0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Ta nominacja zbulwersowała prawników. W środę 19 stycznia 2022 roku nowa, upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa decydowała o obsadzie jednego wolnego stanowiska sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. To ważny sąd, bo rangą jest równy sądowi apelacyjnemu. Sądzi on skomplikowane sprawy dotyczące podatków, decyzji samorządu i administracji publicznej czy uchwał rad gmin.

W tym konkursie na jedno stanowisko startowało aż 11 prawników - sędziów, radców prawnych - często z ponad 20-letnim doświadczeniem w stosowaniu prawa. Ku ich zaskoczeniu nowa KRS nominację dała jednak Karolowi Rzęsiewiczowi, który jeszcze kilka lat temu był stewardem linii lotniczej Emirates Airline, a teraz jest aplikantem prokuratorskim.

Decydujące znaczenie mogło mieć jednak to, że pracuje na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości. Obsługiwał Komisję Weryfikacyjną, która była jednym ze sztandarowych projektów PiS do badania reprywatyzacji w Warszawie. PiS tę komisję rozgrywał też politycznie - jej prace uderzały we władze Warszawy z PO.

Jak Rzęsiewicz z Emirates Airline trafił do resortu Ziobry

Kandydaturę Karola Rzęsiewicza (36 lat) do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu referował całej KRS senator Krzysztof Kwiatkowski, który jest w Radzie reprezentantem Senatu. Mówił, że to pierwszy taki kandydat z niestandardowym doświadczeniem.

Wyliczał, że wcześniej zmieniał pracę. Pracował m.in. dla Carrefoura i Biedronki. Zajmował się też akwizycją ubezpieczeń, pracował w urzędzie skarbowym, przez rok był w Irlandii. A od 2011 roku był stewardem w Emirates Airline. Kwiatkowski referował, że Rzęsiewicz podczas wysłuchania na posiedzeniu zespołu KRS (oceniał on kandydatów) mówił, że został stewardem, bo chciał poznać inne kultury. Tę pracę rzucił w 2016 roku, gdy w Polsce rządził już PiS. Miał uznać, że już „dość zabawy” i czas na powrót do prawdziwej pracy.

W marcu 2016 roku zaczął pracować w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. Został asystentem sędziego - wygrał konkurs na to stanowisko. Rzęsiewicz miał wykształcenie prawnicze, skończył prawo zaocznie, gdy latał w Emirates Airline.

Mimo braku doświadczenia po półtora roku pracy w bydgoskim sądzie został delegowany do pracy w ministerstwie sprawiedliwości i pracuje tam do dziś.

Decyzję o delegacji podjęło ministerstwo.

Przeczytaj także:

W resorcie Ziobry pracował na stanowisku głównego specjalisty w departamencie prawa administracyjnego. Był naczelnikiem wydziału procesowego, zastępcą dyrektora departamentu prawa administracyjnego, a od ubiegłego roku jest dyrektorem tego departamentu. Jest też na aplikacji prokuratorskiej.

Kluczowe dla jego nominacji na sędziego sądu administracyjnego mogło być to, że w ministerstwie obsługiwał Komisję Weryfikacyjną, której główną twarzą był wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (obecnie europoseł).

Senator Kwiatkowski referował całej KRS, że Rzęsiewicz robił wstępne czynności analityczne i rozpoznawcze. Zajmował się postępowaniami przed sądami administracyjnymi i powszechnymi. Prowadził też postępowania zabezpieczające i egzekucyjne dla Komisji.

Kwiatkowski mówił, że podczas wysłuchania w zespole pytali go o decyzje Komisji, które uchylał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Odpowiedział, że przygotował postanowienia ws. egzekucji w ok. 100 sprawach. I w sądzie administracyjnym wygrał 40 procent spraw dotyczących grzywien nakładanych przez Komisję, a 60 proc. uchylono.

Zespół KRS jego kandydaturę zaopiniował negatywnie.

siwiejący mężczyzna w garniturze i okularach na tle ław senackich
Senator Krzysztof Kwiatkowski w nowej KRS reprezentuje Senat. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Jak Rzęsiewicz pokonał 10 konkurentów

Mimo negatywnej rekomendacji zespołu Rzęsiewicz wygrał jednak głosowanie całej nowej KRS i to on dostał nominację na sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Dostał 11 głosów "za", 1 przeciw, a 9 członków Rady wstrzymało się od głosu. Kandydaturę Rzęsiewicza przegłosowała tzw. frakcja jastrzębi, która popiera „reformy” ministra Ziobry w sądach.

W głosowaniu przepadli lepsi kandydaci, w tym rekomendowani przez zespół KRS. Do nominacji zespół rekomendował dwie osoby Sybillę Koziołek i Stanisława Ostaleckiego. Pierwsza to wieloletnia członkini Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Opolu, które jest organem odwoławczym od decyzji i uchwał jednostek samorządu terytorialnego. Decyzje SKO można potem zaskarżyć do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Koziołek jako radca prawny obsługiwała też urzędy gmin i instytucje sektora rządowego.

Z kolei Ostalecki od 20 lat orzeka w Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Jeleniej Górze. Zespół zachwalał, że często stawał jako autor skarg przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, który rangą jest równy Sądowi Najwyższemu. I NSA uwzględniał jego skargi.

Karol Rzęsiewicz pokonał też w głosowaniu m.in: Tomasza Kanię, prezesa Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Jeleniej Górze, Pawła Kysiaka, sędziego z Leszna, który też pracuje w ministerstwie sprawiedliwości, Anetę Murawską, sędzię Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków i Jaremę Trzebińskiego, sędziego z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Fabrycznej. Trzebiński ma ponad 20-letni staż w orzekaniu w sprawach gospodarczych. Jest doktorem Uniwersytetu Wrocławskiego i był członkiem Trybunału Stanu (z rekomendacji PiS). Rzęsiewicz w głosowaniu pokonał jeszcze prawników pracujących dla administracji skarbowej i celnej.

Zespół nowej KRS, który oceniał kandydatury uznał, że sześcioro kandydatów z 11 wyróżnia się wiedzą z zakresu prawa administracyjnego.

Szef zespołu Leszek Mazur podkreślał, że kandydatury były mocne, ale nie miał na myśli Rzęsiewicza.

Choć zajmował on kierownicze stanowiska w ministerstwie, to za krótko na nich pracował. Leszek Mazur podkreślał, że nie spełnił również wymogu z artykułu 6 ustawy o ustroju sądów administracyjnych. Przepis ten wylicza kryteria, jakie trzeba spełnić, by zostać powołanym na stanowisko sędziego wojewódzkiego sądu administracyjnego.

Rzęsiewicz nie spełnia wymogu określonego w art. 6 ustęp 1 punkt 7, który mówi, że sędzią administracyjnym może zostać osoba, która „pozostawała co najmniej osiem lat na stanowisku sędziego, prokuratora, prezesa, wiceprezesa, lub radcy Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej albo przynajmniej przez osiem lat wykonywała zawód adwokata, radcy prawnego lub notariusza albo przez dziesięć lat pozostawała w instytucjach publicznych na stanowiskach związanych ze stosowaniem lub tworzeniem prawa administracyjnego lub pracowała w charakterze asesora sądowego w wojewódzkim sądzie administracyjnym co najmniej dwa lata”.

Ustawa o sądach administracyjnych pozwala odstąpić od tego wymogu. Artykuł 6 ustęp 3 mówi, że w wyjątkowych przypadkach prezydent na wniosek KRS może powołać na sędziego, który ma krótszy staż na wymaganych przez ustawę stanowiskach. W ocenie Leszka Mazura ten wyjątek wobec Rzęsiewicza nie powinien mieć jednak zastosowania, bo nie ma on potrzebnego doświadczenia. Ale jego głos został zlekceważony w głosowaniu całej KRS.

Wiceminister Kaleta broni Rzęsiewicza

Ta nominacja rozgrzała dyskusję prawników na Twitterze. Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta - po Patryku Jakim został przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej - bronił decyzji nowej KRS.

Kaleta sposób prezentacji kandydatury Rzęsiewicza przez Kwiatkowskiego uznał za „nikczemny”.

„Podczas studiów musiał pracować na utrzymanie, jak miliony młodych Polaków. Od lat z determinacją wspiera walkę z patologiami reprywatyzacji. Jest znakomitym i doświadczonym prawnikiem. Tyle” - napisał na Twitterze Kaleta.

Dziennikarz Patryk Słowik dopytywał go o kwalifikacje Rzęsiewicza. „Nie sądzisz jednak, że dla kogoś, kto chwilę temu był aplikantem (...), przeskok na sędziego WSA jest zbyt duży?”. Kaleta wymijająco odpowiedział: „Po to wprowadzono transparentne i jawne konkursy do KRS by o tym dyskutować. Pan Senator [Kwiatkowski - red.] jednak wskazał na wykonywaną w trakcie studiów pracę jako podstawę do negatywnej oceny, nadto w sposób nierzetelny przedstawił sytuację wobec KW [Komisji Weryfikacyjnej - red.]” - odpisał Kaleta.

Nie napisał, jak to możliwe, by Rzęsiewicz po półtora roku pracy jako asystent w bydgoskim sądzie trafił aż do ministerstwa sprawiedliwości, gdzie powierzono mu obsługę skomplikowanych spraw reprywatyzacyjnych. I dlaczego mimo braku doświadczenia potrzebnego do sądzenia spraw obywateli nadaje się na sędziego ważnego sądu. Teraz o tym, czy Rzęsiewicz zostanie sędzią, zdecyduje prezydent Andrzej Duda, który wręcza akty powołania.

Sebastian Kaleta
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze