0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sylwia Penc / Agencja Wyborcza.plFot. Sylwia Penc / A...

Tymczasowe trybuny ustawione, obiekty sportowe po liftingu, zawodnicy ulokowani w akademikach. W środę 21 czerwca rozpoczęły się Igrzyska Europejskie w Krakowie i innych, głównie małopolskich, miastach. Krakowskie władze zawczasu ogłaszają sukces i mówią o „największej” imprezie sportowej na świecie w tym roku. Na prawdziwość takiego stwierdzenia może wskazywać liczba konkurencji, jednak przypuszczalna oglądalność zawodów, ich obsada oraz niska sportowa ranga przygniatającej większości zawodów każą w to wątpić.

Polityczne Igrzyska

Kraków chciał poprawić reputację imprezy, wcześniej organizowanej jedynie dwa razy, ale zawsze przez autorytarne reżimy. W 2015 roku Igrzyska Europejskie gościło Baku w Azerbejdżanie. Międzynarodowi obserwatorzy nie mają wątpliwości co do stanu demokracji kaukaskiego kraju: „Szerzy się korupcja, a formalna opozycja polityczna została osłabiona przez lata prześladowań” – ocenia fundacja Freedom House.

Azerbejdżan wydał na Igrzyska Europejskie wydał 6,5 mld dolarów. Środki pokryły między innymi budowę nowego stadionu i gażę dla Lady Gagi, która podczas ceremonii otwarcia weszła na kilka minut na scenę, by zaśpiewać „Imagine” Johna Lennona.

W 2019 roku znacznie tańsze Igrzyska zorganizował inny autorytarny reżim – Białoruś Aleksandra Łukaszenki. Impreza kosztowała 256 mln dolarów.

Jak szacować koszt krakowskich Igrzysk Europejskich? Zaraz wyjaśnimy.

Niektóre z dyscyplin ciekawe, ale prestiżu niewiele

Najpierw przypomnienie, że tak jak w Krakowie, tak w Azerbejdżanie i Białorusi ranga zawodów sportowych podczas Igrzysk była niska. Jak pisaliśmy już w OKO.press, medalowe rankingi dwóch dotychczasowych edycji otwierała Rosja, drugie miejsce przypadało w obu przypadkach gospodarzom – czyli krajom, które trudno uznać za sportowe potęgi. W 2023 roku wykluczeni z rywalizacji Rosjanie nie powtórzą swojego sukcesu. Z rywalizacji wypadła również Białoruś.

Czego spodziewać się po tegorocznych zawodach? Przede wszystkim trzeba wspomnieć o liście dyscyplin, na której brakuje najpopularniejszych sportów, w tym:

  • standardowych odmian koszykówki (będą za to zawody trójek),
  • piłki nożnej i piłki ręcznej (podczas Igrzysk zawodnicy obu dyscyplin zagrają na plaży)
  • czy rywalizacji czasowej pływaków (oprócz skoków do wody i pływania artystycznego).
  • W programie brakuje zmagań siatkarzy (nawet tych rywalizujących na piasku)
  • i indywidualnej lekkoatletyki (choć w program Igrzysk Europejskich włączono drużynowe Mistrzostwa Europy w Chorzowie).

Sporym atutem imprezy mogą być jednak nieco bardziej niszowe, choć atrakcyjne dla kibica dyscypliny, jak:

  • przypominający tenisa, choć bardziej dynamiczny padel,
  • akrobatyczny taniec sportowy
  • czy teqball, który można opisać jako połączenie tenisa stołowego z piłką nożną.

Wszystkie te sporty mają też oczywistą dla miast-organizatorów zaletę – nie wymagają budowy nowych aren, łatwo rozegrać je w przestrzeni miejskiej. Wiele z dyscyplin będzie można zresztą oglądać na tymczasowych, ustawionych na rusztowaniach trybunach.

Przeczytaj także:

Rozczaruje się więc kibic, który liczy na przyjazd największych gwiazd europejskiego sportu. W Krakowie i innych miastach goszczących zawody (w sumie jest ich 13, w tym Rzeszów, Chorzów i Nowy Sącz) nie zobaczymy na przykład gwiazd tenisa, w tym Igi Świątek, Caroline Garcii i Novaka Djokovica, reprezentacji Włoch i Polski w siatkówce, triumfatora zeszłorocznego Tour de France Jonasa Vingegaarda czy Europejczyków brylujących na parkietach NBA, w tym Serba Nikoli Jokicia i Greka Giannisa Antetokounmpo.

Pocieszeniem może być niezła obsada męskiego konkursu letnich (!) skoków narciarskich. Rywalizował będzie pierwszy skład reprezentacji Polski i duża część światowej czołówki.

Koszt krakowskich Igrzysk: miliony czy miliardy?

Ile dokładnie pieniędzy pochłonęły Igrzyska Europejskie i towarzyszące im wydatki? Według marszałka województwa małopolskiego Witolda Kozłowskiego budżet imprezy zamyka się w kwocie 466 mln złotych – po 100 mln wyłożyło województwo i miasto Kraków, reszta pochodzi z państwowej kasy.

Polityczni oponenci PiS-owskiego zarządu województwa wskazują jednak, że wszystkie działania wokół zawodów kosztować będą kilkukrotnie więcej.

O 2 mld złotych mówił były wicemarszałek i członek Porozumienia, teraz niezależny polityk Tomasz Urynowicz.

„Te igrzyska traktowane są jak bankomat, wszyscy chcą przy okazji zarobić, ale dzieje się to kosztem środków publicznych” – mówił Urynowicz „Gazecie Wyborczej”.

„Ceremonie otwarcia i zamknięcia Igrzysk to prawie 23 mln zł, na usługi w krakowskiej restauracji Miód Malina pójdzie blisko 700 tys. zł, wynajem hostess dla VIP-ów to 90 tysięcy. Do tego ochrona, hotele, samochody. W samej Krynicy wynajem hotelu dla sportowców ma kosztować 900 tys. zł, a zawody mają tam potrwać raptem cztery dni. Do tego dochodzi rezerwacja pomieszczeń w sanatorium Krynica-Żegiestów za ponad 400 tys. zł. Zaprojektowanie i obsługa znicza igrzyskowego to kolejne 787 tys. zł” – wyliczał lokalnt polityk.

Marszałek Kozłowski odpierał zarzuty, wskazując, że nawet włączając koszty odległe od organizacji zawodów – jak budowa nowego tunelu w ciągu zakopianki – ostateczna kwota osiągnie góra 1,2 mld złotych. Mimo to Urynowicz postanowił drążyć sprawę, razem z radnymi sejmiku i Rady Miasta apelując o kontrolę spółki Igrzyska Europejskie 2023 do Najwyższej Izby Kontroli.

Igrzyska Europejskie: plac budowy do ostatnich chwil

Pieniądze wydane na Igrzyska Europejskie nie pozwoliły jednak na spokojne przeprowadzenie przygotowań do imprezy. W OKO.press pisaliśmy już o opóźniających się przetargach na modernizację obiektów – w tym stadionu Wisły Kraków, areny otwarcia i zamknięcia Igrzysk. Lifting obiektu, po którym z zewnątrz przypomina galerię handlową lub niewysoki biurowiec, udało się doprowadzić do końca na kilka tygodni przed startem imprezy.

Walka z czasem trwała również między innymi w Tarnowie. Tam ostatnie prace wykończeniowe zakończyły się zaledwie dwa dni przed rozpoczęciem Igrzysk. Organizatorzy mieli też duże problemy z kupnem znicza – pierwsza oferta przekraczała 1,4 mln złotych, które zarezerwowali.

Jeszcze na kilka dni przed jego rozpaleniem firmy cateringowe poszukiwały osób chętnych do pracy przy przygotowaniu i wydawaniu posiłków w sportowcom i kibicom.

W ostatniej chwili udało się jednak uniknąć „Igrzysk na placu budowy”, których obawiali się niektórzy mieszkańcy i miejscy aktywiści. Mimo to trudno spodziewać się, by organizacja Igrzysk przysporzyła zwolenników prezydentowi Krakowa Jackowi Majchrowskiemu, który rządzi miastem od 21 lat. Krakowscy aktywiści zwracają uwagę, że administracja prezydenta lekką ręką wydaje pieniądze na dyskusyjne projekty i przedsięwzięcia. Nie chodzi tu jedynie o Igrzyska Europejskie.

Majchrowskiego pogrąża lista wydatków małych i dużych

W Krakowie stosunkowo duże pieniądze rozchodzą się na rzeczy niewielkie, jak rozsławiona memami ławka za 228 tys. złotych, ustawiona w centrum miasta. O wiele większe środki zasilają również olbrzymie i przeskalowane projekty. Według niektórych mieszkańców takimi zajmuje się spółka Kraków 5020, która utrzymuje jedną z dwóch zależnych od Urzędu Miasta telewizji. Realizowane w nowoczesnym studiu codzienne odcinki programu „Hello Kraków” na serwisie YouTube notują bardzo słabe wyniki. Często nie przekraczając stu widzów. Realizująca nagrania spółka na działanie w 2022 i 2023 roku miała zapewnione ponad 65 mln złotych. Rada Miasta na wiosnę tego roku podjęła decyzję o likwidacji spółki, która na razie wygasza format „Hello Kraków” jako codziennego programu na żywo.

Zamiłowanie do wielkich projektów widać również po Trasie Łagiewnickiej – wielopasmowej drodze prowadzącej przez tunele, łączących południe miasta z jego południowym zachodem. I tu padały zarzuty o zbytni rozmach inwestycji, która pasuje do wizji miasta z lat 70. i mocnej promocji ruchu samochodowego. Otwarta niecały rok temu droga w kilka miesięcy po oddaniu do użytku zaczęła przeciekać w 40 punktach trzech tuneli. Wymagała więc już pierwszych remontów. Władza wreszcie dba też o własny komfort – na przykład kupując do służbowego użytku najnowsze iPhone'y.

Nie wiadomo, czy Jacek Majchrowski zdecyduje się na kolejny start w wyborach samorządowych. Według publikowanych w lokalnych mediach sondaży mógłby mieć problem z wygraną. Wyniki ostatniego sondażu, przeprowadzonego przez IBRiS, na chwilę wstrząsnęły lokalną polityką. Majchrowski spada w nim na czwarte miejsce za Łukaszem Gibałą (liderem klubu Kraków dla Mieszkańców), Małgorzatą Wassermann (PiS) i Bogdanem Kichem (PO).

Na zwycięstwo Gibały wskazuje ostatnio większość sondaży. Były poseł Platformy Obywatelskiej i Ruchu Palikota na prezydenta kandydował już dwukrotnie, a w obecnej kadencji Rady Miasta zgromadził wokół siebie klub złożony między innymi z byłych miejskich aktywistów. Czwarte miejsce obecnego prezydenta jest dużą niespodzianką, choć badanie ma też wady. Na wiele miesięcy wyborami trudno przewidzieć, kto może konkurować z Majchrowskim i Gibałą. W przypadku PO mógłby to być prężnie działający w regionie poseł Aleksander Miszalski. Na Lewicy sondaż wymienia z kolei posłankę Darię Gosek-Popiołek, która za pośrednictwem Instagrama wyraziła już chęć walki o mandat kolejnej kadencji.

Impreza propagandowa

Porównanie Igrzysk do balu na Titaniku mogłoby być na wyrost. Magistrat na pewno liczył jednak na sukces, mocno pompując balonik oczekiwań wobec imprezy, która mogłaby przykryć bieżące problemy rządzących. Kraków po raz kolejny chciał być wielki.

Balonik pompuje także rząd Prawa i Sprawiedliwości. Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk tuż przed otwarciem Igrzysk Europejskich mówił, że to „pod wieloma względami największa impreza w historii Polski”. Trudno obronić tę tezę, nawet jeśli skupimy się tylko na sporcie: wystarczy wspomnieć choćby piłkarskie Euro 2012, które logistycznie było o wiele większym przedsięwzięciem, a do Polski przyjechało wówczas kilkaset tysięcy kibiców z całej Europy. Siatkarski mundial z roku 2014 też pod względem sportowym był o wiele bardziej prestiżową imprezą.

„Jeżeli wszystko wypadnie tak, jak się tego spodziewamy, czyli po prostu dobrze, to już nic nie będzie stało na przeszkodzie, żebyśmy ubiegali się o igrzyska olimpijskie w Polsce już w czwartej dekadzie XXI wieku” – deklaruje Bortniczuk.

Strach się bać.

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze