O tym, czy przestępstwo jest występkiem, czy zbrodnią, decyduje dolny wymiar kary. Zbrodnia to przestępstwo, które kara się od trzech lat wzwyż. A przestępstwo zgwałcenia zaczyna się od dwóch lat pozbawienia wolności.

Dwie rzeczy do zmiany

Co powinno się zmienić?

Zmiana dolnej granicy kary i definicja gwałtu to dwa podstawowe elementy, które musimy natychmiast zmienić. Projekt ustawy o zmianie definicji gwałtu, który przygotowałam, od dwóch lat leży w sejmowej zamrażarce. I rząd nic z nim nie robi.

Projekt znosi domniemanie zgody i wprowadza „świadomą i dobrowolną zgodę na seks i domniemanie braku zgody”. Podnosi dolną granicę kary i tym samym zalicza gwałt do zbrodni. Seks jest wtedy, kiedy jest obopólna zgoda na seks.

Prawo dyskryminuje też osoby z niepełnosprawnością. Za ich zgwałcenie jest niższa granica kary – to sześć miesięcy. Podobnie jest z gwałtem w małżeństwie. Też jest zagrożony karą od sześciu miesięcy.

To tak, jakby w małżeństwie gwałt bolał mniej.

Tymczasem gwałt jest gwałtem, bez względu na okoliczności. To ogromnie ważne. Dolna granica kary powinna wynosić trzy lata. Wprowadźmy w końcu równość kobiet i mężczyzn w przepisach prawa zagwarantowanych Konstytucyjnie.

Zmiana prawa to początek zmian społecznych

Dlaczego od lat 30. XX wieku prawo się nie zmieniło?

Ministerstwo Sprawiedliwości nie prowadzi nawet statystyk dotyczących gwałtów, dlatego nie wiemy, ile było przestępstw ze zgwałcenia. Tymczasem jako społeczeństwo powinniśmy mieć możliwość dostępu do danych, które będą podstawą do zmiany przepisów.

W Sejmie cały czas mamy większość mężczyzn, którzy nie są zainteresowani zmianą definicji gwałtu. Musimy zacząć mówić głośno, że zmiana jest konieczna.

Całe społeczeństwo, ale w szczególności prawnicy, sędziowie, prokuratorzy i policjanci powinni odrzucić stereotypy związane z przemocą seksualną. A zmiana legislacyjna powinna być poprzedzona odpowiednią edukacją, która zmieni myślenie o sprawcach i ofiarach przemocy.

Ta edukacja oczywiście powinna się zaczynać już w szkole. Musimy zacząć uczyć w społeczeństwie, że seks jest wtedy, kiedy dwie osoby się na niego zgodzą. A jeżeli takiej zgody nie ma, jest to gwałt.

*Danuta Wawrowska – działaczka Kongresu Kobiet, Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i kandydatka do Sejmu z Koalicji Obywatelskiej (okręg 26), członkini .Nowoczesnej. W monodramie „Na pierwszy rzut oka” w reż. Adama Sajnuka , którego premiera odbyła się 1 października 2023 roku w Teatrze Polonia, była gościnią honorową, jako autorka postulowanych zmian w prawie. „Ten spektakl winien obejrzeć każdy, by zrozumieć, czym dla kobiety jest zbrodnia gwałtu” – mówi Wawrowska.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze