0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien/ Agencja GazetaAdam Stepien/ Agencj...

Prezes IPN dr Jarosław Szarek skarżył się ostatnio więcej niż raz – m.in. w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” w maju i dla „Gościa Niedzielnego” w czerwcu 2018 – że w instytucie brakuje historyków zajmujących się Zagładą.

„Na ponad 150 pracowników Biura Badań Historycznych w całej Polsce zaledwie 13 osób zajmuje się tematyką polsko-żydowską. Ostatnio zatrudniliśmy dodatkowo kilku historyków, ale to nadal niewystarczające. Żeby zbudować środowisko naukowe, trzeba lat”.

- mówił w wywiadzie dla „Naszego Dziennika”, tłumacząc dlaczego IPN nie może odeprzeć niesłusznych, zdaniem prawicy, wyników badań zespołu Centrum Badań nad Zagładą w PAN, kierowanego przez prof. Barbarę Engelking.

W tym samym czasie IPN odsunął od pracy naukowej dr Adama Puławskiego, historyka zajmującego się dokładnie tymi sprawami. W marcu 2018 roku list w jego obronie podpisało 130 historyków, w tym międzynarodowej renomy specjaliści od dziejów Holocaustu. Decyzją kierownictwa IPN został przeniesiony do oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni na Narodzie Polskim.

Dr Adam Puławski bada szczególnie newralgiczne z punktu widzenia PiS zagadnienie: stosunek polskiego państwa podziemnego do Zagłady. Jest badaczem niesłychanie skrupulatnym i pedantycznym. W 2009 roku lubelski oddział IPN wydał jego liczącą blisko 600 stron książkę “W obliczu Zagłady. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, ZWZ-AK wobec deportacji Żydów do obozów zagłady (1941–1942)”. Z punktu widzenia rządzących praca jest problematyczna, pokazuje bowiem, że

władze RP w Londynie oraz podziemne państwo polskie traktowały Zagładę jako coś w gruncie rzeczy drugorzędnego, a sami Żydzi – obywatele RP – traktowani byli często jako obcy.

Książka jest tak obszerna, ponieważ dr Puławski szczegółowo opisuje źródła i obficie je cytuje.

Jak dowiedziało się w marcu 2018 OKO.press, w 2017 roku dr Puławski skończył pisać kolejną książkę. Jej tytuł mówi sam za siebie: “Cała Polska terenem krwawego tępienia Żydów. Rząd RP na Uchodźstwie, Delegatura Rządu RP na Kraj, AK wobec eksterminacji ludności żydowskiej od Wielkiej akcji do powstania w getcie warszawskim (22 lipca 1942-19 kwietnia 1943 r.)”. Historyk opisał w niej postawę polskich polityków i dowódców ruchu oporu wobec kluczowego etapu Zagłady, kiedy to od lata 1942 roku do wiosny 1943 Niemcy wymordowali większość polskich Żydów (w tym 400 tys. mieszkańców getta warszawskiego).

Książka jest dłuższa od poprzedniej i jeszcze bardziej szczegółowa. Całkowicie przeczy tezie głoszonej przez polityków PiS , że polskie państwo podziemne nieustannie alarmowało Zachód i próbowało pomagać Żydom. OKO.press dokładnie opisało sprawę w marcu.

Po złożeniu książki procedury wydawnicze niespodziewanie zaczęły ciągnąć się bez końca. Zmieniono recenzentów – ze specjalistów od Zagłady na historyków, którzy tematem zawodowo się nie zajmowali, ale za to mieli bliskie władzy poglądy. Jak można było przewidzieć, książka się im nie podobała. Dr Puławski wycofał ją z IPN i zaczął szukać zewnętrznego wydawcy.

W połowie lutego 2018 historyka wezwał na rozmowę prof. Włodzimierz Suleja, dyrektor Biura Badań Historycznych IPN. Prof. Suleja oświadczył dr. Puławskiemu, że “nie widzi możliwości współpracy” oraz zarzucił mu “pisanie pod tezę”. Na pytanie dr. Puławskiego, czy zna recenzje jego pierwszej książki w renomowanych periodykach (bardzo dobre), prof. Suleja miał powiedzieć, że “ma własny rozum i inne opinie nie są mu potrzebne”.

Po tej rozmowie dr Puławski przez pewien czas przebywał na zwolnieniu lekarskim. Wypowiedzenie złożył po kilku dniach pracy na nowym stanowisku. OKO.press mówi:

„Od 25 maja zostałem przeniesiony oficjalnie do Komisji ds. Ścigania Zbrodni na Narodzie Polskim. Spodziewałem się, że nie będę mógł na tym stanowisku pracować naukowo, chociaż zapewniano mnie, że będzie inaczej. Złożyłem więc wypowiedzenie”.

Historyk skarży się na szykany. „Nie chcę być grillowany” - mówi. „Cofnięto mi np. zgodę na inne godziny pracy, chociaż kierownictwo wie, że dojeżdżam codziennie do Lublina z Chełma, czyli ponad 70 km. Wcześniej nie było to problemem”.

„Skupię się na wydaniu książki i zastanowię się, czy nie wystąpić potem o habilitację” – mówi dr Puławski. „Wolałem odejść, żeby się na tym skupić, niż mieć odebraną możliwość prowadzenia badań” - dodaje.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze