0:00
0:00

0:00

Sejm ustanowił „Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką” na posiedzeniu 6 marca 2018. Nieprzypadkowo data ta zbiegła się z apogeum konfliktu dyplomatycznego pomiędzy rządem PiS oraz Izraelem i USA dotyczącego nowelizacji ustawy o IPN, która została przez naszych sojuszników odebrana jako zamach na wolność słowa i wolność badań naukowych.

Data – 24 marca – została wybrana dlatego, ponieważ w ten dzień przypada rocznica zamordowania przez Niemców rodziny Ulmów z Markowej za ukrywanie Żydów.

W króciutkim tekście ustawy czytamy, że święto zostało ustanowione

"W hołdzie Obywatelom Polskim – bohaterom, którzy w akcie heroicznej odwagi, niebywałego męstwa, współczucia i solidarności międzyludzkiej, wierni najwyższym wartościom etycznym, nakazom chrześcijańskiego miłosierdzia oraz etosowi suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej, ratowali swoich żydowskich bliźnich od Zagłady zaplanowanej i realizowanej przez niemieckich okupantów".

Ktoś skrupulatny mógłby zapytać, dlaczego Sejm wymienił akurat takie pobudki. Tym bardziej, że w etosie „suwerennej RP” przed wojną mieściło się getto ławkowe, tolerancja dla antysemickich ataków (takich jak np. pogrom w Przytyku w 1936 roku czy „rajd” na Myślenice w 1936 roku), czy wreszcie oficjalne usuwanie Żydów ze stowarzyszeń zawodowych (np. ze Stowarzyszenia Architektów Polskich).

Podobnie i „nakazy chrześcijańskiego miłosierdzia” nie zabraniały prasie katolickiej przed wojną publikować obsesyjnie antysemickich artykułów (efektowny przykład z „Przeglądu Katolickiego” z 1938 roku można zobaczyć tutaj).

Historia jest skomplikowana: organizatorem nacjonalistycznych bojówek, które niszczyły sklepy żydowskie w Myślenicach w 1936 roku był Adam Doboszyński, torturowany i zamordowany po wojnie przez komunistyczne UB. Dziś Doboszyński należy do panteonu bohaterów czczonych przez władze.

OKO.press przypomina o tym wszystkim, by tym wyraźniej pokazać skalę manipulacji dokonanych przez „Wiadomości” TVP w wieczornym wydaniu 24 marca. „Polakom ratującym Żydów” poświęcono w nich trzy materiały, trwające łącznie kilkanaście minut.

  • „Poświęcili życie, by ratować Żydów” (tutaj);
  • „Polska pomoc Żydom w okupowanej przez Niemców Europie” (do obejrzenia tutaj);
  • „Pamięć o Polakach ratujących Żydów” (tutaj)

Na czym polegają manipulacje „Wiadomości”? Zaraz je omówimy szczegółowo, ale najpierw wyliczmy:

  • na wybiórczym operowaniu kontekstem – „Wiadomości” mówią tylko o bohaterstwie, pomijając przypadki przeciwne, wyolbrzymiając liczby albo wręcz zniekształcając fakty i ignorując kontekst społeczny, w którym działali polscy „sprawiedliwi”;
  • na nieprawdziwym zestawieniu bohaterskich Polaków z kolaborującymi z Niemcami Francuzami (podczas gdy w obu narodach byli i bohaterowie, i kolaboranci); o nas mówi się wyłącznie dobrze, o innych – wyłącznie źle;
  • jako ekspertów „Wiadomości” pokazały historyków bez żadnego dorobku dotyczącego stosunków polsko-żydowskich (np. przedstawiły jako „historyka” autora artykułów o historii do „Gazety Polskiej”).

Oto siedem przykładów metod używanych przez TVP:

1. Materiał „Wiadomości” o rodzinie Ulmów rozpoczyna kwestia Krzysztofa Ziemca, prezentera TVP, z Markowej – miejscowości, w której dwa lata temu otwarto poświęcone Ulmom muzeum. Ziemiec mówi:

„Otwarte dwa lata temu w Markowej muzeum pokazuje, jak naprawdę wyglądała okupacja niemiecka”.

Otóż nie: jak pisali w „Gazecie Wyborczej” w 2016 roku historycy Zagłady prof. Jan Grabowski i prof. Dariusz Libionka, w muzeum nie ma informacji ani o „polowaniach na Żydów” urządzanych przez miejscową ludność w czasie wojny, ani o przypadkach zbrodni popełnianych na Żydach po wojnie, a same statystyki dotyczące liczby uratowanych są zmanipulowane.

2. Ziemiec: „Za ratowanie Żydów niemieccy okupanci stosowali odpowiedzialność zbiorową”.

Półprawda. Jak mówiła w wywiadzie dla OKO.press prof. Barbara Engelking, dyrektor Centrum Badań nad Zagładą w PAN:

* „mniej więcej dwoje na każdych troje Żydów, którzy chcieli się ratować, zginęło, najczęściej przy współudziale Polaków”;

* „Myślę, że w 90 proc. wykrywano Żydów z donosu. Oczywiście zdarzało się, że Niemcy, np. tropiąc działania konspiracji polskiej, znajdowali Żydów. Ale to była zdecydowana rzadkość. Szczególnie na prowincji siatka niemieckiej żandarmerii nie była gęsta. O wiele gęstsza była siatka posterunków polskiej policji. To oni odgrywali ogromną rolę, jeśli chodzi o wykrywanie Żydów. Polacy zresztą chętniej donosili do polskiej policji. Zupełnie słusznie rozumowali, że wtedy łatwiej będzie ujść z życiem. W wielu wypadkach, kiedy to polska policja dostała donos, Żyd był zabijany, a Polaków, którzy go ukrywali, nie mordowano. Niemcy się nawet o tym nie dowiadywali. Oczywiście Polacy decydujący się ukrywać Żydów musieli się liczyć z karą śmierci – groźba śmierci była zawsze i zawsze to było bohaterstwo. Nie należy się dziwić, że takich odważnych ludzi było niewielu”.

3. O losie zamordowanych Ulmów wypowiada się historyk prof. Wiesław Jan Wysocki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Z ciekawości sprawdziliśmy, czym zajmuje się prof. Wysocki jako naukowiec. W 1994 roku otrzymał habilitację z historii Kościoła na podstawie rozprawy „O. Anicet z Frydladu, kapucyn, 1975-1941. Studium biograficzne”. Z katalogu Biblioteki Narodowej dowiedzieliśmy się, że prof. Wysocki interesuje się również m.in. historią prasy łowickiej, biografią marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza oraz religijnością w niemieckich obozach koncentracyjnych. Jest m.in. autorem książki „Edward Rydz-Śmigły: malarz i poeta”. Nic w jego dorobku nie wskazuje, aby miał kiedykolwiek jakikolwiek związek z badaniami nad Zagładą. Dziwnym trafem jednak to jego zapytały „Wiadomości”, a nie jednego z wielu specjalistów od Zagłady;

4. Ziemiec o Ulmach: „Takich jak oni były setki, a może, trzeba powiedzieć, tysiące”; żeby uratować jedno żydowskie istnienie, potrzeba było nawet kilkunastu Polaków.

Dalej dowiadujemy się, że o wielu sprawiedliwych nic nie wiadomo „ze skromności” oraz że Polacy otrzymali najwięcej tytułów „sprawiedliwy wśród narodów świata”.

„Wiadomości” przypominają m.in. postać Ireny Sendlerowej czy Eugeniusza Łazowskiego. Padają liczby: tysiące uratowanych Żydów.

Czego się nie dowiadujemy? Zacytujmy znów wywiad z prof. Engelking:

* Sprawiedliwi „Bali się, że doniesie na nich sąsiad czy dozorca. Bali się innych Polaków”.

* „działali w absolutnej izolacji społecznej”;

* „Inny mit to na przykład taki, że jednemu uratowanemu Żydowi pomagało kilku, a nawet kilkunastu Polaków. To jest nieprawda. Według badań Zuzanny Schnepf, które opublikowaliśmy w 2011 roku w tomie ”Zarys krajobrazu”, na terenach wiejskich proporcje były mniej więcej wyrównane: średnio 10 sprawiedliwych ratowało 12 Żydów. Ten temat wymaga dalszych badań, miejmy nadzieję, że ktoś je podejmie”.

5. „Wiadomości”: „W 1942 roku powstała Żegota – która koordynowała pomoc” (głos z offu).

Prof. Engelking: „Była, ale powstała późno, w grudniu 1942 roku, kiedy większość Żydów polskich była już zamordowana. Cały czas borykała się też z problemami finansowymi. Finansowana zresztą była – o czym się w Polsce dziś nie pamięta – nie tylko przez rząd RP w Londynie, ale w znacznej mierze przez światowe organizacje żydowskie”.

6. „Wiadomości”: „Z danych Episkopatu Polski wynika, że także ok. 1000 polskich księży było zaangażowanych w pomoc Żydom” - słyszymy z offu. Następnie tezę tę kwieciście rozwija Piotr Dmitrowicz, współpracownik „Gazety Polskiej”, autor, którego dorobku naukowego nie udało nam się odnaleźć (przedstawiony przez TVP jako „historyk”).

O postawie Kościoła wobec Zagłady inne zdanie mają historycy.

Prof. Jacek Leociak w wywiadzie dla gazeta.pl, autor wydanej właśnie książki na ten temat: „Jeśli chodzi o świadectwa dotyczące roli Kościoła w Zagładzie, przytłaczająca większość jest raczej smutna. W książce przywołuję fragment kościelnego raportu z 1941 roku mówiący o tym, że Zagłada dzieje się za sprawą Opatrzności Bożej. To o czym my w ogóle mówimy?”

7. „Polska jako jedyne państwo karało szmalcowników” - słyszymy z offu. To znów tylko część prawdy: wyroków na szmalcowników wykonano kilka, dopiero pod koniec 1943 roku, i - jak twierdzi prof. Jan Grabowski, badacz tematu - przede wszystkim na tych, którzy współpracowali z Niemcami rozpracowywać polskie podziemie. „Szmalcownicy unikający styczności z podziemiem i z Niemcami nie musieli się obawiać karzącej ręki podziemnego państwa” - pisał prof. Grabowski. Oto klasyczny przykład manipulacji. Wyroki śmierci na szmalcowników były? Były. A że w praktyce wykonano kilka i to w momencie, w którym niemal wszyscy polscy Żydzi już nie żyli – tego się z TVP nie dowiemy.

Te wszystkie zabiegi „Wiadomości” służą wepchnięciu widzowi do głowy przesłania, które można sprowadzić do (przytoczonego w materiale) cytatu z przemówienia Jana Józefa Kasprzyka, szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych:

„Można czuć ogromną dumę z tego, że jesteśmy Polakami. Że zarówno w wymiarze indywidualnym, tak jak rodzina Ulmów, zachowaliśmy się w wymiarze zbiorowym jak trzeba”.

Przesłanie to podlane jest wszechogarniającym sosem miłości wzajemnej – Polaków do siebie oraz Polaków wobec Żydów. Ulmowie to „bardzo zgodna, kochająca się rodzina” oraz „bardzo cenili drugiego człowieka” - jak opowiada dyrektor Muzeum Ulmów. Telewizja donosi, że z chaty Ulmów zachowało się Pismo św., a w nim zakreślone dwa fragmenty – o miłości bliźniego i miłosiernym samarytaninie. Ulmowie stali się „symbolem” Polaków ratujących Żydów.

O miłości opowiada na zakończenie także Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, Irena Senderska-Rzońca:

„Tu chodzi o człowieczeństwo, żeby była jednak ta miłość człowieka do drugiego człowieka, że w najgorszej chwili potrafimy sobie pomóc”.

Najwięcej tej miłości człowieka do drugiego człowieka jest oczywiście w "Wiadomościach"!

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze