0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.plFot. Przemysław Skrz...

Do tej pory z sejmowego przedszkola posiedzeniowego skorzystało troje dzieci. To klubik dziecięcy, który działa w trakcie posiedzeń Sejmu. Mogą korzystać z niego nie tylko posłanki i posłowie, ale też inni pracownicy Sejmu. Jego otwarcie marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiadał już na początku sprawowania swojej funkcji. Sam opublikował w mediach społecznościowych w grudniu 2023 roku zdjęcie swojej córki bawiącej się w jego gabinecie. Wcześniej posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Gajewska przyszła na salę obrad z synem.

„Macierzyństwo nie powinno przeszkadzać w działalności publicznej i politycznej. A instytucje powinny wspierać kobiety w opiece nad dziećmi, zamiast dziwić się, że rodzą” – mówi OKO.press Wanda Nowicka, posłanka Lewicy.

I dodaje: „Sporo posłanek z młodszego pokolenia właśnie urodziło dziecko. Niektóre posłanki w trakcie jednej kadencji urodziły nawet dwoje dzieci. A obowiązki poselskie są nieregularne. Sejmowe przedszkole to realna potrzeba. Jest otwarte tylko podczas posiedzeń Sejmu, więc nie zapewnia pełnowymiarowej przedszkolnej pomocy. To wsparcie dla rodziców, miejsce do zabawy dla dzieci”.

Sejmowe przedszkole początkiem reformy?

„Klubik dziecięcy w Sejmie to rozwiązanie pracodawcy, który wspiera swoich pracowników i odpowiada na ich potrzeby. Polskie prawo jest tak skonstruowane, że posłanki nie mają prawa do urlopu macierzyńskiego, co utrudnia im możliwość pełnienia swoich publicznych obowiązków. Sytuacji, w których potrzebna jest nagła opieka, jest w pracy poselskiej dużo” – mówi OKO.press Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska Fundacji Rodzić w Mieście.

Krzyżak-Pitura zwraca uwagę, że sejmowy klubik dziecięcy świadczy opiekę nad dziećmi w niestandardowych godzinach pracy. „Tymczasem większość żłobków i przedszkoli działa między godz. 08:00 a 16:00. To powoduje, że rodzice, którzy pracują w niestandardowych godzinach pracy, mają wolny zawód czy umowę zlecenie, na przykład kobiety, które są fryzjerkami, nauczycielkami języków, psycholożkami, nie mogą skorzystać z tej opieki”.

W popołudniowych i wieczornych godzinach pracują też pielęgniarki, lekarki, strażniczki miejskie, policjantki.

"Klubik dziecięcy w Sejmie może więc rozpocząć dyskusję o potrzebie reformy systemu opieki nad dziećmi.

Potrzebujemy tworzenia nowych miejsc w systemie, ale też dywersyfikacji tych form i dopasowania ich do potrzeb rodziców".

W jaki sposób?

Szwecja wspiera opiekę w niestandardowych godzinach

„Grupa rodziców, którzy pracują nieetatowo będzie się powiększać. Przyczyniła się do tego chociażby pandemia koronawirusa. Widzimy to też wśród kobiet, które wspieramy w projekcie Klub Przedsiębiorczych Mam. Szukają realizacji w zawodach mniej związanych z pracodawcą, które dadzą im luźniejszą, elastyczną formę pracy” – mówi prezeska Fundacji Rodzić w Mieście.

„W Szwecji państwo – na podstawie zaświadczenia od pracodawcy – zapewnia opiekę dzieciom w niestandardowych godzinach pracy czy w trakcie weekendów. W Polsce mamy też problem z przerwami wakacyjnymi. Przedszkola teoretycznie powinny pracować cały rok, ale realnie mają miesiąc lub dwa miesiące przerwy. To luka w systemie opieki, jest ona wyzwaniem, szczególnie dla kobiet, które często muszą brać wolne lub bezpłatny urlop”.

Postawmy na klubiki dziecięce i opiekunów dziennych

Problemem jest też brak miejsc w żłobkach. Według statystyk z czerwca 2023 roku, do których dotarł Dziennik Gazeta Prawna, działało w Polsce 4,7 tys. żłobków, 943 kluby dziecięce i ponad 2,4 tys. dziennych opiekunów. Liczba żłobków w stosunku do 2022 roku – wzrosła. Ale spadła liczba klubów dziecięcych i dziennych opiekunów.

Nadal w Polsce 1105 gmin nie ma ani jedno miejsca do opieki nad dzieckiem do lat trzech.

A to stanowi 44,6 proc. wszystkich gmin w Polsce.

„Mija 10 lat rządowego programu „Maluch plus”. Mogą z niego korzystać też placówki prywatne, które miały tworzyć miejsca opieki dla maluchów, odciążając państwo z kosztownego i długiego procesu budowania placówek. Efekt jednak jest taki, że 75 proc. żłobków to nadal placówki prywatne. Państwo mogłoby przeznaczyć dotację na inne formy opieki, które przeznaczone są dla mniejszej liczby dzieci, mają mniejsze wymogi lokalowe, mogą powstać w małej gminie. To łatwiejsze i szybsze rozwiązanie, niż tworzenie wielkiego żłobka" – mówi Agnieszka Krzyżak-Pitura.

Niż demograficzny

Z miejscami w przedszkolach jest lepiej – obowiązek przedszkolny dla sześciolatków powoduje, że jest ich więcej. Według danych GUS w roku szkolnym 2022/23 funkcjonowało 22,5 tys. placówek wychowania przedszkolnego (o 0,3 proc. więcej niż w roku szkolnym 2021/22), do których uczęszczało 1534,2 tys. dzieci (odpowiednio o 4,2 proc. więcej niż rok wcześniej).

"Samorządy prowadzą różne programy dla przedszkolaków. Na przykład samorząd warszawski dopłaca do miejsc opieki nad dziećmi prywatnym placówkom. Każde dziecko, którego rodzic wyrazi chęć oddania dziecka do przedszkola, ma zagwarantowane w nim miejsce” – mówi prezeska Fundacji Rodzić w Mieście.

Ale jednocześnie większe miasta zaczynają odczuwać niż demograficzny. „Dotyczy to głównie przedszkoli. Pojawiają się sygnały, że brakuje dzieci na wolne miejsca. Przedszkola są drogie w utrzymaniu i zarządzaniu. Dlatego państwo powinno myśleć o inwestowaniu w klubiki dziecięce czy w dziennych opiekunów. Tworzyć miejsca przeznaczone dla mniejszej liczby dzieci. To nie wymaga dużych środków finansowych, powierzchni i kadry. A pomoże uelastycznić godziny pracy”.

Poprawa sytuacji kobiet na rynku pracy

Klubik dziecięcy w Sejmie zwiększa równość, bo – niestety – to nadal kobiety głównie opiekują się dziećmi.

„To ważna, inicjatywa, również symboliczna. Pomaga kobietom wyjść z domu. Mogą dzięki niej być zaangażowane politycznie”

– mówi Wanda Nowicka.

I dodaje: „Pamiętamy, jak urzędująca premier Nowej Zelandii urodziła dziecko i przestała pracować krótko przed porodem. Zapewniała wówczas, że jej czasowa nieobecność po przejściu na urlop macierzyński nie zakłóci funkcjonowania rządu. Jej mąż zrezygnował z pracy zawodowej, by towarzyszyć jej w zawodowych wyjazdach z dzieckiem i się nim zajmować. Dla nas jako klubu Lewicy poprawa sytuacji kobiet na rynku pracy, a tym samym poprawa dostępności do żłobków i przedszkoli jest priorytetowa. Szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie na miejsce w żłobku czeka się nawet rok” – mówi posłanka Lewicy.

Na zdjęciu: 14 kwietnia 2006, Olsztyn. Zajęcia nauki tańca dla starszaków w przedszkolu.

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze