0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Jak dowiedziało się OKO.press, bezpośrednim pretekstem do zwolnień stało się nowe zarządzenie prezesa IPN, dr. Karola Nawrockiego (na zdjęciu wyżej).

„30 sierpnia 2021 roku prezes Nawrocki wycofał wszystkie zgody na dodatkowe zatrudnienie poza IPN. Wszyscy pracownicy, którzy takie dodatkowe zajęcia mają, byli zobowiązani do tego, żeby złożyć nowe wnioski”

- opowiada OKO.press jeden ze zwolnionych, dr Sławomir Poleszak. Zgodnie z ustawą z 1998 roku pracownicy IPN potrzebują takich zezwoleń. Wcześniej były one jednak - po mniejszych lub większych perypetiach - udzielane.

Dr Poleszak zajrzał do opinii prawnej zamieszczonej - jak mówi - na wewnętrznej stronie internetowej IPN i uznał, że wykonywana na zasadzie wolontariatu, czyli bezpłatnie, praca redaktora portalu Ohistorie.eu nie wymaga zezwolenia. „Była to działalność społeczna prowadzona poza godzinami pracy” - dodaje.

Mimo to został 22 października 2021 wezwany do p.o. dyrektora oddziału lubelskiego IPN Mateusza Koteckiego. Według którego nawet praca społeczna wymaga zezwolenia. 3 listopada dr Poleszak dostał upomnienie - karę dyscyplinarną - z wpisaniem do akt. Historyk poprosił wówczas o zgodę na redagowanie portalu, chociaż spodziewał się odmowy.

8 listopada w istocie dyrektor przekazał decyzję odmowną prezesa IPN. Następnego dnia, 9 listopada, dr Poleszak złożył funkcję redaktora naczelnego portalu Ohistorie.eu, ale kilka godzin później i tak otrzymał wypowiedzenie. Uzasadnienie zawierało trzy punkty.

„Pierwszy punkt to podjęcie dodatkowego zajęcia zawodowego bez zgody prezesa; drugi to publikowanie na portalu ohistorie.eu materiałów krytycznych wobec działalności IPN oraz przedstawiciel jego władz; trzeci to opublikowanie artykułu o okupacyjnej przeszłości Józefa Franczaka «Lalusia», wobec którego istnieją zarzuty natury merytorycznej”

- opowiada dr Poleszak.

Lalek i ohistorie

Chodzi o artykuł dr. Poleszaka w sprawie wojennej przeszłości Józefa Franczaka „Lalusia”, ostatniego „wyklętego”, zamordowanego przez SB w 1963 roku. W niezwykle drobiazgowym, liczącym 46 stron druku tekście, dr Poleszak omawiał kilka epizodów z wojennej biografii „Lalusia” (artykuł można przeczytać za darmo na stronie „Zagłady Żydów”, do czego zachęcamy – tutaj).

W sposób niezwykle ostrożny i pełen zastrzeżeń, historyk pisał o:

  • udziale Franczaka w strzelaninie z grupą partyzantów żydowskich;
  • oskarżeniach o wydanie Niemcom ukrywającego się żydowskiego krawca;
  • zarzutach o udział w pobiciu małżeństwa Polaków ukrywających Żydów.

Dr Poleszak stawiał także hipotezę, że niechęć Franczaka do ujawnienia się po wojnie i pozostawanie w podziemiu wynikało z obawy przed poniesieniem odpowiedzialności za okupacyjne przestępstwa wobec Żydów.

OKO.press obszernie zrelacjonowało artykuł dr. Poleszaka - zaznaczając, że historyk nie stawia kropki nad „i” oraz zastrzega, iż ocena roli Franczaka we wszystkich tych epizodach wymaga dalszych badań. O sprawie pisała także m.in. „Gazeta Wyborcza” oraz „Kurier Lubelski”.

Artykuł wzbudził furię w mediach prorządowych - autorowi zarzucano nierzetelność badawczą, a działacze prawicy apelowali o „ukrócenie procederu szkalowania”. (Opisywaliśmy to.)

W obronie dr. Poleszaka wystąpił na łamach portalu ohistorie.eu specjalista od dziejów podziemia powojennego, prof. Rafał Wnuk.

„Zgodnie z logiką szantażu patriotycznego, dr Poleszak, jeśli jest polskim patriotą, nie powinien pisać prawdy o wojennej przeszłości Józefa Franczaka «Lalka», jeśli zaś za takiego się nie uważa, nie może podejmować tego tematu, ponieważ narusza «dobra osobiste polskich patriotów»”

- pisał prof. Wnuk.

OKO.press opublikowało ten artykuł za zgodą portalu Ohistorie.eu. Nie był to zresztą jedyny przypadek, w którym portal narażał się rządzącym, kwestionując ich politykę historyczną i obnażając manipulacje przeszłością.

Prof. Łukasiewicz: Nie wiem, dlaczego musiałem odejść

„Wraz z przyjściem nowego prezesa zmieniło się drastycznie. Jak pokazuje sprawa dr. Poleszaka, użyte w ustawie sformułowanie «trzeba mieć zgodę prezesa IPN na każde zajęcie zawodowe» zostało poszerzone w taki sposób, że objęło nawet działania społeczne o charakterze zawodowym. Jeżeli jestem historykiem i chciałbym działać w jakimś towarzystwie związanym z uprawianiem historii, to muszę prosić prezesa o zgodę” - mówi OKO.press prof. Sławomir Łukasiewicz z KUL, który musiał zrezygnować z pracy w IPN w ostatnich dniach.

Prof. Łukasiewicz zajmuje się historią emigracji w czasach PRL, był wizytującym naukowcem Harvardzie.

Został wezwany na rozmowę. „Oprócz tego były zbierane jakieś opinie na mój temat. 20 października została mi zakomunikowana negatywna decyzja, że prezes nie wyraża zgodę na moją pracę w KUL. Poszły za nią dalsze kroki, które sprawiły, że przestałem się czuć komfortowo. Zostałem ukarany za to, że nadal pracuję na KUL”.

Prof. Łukasiewicz uznał, że nie może odejść z uczelni - i zwolnił się z IPN. „Z wielkim żalem, nie ukrywam” - mówi. Wymówienie złożył 9 listopada.

Nieoficjalnie OKO.press dowiedziało się, że powodem reakcji władz IPN mógł być wewnętrzny donos - zarzucający prof. Łukasiewiczowi, że ukrywał swoją przynależność do IPN podczas konferencji naukowych i że „wstydził się” pracy w Instytucie.

Prof. Łukasiewicz zaprzecza, że kiedykolwiek zatajał swoje miejsce pracy.

Historycy: skandal, polityczne represje

Przypadków zwolnień historyków za opublikowanie wyników badań niezgodnych z linią polityczną władzy było więcej. OKO.press opisywało szykany wobec dr. hab. Adama Puławskiego, który został najpierw odsunięty od pracy badawczej, a później zwolniony, a Instytut nie zgodził się na rozpoczęcie jego procedury habilitacyjnej.

„Nasze środowisko musi zacząć szybko działać. Musimy wyrazić sprzeciw i nasze oburzenie. Konieczne jest także zerwanie jakiejkolwiek współpracy z IPN”

- napisał na Facebooku dr hab. Puławski.

„Mamy więc taką oto sytuację: Poleszak jest represjonowany za napisanie i opublikowanie tekstu naukowego, który nie spodobał się prezesowi. Jego wyrzucenie ma wywołać efekt mrożący. Przecież nadal w IPN jest sporo ludzi, którzy nie akceptują instrumentalizowania historii.

Sprawa Poleszaka pokazuje też, że Nawrocki «docenił» portal ohistorie.eu, a pełnienie w nim funkcji redaktora naczelnego uznaje za niewybaczalny grzech. Wyrzucenie Poleszaka jest więc uderzeniem w niezależne pismo historyczne, a tym samym w wolność badawczą i wolność słowa.

Prezes Nawrocki nie przejmuje się jednak wolnością, bo bardziej od wolności kocha władzę. Władzę absolutną, dodam. Kompromituje instytucję, której istotą powinna być swobodna wymiana myśli”

- napisał dr Janusz Marszalec, b. zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, zwolniony po przejęciu muzeum przez PiS (pierwszym narzuconym dyrektorem był właśnie dr. Karol Nawrocki, obecny prezes IPN).

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze