0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Ustawa o głosowaniu korespondencyjnym, którą PiS 31 marca złożył w Sejmie miała zaledwie dwie strony. Jej główne założenia omawialiśmy w tekstach:

W piątek 3 kwietnia Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie autopoprawkę, która zawiera nieco więcej szczegółów. Co z niej wynika?

Poczta Polska będzie miała 7 dni na dostarczenie pakietów wyborczych. Nie będą one, jak dotychczas, odbierane osobiście i za pokwitowaniem, ale najprawdopodobniej po prostu wrzucane do skrzynek. Komisje wyborcze zostały zaś zmniejszone tak, by ilość głosów do zliczenia przypadających na jednego członka komisji w porównaniu do standardów wynikających z kodeksu wyborczego była kilkunastokrotnie większa.

Już teraz wszystko zapowiada zbliżającą się organizacyjną katastrofę, choć nie znamy nadal wielu szczegółowych rozwiązań i ustaleń. Ustawa bowiem przewiduje, że o wszystkim w swoich rozporządzeniach zdecyduje minister właściwy do spraw aktywów państwowych. Czyli Jacek Sasin.

Tydzień na miliony pakietów

Problemy pojawiają się już, gdy tylko pomyślimy o terminach. Załóżmy, że Sejm uchwali ustawę podczas posiedzenia 6 kwietnia. Będzie to oczywiście wbrew regulaminowi Sejmu, który projekty zmian kodeksów zezwala kierować do pierwszego czytania po 14 dniach. Odbędzie się to również z pogwałceniem zasady nieingerowania w ordynację wyborczą na pół roku przed wyborami, jak również z art. 228 ust. 6 konstytucji, który wprost zabrania zmian ordynacji w czasie stanu nadzwyczajnego.

Senat, jak zapowiadał już marszałek Tomasz Grodzki, wykorzysta maksymalny okres na zajęcie stanowiska w sprawie ustawy i odrzuci ją dopiero 5 maja. Załóżmy, że tego samego dnia zbierze się Sejm, a prezydent Andrzej Duda przygotowuje swój podpis. Do wyborów zostaje niecałe pięć dni.

Przed 5 maja Jacek Sasin nie ma prawa wydać ani jednego rozporządzenia, do którego upoważnia go ta ustawa. Jeśli wybory nie zostaną przesunięte, to do 5 maja również teoretycznie realizowany jest dotychczasowy kalendarz wyborczy. Zgodnie z art. 37 d komisarz wyborczy, najpóźniej w 21 dniu przed dniem wyborów, przekazuje wyborcom informację o terminie wyborów, godzinach głosowania i sposobie głosowania, pozostawiając korespondencję w skrzynce pocztowej. Informacje takie już są kolportowane. To tylko przykład jednego z szeregu działań, które organy wyborcze oraz samorządy muszą podejmować zgodnie z obowiązującym kalendarzem wyborczym i stanem prawnym. I do czasu wejścia w życie ustawy, czyli najwcześniej 5 maja, teoretycznie będą miały obowiązek tak działać.

Autopoprawką PiS przywrócił również terminy związane z procesem głosowania korespondencyjnego, które zgodnie z kodeksem by przepadały. By zagłosować trzeba było zgłosić się do komisarza wyborczego na co najmniej 15 dni przed terminem wyborów. Pakiety wyborcze były dostarczane nie później niż 7 dni przed terminem wyborów.

Obecnie nie trzeba się nigdzie po pakiet zgłaszać. W autopoprawce ustalono po prostu, że operator, czyli poczta, kierując się spisami wyborców, ma dostarczyć pakiety od 7 dni do dnia przed dniem wyborów. Warto zauważyć, że spis wyborców według nowej ustawy wójt, burmistrz lub prezydent sporządzają najpóźniej w 5 dniu przed dniem wyborów. W oryginalnej kodeksowej wersji było to 21 dni, zatem to ten termin będzie do 5 maja obowiązywał gminy.

Jacek Sasin deklaruje wprost w wywiadach, że przygotowania poczynione zostaną wcześniej, zatem należy się spodziewać, że PiS nie będzie się bawiło w czekanie na ustawowe upoważnienie i wszystkie zlecenia, przede wszystkim przygotowania kilkunastu milionów pakietów wyborczych rozpoczną się już niebawem.

Załóżmy więc, że poczta rzeczywiście rozpocznie dostarczanie pakietów 7 dni przed terminem wyborów. W Polsce jest w tej chwili 26 tysięcy listonoszów. Listonosz dziennie jest w stanie dostarczyć około 100 paczek odbieranych za pokwitowaniem. Dziennie maksymalnie byliby zatem w stanie dotrzeć do 2,6 miliona osób, zakładając, że nie wystąpiłyby żadne dodatkowe komplikacje. Teoretycznie więc jest możliwe, że w tydzień dotarliby do kilkunastu milionów adresatów. Ale plan taki zakładałby, że poczta porzuciłaby całkowicie swoje codzienne działania. I nie uwzględnia faktu, że z powodu epidemii jej możliwości są mocno ograniczone. Z informacji Rzeczpospolitej wynika, że w tej chwili pracuje ok. 15 tysięcy listonoszy.

Ale pokwitowań nie będzie

Pierwotna wersja ustawy, którą posłowie PiS złożyli 31 marca w Sejmie zakładała, że minister do spraw aktywów państwowych określi w drodze tryb odbierania kopert od wyborców i dostarczania ich do obwodowych komisji wyborczych. Projekt ustawy nie odnosił się do tego, jak pakiety wyborcze mają być dostarczone wyborcom. Oznacza to, że zastosowanie miałby nadal art. 53 e par. 6 kodeksu wyborczego, który mówi o tym, że

"Pakiet wyborczy doręcza się wyłącznie do rąk własnych wyborcy niepełnosprawnego, po okazaniu dokumentu potwierdzającego tożsamość i pisemnym pokwitowaniu odbioru".

Oprócz komplikacji logistycznej byłoby to również ogromne zagrożenie epidemiologiczne, niewiele ustępujące miejsca organizacji tradycyjnych wyborów w lokalach. Wychodząc więc naprzeciw tym wyzwaniom PiS postanowił w autopoprawce w art. 3.1., że przy okazji tych wyborów odejdziemy od potwierdzania tożsamości i pokwitowań:

"operator wyznaczony zapewnia, w terminie przypadającym od 7 dni do dnia przypadającego przez dniem wyborów, doręczenie pakietu wyborczego bezpośrednio do oddawczej skrzynki pocztowej wyborcy na adres wyborcy wskazany w części A spisu wyborców".

Jak dokładnie będzie to wyglądało? Czy listonosze mają po prostu wrzucać pakiety do skrzynek pocztowych? Jeśli tak, to łatwe do przewidzenia jest, że w skrzynkach pocztowych zalegać będą pakiety z kartami do głosowania, które przecież do tej pory były dokładnie ewidencjonowane. Nie mówiąc już o tak oczywistych zagrożeniach jak kradzieże pakietów. A może listonosze będą dzwonić przed domofony i alarmować wyborców, że przyszedł pakiet? Co z osobami przebywającymi na kwarantannie, które nie mogą opuszczać mieszkania? Kolejne pytania dotyczą umieszczania kopert zwrotnych, czyli wypełnionych pakietów wyborczych, w nadawczych skrzynkach pocztowych. Jak będą wyglądać kolejki na pocztach, których w całym kraju jest 7 tysięcy? Jak wyglądać będą organizowane specjalnie dodatkowe skrzynki i kto będzie pilnował ich bezpieczeństwa oraz zawiadywał płynnością w oddawaniu głosów?

Na wszystkie odpowie rozporządzenie Jacka Sasina, które zgodnie z prawem będzie mógł wydać 5 maja.

Art. 5. 1. Minister właściwy do spraw aktywów państwowych w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw zdrowia określi, w drodze rozporządzenia szczegółowy tryb: 1) doręczania pakietów wyborczych przez operatora wyznaczonego do wyborcy, 2) odbierania kopert zwrotnych umieszczonych w nadawczych skrzynkach pocztowych operatora wyznaczonego i w innych skrzynkach pocztowych operatora wyznaczonego przeznaczonych do umieszczania pakietów wyborczych, 3) dostarczania kopert zwrotnych do właściwych gminnych obwodowych komisji wyborczych, 4) odbioru pakietów wyborczych lub kopert zwrotnych w przypadku umieszczenia ich w skrzynce na zwroty - mając na względzie zapewnienie poszanowania zasad przeprowadzania wyborów oraz zapewnienie bezpieczeństwa tych przesyłek.

2. Minister właściwy do spraw aktywów państwowych określi, w drodze rozporządzenia szczegółowy sposób i tryb: 1) doręczania pakietów wyborczych do wyborców podlegający w dniu głosowania obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych, o których mowa w ustawie z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi (Dz. U. z 2019 r. poz. 1239 i 1495 oraz z 2020 r. poz. 284 i 374),

Przeczytaj także:

Malutkie komisje

Z dniem wejścia w życie ustawy ulegają również rozwiązaniu wszystkie powołane do tej pory komisje wyborcze. Komisarz wyborczy powołuje je na nowo z osób wcześniej zgłoszonych najpóźniej 2 dni po wejściu w życie ustawy.

Co jednak najistotniejsze - drastycznie poobcinano wielkość komisji, zasłaniając się względami bezpieczeństwa członków. W rzeczywistości chodzi z jednej strony o problemy z chętnymi, z drugiej zaś istotny jest fakt, że PiS po prostu spodziewa się bardzo niskiej frekwencji wyborczej.

Porównajmy te liczby. Zgodnie z art. 182 kodeksu wyborczego w skład obwodowej komisji wyborczej powołuje się:

1) 7 osób w obwodach głosowania do 1000 mieszkańców; 2) 9 osób w obwodach głosowania od 1001 do 2000 mieszkańców; 3) 11 osób w obwodach głosowania od 2001 do 3000 mieszkańców; 4) 13 osób w obwodach głosowania powyżej 3000 mieszkańców.

Według nowej ustawy powołuje się:

1) w gminach do 50000 mieszkańców – nie mniej niż 3 i nie więcej niż 9 osób; 2) w gminach powyżej 50000 mieszkańców – 9 osób oraz po 9 osób na każde kolejne 50000 mieszkańców, nie więcej jednak niż 45 osób.

Wyznaczone przez ustawę limity sprawiają, że teoretycznie trzyosobowa komisja może mieć do policzenia w ciągu dnia kilkadziesiąt tysięcy głosów. Przy obowiązujących limitach 45 osób komisji w gminach, które liczą po 500 tysięcy i więcej wyborców każdy członek komisji może mieć kilkanaście tysięcy głosów do zliczenia.

Pamiętajmy, że jest to dużo bardziej żmudna procedura niż liczenie kart wyborczych wyciągniętych z urny, ponieważ wymaga rozpakowania pakietów i oddzielenia oświadczeń wyborców od kopert z kartami do głosowania.

Jeśli chodzi zaś o lokal komisji wyborczych - ustalenie go należy do samorządowców. Ale w razie, gdyby z jakichś względów się z tego nie wywiązali (nie mogli, lub nie chcieli) lokal wyznaczy wojewoda.

Art. 7. 1. W wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. . w każdej gminie tworzy się gminną obwodową komisję wyborczą właściwą dla wszystkich obwodów utworzonych na obszarze danej gminy. W mieście stołecznym Warszawa gminną obwodową komisję wyborczą tworzy się odrębnie dla każdej dzielnicy. 2. Gminne obwodowe komisje wyborcze powołuje komisarz wyborczy najpóźniej w 2 dniu po wejściu w życie niniejszej ustawy, spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników wyborczych lub upoważnione przez nich osoby do obwodowych komisji wyborczych, o których mowa w art. 181a § 1 pkt 1 ustawy, o której mowa w art. 3 ust. 9. 3. Z dniem wejścia w życie niniejszej ustawy zostają rozwiązane obwodowe komisje wyborcze powołane przed tym dniem w trybie, o którym mowa w art. 182 ustawy, o której mowa w art. 3 ust. 9

4. W skład gminnej obwodowej komisji wyborczej wchodzi: 1) w gminach do 50000 mieszkańców – nie mniej niż 3 i nie więcej niż 9 osób; 2) w gminach powyżej 50000 mieszkańców – 9 osób oraz po 9 osób na każde kolejne 50000 mieszkańców, nie więcej jednak niż 45 osób. 5. W skład gminnej obwodowej komisji wyborczej wchodzi z urzędu, jako jej przewodniczący, osoba wskazana przez komisarza wyborczego. 6. Komisarz wyborczy uzupełnia skład gminnej obwodowej komisji wyborczej jeżeli liczba zgłoszonych kandydatów jest mniejsza niż przewidziana w ust. 4 liczba członków gminnej obwodowej komisji wyborczej, spośród wyborców spełniających warunek, o którym mowa w art. 182 § 4 ustawy o której mowa w art. 3 ust. 9. Przepis art. 182 § 6 ustawy, o której mowa w art. 3 ust. 9 stosuje się odpowiednio. 7. Pierwsze posiedzenie gminnej obwodowej komisji wyborczej zwołuje komisarz wyborczy niezwłocznie po jej powołaniu. 8. Gminna obwodowa komisja wyborcza na pierwszym posiedzeniu wybiera ze swojego składu zastępcę przewodniczącego. 9. Skład gminnej obwodowej komisji wyborczej komisarz wyborczy podaje niezwłocznie do publicznej wiadomości w sposób zwyczajowo przyjęty

Abstrahując od tego jak bardzo pomysł przeprowadzania tych wyborów urąga przyzwoitości i politycznej odpowiedzialności, to nie może się to skończyć inaczej niż organizacyjną katastrofą i dziesiątkami tysięcy protestów wyborczych. Poczta nie jest w stanie zorganizować tak dużego przedsięwzięcia i dotrzymać terminów przewidzianych ustawą. W czasie epidemii dodatkowo funkcjonuje w ograniczony sposób i liczy się z faktem, że w każdej chwili zastrajkować mogą jej pracownicy. O tym, że zadanie przerasta możliwości organizacyjne wiedział dotychczasowy prezes Przemysław Sypniewski, który w piątek złożył dymisję. Zastąpił go Tomasz Zdzikot, wcześniej wiceminister obrony.

Komisje, oprócz faktu, że ich członkowie narażeni są na epidemiologiczne niebezpieczeństwo przez obcowanie z pakietami wyborczymi, mogą mieć poważne problemy z liczeniem głosów.

PiS-u dobry humor jednak nie opuszcza. W uzasadnieniu złożenia druku 314-A, czytamy, że

"Autopoprawka nie powoduje skutków finansowych dla budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego. Autopoprawka wywołuje pozytywne skutki społeczne i prawne, wykluczając potencjalne ryzyko zachorowania, istniejące przy obowiązku oddawania głosów w lokalu wyborczym".
;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze