0:00
0:00

0:00

Na wspólnym zdjęciu zarządu głównego opanowanego przez pracowników prawicowych mediów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich widzimy 13 uśmiechniętych osób. Wybijają się gwiazdy z czasów PiS: Anna Popek, Krzysztof Skowroński, Michał Karnowski.

Za tym ostatnim stoi mężczyzna w okularach – to Paweł Gąsiorski, szef oddziału katowickiego SDP od 2023 roku. Od marca członek Zarządu Głównego SDP.

Na stronach SDP w krótkim biogramie Gąsiorskiego padają tylko ogólniki o technologicznych, lokalnych i ogólnopolskich mediach, w jakich miał pisać. Bez konkretów. Czytamy, że w 1999 roku „zaczął karierę”, choć urodził się w 1984, miał więc wtedy 15 lat. „Obecnie to jeden z największych wydawców w subregionie północnym województwa śląskiego” – możemy się dowiedzieć z tego biogramu.

Ale najciekawsze jest to, czego w tym CV nie ma. Z akt sądowych wynika, że w latach 2009-2014 Gąsiorski prowadził ze wspólnikiem serwisy porno. Było ich ponad 200. Miały przynosić milionowe przychody. Potem Gąsiorski przeniósł je do swojej własnej firmy, którą prowadzi do dzisiaj.

Kutas.pl i wiele innych

Pierwszy napisał o tym częstochowski tygodnik „7 Dni” w marcu 2016 roku. W tekście „Czyżby Blachownia miała króla pornografii?” informował o zawiadomieniu o możliwości popełniania przestępstwa przez „Pawła G. mieszkańca gminy Blachownia, znanego m.in. z aktywnego komentowania życia politycznego i społecznego gminy”. Miał prowadzić „strony internetowe o charakterze pornograficznym”. Domeny miały w nazwach m.in.: Sex, sponsor, lesbijki, dupa, cycki, anal. Tygodnik nie podał nazw kobiecych i męskich organów płciowych w nazwach domen, bo nie przystoi. Podaje je Sylwia Szymańska – była burmistrz Blachowni: cipka.pl i kutas.pl – te pamięta. Domen miało być ponad 70.

„Prokurator poszukuje właściciela stron i sprawdza, czy nie zostało złamane prawo”. Bo niektóre domeny sugerują, iż „mogą być kierowane do osób małoletnich, a wówczas mielibyśmy do czynienia z pedofilią” – informowało częstochowskie „7 dni”.

Zapytaliśmy rzecznika Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, jaki był dalszy ciąg tego postępowania. Nie odpowiedział wprost: „Częstochowskie prokuratury nie kierowały aktów oskarżenia przeciwko Pawłowi G.”, napisał prok. Tomasz Ozimek.

Gąsiorski w rozmowie z OKO.press początkowo twierdzi, że publikacja tygodnika została… kupiona przez Gminę Blachownia. Według niego miało to nastąpić w roku 2015 i kosztować 2 tysiące złotych. Gdy mówimy mu, że artykuł ukazał się w 2016 roku, Gąsiorski natychmiast zmienia zdanie. Twierdzi, że ma przed oczami fakturę na 2 tys. zł brutto o nr 00214/2016, za „publikację 2 artykułów”. Prosimy o jej udostępnienie. Odmawia.

Nie chce nawet podać swojego adresu e-mail, na który chcieliśmy wysłać pytania i prośbę o udostępnienie dokumentów – „I tak pan napisze, co pan chce” – tak brzmi uzasadnienie tej odmowy.

To zdanie Gąsiorski powtarza później wiele razy. Za każdym razem, gdy nie chce odpowiedzieć na pytania.

Treść „o niejednokrotnie perwersyjnym charakterze”

W 2019 roku Gąsiorski zarządzał już co najmniej kilkunastoma lokalnymi serwisami internetowymi w gminach wokół Częstochowy. Przy okazji procesów, jakie przegrał z urzędnikami (o tym dalej), w grudniu 2019 roku jego konkurencja w regionie – portal „wPowiecie” – jednym zdaniem wspomniał, że Gąsiorski „miał prowadzić strony z pornografią”.

To otworzyło puszkę Pandory. Gąsiorski wytoczył procesy karne o zniesławienie dwóm wydawcom wPowiecie.pl z art. 212 KK. W odpowiedzi na to ci napisali w 2020 roku tekst, w którym ujawnili wpisy użytkownika „pawelg” – zidentyfikowali go jako Gąsiorskiego. W internecie chciał kupić domeny: pornografia.pl, lechtaczka.pl, pornoorzel.com.pl. Chwalił się innym, że najbardziej zadowolony jest z PornHub.pl kupionego w 2009 roku i Porno.com.pl, a jego firma posiadała też sexblog.pl. „Redakcja dotarła do archiwalnych zasobów strony porno.com.pl. Znajdująca się tam treść, o niejednokrotnie perwersyjnym charakterze, nie nadaje się do publikacji” – pisało „wPowiecie”

Pod koniec 2022 roku portal poinformował, że Gąsiorski przegrał procesy z oboma wydawcami: Piotrem Biernackim – naczelnym strony – oraz Adrianem Bielem. Dotarliśmy do jednego z wyroków. Sąd Rejonowy w Częstochowie całkowicie uniewinnił naczelnego wPowiecie.pl od zarzutów, jakie stawiał mu Gąsiorski. Wyrok zasądzał 1584 zł tytułem zwrotu kosztów obrońcy oraz zwrot kosztów procesu.

Serwis wPowiecie relacjonował przebieg procesu. Gąsiorski miał zaprzeczać prowadzeniu stron porno oraz twierdzić, iż tylko świadczył usługi internetowe dla kontrahentów spółki. „Szedł w zaparte i zarzekał się, że nie miał nic wspólnego z prowadzeniem stron związanych z branżą porno”, pisał Biernacki.

Dotarliśmy do tych zeznań. Gąsiorski kluczył. ,,Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy my tworzyliśmy dla naszych klientów strony pornograficzne, my współpracowaliśmy ze stronami, które w takiej branży pracowały, moim zadaniem było zarządzanie firmą. Możliwe jest to, że my robiliśmy dla firm strony pornograficzne’’, zeznawał.

Gdy się okazało, że w procesie świadkiem ma być jego były wspólnik, złożył wnioski o... cofnięcie aktów oskarżenia. Wydawcy „wPowiecie” na to się nie zgodzili i proces toczył się dalej. Gąsiorski przegrał procesy i nie apelował.

W rozmowie z OKO.press tłumaczy swoją przegraną tym, że wycofał akty oskarżenia, a procesy toczyły się już bez jego udziału. – „Nie prowadziłem tego rodzaju (porno – red.) biznesu” – zarzeka się.

Porno, kosmetyka i psy

Zeznania byłego wspólnika Gąsiorskiego (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) okazały się kluczowe. Dotarliśmy do nich. Wspólnik przyznał, że w ramach spółki P&P Internet Group, spółki cywilnej założonej w 2009 roku, prowadzili działalność związaną z pornografią.

„On (Gąsiorski – red.) jest doskonałym informatykiem i przekonał mnie, że taka forma działalności będzie przynosić zyski. I przynosiła”, zeznawał. Wspólnik wyłożył na ten biznes pieniądze. Zarobki były tak duże, że panowie otworzyli jeszcze razem salon kosmetyczny i gabinet stomatologiczny. Miesięcznie wyciągali nawet 250 tys. zł. W najlepszym roku ich obroty miały sięgać 2-3 mln zł., z czego 90 proc. dochodów przynosiły filmy pornograficzne. „Nasza działalność dotyczyła sprzedaży i promocji treści pornograficznych’’, zeznawał świadek. Zwiastuny filmów były za darmo, a za dostęp do całych nagrań płaciło się SMS-em. Źródłem dochodów były też reklamy wyświetlane na stronach porno, m.in. firm związanych z… psami – Gąsiorski miał je hodować, a jego żona – strzyc.

Według zeznań wspólnika, dwie panie – jedna to małżonka Gąsiorskiego – ściągały ogólnodostępne filmy i publikowały je na domenach firmowych. „Były też filmy, które Paweł kupił i były wyższe opłaty za ich udostępnianie. To były filmy pornograficzne’’ – zaznaczał wspólnik. Gąsiorski zaś – jako informatyk – układał regulaminy stron, wyszukiwał i kupował odpowiednie domeny, potem pozycjonował je. Obsługę SMS-ów płatnych w Polsce początkowo zapewniał im Bit Press, a na terenie całej Europy niemiecka firma „Dies Playboys GMBH”. To zagranica, a zwłaszcza Niemcy, miały przynosić krocie.

Domen mieli posiadać ponad 200 – wspólnik wymienia kilka: Porno.com.pl, Porno.pl, 18tube.pl, 16tube.pl, 18tubehd.pl. Co do FilmyErotyczneHD.pl nie jest pewien czy należała do nich obu, czy tylko do Gąsiorskiego.

Z jego inicjatywy, razem z jego żoną założyli w Wielkiej Brytanii spółkę Jechohtmob.ltd, która miała się zajmować turystyką medyczną. Ale istniała tylko po to, by generować koszty i obniżać podatek płacony w Polsce. „Według mojej wiedzy spółka nigdy nie podjęła jakiejkolwiek działalności”, zeznawał wspólnik. Redaktorzy wPowiecie pisali, że dotarli do dokumentów tej fasadowej spółki. Wspólnik odsyłał sąd do akt sprawy, jaka toczy się w sądzie gospodarczym, między nim a Gąsiorskim. Tam były „dokumenty potwierdzające, że takie strony były prowadzone’’.

Według zeznań wspólnika Gąsiorskiego, problem między nimi zaczął się w lipcu 2013 roku, gdy Gąsiorski miał przenieść płatności z smsów oraz „wszystko, co było w zasobach P&P Internet Group” do swojej spółki PG Mobile – tę prowadzi do dzisiaj. Miesiąc później miał złożyć „wypowiedzenie” wyjścia ze spółki ze wspólnikiem, ale nieskutecznie, bo nie notarialnie. W 2014 roku zrobił to już skutecznie. Rok później ruszył proces wspólników o rozliczenia w tym biznesie – wytoczył go były wspólnik. Według Gąsiorskiego sprawa nie zakończyła się jeszcze ugodą.

„Zakończyła się jakieś pół roku temu, po prawie 12 latach prowadzenia” – oponuje były wspólnik.

Pytamy Gąsiorskiego, czy założył ze wspólnikiem firmę w Wielkiej Brytanii, by obniżać podatki płacone w Polsce. Nie chce powiedzieć. – Biznes porno ze wspólnikiem to wymysł 2 gazetek – przekonuje, nie odnosząc się ani do zeznań wspólnika, dokumentów w sądzie gospodarczym i wyroku, które świadczą zupełnie co innego.

Jeśli jego były wspólnik zmyślał, czy więc wytoczył mu proces o składanie fałszywych zeznań?

– Nikomu nie wytoczyłem takiego procesu – odpowiada Gąsiorski.

Okazuje się za to, że wobec niego i jego żony toczy się takie postępowanie w Prokuraturze Rejonowej w Częstochowie. Zawiadomienia w tym roku złożyli wydawcy wPowiecie. – W dwóch procesach, jakie nam wytoczył, pouczony o odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywych zeznań Gąsiorski dwukrotnie w sądzie mijał się z prawdą – 28 września 2021 roku oraz 18 listopada 2021 – czytamy w zawiadomieniu, do którego dotarliśmy. W piśmie prokuratury z 30 czerwca czytamy, że nikomu nie przedstawiono dotąd zarzutów.

Jego firma PG Mobile – gdzie miały zostać przeniesione strony porno – nadal działa. Wydaje m.in. strony lokalne Gąsiorskiego. Czy więc to on nadal prowadzi ten erotyczny interes? – Po to przenosił te strony do swojej firmy, by prowadzić ten biznes – konkluduje jego były wspólnik. Ale nie wie, czy nadal jest w tej branży.

Gąsiorski zaprzecza.

Próbowaliśmy to sprawdzić. Domeny, o których wspominano w aktach, już nie działają. Niektóre są na sprzedaż, np. właściciel cipka.pl podaje adres email dla zainteresowanych, a kutas.pl można nabyć za skromne 6999 zł.

„Wina i sprawstwo nie budzą wątpliwości”

W 2015 roku Gąsiorski został wybrany sołtysem wsi Cisie. Parę miesięcy później mieszkańcy zażądali jego odwołania. Powód? On nie chce go ujawnić, a obecny sołtys Krzysztof Dyr, twierdzi, że go nie zna.

Za swoje odwołanie Gąsiorski winił burmistrz gminy Blachownia Sylwię Szymańską – to ona zwołała zebranie, na którym to nastąpiło. Przed i po odwołaniu wielokrotnie stawiał jej zarzuty na swoich stronach internetowych. Za to Szymańska wytoczyła mu proces z art. 212 Kodeksu Karnego i rok później go wygrała.

Dotarliśmy do uzasadnienia wyroku – jest miażdżące dla Gąsiorskiego. Sąd Rejonowy w Częstochowie ustalił, iż w ciągu około półtora miesiąca podał na temat pani burmistrz kilkanaście „nieprawdziwych i pomawiających informacji” w serwisie GminaBlachownia.pl. W tych publikacjach znalazły się poważne zarzuty wobec Szymańskiej: że naraziła zdrowie dzieci w przedszkolu, oszukiwała, wyłudzając pieniądze z MOPS, zastraszała mieszkańców i stosowała mobbing.

W sądzie Gąsiorski nie przedłożył ani jednego dowodu na swoje twierdzenia dotyczące Szymańskiej. „Linia obrony oskarżonego w istocie sprowadzała się do twierdzenia iż jego zdaniem treść artykułów nie naruszała dobrego imienia Sylwii Szymańskiej […]” czytamy. Sąd uznał, że wina i sprawstwo Gąsiorskiego „nie budzą wątpliwości”. „Postępowanie oskarżonego wymykało się spod powszechnie obowiązującej normy tzw. etyki dziennikarskiej, wyrażającej się w rzetelnym, pozbawionym jakichkolwiek oznak łamiących prawo informowaniu społeczności lokalnej o zaistniałych faktach”, dodawał sąd.

W rozmowie z OKO.press Gąsiorski najpierw twierdził, że wygrał tę sprawę w I instancji. Gdy przeczytałem wyrok, zmienił zdanie – wygrał w apelacji, ale wyroku nam nie pokaże. Dotarliśmy jednak do niego – Gąsiorski też go przegrał. Sąd Okręgowy utrzymał wyrok I instancji.

Była burmistrz Blachowni: „Gąsiorski pisał też o mojej rodzinie i nakręcał komentarze pod swoimi artykułami. Raz ktoś napisał, że »twoje truchło będzie wisiało obok truchła twojego syna«„. Było postępowanie w tej sprawie, ale sprawca nie poniósł odpowiedzialności. ”Gąsiorski ma swoje strony na cypryjskich serwerach" – tłumaczy.

Procesy seryjnie przegrywane

Lista procesów przegranych przez Gąsiorskiego jest dłuższa. W maju 2018 roku w serwisie ZyciePoraja.pl zarzucił zastępczyni wójta gminy Poraj Katarzynie Kaźmierczak, jakoby miała za publiczne pieniądze kupić 2 pary rajstop („Gatta Laura”, wartość obecnie od 11 do 22 zł). Kaźmierczak wytoczyła mu proces o naruszenie dóbr osobistych. Gąsiorski przegrał go w obu instancjach, a Sąd Najwyższy oddalił jego kasację. „Nie dziennikarz, zaledwie marny bloger, podsycacz hejtu i mowy nienawiści – tym w istocie jest Paweł Gąsiorski” – pisała Kaźmierczak. W rozmowie z nami Kaźmierczak podkreśla, że Gąsiorski nie wykonał wyroku (publikacja przeprosin oraz 2 tys. zł na Fundację poMocna i 2337 zł tytułem zwrotu kosztów procesu).

Gąsiorski: „Nie chcę się tłumaczyć”.

20 sekund później nowy członek zarządu SDP zmienia strategię: – „Wykonałem wyrok, stronę sprzedałem, nie zajmuję się nią. Screenów przeprosin chyba nie mam” – mówi.

Nie chce powiedzieć, czy przelał zasądzone pieniądze.

Kolejna sprawa. W serwisie GminaLelow.pl w marcu 2024 roku w trakcie kampanii przed wyborami samorządowymi Gąsiorski pomówił wójta Krzysztofa Molendę. Ten wygrał w trybie wyborczym – sądy uznały tekst Gąsiorskiego za agitację wyborczą, bo autor otwarcie pisał, że gminie potrzebny jest nowy włodarz.

Szymańska mówi o podobnej sytuacji – również z wyborów samorządowych. „W piątek przed wyborami wrzucił do sieci, że wzięłam z budżetu gminy pieniądze na remont sali gimnastycznej w SP w Łojkach i wykorzystałam na kampanię wyborczą” – opisuje. Sprawa nie została przez sąd rozpoznana w sobotę i niedzielę, a w poniedziałek po wyborach sąd umorzył to postępowanie. Sprawę cywilną, jaką Szymańska wytoczyła Gąsiorskiemu, wycofał z sądu jej następca, który – jej zdaniem – wygrał dzięki tej jednej publikacji.

Proces o naruszenie dóbr osobistych wytoczyli Gąsiorskiemu też wydawcy wPowiecie. Sprawa jest w toku.

„Szczuje na nauczyciela geja”

W 2021 roku Gąsiorski przegrał w I instancji proces o zniesławienie gminy Rędziny – artykuł o odpadach miał zawierać nieprawdziwe dane. Po wstawiennictwie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w apelacji został uniewinniony.

Wygrywał też sprawy z urzędnikami o dostęp do informacji publicznej. – Gminy często nie chciały podawać jakichś informacji – informuje nas prawnik.

Gąsiorski mówi o 24 procesach o zniesławienie/naruszenie dóbr osobistych („Bo władzy patrzę na ręce”), z których miał przegrać tylko dwie. Tymczasem tylko w tym tekście opisujemy pięć jego przegranych spraw.

W 2019 roku napisał tekst „Nauczyciel gej z Blachowni wziął ślub ze swoim chłopakiem w Holandii”. Opisywał jak to [pisownia oryginalna, przyp. red] „spacerują po Blachowni za rączkę i coraz więcej osób o tym mówi z rodziców”. I pytał: „Czy Blachownia jest gotowa na tego rodzaju »eksperymenty«?”.

W tekście nie było śladu ani jednej próby kontaktu z opisywanym pedagogiem. Artykuł nie został dobrze przyjęty przez czytelników – ze 186 komentarzy przygniatająca większość była krytyczna dla Gąsiorskiego. I dobra dla pedagoga. „Tak wspaniałego człowieka oświata nie widziała. Tym artykułem zaskarbił sobie pan nienawiść wielu ludzi. Każdemu wolno kochać”.

„Mam córkę w tej szkole i bardzo się cieszę, że ma takiego pedagoga. Mało tego – bardzo go lubi. I wie, że jest homoseksualistą”.

Jeden z internautów podsumował to: „Brawo Blachownia!”.

Dokładnie w tym czasie – w połowie 2019 roku – PiS rozkręcił w kraju kampanię hejtu wobec osób LGBT. Także w 2019 roku serwis wPowiecie.pl informował, iż Gąsiorski chciał się zapisać do… PiS. Miał nawet złożyć deklarację członkowską.

Gąsiorski: „Zapisywali mnie już do wielu partii”.

Uprzejmie donoszę…

Kilku rozmówców twierdzi, że Gąsiorski składał wiele – nawet „kilkadziesiąt” – zawiadomień o rzekomym popełnieniu przestępstw przez urzędników i te sprawy miały być odrzucane przez prokuraturę. Portal wPowiecie.pl precyzuje, jakie doniesienia dotyczyły ludzi z Urzędu Miejskiego w Blachowni, m.in.: przyjmowania korzyści majątkowych, „ustawiania” przetargów, wybierania wykonawców bez procedur przewidzianych prawem itp. Po 3 latach dochodzenia prokuratura miała umorzyć je wszystkie. „Samo postanowienie o umorzeniu śledztwa zawiera aż 37 stron, a dokumenty w sprawie, które lokalni urzędnicy latami dostarczali do prokuratury, zajmują aż 22 tomy akt” – pisali.

Sprawdzamy.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Tomasz Ozimek odpowiada tylko ogólnikowo o „kilkunastu” zawiadomieniach, jakie złożył Gąsiorski, także na urzędników. „Postępowania te zostały zakończone wydaniem postanowień o odmowie wszczęcia lub umorzeniu postępowania”, pisze rzecznik. Tylko w 1 przypadku skierowano do sądu akt oskarżenia.

Gąsiorski nie chce odpowiedzieć, dlaczego ogólnodostępnie zgłaszał tak często przestępstwa urzędników. „Co to za pytanie?” – wzrusza ramionami.

Jeden z rozmówców przestrzega mnie: „On składa donosy na tych, co mu wejdą w drogę. Na mnie złożył do urzędu skarbowego. Na pana też złoży” – prognozuje.

„On nie jest dziennikarzem. I nigdy nim nie był”

Lokalnych dziennikarzy pytamy o Gąsiorskiego.

Jarosław Brzęczek, dziennikarz serwisu Klobucka.pl zna go ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i spotkań na sesjach rad gminnych. – On wojuje z prawie każdym włodarzem tutaj i ma kiepską opinię – przyznaje Brzęczek

Renata Kluczna, redaktor naczelna Tygodnika 7 Dni z Częstochowy. – Jeśli pan pyta o dziennikarza Pawła Gąsiorskiego, to my takiego nie znamy. Bo on nie jest dziennikarzem. I nigdy nim nie był. Sam otworzył sobie portale i zaczął w nich pisywać. Dziś to każdy może, bo ludziom się wydaje, że umieją pisać. Gąsiorski miał już tak dużo procesów sądowych, że nawet przez swoich zwolenników nie jest traktowany poważnie. W naszym regionie nic nie znaczy – podkreśla Kluczna.

Dopytujemy więc Gąsiorskiego, w jakich to tytułach pisał jako dziennikarz, zanim zaczął prowadzić swoje portale.

Nie chce wymienić żadnego. Pytamy więc o to w SDP. Też nie podają nic.

Sami szukamy w sieci. Są informacje o sukcesach ping-pongowych Gąsiorskiego – był wówczas już 10-krotnym mistrzem tenisa stołowego amatorów, zwycięzcą ponad 600 turniejów. Działała też jego strona Bedlington.pl – to rasa psów, którą razem z żoną hodowali. Oboje opisywali na niej swoje czworonogi i wojaże z nimi po wystawach. Na Cinema.pl – kolejnym portalu Gąsiorskiego – znajdujemy kontakt do niego w sprawie reklamy. Znajdujemy także pochodzącą z 2005 roku informację, że był redaktorem naczelnym magazynu Polski PingPong. I tyle.

Awans w SDP

SDP, które w marcu 2025 roku awansowało Gąsiorskiego do zarządu głównego, to bardzo konserwatywna organizacja, a Jolanta Hajdasz – szefowa stowarzyszenia – to ultrakatolicka publicystka. Tworzyła materiały o biskupach, pracowała w Przewodniku Katolickim, była wykładowcą uczelni o. Rydzyka, często występuje i publikuje w Radiu Maryja.

Pytam ją więc, jak skomentuje tę działalność pornograficzną Gąsiorskiego?

Obiecuje odpowiedzieć na pytania. I milknie.

Dopytuję SDP, dlaczego na ich stronach w CV Gąsiorskiego brak informacji o działalności w branży porno.

Też cisza.

Piszę o wyroku ze sprawy z Szymańską, że mijał się z prawdą i wielokrotnie przegrywał w sądach. Pytam, czy to świadczy o dobrym warsztacie zawodowym członka zarządu SDP.

Zero odpowiedzi.

Zadałem prezes Hajdasz sześć rozbudowanych pytań, nie odpowiedziała na żadne.

Dorota Bogucka z SDP oddział warszawski – jest w silnej opozycji do Zarządu Głównego SDP – pytała: „Czy w konserwatywnym, bardzo podkreślającym przywiązanie do wiary katolickiej Stowarzyszeniu nie było lepszych kandydatów do Zarządu Głównego?”.

Gąsiorski od początku nie chciał z nami rozmawiać. Ale gdy do rozmowy doszło, nie przerywał połączenia i na niektóre z kilkudziesięciu pytań nawet odpowiedział.

Na większość odpowiadał jednak: „I tak pan napisze, co pan chce”.

;
Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Goniec.pl. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze