0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Członkowie PiS przeżywają ostatnio nerwowy okres. Gdy 6 kwietnia 2017 r. okazało się, że Bartłomieja Misiewicza na stanowisku rzecznika w Ministerstwie Obrony Narodowej zastąpi mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz, wydawało się, że kryzys wizerunkowy, ciągnący się za partią rządzącą od wielu miesięcy, został wreszcie zażegnany. Niedoczekanie.

Już 11 kwietnia media zaczęły donosić, że znany z licznych skandali i wpadek młody przyboczny Antoniego Macierewicza znalazł zatrudnienie w spółce skarbu państwa Polska Grupa Zbrojeniowa. "Fakt" podał, że jako doradca Misiewicz będzie w niej zarabiać 50 tys. miesięcznie. PGZ zdementowała tę informację, jednak nie podała ile wyniesie pensja Misiewicza.

Te doniesienia spowodowały ostrą reakcję prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Już następnego dnia (12 kwietnia) zawiesił Misiewicza w prawach członka partii, a sam zainteresowany stracił posadę w PGZ ("na własną prośbę i za porozumieniem stron"). Prezes powołał też specjalną komisję do zbadania krótkiej, lecz niezwykle bujnej kariery politycznej młodego działacza PiS.

Media obwieściły, że wszystko to świadczy o eskalacji konfliktu między Antonim Macierewiczem a Jarosławem Kaczyńskim. Prezes został zaskoczony nową posadą Misiewicza i uznał, że ma dość "gierek" Macierewicza.

Partia nie ustaliła, co mają mówić

Wygląda zresztą na to, że reszta czołowych postaci w PiS również nie spodziewała się takich wieści. Ich komentarze wskazują, że nie powstał żaden „przekaz dnia”, partia nie zdążyła rozesłać wytycznych, jak komentować sprawę Misiewicza.

Poranne wystąpienia polityków PiS w mediach 13 kwietnia bywały wręcz karkołomne. Politycy notorycznie unikali odpowiadania na pytania albo potakiwali "no tak, tak, tak". Niezgrabnie próbowali zmieniać temat, ocierając się o groteskę.

Marszałek Senatu, Stanisław Karczewski, w TVN24 wypadł jeszcze przyzwoicie, bo przynajmniej jakiś błąd w postępowaniu w PiS dostrzegł, ale wolał rozmawiać o zbliżających się świętach. Na pytanie, co go najbardziej bulwersuje w całej sprawie z Misiewiczem odparł:

„Ekstrawagancka kariera młodego człowieka, który nie ma pełnego wykształcenia, takiego na dzisiejsze czasy. I tego, że nie możemy mówić o naszych sukcesach, o tym, że tydzień temu w piątek premier Szydło zmiażdżyła opozycję i wniosek Grzegorza Schetyny, że dziś pokazały się kolejne sondaże, które świadczą o tym, że PiS zyskuje w sondażach. Nie możemy mówić o tym, co jest ważne dla Polaków i o tym, o czym Polacy powinni przy świątecznych stołach rozmawiać”.

Przeczytaj także:

Gorzej brzmiał szef MSZ, Witold Waszczykowski - o historii młodego działacza PiS nic nie powiedział, przekonując, że nie ma tu czego rozdmuchiwać, bo działy się rzeczy ważniejsze:

Ze spraw krajowych wczoraj najistotniejsza była konferencja, jaką zorganizowałem w MSZ, na którą przybyło 14 ministrów spraw zagranicznych z regionu – od Szwecji po Słowenię. I to jest kwestia, która powinna być wczoraj sprawą numer 1 ze spraw krajowych, a nie kwestia pana Misiewicz, która jest kwestią poboczną”.

Podobnie europoseł Ryszard Czarnecki. Na pytanie o nadużycia z Misiewiczem odpowiedział najpierw, że Jarosław Kaczyński już problem rozwiązał. Gdy prowadzący dopytał, czy w całej sprawie nie chodzi jednak o konflikt między prezesem i prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem Macierewiczem, Czarnecki zaczął wychwalać osiągnięcia PiS w dziedzinie obronności:

Myślę, że nie ma co dostrzegać jakiejś znaczącej różnicy zdań, gdy chodzi o obszar obrony narodowej, mamy gigantyczny sukces w postaci szczytu NATO w Warszawie, zdecydowane jest zwiększenie nie tylko polskiego bezpieczeństwa, także uzyskanie dużo więcej niż to, co nam obiecano na szczycie NATO w Newport, w Walii przed trzema laty. To jest sukces rządu Prawa i Sprawiedliwości, to jest także sukces ministra Antoniego Macierewicza. I ja bym tutaj aż tak bardzo dziury w całym nie szukał”.

Błaszczak: komisja pracuje, pracuje, pracuje…

Najbardziej kuriozalna była rozmowa w Poranku Radia Zet z szefem MSW Mariuszem Błaszczakiem.

Najpierw długo bagatelizował sprawę: „Burza medialna, trzeba było to przeciąć. To nie ma sensu, żeby w mediach, patrzyliśmy tu na paski w telewizjach, wszędzie ta sprawa. Ta sprawa nie ma charakteru poważnego. Natomiast urosła do olbrzymich rozmiarów, należało ją przeciąć. Została przecięta”.

Pytany o konflikt na linii Kaczyński-Macierewicz zaczął ni z tego ni z owego mówić o poprzednikach: „Powołana została komisja, żeby sprawę wyjaśnić. My od naszych poprzedników różnimy się tym, że nie bagatelizujemy żadnej sprawy.” Prowadzący odpowiedział: „Ale wie pan, że Antoni Macierewicz nie przyjmie tego łatwo i nie przełknie tego łatwo”. Minister kontynuował:

Już dziś zacznie swoją pracę komisja. Komisja sprawę wyjaśni, przedstawi raport ze swoich działań. A chciałbym zwrócić uwagę na tą różnicę, podstawową różnicę, nasi poprzednicy przy aferach, a przecież było tych afer mnóstwo i hazardowa, i stoczniowa i Amber Gold i chociażby mój poprzednik Sienkiewicz, afera związana z taśmami, sam stanął na czele zespołu wyjaśniającego sprawę, w którą był uwikłany. I potem skończyło się na niczym”.

Najbardziej zdumiewająca była jednak późniejsza wymiana zdań. Zaczęła się od pytania prowadzącego o użytkownika Twittera, który udziela informacji o pracach MON, podając się za doradcę w MON. Pisze pod pseudonimem „Aleksander Ścios”. OKO.press uznało, że zamiast komentować, najlepiej będzie przytoczyć fragment w całości.

Błaszczak o Twitterze, czyli unik wszechczasów

Konrad Piasecki, Radio Zet: Tak, to jest taki bloger, pisze też na Twitterze, podobno jest to człowiek, który jest doradcą Antoniego Macierewicza, napisał wczoraj tak: „Jarosław Kaczyński, jego partyjne pismaki wiedzą, nie ma żadnej sprawy Misiewicza, jest esbecki gambit i łajdacka gra na dymisję Macierewicza”.

Mariusz Błaszczak: Aha, aha, no cóż, Twitter jest wypełniony różnymi wpisami i to jest bardzo cenne. Ja obserwuję to, co się dzieje na Twitterze.

Ale proszę się odnieść do tego wpisu, a nie opowiadać, co się dzieje ogólnie na Twitterze.

No to pewnie ileś tam wpisów byłoby przeciwnych. Są różne opinie.

I to jest nasze bogactwo, bogactwo polskiej demokracji, która nie jest zagrożona, która kwitnie, dlatego że mamy swobodę wyrażania swoich opinii.

Czego, rozumiem Bartłomiej Misiewicz i jego kariera jest dowodem.

Czego dowodem jest to, że rozmawiamy o różnych sprawach, a na przykład nie rozmawiamy o świetnej kondycji polskiej gospodarki, ostatni kwartał 2016 r. Polska…

Trzeba było nie zatrudniać Misiewicza, trzeba było wcześniej reagować.

Ha, ha, ha, rozwijała się…

Trzeba było wcześniej przekonać Antoniego Macierewicza żeby go nie promował.

Rozwijała się najbardziej dynamicznie spośród dziesięciu gospodarek, największych gospodarek UE.

Zdziwiłby się pan, gdyby ta sprawa zakończyła ministerialną karierę Macierewicza?

Ja czekam na ustalenia.

Czy zdziwiłby się pan, czy nie, panie ministrze?

Ja czekam na ustalenia komisji, która została powołana, dziś rozpoczyna pracę.

Komisja wydaje wyrok i mówi o aferach Platformy

Jak okazało się po południu, komisja, którą PiS powołał by zbadać historię Bartłomieja Misiewicza też woli zajmować się innymi rzeczami. Na konferencji prasowej wydała szybki wyrok:

"Komisja całkowicie negatywnie oceniła postawę Bartłomieja Misiewicza. PiS stwierdza, że nie ma on kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa i innych sferach życia publicznego. (...) Zażenowanych tym, co się działo wokół Misiewicza, przepraszamy: - oświadczył Joachim Brudziński.

A potem komisji sięgnęła w przeszłość i zajęła się aferami rządu Platformy Obywatelskiej.

View post on Twitter
;
Na zdjęciu Szymon Grela
Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze