Oglądamy z Reyhaneh mecz Iran — USA, ale nie liczymy na gole. Policzyłem, że na każdą bramkę Irańczyków na tym mundialu przypada jedno dziecko zamordowane przez siły Islamskiej Republiki Iranu.
Reyhaneh miała dziesięć lat, gdy przebrała się za chłopca. Ojciec długo kręcił głową. Założyła ubrania kuzyna, wzięła wujka pod rękę i poszli na stadion. Usiadła na trybunach, by śledzić potyczkę piłkarzy Sepahan S.C. z Perspepolis. Pierwszy raz w życiu na żywo!
Dziś pamięta tylko odrętwienie.
- To nie był nawet stres, ale takie dziwne poczucie, że jestem tam niechciana – wspomina. - Nie mogłam się nawet zbytnio ekscytować. Nie bałam się kibiców, ale głupich zasad. Gdyby tylko się wydało, że jestem dziewczyną, doszłoby do skandalu. Zaraz zjawiłaby się policja do spraw moralności. Nikt by mnie nie obronił.
Nigdy więcej nie zaryzykowała.
Ale odmawiała noszenia hidżabu. Za każdym razem w drodze na uniwersytet czy do pracy narażała się na więzienie. – Państwo dało mi wybór, być zakrytą albo żyć w ukryciu – opowiada.
Zanim wyjechała z Iranu, kilka razy miała do czynienia z policją do spraw moralności. Raz, gdy zanosiło się na kontrolę, udało się jej wskoczyć do autobusu, kierowca zobaczył funkcjonariuszy i od razu wdepnął gaz. Innym razem usłyszała nawoływania policjantki, skręciła w nieznajome osiedle, zapukała do obcych drzwi. Udało się.
Dziś Reyhaneh mieszka i pracuje w Warszawie.
- Mogę po prostu iść na mecz. Jak człowiek. Jak to brzmi, prawda? Przykład stadionów pokazuje, że kobiety w Iranie traktowane są jak półludzie. Ale jest ich więcej. Nie możemy jeździć na rowerze, prowadzić motocykla, nie zostajemy sędziami. Mamy połowę praw mężczyzn. W sądzie oskarżona może powołać świadka: mężczyznę, ale już dwie kobiety. Jeśli twój ojciec umrze, otrzymasz połowę z tego co jego syn – ciągnie Iranka.
Zdarzały się odstępstwa od normy, jak w 2005 roku podczas spotkania Iranu z Bahrajnem, gdy irańskie fanki weszły na trybuny. Gdy rok później ówczesny prezydent Mahmoud Ahmadinejad zapowiedział poluzowanie reguł, do głosu doszli ajatollachowie. – Przecież mogą oglądać mecze w TV – argumentował jeden z nich. Inni nawoływali, że to zło, brak moralności, choroba, zachodni wirus.
- Władze traktują kobiety, jakby miały „zarazić się” piłką nożną – opowiada Reyhaneh. - Boją się, że sport wyzwoli kobiety. Że przestaną być przez to dobrymi matkami i żonami, będą miały za dużo praw, a przede wszystkim możliwość wyboru. Tak naprawdę boją się „choroby” wolności.
Dlatego kobiety muszą zakradać się na stadiony. W męskich ubraniach, specjalnym makijażu, nawet z przyklejonymi wąsami, jak Zahra Khoshnavaz.
Poetka i fanka drużyny Perspepolis publikowała zdjęcia w takich stylizacjach na Instagramie, ale ją też aresztowali. Jak wiele innych. „Muszę rozerwać zębami ten węzeł, który można otworzyć palcami. Muszę się malować i ubierać po męsku, żeby usiąść w tłumie — a nawet nie śmiem krzyczeć, bo się boję. Boję się, że facet siedzący obok mnie jest agentem i mnie wyrzucą” – opowiadała Khoshnavaz w jednym z wywiadów. Na bazie podobnych opowieści powstał nawet film „Ofsajd”, nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie, ale w Iranie nie dopuszczono do kin przez cenzurę.
Dziś symbolem stadionowej rewolucji jest Sahar Khodayari. W 2019 roku policja ds. moralności zdemaskowała „Niebieską dziewczynę” w trakcie meczu Estheglal w azjatyckiej Lidze Mistrzów w 2019 roku. Gdy okazało się, że grozi jej pół roku więzienia, kobieta podpaliła się pod budynkiem sądu. Zmarła w wyniku poparzeń. Miała 29 lat.
Reyhaneh: - Na pierwszy rzut oka pewnie zdaje się, że to jakaś fanaberia kobiet. Ale przecież nie chodzi o to, że jakaś fanka będzie cierpieć, bo nie zobaczy meczu na żywo. To rodzaj manifestu w walce o równe prawa. Pokazania, że w Iranie nie istniejemy, ani na stadionie, ani w życiu.
Sama Reyhaneh „zaraziła się” futbolem w 1998 roku podczas mundialu we Francji.
Iran wrócił wtedy na MŚ po dwudziestu latach przerwy. Śledziła spotkania, miała swoich idoli. To wtedy Irańczycy pokonali 2:1 Stany Zjednoczone. Choć zajęli trzecie miejsce w grupie i nie awansowali, to mecz uznawany jest za historyczny.
Pięć mundiali później czekamy z Ray na kolejny pojedynek reprezentacji Iranu ze Stanami Zjednoczonymi. Po zwycięstwie nad Walią Irańczycy mają punkt przewagi na rywalami i szansę na historyczny awans.
Już po rozgrzewce. Za kilka minut sędzia rozpocznie mecz. Reyhaneh wzdycha.
Trudno czekać tak na pierwszy gwizdek, gdy w głowie słyszysz krzyk protestujących rodaków. W połowie września wyszli na ulice, gdy służby zamordowały 22-letnią Mahsę Amini, wcześniej aresztowaną za rzekome złamanie przepisów dotyczących noszenia chusty. W ramach protestu kobiety zaczęły palić hidżaby i obcinać włosy. Rewolucja kobiet rozlała się na całe społeczeństwo i na cały kraj. Strajkują uczniowie, studenci i robotnicy. Demonstranci podpalili budynek sił bezpieczeństwa, ale odwet służb Islamskiej Republiki Iranu był brutalny.
Trudno też liczyć punkty potrzebne Iranowi do awansu, gdy od początku protestów siły rządowe zamordowały 455 cywili.
Trudno słuchać spikera odczytującego skład reprezentacji Iranu, gdy przed oczami widzisz te nazwiska: Mohammad Rakhshani, Omid Sarani, Amirhossein Basati, Mohammad Eghbal Naebzehi, Zakaria Khial, Samer Hashemzehi, Omid Safarzehi, Abdollah Mahmoudpour, Sodeys Keshani, Ali Barahooei, Mahsa Mougouyi, Nika Shakarmi, Sarina Esmailzadeh, Mehdi Asgari – ledwie niektórych z 64 niepełnoletnich ofiar reżimu.
Trudno razem ze światem cieszyć się mundialem. To dopiero dziesiąty dzień sportowej rywalizacji, dotąd rozegrano 34 mecze. W tym czasie irańskie służby zabiły 36 protestujących, a 734 Irańczyków trafiło do aresztów.
Trudno liczyć na gole. Na każdą bramkę Iranu (dwie z Anglią, dwie z Walią) przypada jedno dziecko zabite przez siły Islamskiej Republiki Iranu w ciągu tych dziesięciu dni!
Trudno wieszczyć scenariusze, gdy nie wiesz, czy jutro uda ci się dodzwonić do rodziny.
Piłkarze są już na murawie. Zaraz ustawią się w rzędzie. Patrzymy na Irańczyków.
Zaśpiewają hymn, a może nie?
- Gdy nie zrobili tego w pierwszym meczu, to był pewien symbol. Byłam dumna, pokazali, że są z ludźmi. Ale z irańskiej perspektywy to było za mało. Niektórzy oczekiwali, że piłkarze staną się naszymi głosami. Że jednoznacznie wystąpią przeciw reżimowi, ale wyraźnie przed drugim meczem władza pogroziła im palcem.
Śpiewają. Więc zamiast hymnu irańskiego słuchamy z Reyhaneh piosenki „Baraye”. Ten protestsong zjednoczył demonstrujących w Iranie. Utkany jest z hashtagów, za pomocą których Irańczycy wyrażają swoje zaangażowanie w obecne protesty.
Reyhaneh: - To pieśń pokolenia. Kolejne zdania tłumaczą, dlaczego ludzie przyłączali się do protestów: ze względu na przyszłość, moją siostrę, twoją siostrę, nasze siostry, by zmienić umysły, które zgniły, ale też by normalnie żyć.
Gwizdek. Zaczęli. O tym meczu napisano wiele. Że to najbardziej polityczny mecz mistrzostw świata. Że to walka dobrego ze złem. Że to powtórka z 1998 roku, ale w zupełnie innej sytuacji geopolitycznej.
- Pamiętam tamten mecz, oglądaliśmy go z całą rodziną. Wiele dla nas znaczył, bo przecież to była wygrana z Stanami Zjednoczonymi, z którymi w odbiorze społecznym przegraliśmy przez wiele lat z powodu ich imperialnej polityki – opowiada z kolei Mahdis Keshavarz, Iranka wychowana w Stanach Zjednoczonych.
Jest znaną działaczką na rzecz praw człowieka, dziennikarką i założycielką dużej agencji marketingowej. Od początku mundialu publikuje wpisy na temat z każdego meczów. Skupia się na kwestiach praw człowieka.
- Mundial jest najbardziej politycznym wydarzeniem sportowym na świecie, nawet bardziej niż Igrzyska Olimpijskie. To dlatego, że piłka nożna dotyka wielu kontrowersyjnych kwestii: rasy, klasy, narodowości. Bardziej niż inne sporty wywleka z ludzi nacjonalistyczne ciągoty – podkreśla Keshavarz.
„Wiecie, co stanowi artykuł 9. japońskiej konstytucji? «Naród japoński na zawsze wyrzeka się wojny jako suwerennego prawa narodu oraz groźby lub użycia siły jako środka rozstrzygania sporów międzynarodowych». W Kostaryce jej Konstytucja w artykule 12,
Ustala, że «Armia jako stała instytucja jest zakazana». Oba kraje mogą prosperować jako nieuzbrojona demokracja. SŁYSZAŁAŚ MNIE AMERYKO?!?”
„Dania ewoluowała z brutalności wikingów do... statystycznie najszczęśliwsze miejsce na ziemi! Jak? USŁUGI SPOŁECZNE. Otwarte, liberalne społeczeństwo, które dba o wszystkich swoich obywateli (poza imigrantami, przed którymi zamyka drzwi). Plus 33-godzinny tydzień pracy i minimalna płaca 20 dolarów! I przełomowe podejście do edukacji wczesnego dzieciństwa. Ich polityka społeczna bardzo mnie pociąga. Ale jeśli chodzi o migrację i imigrację, musimy zrobić lepiej Dania”.
- Zastanawiam się zawsze, jakie konteksty biegają po boisku wraz z piłkarzami ubranymi w barwy narodowe. I jakie znaczenie społeczno-polityczne kryją się za golami lub asystami. Staram się spoglądać na piłkę przez soczewkę dekolonizacji. I tak też wybieram drużyny, którym kibicuję – wyjaśnia Keshavarz.
„My Irańczycy wiemy o przemocy aż za dobrze. Jest ona popełniana przeciwko nam codziennie przez politykę zagraniczną USA. I przez ponad 60 lat przemoc postawiła nam scenę do doskonalenia najgorszego rodzaju przemocy: przemocy, którą popełniamy wobec siebie. W ostatnich tygodniach używaliśmy przemocy wobec graczy Iranu. Kto wygrał? Islamska Republika Iranu. Ponieważ pozwalamy, aby przemoc, którą narzucili na tych graczy, stała się katalizator do używania przemocy wobec siebie nawzajem” – napisała na Facebooku.
Ostatni gwizdek. Iran przegrywa 0:1. To koniec mundialu dla reprezentacji. Po spotkaniu media publikują zdjęcia i wiadomości dotyczące irańskich kibiców. Jakaś fanka została zmuszona do oddania koszulki z nazwiskiem Mahsy Amini. Reuters podaje, że ochrona mundialu interweniowała w sprawie mężczyzny, który miał ze sobą koszulkę "Women, Life, Freedom" (Kobiety, Życie, Wolność).
- Symbole, przez które pokazaliśmy światu tragedię, która rozgrywa się w naszym kraju stanowią największe zwycięstwo Iranu na tym mundialu. Teraz nie ma już drogi odwrotu. Rewolucja kobiet musi zmienić Iran – uważa Reyhaneh.
Keshavarz ma inne zdanie. – Przegrali ludzie. Dali się podzielić, wmówić sobie, że piłkarze są zdrajcami, bo przestraszyli się reżimu. A przecież większość piłkarzy nie popiera tej władzy. W pewnym sensie to Islamska Republika Iranu wygrała mundial. Upolitycznili drużynę jak Bolsonaro Brazylię. Uzbroili ją przeciwko ludziom i jeszcze mocniej podzielili społeczeństwo.
Po przegranej Iranu kibice znów wyszli na ulice miast, by świętować porażkę drużyny narodowej. W mieście Bandar Anzali zginął Mehran Samak, który trąbił klaksonem. Policjant strzelił mu w głowę. To 37 znana ofiara reżimu od rozpoczęcia mundialu.
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Komentarze