21-letnia Czeczenka Kheda w ciężkim stanie, po wielu traumach została dziś deportowana do Moskwy. "Absolutny skandal, czegoś takiego jeszcze nie widziałem" - mówi OKO.press adwokat, który był na lotnisku. Interweniowali też posłowie Razem. Zandberg: "Państwo zachowało się po prostu bezdusznie".
Historię Khedy i jej rodziny nagłośniła Fundacja Ocalenie. 21-letnia Czeczenka uciekła do Polski razem z rodziną, która była w Czeczenii prześladowana. To właśnie Kheda znalazła ciało zamordowanej starszej siostry, z zapowiedzią, że ją też to czeka.
"Cierpi na zaburzenia potraumatyczne, nerwicę i depresję. Ma przewlekłe zaburzenia krążenia mózgowego, równowagi hormonalnej, jednym z wielu objawów są ataki padaczkowe. Podejrzewany jest także tętniak mózgu" - napisała Fundacja.
Mimo to została deportowana. Sama, bo jej procedura poszła szybciej niż reszty rodziny. Nie pomogły zabiegi posłów i prawników.
"Złożymy w tej sprawie skargę, bo trzymanie przedstawiciela prawnego i interweniujących posłów za drzwiami, niedopuszczenie do kontaktu z deportowaną dziewczyną, to jest w naszej opinii grube naruszenie przepisów" - mówi OKO.press Adrian Zandberg, poseł Razem, który interweniował na lotnisku.
"Straż graniczna nie stoi ponad prawem. A w tej sprawie, według informacji, które przekazały nam organizacje pozarządowe, państwo zachowało się po prostu bezdusznie".
Fundacja Ocalenie o zbliżającej się deportacji zaalarmowało rano, 5 marca. O nadciągającej tragedii dowiedzieli się poprzedniego dnia. "Niektóre sprawy trafiają do nas na etapie, kiedy wiele można jeszcze zdziałać, inne w ostatniej chwili" mówi OKO.press Piotr Bystrianin. Potwierdza, że takich uchodźczych tragedii jest o wiele więcej niż pracowników organizacji pozarządowych, takich jak Ocalenie, którzy mogliby udzielić im wsparcia.
Nie pomogło też to, że dzień przed deportacją Straż Graniczna uniemożliwiła zamkniętej w strzeżonym ośrodku dla uchodźców Khedzie kontakt z adwokatem. „Naszym zdaniem mogło dojść do złamania prawa” - komentuje Bystrianin.
Mimo późnego alarmu, na lotnisku przed 10:00 byli posłowie Lewicy: Adrian Zandberg i Marcelina Zawisza.
"Dostaliśmy informację o tej sprawie w ostatniej chwili. Przyjechaliśmy na lotnisko, żeby interweniować. Najwyraźniej straż graniczna uznała, że weźmie nas na przetrzymanie" - mówi OKO.press Zandberg. Jak wskazuje, legitymacja poselska upoważnia parlamentarzystę do wstępu na teren jednostki.
"Swoją drogą to miejsce jest zorganizowane skandalicznie. Nie ma żadnego funkcjonariusza, który obsługiwałby obywateli. Są zamknięte na głucho drzwi, pod którymi można stać i dobijać się, licząc, że ktoś otworzy.
To, co działo się później na Okęciu świadczy o dużej determinacji, żeby łamiąc wszystkie zasady, deportować koniecznie i jak najszybciej. Nawet chorą dwudziestolatkę, bez rodziny i do kraju, w którym grozi jej niebezpieczeństwo.
Mecenas Orzechowski zrelacjonowało dla OKO.press, co wydarzył się na lotnisku. "Posłowie byli na miejscu przed 10:00, ja chwilę po. Był też prawnik Fundacji, Tadeusz Kołodziej z pełnomocnictwem. Staliśmy pod biurem Straży Granicznej na lotnisku". W środku była też Kheda, która podpisała drugie pełnomocnictwo przekazane przez funkcjonariuszy. Nikogo do niej jednak nie dopuszczono.
Prawnicy informowali też o złożonym wniosku o tzw. interim measure wydawany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w celu wstrzymania deportacji do czasu ustalenia, czy nie zagraża ona życiu i bezpieczeństwu cudzoziemca. Zgodnie z zasadą non-refulment, która zabrania odsyłania osoby starającej się o status uchodźcy do kraju, gdzie jego prawa człowieka mogą być poważnie zagrożone. W takim wypadku Straż Graniczna powinna przyznać pobyt humanitarny lub tolerowany. Z tego prawa jednak nie skorzystała.
"Poinformowaliśmy Straż Graniczną o pełnomocnictwie, interim measure i że będziemy składać wniosek o wstrzymanie decyzji. Posłowie informowali o interwencji poselskiej" - relacjonuje mec. Orzechowski.
"Aż w końcu o 10:45 wyszedł funkcjonariusz i powiedział, że samolot z Khedą w środku już kołuje i niestety nie mogą go zatrzymać".
Zupełnie inaczej niż w przypadku innego Czeczena, który również miał być bezprawnie deportowany, ale Straż Graniczna w ostatniej chwili zmieniła zdanie i wyprowadziła go z samolotu. Bagaż poleciał do Moskwy.
Na swoim profilu na facebooku całą sytuację w ostrych słowach skomentowała posłanka Lewicy (Razem), Marcelina Zawisza:
"Tak wygląda działanie państwa polskiego i przestrzeganie praw człowieka w Polsce. Pani ma 21 lat, zostanie wysadzona w Moskwie i ma sobie poradzić. Bez pieniędzy, bez niczego: rodziny, znajomości". I dalej:
"To nieludzkie, pozbawione skrupułów i jakiejkolwiek moralności. Ludzie są traktowani jak przedmioty, odbierane są im prawa. Przepraszamy, że nie udało nam się zrobić więcej".
Dlaczego Kheda została oddzielona od rodziny? Z powodów czysto formalnych – jest pełnoletnia, więc miała osobny wniosek. Jej sprawa poszła szybciej, wniosek pozostałych członków rodziny jest jeszcze rozpatrywany. Dlatego ciężko straumatyzowana dziewczyna do Moskwy ma polecieć sama, choć nie wiadomo, co jej tam grozi. Czasem na lotnisku ktoś już czeka, słuch o niektórych zaginął – mówią aktywiści.
„Słyszałam o jej rodzinie od innych uchodźczyń, które czasem pośredniczą w pomocy. Mogę z tych relacji potwierdzić – jej stan zdrowia jest bardzo zły, taki jak napisała Fundacja” – mówi OKO.press Natalia Gebert z inicjatywy Dom Otwarty. "Ona sobie tam sama nie da rady”.
Zapytana, z czego może wynikać tak nieludzki przebieg tej historii, tłumaczy, że Urząd ds. Cudzoziemców, który rozpatruje wnioski uchodźcze, stracił w ostatnich latach wielu ekspertów. Tych, które mogły mieć pojęcie o sytuacji w Czeczenii
Piotr Bystrianin przyglądał się decyzji odmownej, którą dostała Kheda. Mówi, że ten sam mechanizm widzą w wielu takich decyzjach: urzędnik nie wierzy, że funkcjonariusze publiczni mogą w jakimś kraju dopuścić się takich działań. Uważają, że byłaby to nieadekwatna reakcja, więc to niemożliwe.
Jak dyskutować z niewiarą urzędnika?
"Planujemy złożyć, wraz z mec. Sylwią Gregorczyk-Abram, skargę na postępowanie funkcjonariuszy, zastanawiamy się też nad wystąpieniem do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - zapowiada mec. Orzechowski. Posłanka Zawisza w nagraniu zapowiada, że prawnicy będą robili, co w ich mocy, żeby skrócić okres czasu, przez który osoba deportowana nie może wrócić do Polski do 3 miesięcy.
Ale nikt nie wie, co się przez te 3 miesiące wydarzy. Aktywiści znają wiele historii, kiedy na lotnisku ktoś już czeka, a słuch po wielu deportowanych osobach zaginął.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze