0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

Minister Środowiska Jan Szyszko nie ustaje w przygotowywaniu kolejnych zmian prawnych dotyczących polskiej przyrody. Tym razem nie chodzi jednak o wpisanie następnego gatunku na listę zwierząt łownych, ale o rewolucyjną zmianę instytucjonalną.

Resort chce przekształcenia Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska w jedną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Projekt nowelizacji ustawy został przedstawiony 25 sierpnia 2017 i skierowany do ekstremalnie krótkich - zaledwie czterodniowych - konsultacji.

Tylko trzy podmioty z listy konsultantów to organizacje przyrodnicze lub z przyrodą związane: Liga Ochrony Przyrody, Polski Związek Łowiecki i Polskie Towarzystwo Leśne. Wszystkie podporządkowane ministrowi Szyszce.

Pozostałych sześć podmiotów to spółki skarbu państwa, m.in. PGNiG S.A. oraz PKP S.A. Każda z nich prowadzi inwestycje, które mają znaczny wpływ na środowisko przyrodnicze Polski.

"Wybór ten nie został w żaden sposób uzasadniony" - pisze w swojej opinii o projekcie Fundacja Frank Bold, która specjalizuje się w prawie środowiskowym. "Nie wskazano również, dlaczego wśród adresatów pisma pominięto niemal całkowicie organizacje pozarządowe działające na rzecz ochrony środowiska i od lat biorące aktywny udział w postępowaniach administracyjnych toczących się przed RDOŚ i GDOŚ".

Złudzeń nie ma Paweł Szypulski z Greenpeace. "Zmiany w dyrekcjach ochrony środowiska to dążenie do podporządkowania instytucji odpowiedzialnych za ochronę polskiej przyrody woli najgorszego ministra środowiska w historii wolnej Polski" - komentuje.

Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2018 roku.

Przeczytaj także:

Niejasna transformacja

Na pierwszy rzut oka projekt ustawy wygląda na próbę racjonalizacji działalności GDOŚ i RDOŚ, a więc zmianę z poziomu zarządzania. W uzasadnieniu do projektu chwali się te instytucje: "ich powołanie zostało wysoko ocenione przez Komisję Europejską". Dlatego zmiany "powinny zmierzać jedynie do jeszcze lepszego usprawnienia funkcjonowania systemu".

Następnie mówi się o konieczności uproszczenia struktury organizacyjnej poprzez transformację GDOŚ i RDOŚ w Dyrekcję Ochrony Środowiska (DOŚ). Ma ona się składać - zupełnie jak Generalna Dyrekcja i Regionalne Dyrekcje - z centrali i oddziałów regionalnych. Centrala ma przyjąć przede wszystkim zadania związane z - jak nazywa się je w uzasadnieniu - "czynnościami pomocniczymi": księgowością, przetargami, remontami i inwestycjami, zamówieniami publicznymi itp.

"Nie widzę sensowności tej propozycji" - mówi OKO.press Bartosz Kwiatkowski z Fundacji Frank Bold.

"Zakłada się tu centralizację całej struktury, ale ostatecznie zmianie w zasadzie ulega tylko nazwa. Struktury regionalne i tak będą musiały pozostać wraz z pracownikami i administracją" - zaznacza.

I dodaje, że jeśli głównym motywem autorów projektu ustawy ekonomizacji i usprawnienia GDOŚ i RDOŚ jest zwiększenie efektywności, to przecież można to było zrobić bez transformowania ich wszystkich w DOŚ.

"Jeśli ma to być zmiana tylko i wyłącznie z poziomu zarządzania, to centralizacja i potencjalna możliwość wymiany całego personelu są całkowicie nieuzasadnione" - mówi.

I tu dochodzimy do clou ministerialnej propozycji.

Czystka w białych rękawiczkach

Okazuje się bowiem, że projekt ustawy pozwala na całkowitą wymianę kierownictwa: od Dyrektora Generalnego i Dyrektorów Regionalnych aż po ich zastępców. W ciągu 14 dni od wejścia w życie ustawy.

Zmienia się również tryb wyboru Dyrektora Generalnego. Dotąd był wybierany w otwartym i konkurencyjnym naborze. Natomiast projektodawcy założyli, że będzie go wskazywał minister środowiska. Jego zastępców również.

"Kierunek zmian powinien być odwrotny - procesy wyboru takich urzędników powinny być coraz bardziej transparentne, eksperckie i w coraz większym stopniu niezależne od politycznych nacisków" - mówi OKO.press Paweł Szypulski z Greenpeace.

"Tymczasem proponowana zmiana to po prostu przygotowanie do przejęcia przez ministra Szyszkę władzy nad Dyrekcjami Ochrony Środowiska w białych rękawiczkach" - dodaje.

Z kolei dyrektorzy regionalni będą powoływani przez ministra środowiska na wniosek Dyrektora Generalnego. W ten sposób Jan Szyszko w ciągu dwóch pierwszych tygodni 2018 roku będzie mógł wybrać swoich nowych współpracowników.

Chyba jednak nie chodzi o efektywność

Ale w ciągu trzech pierwszych miesięcy obowiązywania ustawy zmiany dotkną również szeregowych pracowników GDOŚ i RDOŚ. Jest ich obecnie 1260 w całym kraju.

Część z nich straci pracę w wyniku planowanej restrukturyzacji. Innym być może zaproponuje się podpisanie nowych umów o pracę, ale będzie to zależało od kilku kryteriów oceny. Wśród nich pierwsze miejsce zajmuje enigmatyczna "postawa pracownika". Projekt nie wyjaśnia sensu tego kompletnie nieprzejrzystego kryterium.

"Tak daleko idące zmiany bez wątpienia nie doprowadzą do zwiększenia efektywności działania GDOŚ i RDOŚ, lecz doprowadzą do przewlekłości nowych i toczących się obecnie postępowań [...]" - alarmują w swojej opinii o projekcie ustawy eksperci Fundacji Frank Bold.

Pojawia się więc uzasadnione pytanie: czy rzeczywiście celem tych wszystkich zmian jest usprawnienie działalności GDOŚ i RDOŚ?

"Ideologiczni nieprofesjonaliści"

"W mojej ocenie, rzeczywisty powód transformacji GDOŚ i RDOŚ w DOŚ to chęć wymiany kadry zarządzającej" - mówi Bartosz Kwiatkowski. Podkreśla, że gdyby tylko ograniczono się do zmiany o czysto zarządczym charakterze, to trzeba by pozostawić ludzi.

"A tak jedną instytucję powołuje się w miejsce drugiej, co pozwala na dokonanie wymiany kadry zarządzającej i personelu" - tłumaczy.

Ten ponury scenariusz uprawdopodobnia list, który 14 listopada 2016 roku minister Szyszko wysłał do premier Beaty Szydło, wicepremiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego. Jego treść w grudniu ubiegłego roku ujawniły Greenepeace i Fundacja Greenmind.

Nie znajdziemy tam - jak w omawianym projekcie ustawy - żadnych pochwał pod adresem GDOŚ i RDOŚ. Dowiemy się za to, że

zdaniem ministra Szyszki polski system ochrony przyrody oparty o te dyrekcje "wymaga gruntownej naprawy". Dlaczego? Bo jest "opanowany przez ideologicznych nieprofesjonalistów", co powoduje "paraliż inwestycyjny".

"To wyraz kompletnego braku szacunku ze strony ministra Jana Szyszki dla ludzi, którzy są fachowcami w swojej dziedzinie. Praktyka nie raz pokazała, że są oni wszystkim, tylko nie tym, co o nich myśli szef resortu środowiska" - mówi Paweł Szypulski z Greenepeace.

Po co więc ministrowi Szyszce zmiana zmiana GDOŚ i RDOŚ? "Najprawdopodobniej po to, by obsadzić DOŚ ludźmi, którzy nie będą blokowali szkodliwych dla środowiska inwestycji" - komentuje Kwiatkowski.

Należy się więc spodziewać, że od przyszłego roku miejsce "ideologicznych nieprofesjonalistów" zaczną zajmować ludzie, którzy na polecenie szefa resortu środowiska będą "czynić sobie ziemię poddaną".

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze