Idąc tokiem rozumowania polityków obozu władzy, PiS chce zamknąć należącą do Amerykanów telewizję TVN, bo minister Dworczyk dał się zhakować Rosjanom. To uzasadnienie jest pozbawionym logiki bełkotem. Ale atak na wolne media jest poważny i niebezpieczny
Politycy PiS przedstawiają coraz bardziej kuriozalne i oderwane od rzeczywistości uzasadnienia dla projektu ustawy wymierzonej w telewizję TVN. Ale nie znaczy to, że najnowszy atak na wolne media jest z tego powodu mniej groźny. Więcej - irracjonalna autorytarna władza jest bardziej niebezpieczna.
Najpierw jednak sprecyzujmy, o czym mówimy.
Co tutaj się właściwie wydarzyło? W środową noc 7 lipca, gdy pół Polski spało, a drugie pół oglądało półfinał piłkarskich mistrzostw Europy, jeden Marek Suski nie próżnował - poseł PiS w pocie czoła dopinał ostatnie szczegóły projektu ustawy, który po godz. 22:00 ukazał się na stronach sejmowych. To projekt poselski, a więc przeznaczony do szybkiej ścieżki legislacyjnej - w odróżnieniu od projektów rządowych nie musi być poddany konsultacjom.
Co jest w projekcie? Ustawa Suskiego to w istocie nowelizacja innej ustawy - tej o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Zmiany dotyczą warunków udzielania koncesji na nadawanie. W myśl proponowanych przepisów koncesja może być udzielona jedynie takiej spółce, w której udziały podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego (kraje UE oraz Norwegia, Islandia, Liechtenstein) nie przekraczają 49 proc.
Co to oznacza w praktyce? Zapisy nowelizacji są wprost wymierzone w TVN, największą niezależną od władzy telewizję w Polsce, która posiada amerykańskiego właściciela - koncern Discovery. Gdyby nowe przepisy weszły w życie, Amerykanie mieliby 7 miesięcy (30 dni vacatio legis i półroczny okres przejściowy), by pozbyć się większości udziałów w TVN. Jeśli tego nie zrobią, koncesja wygaśnie, władza wyciągnie wtyczkę z kontaktu i TVN zniknie z naszych telewizorów.
Kto firmuje ustawę oprócz Suskiego? Póki co nie wiadomo, zresztą nie ma to większego znaczenia - przy takich okazjach wykorzystuje się zazwyczaj, naginając obowiązujące procedury, podpisy złożone przez posłów in blanco. Pewne jest za to, że skoro twarzą ustawy jest Suski, projekt ma akceptację Jarosława Kaczyńskiego. Poseł Suski często jest wysyłany przez szefa PiS na misje kamikaze - tak było np. przy okazji "piątki dla zwierząt".
Czy projekt ma szansę na wejście w życie? Tak. Mimo, że sprzeciw wobec niego deklarują KO, Lewica, PSL, Polska 2050 i Porozumienie Jarosława Gowina, PiS przy wsparciu Pawła Kukiza i części Konfederacji może być w stanie najpierw przeforsować projekt w Sejmie, a następnie odrzucić ewentualny sprzeciw Senatu.
Po co PiS to robi? No właśnie, po co?
"Mając na względzie obserwowane w ostatnim czasie zwiększenie zagrożeń dla interesów państwa wynikające, z tzw. działań hybrydowych państw trzecich, proponowane zmiany należy uznać za konieczne" - czytamy w uzasadnieniu ustawy. To wyraźne nawiązanie do przejęcia przez nieznanych sprawców prywatnej skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka - ponieważ korzystał z niej również w sprawach służbowych, maile Dworczyka, premiera Mateusza Morawieckiego oraz jego formalnych i mniej formalnych doradców są sukcesywnie publikowane na rosyjskich portalach. Na tajnym posiedzeniu Sejmu, prezes PiS i wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński miał wprost oskarżyć Rosję o te wrogie działania.
Innymi słowy, idąc za tokiem rozumowania polityków obozu władzy, PiS chce zamknąć należącą do Amerykanów telewizję TVN, ponieważ Michał Dworczyk wbrew wszelkim procedurom korzystał z prywatnej skrzynki pocztowej i dał się zhakować Rosjanom. Czy cokolwiek się w tej opowieści zgadza i spełnia choćby elementarne kryteria logicznego wnioskowania? Nic. To bełkot w czystej postaci.
Jeśli jednak ktoś pomyślał, że to karkołomne chwytanie się prawą ręką za lewe ucho to tylko specyfika posła Marka Suskiego, z błędu wyprowadził go Mateusz Morawiecki, który zaprezentował oficjalną linię rządu: "Wyobrażamy sobie sytuację, że któreś medium w Polsce miałoby być kupione przez podmiot rosyjski, chiński czy z krajów arabskich? No chyba nie" - stwierdził premier na konferencji prasowej.
Uwagę w słowach premiera zwraca zwłaszcza "podmiot arabski", Morawiecki nie wyjaśnił jednak jaki istnieje związek między tajnymi na razie zakusami naftowych szejków na polskie media a amerykańskim koncernem Discovery.
Wszystko to sprawia wrażenie zupełnego chaosu i pisania na kolanie absurdalnych uzasadnień do klasycznie cenzorskich zamiarów obozu władzy. Ba, gdyby zastosować do działań Prawa i Sprawiedliwości metodę wnioskowania wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza, można by zapytać, czy minister Dworczyk specjalnie nie dokonał wycieku swoich maili, by władza miała pretekst do zakneblowania TVN, a później kolejnych niezależnych mediów.
Wszystko to wygląda groteskowo i jest groteskowe. Dlatego szczególnie niebezpieczne. Nawet najbardziej zamordystyczny, ale przemyślany plan zawsze da się zatrzymać. Gdy władza o autorytarnych zapędach zaczyna działać w panice i po omacku, skutki mogą być nieprzewidywalne, a konsekwencje - w tym wypadku dla wolności słowa w Polsce - dewastujące.
Jak ujawnia portal Wirtualna Polska, plan PiS jest następujący.
Ponieważ obóz władzy czuje się lekceważony przez administrację prezydenta USA Joe Bidena, postanowił naprężyć muskuły. Jako że Biden wciąż demonstracyjnie nie mianował nowego ambasadora w Polsce oraz m.in. ujmuje się za prześladowanymi osobami LGBT, Prawo i Sprawiedliwość chce mu pokazać, że z partią Kaczyńskiego nie ma żartów.
To w istocie licytacja na granicy szantażu: albo wy nam trochę odpuścicie, a wtedy my zostawimy w spokoju TVN, albo będziecie dalej nam szkodzić, a wówczas my uderzymy w amerykański koncern.
"Temat koncesji dla TVN od dawna był na tapecie. Kto się będzie przejmować tym, co myśli ambasada USA? Kto pogorszył relacje z Amerykanami, my? Tak się kończy uprawianie polityki przez amatorów. USA miały w Polsce topowego sojusznika w kluczowym obszarze Europy. Widać walka o prawa LGBT+ jest dla nich ważniejsza" - mówi rządowe źródło Wirtualnej Polski.
Cóż, jak mawiali bohaterowie komedii "Gang Olsena": "Egon zawsze ma plan!". Podobnie PiS - zawsze ma plan. W tym wypadku jest to plan samobójczy, a jego realizacja, czyli w konsekwencji pozbawienie koncesji na nadawanie telewizji TVN, jest receptą na zupełne zdemolowanie relacji ze Stanami Zjednoczonymi, sojusznikiem, który jest jednym z największych gwarantów bezpieczeństwa militarnego Polski.
Są już pierwsze oznaki takich skutków tej awantury - Bix Aliu, charge d'affaires ambasady USA w Polsce, wydał w czwartek 8 lipca oświadczenie, w którym czytamy: "USA z rosnącym niepokojem obserwują procedurę związaną z koncesją TVN oraz nowy projekt zmian ustawy medialnej. TVN od ponad 20 lat jest istotną częścią polskiego krajobrazu medialnego. Wolna prasa ma kluczowe znaczenie dla demokracji".
Jednak to nie oznacza, że PiS się cofnie, można odetchnąć z ulgą, a wolne media w Polsce zyskały nieco czasu.
W tej sprawie obóz władzy wykonał już tyle nieracjonalnych ruchów, że może wykonać następny: mimo rosnącej presji USA zagrać o wszystko, przepchnąć ustawę kolanem i wyłączyć TVN.
Zewnętrzne naciski na autorytarną władzę, zwłaszcza taką, która czuje się coraz słabsza, a co za tym idzie, coraz bardziej zagrożona i w konsekwencji nieprzewidywalna - nie wystarczą. Bez solidarnego sprzeciwu niezależnych mediów, czytelników, słuchaczy i widzów zarówno TVN jak i wolność mediów w ogóle będą pod coraz większą presją. Zwłaszcza, że nie jest to bój ostatni - z całą pewnością będą kolejne.
Bądźmy solidarni i bądźmy razem, to nasza najsilniejsza broń.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze