0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Eyad BABA / AFPEyad BABA / AFP

Między 13 a 16 maja 2025 Donald Trump odwiedzi Bliski Wschód. Nie wybiera się do Izraela. W jego planie są Arabia Saudyjska, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Izraelscy przywódcy uznali, że to ostatni moment, by dogadać się z Hamasem w sprawie powrotu ostatnich żyjących zakładników porwanych do Strefy Gazy 7 października 2023 roku.

Przynajmniej tak mówią publicznie. Bo szanse na taką umowę są nikłe.

A Izrael już szykuje się do intensywniejszej niż dotychczas wojny. Część polityków otwarcie mówi o okupacji Strefy Gazy.

Izraelskie i międzynarodowe media piszą o zatwierdzonych w niedzielę 4 maja przez skrajnie prawicowy rząd pod kierownictwem Benjamina Netanjahu plan wojenny. Amerykański serwis Axios pisze, że Izraelczycy zakładają dokończenie pełnego dzieła zniszczenia: zrównanie z ziemią wszystkich pozostałych budynków i przesiedlenie całej, ponad dwumilionowej populacji Strefy Gazy do jednej „strefy humanitarnej”.

„Dobrowolna emigracja"

Izrael dalej twierdzi, że jego głównym celem jest zniszczenie Hamasu. I faktem jest, że od przejęcia władzy w Strefie Gazy Hamas stał się wszechobecny, a struktury Hamasu były często równoznaczne z administracją publiczną.

Izrael uznał, że jedynym wyjściem, by Hamas pokonać, jest zniszczenie całej Strefy Gazy.

Można uznać, że to nic nowego – od ponad 1,5 roku Izrael sukcesywnie niszczy Strefę. Duża jej część to już dziś gruzowisko, które miejscami przywołuje obraz Warszawy po powstaniu w 1944 roku. Najskrajniejsza część gabinetu Netanjahu mówiła o tym od dawna: Gazę trzeba zniszczyć, ludzi z niej wysiedlić.

Teraz jednak rząd przyznaje wprost, że jego polityką jest zniszczenie całej enklawy i „dobrowolna emigracja” Palestyńczyków.

„Dobrowolna migracja” to eufemizm, który dawno zadomowił się już w izraelskiej debacie publicznej. O żadnej dobrowolności nie może tutaj jednak być mowy. Sąsiednie kraje (głównymi kandydatami, wbrew swojej woli, są Egipt i Jordania) nie chcą przyjąć dwóch milionów osób. Faktyczny plan wygląda więc raczej na próbę zmęczenia uchodźców życiem w tymczasowych namiotach tak, by sami z Gazy wyjechali.

Trudno nie widzieć w tym planu czystki etnicznej.

Przeczytaj także:

Martwe rozmowy

Źródła Axios w izraelskim rządzie mówią, że plan to „opcja atomowa” i woleliby doprowadzenie do umowy z Hamasem w ciągu najbliższych 10 dni. Ale Trump tutaj nie pomoże. Amerykański prezydent nie jest zainteresowany Gazą.

Amerykanie skupili się na Rosji i Ukrainie. Dlatego wygląda na to, że los Gazy został już przesądzony.

Główną przyczyną wizyty w krajach Zatoki Perskiej są rozmowy o handlu i inwestycjach. Trump nie poleci do Izraela, bo nie chce być z Gazą kojarzony. Dał Netanjahu zielone światło do działania. Ostatnie rozmowy nie przyniosły niczego nowego. Izrael chce wypuszczenia ośmiu do 10 zakładników i zawieszenia broni na 30-45 dni. Hamas chciałby stałego zakończenia wojny w zamian za zwolnienie wszystkich zakładników.

Osiągnięcie porozumienia przed 15 maja jest dziś bardzo mało prawdopodobne. I to pomimo tego, że Amerykanie dalej próbują – międzynarodowy kanał arabski The New Arab podaje, że przekazali Egipcjanom nową propozycję pokojową. Ma ona być „prostsza” od poprzedniej. Pytanie, kto jej wysłucha. Już przed 6 maja rozmowy były praktycznie martwe. A tego dnia Hamas ogłosił, że nie zamierza brać udziału w żadnych rozmowach „tak długo, jak Izrael prowadzi wojnę głodową i wojnę eksterminacyjną”.

Zakładnicy w tle

Według przyjętej w styczniu umowy, w drugiej fazie porozumienia miało dojść do zwolnienia wszystkich pozostałych żyjących zakładników w zamian za stałe zawieszenie broni. Do drugiej fazy jednak nie doszło. W zamian Izrael proponował rozwiązanie, które umożliwiało mu kontynuowanie wojny po powrocie zakładników. Najpewniej była to przemyślana strategia od samego początku. Dobro zakładników dawno przestało być ważnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji przez rząd Netanjahu.

Rodziny zakładników sprzeciwiają się polityce rządu i stoją na stanowisku, że dalsza wojna nie zbliża ich bliskich do powrotu do domu. „Twierdzenie, że wojna jest wznowiona w celu uwolnienia zakładników, jest całkowitym oszustwem” – czytamy w oświadczeniu Forum Rodzin Zakładników i Zaginionych z momentu wznowienia wojny w marcu – „Rząd Izraela zdecydował się porzucić zakładników poprzez celowe rozmontowanie procesu mającego na celu powrót naszych bliskich”.

Z tej perspektywy plan Trumpa z pierwszych tygodni u władzy – by Gazy uczynić międzynarodowy kurort – wygląda dziś raczej jak zielone światło dla czystki etnicznej Netanjahu. Amerykański prezydent chciał być rozjemcą, który doprowadzi do szybkiego pokoju. Gdy jednak zauważył, że jest to zadanie niemal niemożliwe, szybko stracił zainteresowanie Gazą.

Plan Izraela wzbudza w kraju spore kontrowersje. Ale nie dlatego, że zakłada totalnie zniszczenie Gazy. Jego realizacja wymaga powołania około 70 tys. rezerwistów. Armia obawia się, ze wielu z nich się nie stawi.

Plan okupacji

Podczas konferencji w Jerozolimie 5 maja izraelski minister finansów i skrajnie prawicowy, antyarabski polityk Becalel Smotricz powiedział wprost, że Izrael „okupuje Gazę na stałe – koniec z wchodzeniem i wychodzeniem. To wojna o zwycięstwo”. Przekonywał też, że Izrael zdobywa kolejne miejsca w Gazie między innymi po to, by przejąć pełną kontrolę nad pomocą humanitarną w Strefie Gazy, tak, by nie pomagała Hamasowi.

Obecnie Izrael również kontroluje pomoc humanitarną, ale w inny sposób. Kontroluje w pełni granice Strefy Gazy. I po prostu nie pozwala na to, by nowa pomoc humanitarna wpływała do palestyńskiej enklawy.

Możemy więc obecnie obserwować, jak wyglądać może długofalowe zmuszanie do „dobrowolnej” migracji Palestyńczyków.

Głód

W opublikowanym 28 kwietnia tekście agencja AP opisuje, jak z sytuacją radzą sobie Mariam an-Nadżdżar i jej teściowa. Kobiety mieszkają w rozległym miasteczku namiotowym na obrzeżach Chan Junus na południu Strefy Gazy. W piątek 25 kwietnia kobiety przyszykowały posiłek z czterech puszek groszku, marchewki z niewielkim dodatkiem bulionu i przypraw, udało się też ugotować talerz ryżu. Obiad ugotowały na ognisku. W ten sposób ich 11-osobowa rodzina spożyła swój jedyny posiłek tego dnia.

Nadżdżar przekazała dziennikarzom, że piątek to specjalny dzień, w który zbiera się cała rodzina i je wystawny obiad.

„Teraz jemy groszek i ryż. Przed wojną nigdy nie jedliśmy konserwowego groszku. Robimy tak tylko podczas tej wojny, która zniszczyła nasze życia".

AP pisze, że mieszkańcy Strefy Gazy jedzą teraz niemal wyłącznie warzywa konserwowe, ryż, makaron i soczewicę. Mięso, mleko i owoce zniknęły. Inne produkty są rzadkie, a ich ceny są bardzo wysokie i niemal nikt nie może sobie na nie pozwolić.

„Nie działa żadna piekarnia"

„Wszystkie zapasy żywności dla nas i innych organizacji humanitarnych zostały wyczerpane. Od 2 marca nie dostarczono żadnych towarów humanitarnych, komercyjnych ani medycznych. Nasza zdolność do reagowania szybko maleje, a wiele zapasów utknęło w Egipcie i Jordanii – nie możemy ich stamtąd sprowadzić, aby wspierać ludzi, którzy desperacko potrzebują pomocy” – powiedział 5 maja Mahmud, pracownik organizacji pomocowej Oxfam w Gazie angielskojęzycznemu kanałowi katarskiej telewizji Al Dżazira.

„Nie działa żadna piekarnia w całej Strefie Gazy. Jedyną nadzieją dla pomocy żywnościowej są kuchnie społeczne, które, jak przewidujemy, wystarczą już tylko na około dziesięć dni. Spodziewamy się, że jedna po drugiej będą zamykane i przestaną działać. Obserwujemy w Gazie szybki wzrost liczby dzieci, które cierpią z powodu niedożywienia i chorób. Wczoraj dziecko zmarło z powodu niedożywienia, a spodziewamy się, że ta liczba szybko wzrośnie w najbliższych dniach".

ONZ odmawia Izraelowi

Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej napisało w niedzielę 4 maja w oświadczeniu, że Izrael zaproponował ONZ zamknięcie obecnego systemu pomocy humanitarnej. Izraelczycy chcieliby zastąpienia go pomocą koordynowaną przez Izrael i izraelską armię.

„Przedstawiony nam plan oznaczałby, że duże części Gazy, w tym osoby mniej mobilne i najbardziej narażone, nadal będą pozbawione zaopatrzenia. Jest to sprzeczne z podstawowymi zasadami humanitarnymi i wydaje się zaprojektowane, aby wzmacniać kontrolę nad przedmiotami niezbędnymi do życia jako taktyka nacisku – w ramach strategii militarnej. To zmusza cywilów do wchodzenia w strefy zmilitaryzowane po odbiór racji żywnościowych, zagraża życiu, w tym pracowników humanitarnych, jednocześnie pogłębiając przymusowe przesiedlenia” – oświadczyli przedstawiciele organizacji.

ONZ odrzuciło izraelską propozycję.

Najgorzej od 1948 roku?

Ben Reiff w internetowym magazynie +972 pisze, że obecna sytuacja jasno pokazuje, że Izrael od miesięcy stara się świadomie uczynić Strefę Gazy niemożliwą do stabilnego życia.

„Nie ma innego sposobu, by wyjaśnić głodzenie całej populacji przy jednoczesnym atakowaniu centrów dystrybucji żywności i konwojów z pomocą; odcinaniu rur wodnych i pozbawianiu elektrowni odsalających dostępu do prądu; systematycznym niszczeniu placówek opieki zdrowotnej, uprowadzaniu personelu medycznego i ograniczeniu możliwości pracy dla zagranicznych pracowników służby zdrowia; równaniu z ziemią całych miast i dzielnic” – pisze Reiff.

Nie da się całkowicie wykluczyć, że przez jakiś nagły i trudny dziś do przewidzenia zwrot zdarzeń w ciągu najbliższych dni uda się wynegocjować jakąś formę zawieszenia broni, uwolnienia części zakładników, wznowienia dostaw żywności do Strefy Gazy.

Nic jednak nie powstrzyma wówczas Izraela, by po kolejnej krótkiej pauzie wznowić ataki, wrócić do planu czystki etnicznej. Izrael wie dziś, że może dokonać pełnej blokady Strefy Gazy na ponad dwa miesiące i nie ponieść żadnych konsekwencji, mimo że w wyniku takiej blokady dzieci mogą umierać z niedożywienia. Może niszczyć meczety, uniwersytety, drogi i nikt tego procederu nie powstrzyma. Sytuacja na Zachodnim Brzegu również się pogarsza. Możliwe, że Palestyńczycy przeżywają dziś najgorsze momenty swojej historii od 1948 roku. I nie widać zwiastunów poprawy.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze