„W Czeczenii nie ma wojny, wracajcie” – słyszeli często czeczeńscy uchodźcy na granicy. Wojny nie ma, są za to tortury, wymuszone zniknięcia i pozasądowe egzekucje. „Atmosfera jest taka, jaka mogła być w Niemczech za czasów Hitlera lub w Rosji w czasach stalinowskich” – mówi znana działaczka na rzecz praw człowieka. Ramzan Kadyrow jest królem życia i śmierci
„Przecież u was nie ma wojny, wracajcie” – słyszą Czeczeni na polskiej granicy, kiedy odmawia się im przyjęcia wniosku o azyl. Tak mówi też minister Błaszczak. Tumso Abdurakhmanov, któremu grozi dzisiaj deportacja z Polski, w uzasadnieniu pierwszej odmowy udzielenia azylu przeczytał, że skoro ma dowody na swoją niewinność w spreparowanym przez władze Czeczenii postępowaniu, to nie ma się czego obawiać i może spokojnie wracać do domu.
O tym, co może się stać i co już dzieje się z osobami, które z jakiegoś powodu naraziły się czeczeńskiej władzy, mówi najnowszy Raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka „Republika Strachu. Prawa człowieka we współczesnej Czeczenii".
Z raportu wyłania się przerażający obraz państwa totalitarnego, w którym wola wspieranego przez Rosjan przywódcy Ramzana Kadyrowa stanowi prawo i decyduje o życiu i śmierci obywateli. Nikt nie jest w Czeczenii bezpieczny, ale w najgorszej sytuacji znajdują się dziennikarze, obrońcy praw człowieka, osoby LGBT oraz kobiety.
„Czeczenia to miejsce, w którym panuje strach. Ludzie boją się władzy, ludzie boją się nawzajem, ludzie zaczynają się bać wszystkiego. Rzeczywista atmosfera jest taka, jaka mogła być w Niemczech za czasów Hitlera lub w Rosji w czasach stalinowskich” – mówi znana działaczka na rzecz praw człowieka, Swietłana Gannuszkina.
Ramzan Kadyrow rządzi w Republice Czeczenii nieprzerwanie od 2007 roku. Stowarzyszenie „Memoriał” konsekwentnie określa współczesną Czeczenię „totalitarną enklawę w Rosji”, w której lokalne władze pod przywództwem Kadyrowa ingerują we wszystkie aspekty życia społecznego, w tym politykę, religię, dyskurs akademicki i sprawy rodzinne.
Kadyrow jest władcą absolutnym, a także przywódcą religijnym – osobiście instruuje liderów religijnych oraz wyznawców na temat właściwiej interpretacji nakazów i zakazów wiary. Wymyśla m.in. kształt brody, która obowiązuje aktualnie w Czeczenii.
Wszystko przy milczącym przyzwoleniu Rosji, która przymyka oko na łamanie prawa.
„Uważa się, że legitymacja jego władzy wynika przede wszystkim z utrzymywania Czeczenii, po okresie krwawych wojen z Moskwą, jako lojalnej części Federacji Rosyjskiej”.
„FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej) wykorzystuje Czeczenię tak, jak Ameryka Guantanamo albo tajne więzienia CIA. Tam wszystko jest możliwe, panuje absolutna bezkarność” – mówi Jelena Miłaszyna, dziennikarka „Nowej Gaziety”.
Twardą ręką ma też Kadyrow walczyć z islamskimi bojownikami. Problem w tym, że argumentu walki z terroryzmem czeczeńskie siły chętnie używają przy każdej okazji. Najchętniej, żeby ścigać krytyków władzy, którzy uciekli z kraju.
W kwietniu 2017 Rada Europy potępiła Rosję i Iran za nadużywanie systemu Interpol. W ciągu ostatniej dekady liczba czerwonych not (mechanizmu zbliżonego do międzynarodowego nakazu aresztowania) wzrosła pięciokrotnie, głównie przez wykorzystywanie systemu do ścigania przeciwników politycznych i zwalczania wolności wypowiedzi.
W 2017 roku po artykule "Nowej Gaziety" na jaw wyszło zaginięcie 27 osób, które miały zginąć w pozasądowej egzekucji zorganizowanej przez siły bezpieczeństwa. Prowadziły wtedy szeroko zakrojoną operację, w odpowiedzi na napaść na policjantów w grudniu 2016.
Władze Czeczenii utrzymywały, że część osób żyje, inne zmarły z przyczyn naturalnych, a reszta uciekła do Syrii, żeby zasilić szeregi Państwa Islamskiego. Na dowód, że nikomu nic się nie stało, na jedno ze spotkań z pełnomocniczką ds. praw człowieka Federacji Rosyjskiej przyprowadzono dwóch mężczyzn, którzy mieli należeć do grupy 27 zaginionych.
Centrum Praw Człowieka „Memoriał” poinformowało później, że w rzeczywistości, byli to bracia zabitych. BBC dowiedziało się, że władze zmusiły krewnych części zaginionych osób do podpisania oświadczeń, że ich bliscy uciekli z do Syrii lub po prostu opuścili domy.
Takich historii jest bez wątpienia więcej, ale sprawa z 2017 pokazuje mechanizm. I perfidię, z jaką władza czeczeńska bezkarnie terroryzuje obywateli. „Do końca 2017 roku władze nie przeprowadziły dochodzenia ani nie pociągnęły nikogo do odpowiedzialności w związku ze styczniowymi wydarzeniami” - czytamy w raporcie.
„W ciągu 2017 roku w Czeczenii odnotowano znaczny wzrost liczby zaginięć. Według lokalnych źródeł, na które powołuje się Departament Stanu USA, w większości przypadków osoby zaginione były uprowadzone przez siły rządowe lub funkcjonariuszy organów ścigania, a następnie uwięzione lub zabite”. Morderstwa i porwania dokonywane są również przez przestępców, ale „władze z reguły nie ścigają sprawców”.
„W licznych sprawach krewni zaginionych, którzy nieformalnie lub publicznie apelowali do władz regionalnych albo federalnych o pomoc, ostatecznie odwoływali swoje zarzuty i przepraszali za składanie »fałszywych zeznań«”.
„Władze lokalne prześladują krytyków reżimu oraz tych, których uważają za nielojalnych wobec Kadyrowa, m.in. przez pozasądowe egzekucje, porwania i wymuszone zaginięcia, a także groźby śmierci i przemocy wobec krewnych” – czytamy w raporcie.
W Czeczenii władzy nie można krytykować nigdzie, nawet na mediach społecznościowych. „Takie osoby otrzymują groźby, są porywane, a ich domy palone. Często zmusza się je także do oficjalnego przyznania się do winy i przeproszenia prezydenta republiki”.
Jedną z osób, która w grupowej dyskusji na portalu społecznościowym odważyła się skrytykować politykę Kadyrowa, był Chizir Jeżyjew, wykładowca ekonomii. Został porwany i zabity.
Represje czekają też tych, którzy głoszą prawdy historyczne lub koncepcje naukowe, z którymi nie zgadzają się władze. W 2011 roku Kadyrow zakazał publicznej dyskusji i upamiętniania deportacji narodu czeczeńskiego w 1944 roku. W 2014 Przewodniczący Zgromadzenia Narodów Kaukazu, Rusłan Kutajew zorganizował konferencję naukową z okazji 70. rocznicy deportacji. Aresztowano go dwa dni później, oficjalnie za posiadanie trzech gramów heroiny. Zanim skazano go w końcu na cztery lata więzienia, był bity i torturowany.
Grupą najbardziej narażoną na represje czeczeńskiej władzy są dziennikarze, działacze na rzecz praw człowieka oraz osoby LGBT. Departament Stanów Zjednoczonych donosił o istnieniu „listy celów”, na które znalazło się wielu dziennikarzy piszących o Kaukazie Północnym.
Działacze praw człowieka to według retoryki Kadyrowa „marionetki Zachodu” i „wrogowie Rosji”, którzy dążą do destabilizacji sytuacji w Czeczenii. Groźby pod ich adresem często pojawiały się na twitterze przywódcy Republiki.
Według Swietłany Gannuszkin ze Stowarzyszenia „Memoriał” czeczeńskie służby mogą uciszyć każdego krytyka reżimu przez zastosowanie różnych metod, np. preparowania spraw kryminalnych i podrzucania narkotyków.
W tej chwili w Czeczenii trwa głośny proces Ojuba Titijewa, szefa lokalnego biura „Memoriału” (jego poprzedniczka została zamordowana w 2009 roku). Organizacja od lat monitoruje i nagłaśnia przypadki łamania praw człowieka na terenie Czeczenii. Titijew był już wielokrotnie nękany przez władze.
W styczniu 2018 został aresztowany pod zarzutem posiadania narkotyków. Grozi mu za to do 10 lat więzienia. Jego rodzina była później nękana i zastraszana – co zmusiło ją do opuszczenia kraju. Jego samego próbowano zmusić do złożenia fałszywych, obciążających zeznań.
Nikt nie ma wątpliwości, że to kolejny krok Kadyrowa na drodze do rozprawienia się z opozycją. Według dziennikarki Jeleny Miłaszyn pod naciskiem Rosji obrońcy praw człowieka i dziennikarze spoza regionu, którzy monitorują głośny proces, są chwilowo objęci ochroną. W sierpniu 2018 na twitterze Kadyrow nie pozostawił jednak wątpliwości: „Oficjalnie informuję obrońców praw człowieka: kiedy sąd wyda wyrok, Czeczenia będzie dla nich terenem zakazanym, tak jak dla terrorystów i ekstremistów i tym podobnych…”.
Szczególnie groźna jest sytuacja osób LGBT. Media donosiły kilka lat temu o istnieniu obozów koncentracyjnych dla homoseksualistów. Więcej pisaliśmy o tym tutaj:
Raport poświęca szczególną uwagę dramatycznej sytuacji kobiet, które padają ofiarą dyskryminacji i przemocy. „Przyczynami są zarówno słaba ochrona praw kobiet na poziomie centralnym, jak i czynniki kulturowe oraz polityka rządu Kadyrowa”.
„Rządy Kadyrowa doprowadziły do znacznego pogorszenia pozycji kobiet w społeczeństwie, głównie za sprawą postępującego procesu radykalizacji prawa i islamizacji kraju oraz odwoływania się do lokalnych tradycji – często przeinaczonych – aby budować czeczeńską tożsamość narodową”.
W ramach tzw. „kampanii czystości”, ogłoszonej w 2007 roku przez Kadyrowa, której celem jest wymuszenie na kobietach powrotu do tradycyjnych ról społecznych, nakazano Czeczenkom zakrywanie głowy chustą w miejscach publicznych (w tym w szkołach, na uniwersytetach i w urzędach) oraz skromny ubiór. Mieszkanki republiki, które nie podporządkowały się temu poleceniu, zostały pozbawione dostępu do powszechnej edukacji.
„Mimo że zarówno związki z małoletnimi, jak i poligamia są zabronione przez prawo Federacji Rosyjskiej, spotykają się z przyzwoleniem lokalnych urzędników, a władze federalne nie ingerują w te kwestie”.
Kadyrow w swoich wypowiedziach jednoznacznie określa kobiety jako „własność mężczyzny”, których główną rolą jest rodzenie dzieci. Poligamię pochwalał między innymi w tych słowach: „lepiej być drugą lub trzecią żoną, niż zostać zabitą […]. Mamy bardzo surowe zwyczaje: jeżeli młoda kobieta albo rozwódka utrzymywałaby relacje z mężczyznami, jej brat zabiłby i ją, i tego, z którym się spotyka”.
Tzw. morderstwa honorowe to poważne zagrożenie dla młodych kobiet, które mogą zostać zamordowane z tak błahych powodów, jak próba połączenia telefonicznego od obcego mężczyzny. Kobiety, które zostały zgwałcone, nie zgłaszają się na policję.
„Gdy napaść seksualna wyjdzie na jaw, ofiara zostanie zepchnięta na margines życia społecznego, ponieważ powszechnie się uważa, że wina leży po jej stronie. Dlatego zdarzenia tego typu są niezwykle rzadko zgłaszane organom ścigania. Co więcej, zgwałcenie żony w ogóle nie jest uznawane za przestępstwo”.
Powszechna jest też przemoc wobec kobiet, które są wobec oprawców bezbronne. Zamężne kobiety nie zgłaszają przypadków przemocy w rodzinie. Powody?
Raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jest szczególnie ważny w kontekście sytuacji Czeczenów i Czeczenek ubiegających się w Polsce o azyl.
Na granicy słyszą często: „U was nie ma wojny, wracajcie do siebie”. OKO.press opisywało to m.in w reportażu „Granica bezprawia” o sytuacji uchodźców przejściu granicznym w Brześciu-Terespolu. Często odmawia im się przyjęcia wniosku o ochronę międzynarodową.
A przecież Europejska Konwencja Praw Człowieka, zakazuje wydalenia do kraju, w którym po deportacji grozi realne niebezpieczeństwo tortur lub nieludzkiego traktowania.
W ostatnich latach media donosiły o kilku przypadkach Czeczenów deportowanych do Rosji, którzy zaginęli lub znaleźli się w poważnym niebezpieczeństwie, m.in. Azamata Bajdujewa, którego Polska deportowała do Rosji 31 sierpnia 2018 roku, po czym uprowadzono go z domu. Zaurbieka Dżamałdajewa, po odesłaniu z Polski do Rosji, widziano ostatnio w Moskwie w lipcu 2015.
Urząd ds. Cudzoziemców do niedawna konsekwentnie utrzymywał, że w Czeczenii przypadki łamania praw człowieka „są punktowe”. Tak napisano m.in. w uzasadnieniu odmowy azylu dla Tumso Abdurakhmanowa, czeczeńskiego youtubera i krytyka Kadyrowa, któremu grozi deportacja z Polski.
Rada ds. Cudzoziemców przyznała jednak po odwołaniu, że przez działalność opozycyjną grozi mu w Czeczenii nieludzkie traktowanie. O podtrzymaniu odmownej decyzji przesądziła tajna notatka ABW i wpisanie na listę osób niepożądanych w Polsce, przed którą Czeczen nie ma jak się obronić.
OKO.press wspólnie z Akcją Demokracją napisało apel do Ministra Spraw Wewnętrznych, Komendanta Głównego Straży Granicznej i Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców o wstrzymanie deportacji Tumso Abdurakhmanova. Żądaliśmy udzielenia mu ochrony międzynarodowej w Polsce.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze