0:000:00

0:00

Godz. 03:44 W Senacie oraz Izbie Reprezentantów wypowiadają się przedstawiciele kolejnych stanów podczas wznowionej procedury ostatecznego zatwierdzenia wyborów prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kilkoro republikańskich senatorów po ataku na Kapitol wycofało swoje zastrzeżenia i wnioski o audyt procesu wyborczego. Ale nie wszyscy - mimo braku dowodów na jakiekolwiek fałszerstwa i po próbie przejęcia Kapitolu przez demonstrantów podżeganych przez Donalda Trumpa, część Republikanów w Senacie podtrzymuje swoje zastrzeżenia. A to powoduje, że obrady potrwają jeszcze przynajmniej kilka godzin.

Wciąż nie jest jasne, czy w najbliższych godzinach zostanie podjęta próba usunięcia odchodzącego prezydenta Donalda Trumpa z urzędu, na 13 dni przed końcem jego kadencji. Wzywają do tego głównie Demokraci, ale podobne głosy słychać również wśród części Republikanów. Jedno jest pewne: kampania dezinformacyjna prowadzona przez Trumpa i jego sojuszników (również w Kongresie) doprowadziła do najpoważniejszego kryzysu amerykańskiej demokracji od kilkudziesięciu lat.

Można być pewnym, że następne dwa tygodnie nie będą pod tym względem spokojniejsze. Zajścia z 6 stycznia 2021 pokazały wyraźnie, że dopóki Trump będzie sprawował urząd, zrobi wiele (jeśli nie wszystko), by pozostać na nim mimo przegranych wyborów.

Jeśli Stany Zjednoczone oraz instytucje państwa przetrwają obecny kryzys (a wiele wskazuje na to, że tak się na szczęście stanie), nie kończy to ogromnego kryzysu instytucjonalnego i politycznego w kraju będącym wciąż najpotężniejszą demokracją na świecie.

Widzimy właśnie na żywo, do czego może doprowadzić niekontrolowany populizm, konformizm partyjnych aparatów oraz dezinformacja prowadzona przez social media.

Nawet jeśli Trump odejdzie w niesławie, znajdzie następców odurzonych potęgą kłamstwa, dezinformacji i łamania zasad, potęgą, która może prowadzić do niemal nieograniczonej i niekontrolowanej przez nikogo władzy. To nie koniec kryzysu, raczej dopiero początek.

Od rana w OKO.press najświeższe informacje oraz analizy w Stanach Zjednoczonych. Teraz kończymy naszą relację. Dziękujemy, że byliście z nami.

Godz. 02:22 Połączone izby Kongresu wznowiły obrady. Jako pierwszy przemówił wiceprezydent Mike Pence:

"Potępiamy przemoc, która miała dziś miejsce w tym budynku. Do tych, którzy chcieli siać dziś spustoszenie w Kongresie, mam do powiedzenia tyle: przemoc nigdy nie wygra, wygra wolność. Teraz wracajmy do pracy" - powiedział Pence.

Prawdopodobnie jeszcze tej nocy Kongres zatwierdzi zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Pytanie brzmi, czy dojdzie do próby usunięcia Donalda Trumpa z urzędu na 14 dni przed końcem jego kadencji.

Godz. 01:46 Senatorowie w otoczeniu uzbrojonych sił bezpieczeństwa wracają na salę obrad połączonych izb Kongresu. Wznowienie obrad jest planowane na godz. 2:00 polskiego czasu

View post on Twitter

01:09 Twitter usunął trzy posty Donalda Trumpa i zablokował na 12 godzin możliwość dodawania nowych tweetów przez Trumpa. Jednocześnie zapowiedziano, że kolejne przypadki łamania zasad Twittera zakończą się usunięciem konta odchodzącego prezydenta USA

View post on Twitter

00:50 Szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi (D) w liście do kongresmenów i senatorów zapowiedziała, że połączone izby Kongresu wrócą do pracy jeszcze w środę wieczorem czasu waszyngtońskiego. A to oznacza, że jeszcze przed świtem wygrana Joe Bidena może zostać oficjalnie potwierdzona. Wszystko zależy od tego, czy część Republikanów po ataku na Kapitol wciąż będzie chciała wydłużać procedurę, wskazując bez dowodów na możliwe nieprawidłowości podczas głosowania.

Godz. 00:42 Głos na temat ataku na Kapitol zabrał polski prezydent Andrzej Duda, głowa państwa nazwała te wydarzenia "wewnętrzną sprawą Stanów Zjednoczonych". Wcześniej minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau w kulminacyjnej chwili kryzysu wrzucił tweeta gratulującego Kamilowi Stochowi wygranej w Turnieju Czterech Skoczni:

View post on Twitter

Godz. 00:15 Minutę po tym, gdy rozpoczęła się godzina policyjna w Waszyngtonie, Donald Trump wysłał kolejnego tweeta podburzającego nastroje jego zwolenników:

"Oto co się dzieje, gdy wielkie wyborcze zwycięstwo jest bezceremonialnie i złośliwie odbierane wielkim patriotom, przez tak długi czas traktowanym tak źle i niesprawiedliwie. Idźcie do domu w pokoju. Zapamiętajcie ten dzień na zawsze!"

- napisał Trump

Godz. 23:54 Zmarła kobieta postrzelona w budynku Kapitolu.

Godz. 23:41 Sceny ze szturmu zwolenników Trumpa na Kapitol:

View post on Twitter

Godz. 23:01: Siły policyjne powoli odzyskują kontrolę nad sytuacją i stopniowo wypychają tłum z Kapitolu.

Godz. 22:50: W tle ataku na Kapitol wiadomość z Georgii: potwierdzono zwycięstwo Jona Ossoffa w wyborach senackich, co oznacza, że Demokraci przejmują kontrolę nad obiema izbami Kongresu. Więcej o wyborach senackich w Georgii poniżej:

Przeczytaj także:

Trudno w tej chwili powiedzieć, czy atak tłumu na Kapitol to wynik emocji, które wymknęły się spod kontroli, czy zaplanowana wcześniej akcja. Media podają informacje o innych incydentach: ładunek wybuchowy znaleziono przed siedzibą Partii Republikańskiej, siedzibę Demokratów ewakuowano. O godz. 22:23 polskiego czasu (16:23 w Waszyngtonie) fakty są następujące:

  • Senat oraz Izba Reprezentantów zebrały się w środę 6 stycznia, by ostatecznie zatwierdzić wynik wyborów prezydenckich i zliczyć głosów elektorów.
  • W amerykańskich systemie politycznym do tej pory była to kwestia czysto proceduralna.
  • Jednak prezydent Donald Trump wspierany przez część Republikanów w Kongresie wzywał od kilkunastu dni, by podważyć wybory w niektórych stanach i dokonać ich "audytu".
  • Trump naciskał też wiceprezydenta Mike'a Pence'a, by złamał konstytucję i zakwestionował wynik wyborów.
  • W środę 6 stycznia zarówno Pence, jak i szef Republikanów w Senacie Mitch McConnell odrzucili żądania Trumpa.
  • W chwili, gdy rozpoczęło się posiedzenie połączonych izb Kongresu, Trump przemówił do popierającego go tłumu w Waszyngtonie, gdzie powtórzył, że wybory zostały ukradzione.
  • Ok. godz. 20 polskiego czasu (godz. 14 w Waszyngtonie) demonstranci wdarli się do budynku Kapitolu przy bierności małej liczby sił policyjnych. Przerwali tym samym procedurę zatwierdzenia wyborów.
  • Demonstranci zajęli salę obrad Senatu.
  • Wiceprezydent Mike Pence, kongresmeni i senatorowie zostali ewakuowani
  • W Waszyngtonie od godz. 18 (od północy polskiego czasu) wprowadzona została godzina policyjna.
  • Aaron C. Davis z "Washington Post" podał, że kontrolowany przez Trumpa Departament Obrony odrzucił prośbę o wykorzystanie Gwardii Narodowej do opanowania sytuacji. Według MSNBC Trump ostatecznie zatwierdził użycie sił Gwardii.
  • Trump po serii tweetów podburzających demonstrantów i obrażających własnego wiceprezydenta wezwał w kolejnym tweecie do spokoju - na razie bezskutecznie.
  • Pojawiają się doniesienia o strzałach w Kapitolu i pierwszych rannych osobach
  • Na miejscu są jednostki specjalne FBI:
View post on Twitter

Świat zdumiony, Ameryka w szoku

Amerykańcy komentatorzy piszą i mówią o próbie puczu i zakwestionowania demokratycznego werdyktu. Zgodnie słychać o "najsmutniejszym" dniu w historii amerykańskiej demokracji.

Dziennikarze spekulują, że prezydent Trump powinien sam ustąpić jeszcze przed oficjalnym końcem jego kadencji 20 stycznia. Innym sposobem, by usunąć Trumpa ze stanowiska byłoby zastosowanie 25 poprawki do konstytucji - według niej, jeśli prezydent jest niezdolny do sprawowania urzędu, zastępuje go wiceprezydent. Zgodę na to musiałoby wydać większość rządu (Gabinetu Stanów Zjednoczonych) pod przewodnictwem wiceprezydenta Pence'a.

Takie ruchy wydają się na razie mało prawdopodobne, ale sytuacja jest bardzo dynamiczna. Nie wiadomo przede wszystkim, jak zareagują popierający Trumpa demonstranci na próbę zaprowadzenia porządku przez siły bezpieczeństwa. Przed Kapitolem jest obecnie kilka tysięcy osób, ale manifestantów przybyło dziś do Waszyngtonu kilkukrotnie więcej. Niektórzy z nich niemal na pewno są uzbrojeni.

Swoją mowę do narodu wygłosił krótko po godz. 22 polskiego czasu (godz. 16 w Waszyngtonie) prezydent elekt Joe Biden. Biden zażądał od Trumpa, by natychmiast wystąpił w ogólnonarodowej telewizji i zaapelował o zakończenie przemocy i wezwał swoich zwolenników do odwrotu.

"To, co się dzieje, to bezprecedensowy atak na naszą demokrację, coś czego jeszcze w czasach współczesnych nie widzieliśmy. Zamach na rządy prawa i nasze wartości"

- mówił Biden.

"To co się dzieje na Kapitolu to nie jest Ameryka, ci ludzie nas nie reprezentują. To mała grupa ekstremistów rozniecająca chaos i nieporządek, który musi się skończyć. Skończyć natychmiast! Wzywam ten tłum, by wycofał się i pozwolił działać demokratycznym procedurom" - wzywał prezydent elekt.

Trump wystąpił na Twitterze, podsycając gniew popierającego go tłumu: "Wybory zostały nam ukradzione, wszyscy o tym wiemy, zwłaszcza ci po drugiej stronie" - perorował. "Zabrano nam to: mnie, wam, naszemu krajowi, bo to były oszukane wybory" - mówił Trump.

Dopiero później wezwał do spokoju i rozejścia się popierających go demonstrantów: "Wiem jak się czujecie, ale teraz rozejdźcie się w pokoju".

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze