Kobiety muszą „wyjść z haramlika" - miejsca tylko dla kobiet. Hidżab to polityczny akt hegemonii, dlatego skuteczny sprzeciw wobec niego to coś więcej niż kwestia genderowa - pisze syryjski intelektualista o protestach w Iranie i reakcji na nie w świecie zachodnim
Najnowsze protesty społeczne w Iranie rodzą wiele pytań dotyczących dominującego liberalno-lewicowego podejścia do praw kobiet. Podczas zamieszek, które przetoczyły się przez irańskie miasta w proteście przeciwko zabójstwu Mahso Amini z rąk policji obyczajowej, nie uznano hidżabu za sprawę osobistą, a jego noszenia czy zdejmowania za decyzję każdej kobiety. Wręcz przeciwnie, uznano go za autorytarny symbol, który należy zniszczyć i spalić. W chwili, gdy ubiór staje się sprawą powiązaną z polityką masową, czyli obszarem odrzucenia lub akceptacji ze strony grup angażujących się w otwarte konfrontacje uliczne z władzą, mówienie o „wolności indywidualnej” staje się oderwane od kontekstu politycznego i społecznego, w którym toczy się konflikt.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.
Reakcje liberałów, zwłaszcza w kręgach tzw. „lewicy” w krajach zachodnich, wydają się dalekie od zrozumienia problemów, jakie ten temat wywołuje. Mają tendencje do powtarzania utartych sloganów, skupiając się szczególnie na uznawaniu hidżabu za kwestię czysto „feministyczną”, czyli aspekt walki, którą toczą same kobiety jako „autonomiczna tożsamość polityczna” w celu uzyskania wolności decydowania o swoim ubiorze – z dala od „patriarchalnej dominacji”, czy to islamistycznej, czy świeckiej.
Co więcej, protesty w Iranie wprawiły zwolenników hidżabu w krajach zachodnich w wyraźne zakłopotanie. Twierdzą oni, że jego spalenie wzmocni tendencje islamofobiczne, w ramach których hidżab postrzega się wyłącznie jako element całościowego procesu islamizacji Zachodu.
Reakcje te pomijają podstawowe pytania dotyczące miejsca, jakie zajmuje hidżab w wysoce złożonym konflikcie polityczno-kulturowym, w którym nakładają się na siebie systemy totalitarne, prawicowe i lewicowe ugrupowania, spory wokół tożsamości narodowej i kulturowej oraz mity założycielskie państw. Jakim sposobem można w tym wszystkim uznawać hidżab za kwestię czysto indywidualną czy feministyczną?
Czy kobiety mogą odseparować się od wszystkich tych kontekstów i uznać, że ich jedynym problemem jest konflikt z konstruktem teoretycznym, jakim jest „patriarchat”?
Czy możliwe jest, aby jednostka mogła poradzić sobie sama z wszystkimi tymi problemami jedynie poprzez „wolny” wybór, koncentrując się na swojej wolności? Czy stworzenie przestrzeni dla równości płci i wolności indywidualnej nie wymagałoby dyskursu ogólnopolitycznego, wykraczającego poza kobiety i jednostki, by móc odnieść się do wszystkich kwestii politycznych, społecznych i kulturowych dotyczących ogółu ludzi? I najważniejsze: jeśli hidżab jest do tego stopnia upolityczniony i jest istotnym aspektem walki o władzę i hegemonię w wielu społeczeństwach, czy można domagać się jego odpolitycznienia i przekształcenia go w zagadnienie czysto prywatne?
Odpowiedź na te wszystkie pytania wymaga przemyślenia wielu popularnych koncepcji ideologicznych, powiązanych zarówno z indywidualizmem jak i feminizmem, a także z uwarunkowaniami samej praktyki politycznej w naszych czasach. Ignorowanie tego, to być może część ogólnego problemu kulturowego i politycznego, który przyczynia się do rozproszenia protestów politycznych i prób zmian na całym świecie.
Współczesny hidżab, przynajmniej w formie dominującej od lat 70. ubiegłego wieku, nie wydaje się być kwestią muzułmańskiego prawa religijnego, lecz ideologicznym i politycznym symbolem. Po długich dysputach mających miejsce na początku XX wieku na temat rozpowszechnionych modeli hidżabu i konieczności ich modyfikacji w celu dostosowania ich do roli, jaką wschodzące państwa narodowe wyznaczyły kobietom/obywatelkom, nastała epoka hidżabu „islamskiego przebudzenia”, który był próbą odbudowy niepodległości państw zgodnie z nowoczesnym projektem islamistycznym. Projekt ten obejmował bardzo złożone kwestie polityczne: koncepcję narodu i tożsamości państwa, dekolonizację, która przerodziła się w „konflikt z Zachodem”, dyskusję na temat źródeł ustawodawstwa i tekstów konstytucji oraz sformułowanie zbiorowej i indywidualnej jaźni.
W kontekście tego projektu upowszechnienie hidżabu było aktem politycznym o wielu konotacjach. Stał się on kulturowym i moralnym symbolem „narodu”, który ma powstać, i sposobu jego odrodzenia – zarówno duchowego, jak i materialnego. Był znakiem obecności i siły ideologii islamistycznej w sferze publicznej i natychmiastowego wprowadzenia nieodzownych polityk, o które zabiegali islamiści zaangażowani w utrzymanie konserwatywnego modelu rodziny nuklearnej, oraz roli, jaką odgrywają w niej kobiety, w tym ich nieodpłatnej pracy polegającej na sprawowaniu nad nią opieki – pomimo wyjścia kobiet na rynek pracy po upadku tradycyjnego modelu rodziny wielopokoleniowej.
W tym sensie hidżab przeobraził się w coś, co można nazwać „znakiem hegemonii” ruchów islamistycznych, tj. w symbol, który sam w sobie potęguje złożony projekt polityczny i jest wyrazem wielorakich żądań i grup, jednocząc je poprzez emocjonalne i kulturowe znaczenia, jakich im dostarcza.
Państwa, które narzuciły hidżab siłą prawa za pomocą brutalnych instrumentów – jak Iran – uczyniły z tego projektu przymus polityczny i jeden z symboli założycielskich istniejącej władzy.
Jest to zasadniczo czymś innym niż uznawanie hidżabu za zwykły kawałek materiału, o noszeniu którego decyduje kobieta zgodnie ze swoimi przekonaniami i stylem życia. Noszenie hidżabu oznacza więc milczącą aprobatę, przybierającą różne formy w zależności od zakresu samoświadomości tej kobiety i jej wyobrażeń na temat narodu, społeczeństwa i tożsamości kulturowej. A odrzucenie go oznacza konfrontację, bezpośrednią lub pośrednią, z projektem islamistycznym i zajęcie pozycji mniejszościowej – ideologicznie, etnicznie i wyznaniowo – na marginesie „ummy”. A nie jest to wygodna pozycja w większości arabskich i muzułmańskich krajów.
Spalenie tego upolitycznionego kawałka materiału w Iranie oznacza próbę przełamania znaku hegemonii władzy, jest zatem aktem politycznego sprzeciwu, wymierzonym przeciwko fundamentom państwa i jego żywotnej polityce.
Nie chodzi tu tylko o kobiety, ale o wszystkich, którym zależy na pozbyciu się rządów mułłów, niezależnie od płci.
Można zadać sobie pytanie, na ile przeciwnicy islamistycznych rządów są w stanie uczynić ze zdjęcia hidżabu znak kontr-hegemonii, gdyż może on zjednoczyć grupy pokrzywdzone przez irański reżim. A także pytanie o alternatywną koncepcję narodu i tożsamości państwa, której poszukują. W każdym razie hidżab pozostaje kwestią publiczną i zbiorową, a mówienie o wolnym wyborze jednostki w całym tym zamieszaniu, to nic innego jak przejaw metafizycznej wyobraźni, która nie istnieje poza liberalno-lewicową ideologią z jej feministycznymi i tożsamościowymi odnogami. Może to spowodować, że znajdzie się ona za daleko w tyle, by móc nadążyć za najbardziej palącymi współczesnymi pytaniami.
To z kolei rodzi inne problematyczne pytania: czy przeniesienie ubioru kobiet, z całą tą intensywnością, na arenę polityczną, nie oznacza, że ich wybory na zawsze pozostaną zakładnikami publicznych konfliktów i rozgrywek mających męski charakter? A także: czy skupianie się na wolnościach indywidualnych i wyzwoleniu kobiecych wyborów może stać się podstawą alternatywnego dyskursu politycznego, posiadającego moc przeciwstawienia się wszelkim formom patriarchalnego ucisku, i czy może przyczynić się ono do zachwiania fundamentami islamistycznego reżimu w Iranie?
Oparcie współczesnego feminizmu na dominującym modelu liberalnego indywidualizmu może nie być najlepszą drogą do osiągnięcia równości płci. Mówienie o „indywidualnych wyborach” w odniesieniu do hidżabu i czynienie z niego kwestii czysto feministycznej, dotyczącej samych kobiet, może odizolować ich problemy od kontekstów ogólnych i ustanowić rodzaj „politycznego haramlika”, czyli przestrzeni dla kobiet, oddzielającej je od tego, co dzieje się poza jej obrębem, ograniczającej ich rolę do zajmowania się własnymi sprawami w granicach ich napiętych relacji z mężczyznami i wszystkimi innymi spoza kontekstu haramlika.
W tym sensie ponowne odkrycie i określenie politycznej siły kobiet, nie jako odizolowanych i uciskanych jednostek, ale jako istotnych aktorów w tworzeniu współczesnego świata, materialnie, kulturowo i biologicznie, byłoby najlepszym sposobem na „wyjście z haramlika” – przekształcając ich problemy w kwestie ponadgenderowe, nadające się do budowania większych sojuszy i koalicji społecznych, włączających wszystkich ludzi niezależnie od płci.
Mogłoby to wydźwignąć kwestie feministyczne do poziomu „wyzwalającego znaku hegemonii”, zgodnie z wcześniejszymi sugestiami belgijskiej myślicielki Chantal Mouffe. Będzie to możliwe tylko poprzez uczynienie z tych zagadnień elementu budowania zbiorowego podmiotu politycznego, a nie rozbijanie każdej grupy na indywidualne jednostki uznające Innego za nieustanne zagrożenie dla otaczającego je ich własnego magicznego kręgu, w ramach którego dokonują „wolnych” wyborów.
Jeśli ubiór byłby kwestią ogólnopolityczną i pozostałby nią w dającej się przewidzieć przyszłości, to, co można nazwać „wyjściem z haramlika” poprzez „kontr-upolitycznienie” ubioru, sprawiłoby, że kobiety stałyby się kluczową stroną w sprawie – o decydującym głosie i autorytecie. Podczas gdy mówienie o nieingerowaniu w indywidualne wybory sprowadza się jedynie do czczych formuł retorycznych, oczekiwania na solidarność i sympatię ze strony hipotetycznego globalnego społeczeństwa liberalnego i nie jest w stanie wytworzyć podmiotów zdolnych do jakiejkolwiek zmiany.
Ruchy protestacyjne na całym świecie w ciągu ostatnich dwóch dekad cierpiały z powodu braku perspektyw i niemożności przedstawienia alternatywy czy nawet wysunięcia haseł i postulatów, które można by zastosować w praktyce. Ich słabość została dodatkowo spotęgowana przez niezdolność do stworzenia jasno zdefiniowanego bytu politycznego, który byłby w stanie przetrwać również po zakończeniu manifestacji na ulicach i placach. Sprawiło to, że mają one współcześnie charakter epizodyczny – przez chwilę zajmują uwagę mediów i portali społecznościowych, po czym rozpływają się, nie pozostawiwszy politycznego śladu wykazującego jakąkolwiek trwałość i zdolność do ustanowienia modeli alternatywnej władzy.
Praca nad sformułowaniem nowych „znaków hegemonii” na oznaczenie suwerenności i kontr-ideologii to być może niezbędny warunek wyjścia z tej sytuacji. Wymagałoby to skonfrontowania się z wszelkimi formami izolacji politycznej, zarówno w odniesieniu do jednostek, jak i tożsamości: kulturowych, genderowych i etnicznych, w tym tożsamości feministycznej. Podejście do hidżabu jako problemu ogólnopolitycznego mogłoby stać się sposobem na zmianę, a nawet – w przyszłości – na rzeczywiste wyzwolenie osobistych wyborów.
Z języka arabskiego przełożyła Agnieszka Piotrowska. Artykuł w języku arabskim ukazał się 29 września 2022 na portalu „Al-Kuds”
na zdjęciu: prorządowa demonstracja potępiająca protesty po śmierci Mahso Amini, Teheran, 5. października 2022
Syryjski autor i badacz zainteresowany socjologią, historią i kulturą polityczną, publikuje regularnie w wielu arabskich gazetach i czasopismach.
Syryjski autor i badacz zainteresowany socjologią, historią i kulturą polityczną, publikuje regularnie w wielu arabskich gazetach i czasopismach.
Komentarze