Ministrowie Jacek Sasin i Kamil Bortniczuk mieli dopilnować organizacji kolejnej wielkiej imprezy sportowej w Polsce. Przygotowania do Igrzysk Europejskich w Krakowie są jednak w powijakach, a do planowanego startu imprezy zostało zaledwie osiem miesięcy
Nierozpisane przetargi, brak chętnych do remontu obiektów, sprzeciw części mieszkańców - Igrzyska Europejskie wzbudzają kontrowersje, a zadanie ich przygotowania zdaje się przerastać organizatorów. Impreza ma odbyć się na przełomie czerwca i lipca 2023 roku, a prac doglądają minister sportu Kamil Bortniczuk i wicepremier oraz szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin. Organizacją zajęły się władze Krakowa i samorząd województwa Małopolskiego - choć niektóre z dyscyplin odbędą się też poza regionem.
"Niezwykle ważne wydarzenie dla organizatorów, samorządów, ale także całej Polski. III Igrzyska Europejskie są naszą polską sprawą i jako cały kraj będziemy wspierać ich organizację" - mówił z dumą o nadchodzącej imprezie Sasin.
Dodawał: "Jestem przekonany, że te igrzyska będą wielkim wydarzeniem, że te wszystkie obawy, które były wyrażane, co do organizacji igrzysk, będą już tylko dalekim wspomnieniem. Wszyscy będziemy się cieszyć z tego, jak znakomitą, wspaniałą, pełną emocji imprezę udało nam się zorganizować i jak wiele na tym skorzystaliśmy."
To wypowiedź Sasina ze stycznia tego roku. Dziewięć miesięcy później wiemy, że mieszkańcy i dziennikarze mają o Igrzyska sporo pytań. Mniej jest za to odpowiedzi.
Zacznijmy od tego, co o Igrzyskach Europejskich 2023 roku do tej pory wiemy na pewno.
Wiadomo, że ich główną areną będzie Kraków. Wiadomo też, że impreza będzie promowana z pomocą dwóch maskotek, przygotowanych na podstawie prac z konkursu dla dzieci w wieku od 5 do 15 lat. W internetowym głosowaniu wygrały rysunki 10-letniej Glorii (Salamandra Sara) oraz 15-letniej Kasi (Smok Krakusek). Znamy hasło Igrzysk: brzmi ono "Jesteśmy jednością".
Wiadomo też, że spokojni o stan przygotowań do Igrzysk są członkowie Stowarzyszenia Europejskich Komitetów Olimpijskich (EOC), które powierzyło Krakowowi misję organizacji zawodów.
"Po dwudniowej wizycie w Polsce jestem przekonany, że Igrzyska Europejskie Kraków-Małopolska 2023 zakończą się sukcesem. Jestem bardzo wdzięczny za to, w jaki sposób Polska przygotowuje się do tego sportowego święta. Do momentu, w którym Europejczycy zjednoczą się w pokojowym świętowaniu" – mówił 13 października podczas wizyty w Krakowie prezydent EOC Spyros Capralos. Dodajmy, że w "pokojowym świętowaniu" nie wezmą udziału reprezentanci kraju-gospodarza poprzednich Igrzysk - czyli Białorusi. Z udziału wykluczeni zostali też Rosjanie.
Wiemy też, że część mieszkańców Krakowa stanowczo sprzeciwia się pomysłowi organizacji Igrzysk. Według miejskich społeczników to ani czas, ani miejsce na urządzanie takiej imprezy. Dążenie miasta do organizacji Igrzysk wyjątkowo głośno krytykuje Akcja Ratunkowa dla Krakowa - inicjatywa mieszkańców monitorujących działania władz miasta.
"Prezydent Jacek Majchrowski kolejny raz ignoruje głos mieszkańców, którzy już w referendum w 2014 roku wypowiedzieli się negatywnie ws. organizacji zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku w Krakowie. Blisko 70 proc. głosujących zagłosowała na nie!
Wtedy nas zapytano o zdanie. W przypadku Igrzysk Europejskich 2023 nikt tego nie zrobił"
- przypominali członkowie Akcji Ratunkowej, którzy propozycji organizacji Igrzysk w przyszłym roku sprzeciwili się razem z częścią radnych i krakowskimi parlamentarzystami Lewicy.
Wątpliwości dotyczących zaplanowanej na czerwiec przyszłego roku imprezy jest dużo. Niewiadomą jest na przykład możliwość pełnego przygotowania obiektów, na których mają pokazać się europejscy sportowcy.
"Szanse na przeprowadzenie Igrzysk w pełnym, założonym przez miasto zakresie są znikome" - mówi w rozmowie z OKO.press Joanna Malita-Król z Akcji Ratunkowej dla Krakowa. "Biorąc pod uwagę opóźnienia w przetargach, ale i kwestie finansowe, jak choćby rosnące ceny energii, które wpływają na wszystko – nie ma szans na realizację pełnej wizji. Powtarzamy to od miesięcy: będą zawody na placu budowy i będzie wstyd".
Na osiem miesięcy przed ceremonią otwarcia nie wiadomo na przykład, kto - i czy w ogóle ktokolwiek - podejmie się modernizacji Stadionu im. Henryka Reymana. Tam ma odbyć się ceremonia otwarcia i zamknięcia Igrzysk oraz mecze rugby. Na nierentownym obiekcie, do którego funkcjonowania miasto w zeszłym roku dopłaciło 1,2 mln złotych, na co dzień gra pierwszoligowa (to drugi poziom rozgrywkowy) Wisła Kraków. Mimo strat finansowych i problemów sportowych korzystającej ze stadionu drużyny magistrat zdecydował o jego modernizacji. Obiekt ma zyskać olimpijski blask za 87 mln złotych z rządowego funduszu. Za te pieniądze powstać powinna nowa fasada, systemy wentylacji, energooszczędne oświetlenie i nowoczesne telebimy. Do tej pory miasto ma jednak problem ze znalezieniem chętnych do wykonania prac. Przeszkadza niedobór materiałów i inflacja.
"Mamy nadzieję, że oferta się pojawi i będziemy mogli mówić, że Wisła będzie modernizowana. Według naszego rozeznania w sprawie dostępności szkła, aluminium i innych materiałów, zadanie jest do wykonania do końca maja" - mówił podczas sesji rady miasta wicedyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej (ZIS) Krzysztof Dębowski.
ZIS bezskutecznie szuka też wykonawcy robót na torze kajakarskim w ośrodku Kolna. Początkowo miał tam powstać nowy tor kajakarstwa klasycznego. Miasto zrezygnowało z tego pomysłu, a zawodnicy tej dyscypliny zmierzą się na zalewie w Kryspinowie, zazwyczaj służącym za kąpielisko dla Krakowian i mieszkańców okolic miasta. Nie ruszył jeszcze przetarg na budowę boiska koszykówki trójek przy hali KS Cracovia.
Dębowski miał przyznać, że inwestycje potrzebne do przeprowadzenia przyszłorocznych zawodów może uratować jeszcze dodatkowy transfer rządowych pieniędzy. Te są głównym źródłem finansowania imprezy, której koszt ma sięgnąć 400 mln złotych.
Połowę kwoty wyłoży więc Ministerstwo Sportu i Turystyki, pozostałą sumą po równo podzielą się władze Krakowa i województwa małopolskiego.
"Jestem przekonany, że 18 stycznia 2022 roku, to data historyczna dla Krakowa, dla Małopolski i dla polskiego sportu. Największa impreza sportowa, jaka odbędzie się w roku 2023, to właśnie III Igrzyska Europejskie. Otworzy nam to drogę, aby w przyszłości Polska mogła się starać o organizację największych światowych imprez sportowych. Jako kraj jesteśmy na to gotowi" - mówił po podpisaniu umowy o podziale funduszy szef resortu sportu Kamil Bortniczuk.
Urzędowy, choć ostrożny optymizm nie opuszcza prezesa spółki Igrzyska Europejskie 2023 (IE 2023):
"Wojna, pandemia, inflacja spowodowały, że przetargi infrastrukturalne się wywracały, ale teraz zostały przeformatowane i czekamy na rozstrzygnięcia. Zrobiliśmy rozeznanie rynku i na szczęście branża eventowa aż tak bardzo nie oszalała, a wzrost cen nie jest aż tak dotkliwy" - mówił Interii kierujący podmiotem odpowiedzialnym za przeprowadzenie zawodów Marcin Nowak, były sprinter i olimpijczyk.
Jednocześnie zapewniał, że gdyby tylko pojawiła się taka konieczność, to Igrzyska Kraków mógłby zorganizować i jutro:
"Te obiekty chociażby jutro, gdybyśmy byli do tego zmuszeni, są przygotowane do tego, żeby nasze igrzyska się tam odbyły. Stadion Wisły – wiemy, że wymaga remontu. Dla nas jako organizatorów Igrzysk z punktu widzenia sportowego i organizacyjnego dużo to nie zmieni, zmieni o tyle, że te remonty pozwolą nam wspiąć się poziom wyżej" - mówił Nowak na antenie Radia Kraków. W Krakowie zgodnie z planem przebiega jedynie remont obiektów AWF - hali i stadionu lekkoatletycznego.
Problemy z wykonawcami robót ma nie tylko stolica Małopolski. Igrzyska gościć mają również inne miasta regionu: Zakopane, Tarnów, Nowy Sącz, Oświęcim i Krynica-Zdrój. Wiadomo już, że w ostatnim z tych miast nie uda się na czas przebudować amfiteatru, gdzie miała odbyć się dekoracja medalistów planowanych w górskim kurorcie zawodów w judo, teakwondo i kolarstwie MTB. Pod znakiem zapytania znajduje się również przetarg na modernizację Hali Lodowej, gdzie rywalizować mieli zawodnicy sztuk walki. Postępowanie miało ruszyć pod koniec września, na miejskim portalu nie ma jednak po nim śladu. W Tarnowie dopiero we wrześniu podpisano umowy na remonty i modernizacje dróg. Szczęśliwie trwa już przebudowa tamtejszego stadionu lekkoatletycznego, który będzie areną dyscyplin plażowych: piłki ręcznej i siatkówki.
W tej sytuacji trudno przywiązywać się do listy 28 dyscyplin, które miałyby złożyć się na program Igrzysk. Ten i tak jest znacznie okrojony w stosunku do ogólnoświatowych Igrzysk Olimpijskich. Nie ma na niej większości prestiżowych dyscyplin zespołowych, indywidualnej lekkoatletyki czy zawodów pływackich.
Niektóre z dyscyplin zostały dobrane w bezpieczny sposób i nie wymagają większych nakładów. W przestrzeni miejskiej można zorganizować zawody w teqballu (połączenie tenisa stołowego z piłką nożną) czy breakingu (miks akrobatyki i tańca). Nawet przy braku powodzenia przetargów i przeciągających się robotach budowlanych, w wielu miejscach w regionie można zorganizować zawody w biegach górskich, kolarstwie MTB czy siatkówce plażowej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w Zakopanem przeprowadzić zawody letnich skoków narciarskich. W Chorzowie w ramach Igrzysk mają z kolei drużynowe lekkoatletyczne mistrzostwa Europy. To też żaden problem - w końcu tamtejszy Stadion Śląski przeszedł niedawno gruntowną modernizację. Gotowe na przyjęcie zawodników są też inne obiekty poza Małopolską: we Wrocławiu (strzelectwo sportowe) i Rzeszowie (skoki do wody).
O stan przygotowań i listę zagrożonych dyscyplin zapytaliśmy odpowiedzialną za organizację imprezy miejską spółkę. Do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi. Tak czy inaczej można przypuszczać, że Igrzyska w okrojonej formie uda się zorganizować. Przedstawiciele władz miasta i regionu marzyli jednak o wyniesieniu imprezy na wyższy, sportowy poziom - zarówno oprawą, jak i nadaniem niektórym z zawodów rangi mistrzostw Europy. O tym, że do tej pory poziom był mizerny, już na naszych łamach pisaliśmy.
Lokalnym władzom w związku z organizacją imprezy udało się spożytkować już sporo pieniędzy - według krytyków w wątpliwy sposób.
Miejska spółka Igrzyska Europejskie 2023 już zatrudnia około 120 pracowników, połowa zasiada na stanowiskach kierowniczych.
Co więcej, jednostka nadal prowadzi rekrutację - zatrudnienie ma tam znaleźć 300 osób. Najwyższe, dyrektorskie zarobki sięgają 12 tys. złotych. Na stanowiskach "specjalistów" i "koordynatorów" można zarobić do 7,5 tys. złotych. Poza tym organizatorzy chcą oprzeć się w dużej mierze na darmowej pracy, poszukując aż 6 tysięcy wolontariuszy. Ponad 100 tysięcy złotych kosztowało przygotowanie logo zawodów, które... i tak potem poszło do poprawki. Zmiany w znaku graficznym przygotowanym przez firmę Advertstudio wprowadzili pracownicy spółki IE 2023 - o czym informował portal Sportowe Fakty.
Krytycy Igrzysk wskazują na liczne problemy, których w nadchodzących miesiącach miasto nie uniknie. Wydawanie miejskich środków, nawet z dużą pomocą województwa i rządu w Warszawie, to nieodpowiedzialność w czasach wysokiej inflacji i kryzysu energetycznego - przekonują.
"Może w innych, lepszych czasach i po przemyśleniu całokształtu idei Igrzysk byłby sens w ich organizowaniu". Ciężko myśleć o randze sportowej zawodów, kiedy przed oczami stają przede wszystkim miliony już wydane i zaplanowane na Igrzyska, a wszyscy zastanawiamy się, w jakim zdrowiu i cieple przetrwamy zimę. Już nie mówiąc o kryzysie za naszą wschodnią granicą" - mówi nam Joanna Malita-Król z Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze