0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Piotr Pacewicz, OKO.press: Średni błąd prognozy wyniku pięciu partii, które weszły do Sejmu, wyniósł w waszym sondażu exit poll 0,81 pkt proc. O prawie 1,5 pkt. przeszacowaliście PiS, o tyle samo nie doceniliście Trzeciej Drogi.

Paweł Predko, dyrektor operacyjny w Ipsos*, odpowiedzialny za sondaże w dniu wyborów do parlamentu dla TVN, TVP i Polsatu: Badanie exit poll to niezwykle trudna sztuka, ale jak widać, radzimy sobie z nią doskonale. Średnia dokładność pomiaru poniżej 1 pkt. proc. to wynik, z którego jesteśmy w pełni zadowoleni, bo zakładany błąd pomiaru wynosił dwa razy więcej – 2 pkt proc.

Efekt naszej pracy był mniej spektakularny niż w 2019 roku, kiedy wynik PiS podaliśmy z dokładnością do 0,1 proc., a KO z błędem równym... 0,0 proc., ale i tak był to jeden z lepszych z 13 dotychczasowych sondaży exit poll, jakie robiliśmy w Polsce [od 2014 roku, licząc osobno I i II tury – red.]. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę okoliczności: zaskakująco wysoką frekwencję, połączenie wyborów z referendum i 18 proc. odmów.

Naprawdę aż tyle?! W rozmowie w przeddzień wyborów spodziewał się pan 8-12 proc.

No tak, było znacznie więcej. To oznacza, że na każde 100 ankiet, jakie głosujący wypełniali przed lokalami wyborczymi, dostawaliśmy aż 18 bez odpowiedzi, jak dana osoba głosowała. Czasem wpisywała ona na karcie swoje dane, jak wiek i wykształcenie, ale zwykle po prostu odmawiała udziału i wtedy to ankieterka czy ankieter wypełniali ankietę, podając „na oko” wiek oraz płeć.

A my mieliśmy przecież ustalić, jak głosowało nie 82, ale 100 procent wyborców.

Musieliśmy oszacować, jakie poglądy polityczne ma prawie co piąty wyborca i dołączyć ich domniemane głosy do tych 82 proc., którzy nam zaufali. W odmowach kryje się główne źródło błędu losowego 2 pkt. proc. – im jest ich więcej, tym ryzyko rośnie.

Przeczytaj także:

Czyli było nerwowo.

Nerwowo to złe określenie, ale było nad czym pracować. Na szczęście mieliśmy doświadczenia z ubiegłych lat, a zwłaszcza z wyborów do parlamentu z 2019 roku. Poza tym, od pierwszych do ostatnich spływających do centrali ankiet analizowaliśmy odmowy z wykorzystaniem kilku modeli matematycznych, które są tajemnicą firmy. Te modele zasilane informacjami o profilu odmów i charakterystyką 82 proc. wyborców, którzy ujawnili nam, na kogo oddali głos, pozwalały „domyślać się” rozkładu politycznych sympatii wśród odmawiających.

Na przykład, skoro dowiadywaliśmy się z ankiet, że mężczyźni w starszym wieku, ze wsi, głosują – powiedzmy – w 54 proc. na PiS, to wśród osób o takiej charakterystyce odmawiających wypełnienia ankiety powinno być 54 proc. wyborców PiS. I takie prawdopodobieństwo głosowania na PiS przypisywaliśmy tej grupie odmawiających.

W wyborach europejskich 2019 nie doszacowaliście PiS, bo to wyborcy Kaczyńskiego odmawiali częściej niż inni. Tym razem lekko przeszacowaliście PiS. Może nie doceniliście odmów w innych elektoratach?

Błąd w okolicach 1 pkt. proc. ciężko skorygować. Trudno też mówić o jakiejś tendencji. Możliwe, że zagrała tu frekwencja, najwyższa w historii, co oznacza, że pojawiła się cała rzesza wyborców – debiutantów. Ostatecznie zastosowany model szacowania odmów był podobny do tego sprzed czterech lat. Tak jak wtedy, nieco większy odsetek wyborców PiS, zwłaszcza osób starszych odmawiało ankieterom i to skorygowaliśmy.

Ale jak widać, wśród wyborców odmawiających mogło być nieco mniej zwolenniczek i zwolenników PiS, niż sądziliśmy. Tym razem odmowy spotykały nas ze strony zarówno wyborców PiS, jak i opozycji demokratycznej.

Tuż przed wyborami i jeszcze w dniu wyborów ludzie odczuwali ogromne emocje, poruszenie, nadzieję, ale także obawy, bo panowało przekonanie, że te wybory są kluczowe dla przyszłości Polski na dziesięciolecia. To wszystko mogło zniechęcać do udziału w czymś tak przyziemnym, jak badanie, zwłaszcza że ludzie często czekali w kolejkach i byli zmęczeni, a w wielu miejscach w Polsce było chłodno.

Zaniżenie wyniku Trzeciej Drogi mogłoby wskazywać, że ich wyborcy czasem zaznaczali w ankietach, że głosowali na inną partię.

Albo, że wśród odmawiających odpowiedzi było ich statystycznie mniej, bo wcale nie chcieli ukrywać swego wyboru, a wręcz przeciwnie, chcieli się nim pochwalić. Tak czy owak, błąd może być po prostu przypadkowy.

Głosowanie na Trzecią Drogę było wyjątkowe, bo

wiele osób w ostatnim tygodniu przedwyborczym posłuchało hasła, że „Bez Trzeciej Drogi, będzie trzecia kadencja PiS”.

Sam znam ludzi, którzy przerzucali głosy z Koalicji Obywatelskiej na Trzecią Drogę, zwłaszcza że Donald Tusk poniekąd do tego zachęcał.

Znaczenie mogła mieć także poniedziałkowa [9 października 2023] debata w TVP, gdzie brylował Szymon Hołownia, a Donald Tusk i Mateusz Morawiecki wypadli fatalnie.

Przy poprzednich wyborach sceptycznie podchodziłem do wpływu debat na głosowanie, ale tym razem mogło to przyspieszyć wzrost notowań Trzeciej Drogi. Mobilizacja, także w niedzielę wyborczą posłużyła przede wszystkim temu ugrupowaniu.

Ciekawy jest też przypadek Konfederacji.

Której minimalnie nie doceniliście.

Jej wyborcy mogli odmawiać ankieterom, bo byli w kiepskim nastroju, końcówka kampanii Konfederacji była słaba, po dwucyfrowych notowaniach nie zostało ani śladu. Nie było się czym chwalić.

Ogromna frekwencja sprawiła, że dostaliście więcej ankiet. To nie był kłopot?

Przyjmowaliśmy założenie, że frekwencja wyniesie ok. 65 proc.

Z tego wynikało, że aby uzbierać 100 ankiet przed daną obwodową komisją wyborczą, ankieterka ma pytać np. co siódmą wychodzącą osobę z lokalu. Tymczasem frekwencja była o prawie 10 pkt. proc. większa [74,38 proc.], więc ankieter, kierując się zasadą „co siódma osoba” zbierał ich więcej niż 100. Byliśmy na to gotowi, w każdym punkcie przygotowane było 140-150 ankiet, tutaj problemów nie było.

Frekwencja działała na korzyść badania, bo więcej ankiet zmniejszało błąd losowy. Zakładaliśmy, że dostaniemy ich 90 tys., a uzbierało się 111 tys. W tym przypadku lepiej nie doszacować frekwencji niż odwrotnie.

Ankieterzy musieli pracować szybciej.

Minimalnie, ale ruch wyborców nie był trudny do opanowania, zwłaszcza że pracowali w parach, a czasem w trójkach.

Jak przeżywał pan ten dzień? Kiedy rozeszły się tzw. przecieki, że o godz. 12:00 wynik PiS nie jest tak dobry jak cztery lata wcześniej, zaczęła się huśtawka nastrojów. Zwolennikom opozycji trudno było uwierzyć, że „to się może udać” i PiS straci władzę.

Obserwowałem wyniki od samego początku. Raport z godziny 08:00, gdy zagłosowały częściej wieś i małe miasta, a większe ośrodki dopiero wstawały z łóżek, pokazywał jak zawsze wysokie poparcie dla PiS, ale już o godz. 10:00 czy 11:00 widać było, że przewaga PiS jest dużo niższa niż 4 lata temu. Mieliśmy dwie hipotezy: albo nastąpiła zmiana obyczaju głosowania...

Jeden z moich synów popędził do lokalu z samego rana, żeby jego głos się liczył, gdyby nastąpiło jakieś zamieszanie...

... no właśnie, albo zapowiada się mniejsza przewaga PiS i lepszy wynik opozycji demokratycznej. Ostatnie sondaże przedwyborcze wskazywały na taki trend: rosła Trzecia Droga, PiS trochę tracił, podobnie jak Konfederacja.

Obyło się więc bez większych emocji. Z naszego punktu widzenia wynik exit poll był bezpieczny: przewaga PiS nad KO wyraźna, wszystkie ugrupowania wyraźnie nad progiem. Pamiętam bardziej emocjonujące wieczory wyborcze.

W OKO.press analizowaliśmy podawaną przez PKW frekwencję i widać było, że województwa propisowskie są zmobilizowane bardziej niż w 2019 roku, ale daleko większa różnica występowała w tych bardziej liberalnych.

Słuszna uwaga. Podobnie symptomatyczna była frekwencja w grupach wiekowych. Do tej pory zależność była prawie liniowa: im starsi wyborcy, tym częściej biorą udział w wyborach. Tym razem 60-latków wyprzedziła grupa 18-29 lat, a dla nich PiS był partią trzeciego czy nawet czwartego wyboru.

A jaka była atmosfera w waszym centrum? Nie czuło się zaskoczenia? Ekscytacji rysującą się zmianą polityczną?

I tak, i nie. Widać było od rana, że frekwencja przechyla szalę na stronę opozycji, a Konfederacja jest tak słaba, że nie pomoże PiS. Zawsze powtarzam współpracownikom, że kiedy prowadzimy sondaż wyborczy, trzeba oderwać się od oczekiwań, nieważne dobrych czy złych, nie myśleć projekcjami, tylko na zimno analizować spływające wyniki.

Wasz sondaż late poll opublikowany w poniedziałek rano był trafiony z dokładnością 0,36 pkt proc. Jeszcze lepiej wypadł late poll Obywatelskiej Kontroli Wyborów – błąd wyniósł 0,19 pkt proc. To uspokajało opinię publiczną, bo PKW zaczynała w poniedziałek rano podawać wyniki z najmniejszych komisji, gdzie wysoko wygrywa PiS.

Czytałem wasz wywiad z doc. Jackiem Hamanem, statystykiem z Wydziału Socjologii UW, który jak widać doskonale wylosował grupę 1024 komisji obwodowych, a w ramach OKW rzetelnie je podliczono. Jak już mówiłem, jak się dobrze wylosuje taką próbę, to late poll jest niemal nieomylny. Nie było żadnego powodu, żeby badanie OKW i nasze sondaże late poll się znacząco różniły. Nasz late poll obejmował 90 proc. danych z komisji i 10 proc. jeszcze z sondażu exit poll. Gdybyśmy doczekali do 100 proc., to wynik byłby jeszcze dokładniejszy.

*Ipsos jest trzecią co do wielkości firmą badawczą na świecie, obecną w 90 krajach. Zatrudnia ponad 16 tys. pracowników i pracuje dla 5 tys. klientów na całym świecie. Posiada międzynarodowe doświadczenie w realizacji badań społeczno-politycznych oraz w badaniach exit poll, szczególnie we Francji, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. W latach 2014-2020 Ipsos przeprowadzał badania exit poll podczas odbywających się w tym czasie wszystkich wyborów w Polsce (wybory do Parlamentu Europejskiego 2014 i 2019, wybory samorządowe 2014 i 2018, wybory prezydenckie 2015 i 2020 oraz parlamentarne 2015 i 2019). Od 2016 roku Ipsos robi też regularne sondaże społeczno-polityczne dla OKO.press (od końca 2022 roku dla OKO.press i TOK FM).

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze