W sondażu Ipsos dla OKO.press zapytaliśmy, czy Polki i Polacy chcą zaszczepić się przeciw koronawirusowi. Dwie trzecie respondentów, czyli 66 proc., odpowiedziało „zdecydowanie tak” lub „raczej tak”, albo już się zaszczepiło. „Zdecydowanie” lub „raczej” nie zaszczepi się 29 proc. ankietowanych.
Czy 66 proc. odpornych na koronawirusa Polaków wystarczy, abyśmy mogli wrócić do normalności? To najprawdopodobniej wciąż za mało, żeby mieć nadzieję na osiągnięcie odporności zbiorowiskowej – czyli stanu, kiedy tak dużo ludzi jest odpornych na wirusa, czy to z powodu szczepienia, czy przejścia choroby – że wirus nie jest w stanie skutecznie się namnażać i epidemia się kończy.
Tak naprawdę jednak nie wiemy, jaki jest próg odporności, to może być 70 proc. populacji, może być więcej, może być mniej.
Dla odry ten odsetek wynosi aż 95 proc. (dlatego teraz, kiedy pojawiły się ruchy antyszczepionkowe, mamy do czynienia z lokalnymi epidemiami wyrównawczymi), dla polio 80 proc. Większość specjalistów uważa – albo ma nadzieję – że w przypadku obecnej pandemii wystarczy 70 proc. odpornej populacji. Zobaczymy.
Ważne jest to, że wysoka jest chęć szczepienia u osób, które są najbardziej narażone na skutki zakażenia – czyli osób po 60. roku życia. 59 proc. z nich chce się zaszczepić zdecydowanie, 14 proc. raczej tak, a 10 proc. już się zaszczepiło. Razem to aż 83 proc. – taki odsetek chętnych to marzenie każdego specjalisty od zdrowia publicznego.
Sprawdza się tu prorocze stwierdzenie Lecha Wałęsy, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – im jesteśmy młodsi, a więc mniej narażani na ciężki przebieg COVID-19 i zgon, tym mniejszą mamy chęć się zaszczepić. W grupie 18-29 lat planuje to zaledwie 52 proc. respondentów.
Nastawienie tej grupy może się jednak zmienić, kiedy okaże się, że brak szczepienia jest przeszkodą np. w podróżowaniu, a na wprowadzenie takich ograniczeń przez wiele krajów się zanosi.
Nie ma niespodzianek również jeśli chodzi o preferencje polityczne i stosunek do szczepień – najmniejszą chęć na nie mają wyborcy Konfederacji. Tylko 26 proc. z nich wystawi ramię do ukłucia. Aż każe się to zastanowić, co było pierwsze – sympatia dla Konfederacji, czy sceptycyzm wobec pandemii.
Najwięcej chętnych na szczepienie jest wśród głosujących na na Lewicę – 76 proc., a 7 proc. już się zaszczepiło, razem 83 proc. oraz Koalicję Obywatelską (75 proc. i 6 proc., razem 81 proc.). Niewiele ustępują im wyborcy i wyborczynie PiS i PSL. Odsetek chętnych do szczepienia spada za to w przypadku Polski 2050 Szymona Hołowni: 62 proc. chce to zrobić, a 4 proc. już się zaszczepiło (razem 66 proc.). Polska 2050 jest w tym przypadku prawdziwą partią środka – ani nie tak sceptyczna jak Konfederacja, ani tak entuzjastyczna jak pozostałe.
Im więcej szczepień, tym mniej wahań
W październiku 2020 roku w sondażu opublikowanym przez „Nature” byliśmy w ogonie wśród 19 państw, gdzie przeprowadzono badanie. Zaszczepić chciało się 56,31 proc. z ankietowanych osób z Polski. Gorzej od nas wypadła w tym sondażu tylko Rosja – 54,85 proc., a najlepiej Chiny – 88,62 proc. Kiedy jednak trwało to badanie, szczepionki były jeszcze w lesie.
Na wzrost pozytywnych odpowiedzi w naszym sondażu raczej na pewno miało wpływ to, że już 3,27 mln osób mieszkających w Polsce ma za sobą przynajmniej pierwszą dawkę, a 1,16 mln obie dawki.
I nic strasznego się nie wydarzyło.
W rejestrze NOP niepożądanych odczynów poszczepiennych jest 3 456, z czego 2 945 miało charakter łagodny (zaczerwienienie, ból w miejscu wkłucia).
Do tej pory zgłoszono 24 zgony osób zaszczepionych, ale nie wiadomo, w jakim stopniu mogły one mieć związek ze szczepieniem, a w jakim były tylko statystyczną koniecznością, biorąc pod uwagę, że szczepimy teraz grupy wiekowe najbliższe końcu życia.
Wahający się w sprawie szczepień nie sprawdzają zapewne tego rejestru codziennie, tylko widzą, że coraz więcej ludzi wokół nich decyduje się na ten krok bez niebezpiecznych konsekwencji. W dodatku osoby zaszczepione mają już pierwsze „przywileje” – są zwolnione z kwarantanny po powrocie z zagranicy lub gdy miały kontakt z kimś zakażonym.
A do tych, których stać i lubią zagraniczne wojaże mogą przemówić zapowiedzi rządów innych państw czy linii lotniczych, że nieszczepieni będą musieli legitymować się negatywnym wynikiem testu lub zamiast wypoczywać na plaży, przejść kwarantannę w hotelu.
A jak wyglądamy na tle innych państw europejskich?
Według tego zestawienia z brytyjskiej sondażowni YouGov w lutym chciało się zaszczepić (albo już zaszczepiło):
- 85 proc. osób w Wielkiej Brytanii,
- 80 proc. w Danii,
- 77 proc. w Hiszpanii,
- 72 proc. we Włoszech i w Norwegii,
- 70 proc. w Finlandii,
- 65 proc. w Szwecji,
- 61 proc. w Niemczech,
- 47 proc. we Francji.
Jeśli widać w tych wynikach jakiś schemat, to być może taki, że największą chęć do zaszczepienia się mają mieszkańcy krajów, które pandemia najbardziej doświadczyła: Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch. A także te, gdzie jest wysoki poziom zaufania do władz publicznych: Danii, Finlandii, Szwecji.
My z naszym niskim poziomem zaufania do instytucji raczej plasujemy się w kategorii „doświadczeni epidemią”, bo po śmiercionośnej jesiennej fali chyba już większość z nas zna kogoś, kto przechorował COVID ciężko albo zmarł (o tym szerzej w kolejnym odcinku naszego sondażu). Poza tym wbrew temu, jakie wrażenie można odnieść z komentarzy w internecie – pojawią się na pewno również pod tym tekstem – ruchy antyszczepionkowe w Polsce wcale nie są takie silne jak np. w Stanach Zjednoczonych.
Czy te 66 proc. to już szczyt naszych chęci, jeśli chodzi o szczepienia, czy też ten odsetek będzie nadal rósł? Na tym etapie pałeczka jest chyba po stronie rządu, który jeszcze nie ruszył z szeroko zakrojoną kampanią propagującą szczepienia przeciw koronawirusowi.
Pełnomocnik ds. szczepień, minister Michał Dworczyk tłumaczy, że w I kwartale 2021 roku i tak jest za mało szczepionek dla wszystkich chętnych, żeby miało to sens. To prawda: w kolejce na odmrożenie terminów w II kwartale czeka jeszcze ponad 600 tys. osób powyżej 70. roku życia, nie mówiąc o młodszych, których zapisy jeszcze się nie zaczęły.
A jak wiemy, najstarszych do szczepienia przekonywać nie trzeba. Do młodszych roczników, mniej obawiających się zakażenia mogą za to bardziej przemówić inne zachęty, jak swoboda podróżowania.
Sondaż Ipsos zrealizowany metodą telefoniczną (CATI) 10-12 lutego 2021 roku. Badanie na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1014. Losowanie próby miało charakter warstwowo-proporcjonalny. Kontrolowano miejsce zamieszkania respondenta pod względem województwa i kategorii wielkości miejscowości.
Ironiczne jest to, że od kilku dni widuję wpisy z różnych stron Polski o tym, że nauczyciele po szczepieniach idą na L4 na przynajmniej kilka dni. Byłam pewna, że to jakiś troll krąży i rozsiewa plotki.
Aż do dzisiaj.
Dzisiaj bowiem dowiedziałam się, że w jednej z trójmiejskich podstawówek jakieś 80% nauczycieli po szczepieniu poszło na tygodniowe zwolnienie. I nie, nie dowiedziałam się tego z internetu, ale od jednej z nauczycielek z tej szkoły.
Poza tym w Polsce mamy do d… system raportowania NOPów, więc te liczby są nic niewarte. Zapewne zgonów w nich też nie ma ujętych? (uwaga: nie twierdzę, że szczepionka zabiła staruszków, natomiast twierdzę, że dawka jest zdecydowanie za silna dla niektórych organizmów, co powinno być zweryfikowane na etapie badań, no ale przecież należało się spieszyć…).
Tak że nope, nie jest tak, że nic strasznego się nie wydarzyło. Jest natomiast tak, że o pewnych rzeczach w ogóle się nie mówi. A jak tam dziennikarze i ich powinność dążenia do prawdy? Może poszukają państwo tych doniesień o nauczycielach?
P.S. Ciekawy jest też przypadek seniorów z Puław… oczywiście przecież to nie szczepionka… a co jeśli przynajmniej część zgonów to jednak NOP? Świat rzadko jest biało-czarny. Nieważne, jak zaklinać rzeczywistość.
Ale wiesz, że jeśli ktoś idzie sobie na tydzień zwolnienia po szczepieniu, to nie znaczy, że przez tydzień, źle się czuje? Po prostu korzysta z pretekstu do wolnego.
Piszesz o rzeczach o których widocznie nie masz najmniejszego pojęcia. W szczepionce nie ma czegoś takiego jak zbyt duża dawka, to nie jest substancja toksyczna (jak zwykły lek) która może spowodować zatrucie przy za dużej dawce.
Normalnym działniem szczepionki, jest powodowanie odpowiedzi układu immunologicznego, a więc i stanu zapalnego w organizmie. Jest on różnie odczuwany, przez różne osoby. Dla osób skrajnie osłabionych, wiekiem, chorobą nawet taki niewielki stan zapalny może być śmiertelny, takie osoby może zabić nawet zadrapanie na ręce, czy lekkie przeziębienie. Więc zapewne w promilu przypadków, gdy lekarz źle oceni stan pacjenta do zgonu może dojść, tyle że nie zabija tutaj sama szczepionka, ile (prawidłowa) reakcja organizmu. Oczywiście kontakt z dzikim wirusem, jest znacznie bardziej obciążający dla organizmu, więc tym bardziej do zgonu również by doszło.
Nie wiem, w co Ty wierzysz, ale wypowiedź tej nauczycielki była oczywista: "To nie jest tak, że dwa dni i spokój, tylko kilka dni leżenia i gorączki" – tak że mam nadzieję, że rozwiałam Twoje wątpliwości. A swoją drogą ciekawi mnie, że wszyscy lekarze tak ochoczo by wystawiali długie zwolnienia… może Twój tak robi? xD
A co do "zbyt duża dawka" to też piszesz takie bzdury, że smutno czytać. Wczoraj się okazało, że szczepionki Moderny wystarczy połowa dawki. Tak samo jak wcześniej Astry (co wyszło przypadkiem z powodu pomyłki podczas badań na ochotnikach).
Przypominam, że prawdziwa nauka umie się przyznawać do błędów. Fanatycznie proszczepionkowcy w Polsce najwyraźniej nie.
P.S. Kontakt z dzikim wirusem ma zwykle zupełnie inną "dawkę" – dużo mniejszą. Pomijam ochronę zdrowia, dlatego od początku byłam za szczepieniami tej właśnie grupy, która jest narażona na ciągły kontakt z wirusem i kumulację ekspozycji.
Gdyby to było państwo faszystowkie, gdzie zaufanie do instytucji byłoby na 99% to moglibyśmy sie spodziewać szczepień na poziomie 95% o ile ducze by potwierdził że można, coś jak w Izraelu.
Jednak obecnie Polska to burdel dupokratyczny. Ufać Morawieckiemu xD.
Nikomu w tym kraju ufać nie można. Ja wypinam dupe na to, wróć, chowam przed igłą.
Nasi antyszczepionkowcy wybijają się w szeregach Konfederacji, więc całkiem możliwe, że polski Führer umieściłby lekarzy ze szczepionką w naszych słowiańskich KZ.
na Ślaśku około 100 nauczycieli na L4 po zaszczepieniu AstraZeneca. dopuszczenie AstryZeneci to prawdziwy skandal za który ktoś powinien odpowiedzieć.
To że po szczepionce występują objawy chorobowe to jej nie dyskwalifikuje. Szczepimy się aby nie roznosić wirusa i mieć łagodną formę choroby, a to daje podobno szczepienie Astrą.
Ale po szczepionce nadal można roznosić wirusa. Nie wiesz o tym? Sprawdzali to i można roznosić tego wirusa, mając go w nosogardzieli.
Więc nie wierz we wszystko bezkrytycznie…
W Gdańsku też dużo nauczycieli na L4 po szczepieniu. Do tego właśnie się dowiedziałam, że moja koleżanka była szczepiona Astrą i leży z wysoką gorączką…
Byłoby nudno, gdyby nie takie teksty: moja koleżanka była szczepiona i leży z wysoką gorączką. Twoje koleżanki to jaki procent populacji w całym kraju? Mój szwagier, mój brat, moja koleżanka i wszystko wiem o całym świecie! Dziękuję za rozrywkę.
Chodziło mi tylko o to, że słyszę o kolejnych i kolejnych przypadkach. Lada moment będę znała więcej takich przypadków, niż ciężkiego przechorowania covid. Ok, to mój krąg znajomych. Jaki stąd wniosek? W moim środowisku ryzyko ciężkiego przechorowania jest tak minimalne, że nie zamierzam ryzykować szczepienia, które i tak będzie za pół roku bezwartościowe.
Powiem tak – covida przeszedłem, nic mi nie zrobił. Angina była znacznie gorsza a ospa wietrzna, w moim przypadku przechodzona po 30 roku życia była totalną katastrofą, po której do jakiej takiej formy dochodziłem dwa lata. Więc nie, sorry, nie pozwolę sobie wstrzyknąć jakiegoś eksperymentalnego dekoktu tylko po to, żeby chronić się przed czymś takim. Dużo ruchu na świeżym powietrzu, dużo ćwiczeń, niepicie alkoholu i niepalenie fajek w połączeniu z rozsądnym stylem żywienia powinno dać radę. Ale chętnie poobserwuję, co się stanie z zaszczepionymi za jakieś dwa, trzy lata. Co do szczepionki Astry – w szkole moich dzieci istny pomór – wszyscy zaszczepieni na L4 co najmniej czterodniowym. Z relacji wynika, że szczepionkę przechodzą gorzej, niż ja covida. Ale dopóki to dobrowolne, to czort z nimi.
Wśród rodziny i znajomych kilka osób po szczepieniu, po obydwóch dawkach. Na te kilka osób jedna przez dwa dni czuła się gorzej. Co śmieszne, znajomy lekarz biorący tzw. dyżury covidowe, do dzisiaj czeka na… pierwszą dawkę szczepionki.
Którą szczepionką? I w jakim wieku te osoby?
W chęci szczepienia się Polska 2050 wypadła gorzej niż PIS, ciekawa jestem o czym to świadczy???? Odporność na wiedzę, podatność na manipulacje, wiara w Boga??? Ciekawa była by taka analiza.
Cześć , jesteś wolnym mężczyzną, czujesz się samotny, chciałbyś to zmienić ? Nie czekaj odezwij się. Samotna, wolna, bez nałogów i niezależna. Nie dawno wróciłam z Anglii do kraju. Poznam Pana do wspólnych spotkań, wspólnych spacerów, wspólnie spędzania czasu, a jak zaiskrzy to może i więcej 🙂 Naturalnie przed spotkaniem chciałabym się lepiej poznać, wymienić się numerami telefonów i zdjęciami jeżeli jesteś zainteresowany kontakt i moje zdjęcia znajdziesz na moim profilu randkowym http://panieonline.pl/monia89
Przeszedłem COVID będąc w delegacji. Pól dnia wysokiej temperatury, utrata węchu na trzy dni, pozytywny test, kwarantanna …. drugiego dnia brak gorączki, dobre samopoczucie.
Żona nie zachorowała. Zaszczepiona tydzien temu Astra Zeneca. Przez 2 dni wysoka gorączka, trzeciego dnia spadła do 37,5. Fatalne samopoczucie. Dopiero po 4 dniach doszła do siebie.
Wypada napisać – czego chcieć za 2 Euro? Kontrolowane podanie wirusa a nie szczepionka! Nijak się ma do szczepionek na grypę. To po prostu substytut szczepionki dla biednych. Nie polecam, bo organizm lepiej znosi „chorobę” (wielu znajomych potwierdza) niż szczepionkę AstraZeneca
Szanowna autorko tekstu, Pani Miłado, znowu powierzchowny artykuł pod tytułem "szczepionka albo śmierć". Czytając drugi akapit miałem deja vu, dokładnie w takim samym stylu prokuratura powiązała nieprawidłowości w sądzie z sędziną, sugerując jednocześnie, że ona za tym stoi. Tak Pani uzależnia ilość osób chętnych do szczepień z powrotem do normalności. Rozumiem, że jest pani humanistką i matematyka a także logika mogą być Pani dziedzinami obcymi. Dlatego postaram się sprostować Pani błąd w myśleniu, że 66% chętnych, to za mało.
Po pierwsze, co zresztą napisała Pani w kolejnym zdaniu, do odporności zbiorowej potrzeba zaszczepionych i ozdrowieńców, sumując te 2 grupy wynik będzie wyższy aniżeli 66%, choć nie będzie wiadomo ile tych % będzie więcej bo nie robi się statystyk ilu ozdrowieńców się zaszczepiło jak i nie jest wiadomo ile osób przeszło kowida nawet nie wiedząc o tym.
Po drugie, gdzie w tekście wzmianka, ze od idealnego wyniku 100% do jakiego niewątpliwie Pani by dążyła (co widać czytając artykuł), trzeba odjąć ludzi którzy nie mogą przyjąć szczepionki ze względu na alergie na jakiś składnik, kobiety w ciąży lub planujące zajście w nią, dzieci poniżej 16 roku życia, ….
Po trzecie, czas, którego Pani także nie ujęła w swoim wywodzie. Minie kilka lat, nim zostanie zaszczepiony ostatni osobnik, po tym pierwszym. Czas tu jest istotnym niewiadomym składnikiem, a dokładniej, ilość mutacji, jakie w tym czasie powstaną. Juz mamy kilkanaście, w kilkanaście miesięcy pandemii. Wiec może się okazać, że za rok, ci, co są już zaszczepieni, będą musieli się ponownie szczepic. Ważniejsze jeszcze, szacuje się, że nabywa się odpornisc na 12 miesięcy, wiec nijak ci dzisiejsi zaszczepieni, przy tak rozwlekłym systemie szczepień, nie wpłyną za rok na \"odporność zbiorową\".
Po czwarte. Osoby zaszczepione nadal chorują na kowid, co widać na przykładzie krzywej zachorowalności Izraela, do ktorej nikt nie chce się odnieść.
Jednak najbardziej w całym artykule bulwersuje mnie fakt, że jest Pani w stanie zaakceptować ograniczenia swobód dla osób, które nie chcą lub nie mogą się zaszczepić, na rzecz złudnego komfortu psychicznego, jaki daje szczepionka, a raczej wiara w jej skuteczność.
> Osoby zaszczepione nadal chorują na kowid, co widać na przykładzie krzywej zachorowalności Izraela, do ktorej nikt nie chce się odnieść.
Kłamstwo. Naukowcy bardzo uważnie przyglądają się sytuacji w Izrealu. Są już pierwsze wyniki badań: https://www.news-medical.net/news/20210221/Study-shows-real-world-effectiveness-of-Moderna-and-PfizerBioNtech-vaccines.aspx
Wstępne wyniki mówią o skuteczności podobnej do tej osiągniętej w badaniach klinicznych.
Wpływ na krzywą zachorowań powinien być widoczny w ciągu kolejnych miesięcy. Dopiero wtedy będzie można wyciągać wnioski. Liczba zachorowań w Izrealu ostro spadała w lutym, aczkolwiek kilka ostatnich dni to znowu mały wzrost. Za wcześnie aby wyciągać wnioski.
Gdyby szczepionka była taka fantastyczna, to byłby drastyczny spadek. Mamy zwykła krzywą Gaussa, charakterystyczną dla naturalnego przebiegu epidemii. Do tego od czasu szczepień drastycznie zaczęła wzrastać ilość zgonów.
I nie, wpływ na krzywą zachorowań przy zaszczepieniu praktycznie POŁOWY społeczeństwa to nie jest "za kilka miesięcy" tylko teraz. Nawet jeśli pierwsza dawka nie gwarantuje aż takiej odporności, to powinno być COKOLWIEK widać po liczbach. Za kilka miesięcy to nie będzie w ogóle wpływ szczepionki tylko normalnego przebiegu epidemii. Do tego czasu (użyję tego sformułowania ze smutkiem) najsłabsze osoby umrą, spora część się uodporni naturalnie i pandemia się skończy niezależnie od szczepień.
Btw. link nie działa 🙁
A badania skuteczności szczepionek przed ich wprowadzeniem to nic?
Tu są wszystkie możliwe dane z Izraela: https://ourworldindata.org/vaccination-israel-impact
wyraźnie spadają hospitalizacje i przypadki w najstarszych grupach, które są już zaszczepione.
@Krzysztof Składanowski No skoro wczoraj wyszło, że jednak inna dawka szczepionki Moderny wystarczy, to chyba te badania przed wprowadzeniem były mocno niepełne. O czym niektórzy mówią od początku, ale są zakrzyczeni przez fanatyków szczepień na wszystko.
Bardzo dziękuję za link 🙂
Powtórzę tylko jedno: krzywa Gaussa. W Szwecji też spadają przypadki, choć ze szczepieniami u nich ponoć słabo. Wystarczy zwiększyć uwagę na osoby starsze, by ograniczyć zakażenia wśród tych, którzy jeszcze nie zetknęli się z covidem (a takich co się zetknęli jest już bardzo dużo, więc odporność i tak mają). Jak na wyszczepione około 50% społeczeństwa, nie ma żadnych spektakularnych wyników.
No i za wzrosty odpowiadają roczniki nie szczepione, w rocznikach szczepionych ilość zakażeń pikuje w dół, co widać w statystykach zgonów, których jest proporcjonalnie znacznie mniej.
Na tym etapie pandemii to normalne. Krzywa Gaussa. Oraz nie zapominajmy, że polepsza się sposób leczenia, bo coraz więcej wiadomo, więc to oczywiste, że ilość zgonów by spadała nawet bez szczepień. Porównajmy spadek ilości zgonów ze Szwecją, gdzie szczepienia idą powoli, więc nie mają praktycznie żadnego wpływu. Ciekawe, czyż nie?
A swoją drogą, radzę zajrzeć pod link. Za spadki zarażeń odpowiada bardziej grupa, w której szczepień jest znacznie mniej. Poza tym każdy wykres tych obecnie zaszczepionych praktycznie w 100% seniorów (większość danych się kończy dwa tygodnie temu) jest krzywą normalną, w dodatku mocno rozciągniętą. Jak na ponad dwa miesiące od rozpoczęcia szczepień, to bardzo słabo, zwłaszcza że od wczoraj wiemy, że podobno jedna dawka już powinna wystarczyć.
I tylko na marginesie wspomnę, że mamy tam trzeci lockdown, który zaburza wszelkie wyniki, bo odczytywanie spadków jako tylko i wyłącznie efekt szczepień to jest poważny błąd metodologiczny.
Tak, ale pan należy do tych co to usłyszeli że ktoś zachorował po szczepieniu i on już wyciąga uniwersalne wnioski. To jest zabawne, nie powinno się zabraniać wpisywania takich zabawnych tekstów.
Nie bez przyczyny szczepimy również ozdrowieńców – dlatego, że odporność po przechorowaniu choroby może być słabsza niż po szczepionce. Poza tym ozdrowieńcy według najnowszego badania seroprewalencji to zaledwie 16,5 proc. populacji.
Jest inna, nie słabsza. Prawdopodobnie wręcz lepsza. Choć sformułowanie "może być słabsza" jest bezpieczne, bo na dwoje babka wróżyła xD
To jest typowa propaganda proszczepionkowa, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Nikt nie bada odporności komórkowej (m.in. limfocyty B i T) i nikt nie przeprowadza prób zarażenia wirusem obu grup – ozdrowieńców i szczepionych.
.
TYMCZASEM RZECZYWISTOŚC JEST BEZLITOSNA – 5% OSÓB SZCZEPIONYCH CHORUJE NA COVID (oficjalne badania Moderny, Pfizera, AstryZeneki) A TYLKO NIECAŁY 1% OZDROWIEŃCÓW DO TEJ PORY ZACHOROWAŁ, MIMO, ŻE OZDROWIEŃCÓW OBSERWUJEMY ZNACZNIE DŁUŻEJ. Tyle w temacie "trzeba szczepić ozdrowieńców" – otóż nie trzeba a szczepionki należy zachować dla chętnych, którzy nie mają żadnej obrony przeciwko wirusowi – ani komórkowej ani przeciwciał.
Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 24 lat i zgrabne ciało,
moje nagie zdjęcia i kontakt na stronie:
http://www.xvodeos.pl
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Załóż free konto i Wyszukaj mnie po niku: AneczkaPicz napisz do mnie lub
zadzwoń o każdej porze, odpisuje zazwyczaj do 5 minut, czekam.
A ja się zaszczepię, razem z żoną i dzieckiem, chociażby po to żeby mieć szansę wrócić do normalności, mam nadzieję że się to wszystko uspokoi w przeciągu roku od zaszczepienia populacji kraju. Poza tym wierzę w naukę. Znajoma lekarka z lokalnej przychodni z dumą nam oznajmiła w piątek, że od przyszłego tygodnia zaczynają szczepienia w kategorii wiekowej pomiędzy 40 a 50 lat(czyli mojej) bo wszyscy powyżej w/w ramy wiekowej już są zaszczepieni. Aha, zapomniałem dodać że mieszkamy w Wielkiej Brytanii….
Zastanawiam się, skąd ta liczba 66% ?! Według badania chetnych do szczepienia jest 43% i 5 % zaszczepionych. 13% odpowiedziało raczej tak… branie do tej puli ludzi "raczej tak" jest pewnym nadużyciem.
Sugerowanie, że 66% wynika z naszych doświadczeń z koronawirusem, a nie zaufaniem publiczny…trochę słabe.
Co do NOP znam dwie młode osoby pracujace w sluznie zdrowia i zaszczepione, obydwie miały nop – bóle głowy, gorączka, osłabienie. Trwało to dwa dni. Oby dwa przypadki nie były zgłoszone.