„Telewizja Polska pokazuje prawdę” – mówił Jacek Kurski w poniedziałek w Senacie. „Kategorycznie odrzucam tezę, jakby TVP uprawiała propagandę. Gdyby Polacy uważali, że telewizja publiczna uprawia propagandę, to by jej nie oglądali”. Wcześniej senacka komisja jednogłośnie zaapelowała o „zmianę władz TVP i Polskiego Radia odpowiedzialnych za złe praktyki”
„Polacy są bardzo wyczuleni na propagandę. Przez lata byli jej poddawani w warunkach monopolu informacyjnego przed rokiem 1989. Dziś rynek jest spluralizowany. Gdyby Polacy uważali, że telewizja publiczna uprawia propagandę, to by jej nie oglądali. To jest po prostu telewizja, która pokazuje [ludziom] ich życie, która pokazuje prawdę” - mówił w Senacie prezes TVP Jacek Kurski.
Senatorowie przypomnieli mu pasek TVP: „Senat pod dyktando zagranicy - współczesna Targowica?”
Kurski: „To jest bardzo ostry pasek, ale dzięki temu, że jest znak zapytania na końcu, zdejmuje bezpośrednią odpowiedzialność za słowa przytoczone na pasku".
W poniedziałek 3 lutego 2020 w Senacie odbyły się dwa posiedzenia komisji kultury i środków przekazu dotyczące mediów publicznych. Na drugie z nich, poświęcone tzw. ustawie abonamentowej, czyli przekazaniu mediom 1,95 mld zł z budżetu państwa, przyszedł Jacek Kurski: „Lubię tu bywać, bardzo lubię polski Senat” - oznajmił. Był też wyczekiwany na pierwszym posiedzeniu, ale się nie zjawił. A było ono zatytułowane: „Prawo do rzetelnej informacji a media publiczne”.
Najostrzej było, kiedy wicemarszałek Senatu Bohdan Borusewicz zapytał Jacka Kurskiego, czy zna „pasek”, na którym senatorowie opozycji zostali nazwani „współczesną Targowicą”. „Nie znam” - odpowiedział Kurski. Borusewicz wyszedł, by prezesowi TVP wydrukować ekran TVP, ale w tym czasie „pasek” znalazła w internecie przewodnicząca komisji Barbara Zdrojewska.
Zacytowała: „Senat pod dyktando zagranicy - współczesna Targowica?”
Na to Kurski: „Jeżeli tam jest znak zapytania, to nie jest żaden szkalujący pasek”.
Zdrojewska pokazała więc inny „pasek”: „Putin wspiera polską opozycję”
Kurski: „Wydaje mi się, że jest to pasek podający prawdziwą informację. Co w tym złego, Putin jest legalny, opozycja jest legalna, może to dobrze, że wspiera polską opozycję? Nie było paska «opozycja wspiera Putina»”
Kiedy Borusewicz wrócił z wydrukiem, zapytał, czy TVP go pokaże:
„Oczywiście, że pokaże, zwłaszcza, że będziemy mogli pokazać pańskie kłamstwa na ten temat. Senator Borusewicz skłamał” - wypalił Kurski. I argumentował: „To jest stawiane jako zagadnienie, a nie jako teza. Znak zapytania świadczy o tym, że wydawca odnosił się do dyskusji, w której zapewne jedni senatorowie oskarżali drugich senatorów, że ich działalność to współczesna Targowica”.
Dalej Kurski: „To jest bardzo ostry pasek, ale dzięki temu, że jest znak zapytania na końcu, zdejmuje bezpośrednią odpowiedzialność za słowa przytoczone na pasku.
„Jacek Kurski jest odpowiedzialny za morderstwo na Pawle Adamowiczu ze znakiem zapytania. Czy pan by taki pasek zamieścił czy nie?” - dopytywał Borusewicz.
Prezes TVP odpowiedział, że takie rzeczy padały i Telewizja Polska wytacza za nie procesy. „Ten znak zapytania zamyka sprawę” - zakończył.
Senatorowie chcieli wiedzieć, czy Kurski zna raport Rady Języka Polskiego o paskach TVP. Odpowiedź zaskoczyła. Prezes TVP stwierdził bowiem: „Zapoznaję się z tymi [raportami], które na to zasługują”. A tego raportu nie zna. To dziwne, bo właśnie w tej sprawie pisał do Jacka Kurskiego Rzecznik Praw Obywatelskich.
W odpowiedzi na zarzuty senatorów Kurski:
Wyraził oburzenie próbami wiązania TVP z zabójstwem Pawła Adamowicza i pochwalił się, że sam zna go od lat i bardzo ten mord przeżył, „jak każdy uczciwy człowiek”. Jednocześnie znów wdał się w potyczkę z Borusewiczem. „Pan nie rozumie pojęcia mord polityczny” - mówił Kurski. Jego zdaniem to mord zlecony przez polityka. „Pytam, przez jakiego polityka został zlecony?”.
„Pan nie ma żadnych skrupułów, nie ma żadnej refleksji” - zareagował Borusewicz.
Kurski zaatakował też obecną na sali dziennikarkę „Gazety Wyborczej” Agnieszkę Kublik: „Nawet w czasie urlopu jest w stanie napisać kilkanaście tekstów lżących Telewizję Polską”.
Barbara Zdrojewska nie pozwoliła Kurskiemu pokazać prezentacji o tym, jak nierzetelna miała być TVP za czasów PO. Prezes wyświetlił ją jednak, kiedy senatorowie opuszczali salę i gasły światła. Wychodzącym towarzyszyło „sto lat” śpiewane w programie Tomasza Lisa Donaldowi Tuskowi.
Posiedzenie na temat tego, jak media publiczne realizują prawo do rzetelnej informacji zwołała Barbara Zdrojewska (KO). Trwało cztery godziny, wystąpiło kilkanaście osób. Obecni byli m.in. poprzedni prezesi TVP, obecny przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, byli dziennikarze TVP, a także eksperci, m.in. prof. Michał Bilewicz i współpracowniczka OKO.press Anna Mierzyńska.
Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, przypomniał wyrok Trybunały Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku, który uznał za "praprzyczynę" obecnej sytuacji w mediach publicznych. Według tego wyroku wyłączenie KRRiTV z wpływu na kadry mediów publicznych jest niekonstytucyjne. Powołana została Rada Mediów Narodowych - „organ pozakonstytucyjny” - mówił Bodnar. Wyrok „do dziś nie został wykonany: wszyscy się przyzwyczailiśmy, że mamy do czynienia z aktem łamania prawa.
Dziwi mnie to, że to ja muszę się upominać o realizację praw i wolności w tym zakresie, a nie sama KRRiTV”.
Rzecznik przypomniał też wielokrotne interwencje Biura RPO, m.in. w sprawie zwalnianych z TVP dziennikarzy.
O mowie nienawiści rozpowszechnianej przez TVP mówił prof. Michał Bilewicz, psycholog z UW, reprezentujący tu Fundację Batorego. Podawał przykłady, powoływał się też na badania, z których wynika, że dorośli stykają się z mową nienawiści przede wszystkim w internecie. W 2014 roku 25 proc. Polaków deklarowało kontakt z treściami antysemickimi, w 2016 - już 40 proc.
„Im większy jest kontakt z mową nienawiści, tym mniejsza jest wrażliwość na mowę nienawiści. To przekłada się na większy dystans wobec mniejszości” - mówił Bilewicz.
W swoim wystąpieniu prof. Bilewicz wspomniał o reportażu Janusza Schwertnera z Onetu, który ukazał się właśnie tego ranka. Opowiada on o transpłciowym chłopcu, zaszczuwanym w szkole, nieprawidłowo leczonym. W końcu popełnił samobójstwo. To przykład tego, jakie skutki ma propaganda nienawiści.
Bilewicz zaproponował, by TVP wprowadziła "stylebooki" - zasady mówienia o różnych grupach mniejszościowych. Zalecał też „odpowiedzialne informowanie o takich wydarzeniach, które ma na celu przekazanie informacji, również o zagrożeniach, o radykalizacji, ale nie w taki sposób, że obwinia całą grupę mniejszościową”. Powoływał się na niemieckie media publiczne.
„Rządzący pokochali nienawiść jako narzędzie do zdobywania i utrzymywania władzy” - mówiła Magdalena Adamowicz, europosłanka Koalicji Europejskiej, żona zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
„Media publiczne nie mają być koparką do kopania rowów między Polakami”.
O kulisach pracy w TVP opowiadał były dziennikarz telewizji publicznej Piotr Owczarski. To on w 2017 roku opowiadał w Parlamencie Europejskim o sytuacji w TVP. „Ile było materiałów negatywnych na temat polityków PiS, odkąd partia przejęła władzę?” - pytał retorycznie i odpowiadał: „Żaden”.
Owczarski przedstawiał dziennikarzy TVP jako ofiary systemu stworzonego przez kierownictwo telewizji i polityków: „brutalnie łamie się kręgosłupy moralne dziennikarzy, odbija się to na psychice”, „dziennikarze się boją, złe ułożenie informacji grozi wyrzuceniem z pracy”.
„To jest jeden wielki strach. Każdego dnia. Dziennikarze, którzy dziś wykonują pracę, są pod ścianą. Ta telewizja kupuje ludzi finansowo, ich wynagrodzenia czasem są dwukrotnie wyższe niż w stacjach komercyjnych. Na to między innymi idą pieniądze. Mają kredyty, małe dzieci”.
„Byłem wielokrotnie świadkiem, jak pan dyrektor Piotr Lichota dzwonił do pani na pasku i dyktował jej, co ma napisać” - takie sytuacje najczęściej dotyczyły materiałów o Jarosławie Kaczyńskim - wspominał. Jak mu się coś nie podobało, to krzyczał: „dzisiaj pracujesz za złotówkę”. Mam nadzieję, że sąd kiedyś sprawdzi, dlaczego ktoś za cały dzień pracy dostawał złotówkę”.
Mówił, że w każdym newsie TVP musi się znaleźć komentarz polityka PiS, nawet w materiałach o kulturze. Oraz że nigdy wcześniej w TVP tak nie było: „16 lat w TVP, przeżyłem pana Farfała, różnych dyrektorów, pana Brauna, pana Dworaka”.
Prosił też Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, by sprawdziła, w jaki sposób TVP dba o prawa autorskie, bo jego zdaniem część utworów wykorzystuje bezprawnie.
Ekspertka od zachowań w sieci, współpracowniczka OKO.press Anna Mierzyńska, opowiadała o tym, jak treści prezentowane przez TVP rozprzestrzeniają się w mediach społecznościowych.
„TVP Info było liderem tematu LGBT” - dowodziła Mierzyńska, pokazując dane. Społeczność LGBT była pokazywana w TVP jako zagrożenie, ruch polityczny, była porównywana do PZPR i ruchu komunistycznego. Wyśmiewano, że do ruchu LGBT dołączą też roboty. „LGBT bierze się za dzieci” - pojawiło się w jednym z przeglądów prasy TVP.
Senatorowie byli zaskoczeni, jak wielki zasięg ma TVP w sieci. „Nie sądziłem, że ten portal dociera do tak wielu osób, pogratulowałbym Samuelowi Pereirze, gdyby ta informacja była obiektywna i wyważona" - skomentował Bogdan Borusewicz. Sam profil TVP Info na FB to 362 tysiące obserwujących, a na Twitterze TVP ma 8 oficjalnych kont o łącznej liczbie obserwujących 785 tys. Mierzyńska zwracała uwagę, że co prawda profil TVN24 ma więcej obserwujących na TT, ale to tłity TVP wywołują więcej reakcji.
Krzysztof Luft przypomniał „drastyczne są personalne nagonki”, „piętnowanie konkretnych osób, żeby skompromitować całą grupę społeczną”, wymienił m.in. działaczy organizacji pozarządowych, nauczycieli, lekarzy rezydentów, sędziego Gąciarka i Pawła Adamowicza.
Obecny na sali wiceminister kultury Paweł Lewandowski bronił się, że większość uwag nie odnosi się do zakresu odpowiedzialności rządu, bo „rząd tylko rozlicza finansowo” oraz „to jest podstawa demokracji, że rządy i politycy mają ograniczony wpływ na media publiczne”. Twierdził też, że to za poprzednich rządów wyrzucano z mediów publicznych z powodu poglądów: "my takie zmiany wprowadziliśmy, że nikogo nie można wyrzucać".
Z kolei przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Witold Kołodziejski, uznał, że dyskusja w ogóle jest bezsensowna, bo dotyczy programu TVP: "nie widzę żadnego uzasadnienia, żebyśmy analizowali program jakiegokolwiek nadawcy w związku z konstytucyjną niezależnością". Zarzucił też senatorom, że nie zaprosili całego środowiska medialnego, np. Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Opowiadał, że „model plemienny w Polsce rzeczywiście powstał i jest bardzo trwały, natomiast nie jest to domena Polski, tak samo trzeba by ocenić rynek medialny we Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii, nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych”. A prawdziwym zagrożeniem dla pluralizmu jest przewaga podmiotów komercyjnych - TVN i Polsatu na rynku telewizyjnym oraz RMF i Agory (gdy połączy się z Radiem Zet) na rynku radiowym.
„Jedyna kamera profesjonalna na tej sali jest kamerą TVP - jednak to prawo do informacji jest realizowane. Prywatni nadawcy też mają obowiązek informowania, a ich nie ma” - mówił Kołodziejski. Jednak do czasu publikacji tego tekstu ani w Wiadomościach, ani w TVP Info nie było relacji z posiedzenia komisji.
Podczas posiedzenia senatorowie jednomyślnie przyjęli stanowisko, w którym apelują do Rady Mediów Narodowych o "zmianę władz TVP i Polskiego Radia odpowiedzialnych za złe praktyki".
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze