0:000:00

0:00

Podczas ostatniej konwencji PiS (23 lutego 2019) triumfalnie ogłosił rozszerzenie swojego sztandarowego programu. 500 plus ma być teraz przyznawane za każde dziecko.

Ten i inne programy, którymi szczyci się rząd („Za życiem” czy „Czyste powietrze”), obsługują pracownicy pomocy społecznej. Poza hojnym dorzucaniem obowiązków rząd nie ma im jednak nic do zaoferowania – warunki pracy i wynagrodzenia nie zmieniają się od lat. Zarabiają dziś około 1900 zł na rękę.

„To nie premier Morawiecki czy Minister Rafalska realizują te wszystkie programy. Gdyby nie heroizm urzędników i pracowników socjalnych, pozostałyby na papierze” – mówi OKO.press Paweł Maczyński, przewodniczący* Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.

Pracownicy socjalni i pomocy społecznej mają dość – od miesięcy Ministerstwo nie chce z nimi rozmawiać. Zapowiedzieli strajk. Żeby mógł się odbyć legalnie, muszą przejść mozolną drogę przewidzianą przez polskie prawo. Rządowi grozi paraliż prac socjalnych tuż przed wyborami.

Nie tylko 500 plus

„Zaczyna nas już drażnić patrzenie na pomoc społeczną tylko przez pryzmat programów rządowych. Z naszej pomocy, niekoniecznie związanej z tymi programami, korzysta w Polsce milion rodzin” - mówi Maczyński.

„Często są to osoby w kryzysie psychicznym, ciężko lub długotrwale chore, z niepełnosprawnością, ale też osoby starsze czy rodziny borykające się z problemami. Mamy wrażenie, że rząd poza swoimi programami nie widzi już nic: ani nas, ani tych wszystkich ludzi, którym nasza pomoc jest niezbędna”.

Większość pracowników pomocy społecznej, to osoby z wyższym wykształceniem. Pracują w DPS-ach, noclegowniach dla bezdomnych, domach dziecka, ośrodkach pomocy społecznej, jako asystenci rodzin...

„Świadczenia finansowe, to tylko drobny element naszej pracy” – tłumaczy związkowiec. „Odpowiadamy też za poradnictwo rodzinne, interweniujemy w sytuacjach kryzysowych. Wykonujemy trudne i bardzo delikatne zadania”.

Jakie? Maczyński wymienia:

„Na przykład osobę, która przechodzi kryzys psychiczny, trzeba często długo i umiejętnie motywować do tego, żeby sobie pomogła — poszła na terapię lub do psychiatry.

Komuś, kto doznaje przemocy domowej, nie wystarczy wskazać schroniska. Potrzebna jest często pomoc o charakterze psychologicznym. Zdarza się, że takie osoby od lat tkwią w przemocowych związkach. Jakie są tego mechanizmy? Co musiałoby się w jej sytuacji zmienić, żeby udało się przezwyciężyć problem? Nie ma prostych recept.

Nasza praca polega też na budowaniu relacji z drugim człowiekiem, na próbie zrozumienia problemu, którego trudności finansowe mogą być tylko symptomem”.

Przeczytaj także:

Jest nas coraz mniej

Pracowników socjalnych ubywa. Część odchodzi na emeryturę, inni mają dość tragicznych warunków pracy — przebranżawiają się albo wyjeżdżają za granicę. Absolwenci kierunku praca socjalna, nie decydują się w końcu na pracę w systemie publicznym.

„To trudna praca, czasem niebezpieczna” – opisuje Maczyński. „Pracownicy bywają atakowani. Dochodzi też do bardzo trudnych sytuacji, np. wtedy gdy sąd zleca nam, zamiast kuratorom, odebranie dziecka rodzinie i umieszczanie go w pieczy zastępczej. Jednocześnie to my mamy też potem pomagać tym rodzinom walczyć o odzyskanie dziecka. Ustawy w tym zakresie wymagają zmian, zarobki nie są jedynym naszym problemem”.

Ale są problemem rażącym. Według danych ministerstwa, średnie wynagrodzenie brutto w Ośrodkach Pomocy Społecznej to 2 635,35 zł a w Powiatowych Centrach Pomocy Rodzinie – 2 601,56 zł. To około 1900 złotych na rękę.

Maczyński: „To jest średnia, więc są gminy, gdzie płaci się więcej, ale są też takie, gdzie płaci się mniej. Trzeba powiedzieć jasno, że pracownicy socjalni są tutaj nad wyraz »hojnie« uposażeni, bo jeżeli weźmiemy pod uwagę opiekunów i opiekunki w domach pomocy społecznej albo asystentów rodziny, to ta średnia dla nich jest jeszcze niższa”.

Konwencja jak policzek

„Ta konwencja bardzo nas zirytowała” - mówi szef Federacji. „Jesteśmy na ministerstwo wkurzeni. Dorzucając kolejnych zadań związanych z własnymi projektami, a nie biorą elementarnej odpowiedzialności za pracowników, którzy te programy realizują”.

„Wychodzi premier, wychodzi prezes Kaczyński, opowiadają o dialogu społecznym, a Minister Rafalska, która jest kompetencyjnie odpowiedzialna za dialog z pracownikami, tego dialogu nie prowadzi. Od października dostajemy tylko odpowiedzi na listy, ani razu się z nami nie spotkano.

A co gdyby to pracownik socjalny tak zrobił? Milczał i nie zjawiał się u rodzin, które potrzebują jego wsparcia? Nie przepracowałby dwóch dni. A pani minister to robi i nic”.

Rafalska: taki piękny i trudny zawód

Pracownicy socjalni

" rel="noopener nofollow" target="_blank">pikietowali w Warszawie już w październiku 2018. W odpowiedzi Ministerstwo zapewniło jedynie, że trwa praca nad zmianami w ustawie o pracy socjalnej. Żadnych konkretów ani terminów. Gadanie.

Pracownicy ogłosili później Czarny Tydzień. Od 19 do 23 listopada protestowali w całej Polsce, przychodząc do pracy ubrani na czarno. W ten sposób chcieli zwrócić uwagę na swoje postulaty i problemy.

Minister Rafalska protestu nie zauważa. 21 listopada, w dzień pracownika socjalnego pisze w liście: „Wybraliście Państwo piękny zawód, chociaż wiem, że w codziennej pracy macie wiele trudnych chwil – zwątpienia, bezradności czy też zniechęcenia. Myślę jednak, że więcej jest tych, które przynoszą satysfakcję”.

W styczniu zorganizowano ogólnopolską akcję „Pomoc społeczna się wykrwawia”. Pracownicy masowo brali wolne, żeby oddać krew.

„Staraliśmy się wywierać społeczną presję, która miała uświadomić Ministerstwu powagę sytuacji, a także doprowadzić do wznowienia niezbędnego dialogu, dbając przy okazji, by przyjęte formy protestu nie uderzały w żaden sposób w najbardziej potrzebujących” – pisze w liście do premiera Morawieckiego z 28 lutego 2019 roku. Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Pracowników Pomocy Społecznej.

„Nasze zabiegi, jak się okazało, posłużyły Ministerstwu do dalszego lekceważenia środowiska pomocowego”.

Mozolna droga do strajku

„Podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu procedury strajkowej” – mówi Paweł Maczyński. Dlaczego procedury? Bo polskie prawo przewidziało szereg obostrzeń, które powodują, że legalny strajk jest długim i mozolnym procesem pełnym formalności i pułapek.

Legalny, czyli zgodny z procedurą przewidzianą w „Ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych” z 1991 roku strajk musi być poprzedzony etapem sporu zbiorowego z pracodawcą — oddzielnym dla każdego zakładu pracy.

„Musimy zacząć od lokalnych sporów zbiorowych wobec naszych pracodawców, czyli samorządów. Tego wymaga od nas prawo. Dopiero gdy przejdziemy ten etap rokowań i mediacji, możemy zorganizować referendum strajkowe” – tłumaczy Maczyński.

„To wszystko formalność, nasze żądania są oczywiście skierowane do rządu. Samorządy nas popierają, wiedzą, że przyszłość naszego zawodu wymaga zmian w ustawach, a nie w prawie lokalnym” – mówi związkowiec.

Strajk jest już prawie pewny. „Wątpię, żeby rząd obudził się ze swojego przedwyborczego zaślepienia”.

PiS czeka przedwyborczy problem

„Informuje, że wobec całkowitej bierności ze strony Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w zakresie realizacji postulatów złożonych przez nas jeszcze w 2018 roku - podjęta została decyzja o organizacji ogólnopolskiego strajku pracowników pomocy społecznej” – pisze w liście do premiera Morawieckiego Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Pracowników Pomocy Społecznej.

W liście Komitet ostrzega, że ze względu na przewlekłe procedury przewidziane przez prawo, strajk rozpocznie się prawdopodobnie w drugiej połowie 2019 roku.

„Oznacza to, że paraliż polskiej pomocy społecznej nastąpi w okresie, gdy planowane są i wypłacane kluczowe świadczenia z punktu widzenia funkcjonowania polskich rodzin”.

„Strona ministerialna nie pozostawiła pracownikom pomocy społecznej w tym przedmiocie żadnego wyjścia, bowiem podczas trwającego od października 2018 Ogólnopolskiego Protestu Pracowników Pomocy Społecznej – Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ani razu nie spotkała się z reprezentacją środowiska pracowników (!), a także nie przedstawiła żadnych konkretnych propozycji realizacji postulatów zgłoszonych przez stronę pracowniczą, a tym samym dążących do rozwiązania trwającego sporu".

„Uznając, że nigdy nie jest za późno na wznowienie dialogu oraz wypracowanie kompromisowych rozwiązań, biorąc jednak pod uwagę, że dotychczas środowisko pracowników pomocy społecznej nie doczekało się żadnych konkretnych propozycji ze strony Ministerstwa, ogłaszamy gotowość strajkową i rozpoczynamy, podobnie jak nauczyciele procedurę zmierzającą do rozpoczęcia strajku generalnego”.

*na przewodniczącego Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej Paweł Maczyński został wybrany wczoraj (2 marca 2019), już po naszej rozmowie. Wcześniej pełnił funkcję wiceprzewodniczącego.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze