0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

W I turze wyborów prezydenckich we Francji, 10 kwietnia 2022 roku, Marine Le Pen uzyskała 23,15 proc. poparcia i dostała się do drugiej tury (24 kwietnia) na fali zmęczenia pandemią, rosnącymi cenami i „zabetonowaną“ polityką liberalnego centrum.

Przeczytaj także:

Już drugi raz weszła do drugiej tury, ale po raz pierwszy jest rywalką urzędującego prezydenta, który nie ma za bardzo czym zaskoczyć – tym razem Le Pen ma niemalże wyłączność na światła jupiterów.

W ciągu pierwszego tygodnia kampanii przed II turą mogliśmy ze szczegółami poznać jej plan na Francję. Plan, który już teraz sprawia, że studenci blokują uczelnie, a ludzie wychodzą w akcie sprzeciwu na ulice (w sobotę po południu odbyły się demonstracje w całej Francji).

Jak pokazują sondaże przed II turą, rozziew między kandydatami nieznacznie wzrósł od czasu pierwszej tury. Exit polls po I turze wskazywały, że Le Pen może liczyć na nawet na 48 proc. w II turze, a Macron - 52 proc.

Dziś różnica ta wynosi 44 proc. do 56 proc. przy ok. 15 proc. niezdecydowanych lub przewidujących, że nie wezmą udziału w wyborach.

Największy wróg Marine Le Pen

Problem w tym, że choć Le Pen wydaje się być swoim własnym największym wrogiem – im więcej mówi, tym bardziej poparcie dla niej spada, to zarazem umie sama sobie bez najmniejszej trudności zaprzeczyć.

Pewne kwestie jednak pozostają bez zmian. Program Le Pen dla Francji nie tylko w wielu miejscach przypomina program PiS i Orbána, ale także do złudzenia przypominającą obsesję rządzących na tle osób mających „dwie narodowości“ w Polsce w 1968 roku i już zupełnie nazistowską ideę „narodowego priorytetu“.

Na tym tle fotografie z Putinem, arogancja wobec cierpienia Ukrainy i przekonanie o „rosyjskości“ Krymu tylko potwierdzają, że kompas kandydatki skrajnej prawicy uparcie wskazuje na Moskwę. Poniższe zestawienie cytatów z kampanii udowadnia, niestety, że demony, które mieliśmy nadzieję raz na zawsze przegnać z Europy, znowu podnoszą łeb.

W wielu miejscach zresztą demony, przepraszam, program pani Le Pen łudząco przypomina propozycje wyborcze partii rządzącej dziś w Polsce.

1. „Nie lękajcie się!“

Ciekawe, czy w Polsce Marine Le Pen miałaby już proces za znieważenie uczuć religijnych? Cytatem z polskiego papieża posłużyła się, usiłując wykazać, że część wyborców jest zastraszana i we własnym kraju boi się mówić, co myśli.

„W demokracji – perorowała – konfrontujemy się w kwestii idei, projektów. To właśnie chcę osiągnąć. W demokracji ma się prawo do myślenia inaczej“.

Całe życie uczyli cię, że demokracja wymaga poprawności politycznej i niedyskryminacji? Nie bój się, z Marine możesz myśleć co innego!

2. O „strategiczne zbliżenie NATO z Rosją“

To było tak mocne, że przedostało się też do polskich telewizji. 13 kwietnia Le Pen zapowiedziała zarazem, że chciałaby, żeby Francja wyszła ze struktur zintegrowanego dowodzenia NATO, ale też, że „po podpisaniu traktatów pokojowych“ będzie dążyła do „strategicznego zbliżenia NATO z Rosją“.

Wyjście ze struktur zintegrowanego dowodzenia oznacza tyle, że Francja co prawda byłaby związana zobowiązaniami sojuszniczymi, w szczególności artykułem 5. NATO, ale decyzje o podjęciu działań wojennych i strategii w praktyce podejmowałaby samodzielnie.

Teoretycznie ten sposób Francja funkcjonowała w NATO w latach 1966-2009. W praktyce jednak codzienną współpracę wojskową gwarantował szereg konkretnych układów o współpracy.

W XXI wieku całą misterną sieć koordynacji Francja musiałaby budować od zera, nie wspominając o znaczącej redukcji dyplomatycznej rangi wewnątrz NATO po wyjściu ze zintegrowanego dowództwa.

Jakim cudem więc Le Pen chciałaby osiągnąć tak gigantyczny cel, jak totalna reorientacja celów polityki tej międzynarodowej struktury obronnej? Odpowiedź jest równie prosta, co przerażająca: tak naprawdę chodzi o oswajanie Francuzów z myślą o uprzywilejowanej współpracy z Moskwą.

3. „Stany Zjednoczone chcą skasować dostęp do rosyjskiego gazu… Amerykanie, którzy chcą sprzedawać płynny gaz, powinni płacić Francji rekompensatę, żeby wyrównać różnicę cen“

Le Pen od początku wojny w Ukrainie przekonuje, że sankcje ekonomiczne są szkodliwe i że w dłuższej perspektywie przede wszystkim uderzą Francuzów po kieszeni. W ostatnich dniach poszła jeszcze dalej. Teraz sugeruje, że sankcje są właściwie po to, żeby Amerykanie zbudowali sobie rynek zbytu na droższy płynny gaz. Bo przecież nie po to, żeby Rosja zakończyła działania wojenne. A w ogóle to Krym zawsze był rosyjski.

4. „Gadatliwą dyplomację Emmanuela Macrona zastąpię dyplomacją milczenia i zakulisowych działań“

Ażebyście mi się nie wtrącali, jak będę robić swoje ("Dwie wizje" TV5 Monde).

5. „Chcę umocnić demokrację“

Marine Le Pen zapowiada zmiany w konstytucji V. Republiki. Zapowiada wprowadzenie „referendum ustawodawczego“ na podstawie wniosku opatrzonego 500 tys. podpisów i „proporcjonalne“ przeliczanie głosów na mandaty.

To drugie oznacza głęboką rewolucję systemu wyborczego dziś w przeważającej części opartego na okręgach jednomandatowych, czyli na metodzie większościowej. W Polsce ten sam efekt „demokratyzacji“ chciał uzyskać Kukiz’15, wprowadzając okręgi jednomandatowe, co zresztą funkcjonuje w odniesieniu do Senatu.

Pomijając to, kto tu ma rację, warto pamiętać, że każda radykalna zmiana systemu wyborczego wywraca polityczny stolik – wygrywają zawsze ci, którzy mieli czas się do niej przygotować. Z kolei „referendum obywatelskie“, które w zamyśle Le Pen miałoby zarówno wprowadzać, jak i obalać ustawy (na przykład, Małżeństwo Dla Wszystkich), to kolejna odsłona „szwajcarskich fantazji“ prawicy.

Zebranie 500 000 podpisów to samo w sobie wyzwanie logistyczne, ale jeśli chce się, aby referendum przyciągnęło uwagę i zebrało kworum rzędu, powiedzmy, 33 proc. uprawnionych do głosowania, wymaga to gigantycznych kosztów na promocję.

Dlatego jest to wymarzone narzędzie „demokratyzacji“ – ludzie się zmęczą, skanalizują energię, a i tak wygrają najbogatsi. Funkcjonująca w Polsce obywatelska inicjatywa ustawodawcza, pozwalająca zebrać podpisy pod projektem ustawy, który potem obowiązkowo musi być procedowany przez parlament, wydaje się znacznie sensowniejszym rozwiązaniem.

6. „Kwestia kary śmierci powinna zostać poddana referendum“ / „Nie można robić referendum w sprawie kary śmierci. To byłoby niekonstytucyjne“

Każdemu się zdarza pomylić, ale nie każdy mówi wówczas o zabijaniu współobywateli w majestacie prawa. I nie każdy, zamiast przeprosić, po prostu z wdziękiem przepływa do zupełnie odwrotnej wersji niż to, co powiedział wcześniej.

View post on Twitter

7. „Jeśli Francuzi tak zagłosują, zapiszę w konstytucji zasadę priorytetu narodowości, to znaczy, możliwość przyznania dodatkowych uprawnień Francuzom w porównaniu z cudzoziemcami. Wpiszę też zasadę, że francuska konstytucja powinna stać ponad tekstami międzynarodowymi“

W tym miejscu wkraczamy na tereny, które w Polsce nieszczęśliwie kojarzą się z niemiecką okupacją i przybytkami „Nur für Deutsche“. Nie, nie jest to ironia, to dokładnie taki sam faszyzm.

8. „Nie odbiorę Francuzom żadnego prawa“

To odpowiedź Le Pen na pytanie kobiety, która przedstawiła się jako lesbijka w związku małżeńskim. Zdanie to należy czytać bardzo dokładnie.

Po pierwsze, etniczni Francuzi nie mają się czego bać. Po drugie, Marine Le Pen nie będzie odbierała praw własnymi rękami – jak zapowiedziała wcześniej, od tego będą referenda obywatelskie, które będą mogły nie tylko wprowadzić, ale i obalić dowolną ustawę, o ile osiągną próg frekwencyjny.

9. „Będzie można prawnie zakazać dostępu do miejsc pracy w administracji, spółkach publicznych czy podmiotach realizujących misję pożytku publicznego każdej osobie, która posiada narodowość innego kraju“

Osób posiadających więcej niż jedną narodowość jest we Francji około 3,5 miliona. To potomstwo imigrantów, pochodzący z zagranicy współmałżonkowie Francuzów, osoby naturalizowane. Na przykład, polska diaspora we Francji liczy niemal milion osób, z których spora część posiada nie tylko francuski, ale i polski paszport.

Zresztą wielu Polaków przybyło do Francji w okolicach 1968 roku, kiedy to w Polsce utracili możliwość funkcjonowania ze względu na swoją narodowość żydowską. Skoro już przy tym jesteśmy, Francja ma największą w Europie żydowską diasporę: licząc ściśle, prawie pół miliona osób, czyli 0,73 proc. populacji.

Oczywiście plany Le Pen wymierzone są w pierwszej kolejności w osoby o korzeniach arabskich, berberyjskich lub środkowowschodnich, niemniej jednak gotuje się im los, który Polakom, zwłaszcza Polakom pochodzenia żydowskiego jest bardzo dobrze znany.

10. „Zarezerwować dla Francuzów priorytet w przyznawaniu mieszkań socjalnych“

Nie jest jasne, czy Le Pen chodzi o wprowadzenie nowych reguł przyznawania mieszkań, czy też o „uwolnienie“ obecnie zajmowanych lokali socjalnych – według danych z 2017 roku, które przytacza w materiałach ze swojej kampanii, chodziłoby o 620 000 mieszkań, który mogłyby trafić do potrzebujących „rodzin z przynajmniej jednym rodzicem Francuzem“.

Podobny los spotkałby zagranicznych studentów korzystających obecnie z jednej czwartej miejsc w akademikach. W sumie, według dziennika „Libération“, na ulicy mogłoby się znaleźć około 1,7 miliona osób.

11. „Znajdzie się dla nich miejsce w obozach przejściowych (…) To ścisłe zastosowanie przepisów prawa francuskiego“

15 kwietnia w programie „Godzina dla Pałacu Elizejskiego“ dziennikarka Apolline de Malherbe zapytała Marine Le Pen, co planuje zrobić z tymi wszystkimi ludźmi, których jej polityka pozbawiłaby pracy czy dachu nad głową. Według Le Pen stworzenie obozów przejściowych odpowiada literze francuskiego prawa, a następnie osoby te należałoby odesłać do krajów pochodzenia (tę samą nutę „remigracji“ podejmował w swojej kampanii przed pierwszą turą Éric Zemmour, który wówczas plasował się na prawo od Le Pen).

A gdyby kraje pochodzenia nie były gotowe na przyjęcie swoich obywateli, Le Pen ma plan żywcem wzięty ze scenariusza sankcji Zachodu przeciwko Rosji: „Jeśli dane kraje nie przyjmą odsyłanych z naszego terytorium niepożądanych osób, to nie będzie już niczego: nie będzie wiz, nie będzie przelewania pieniędzy, nie będzie możliwości posiadania dóbr we Francji…“

12. „Chcę walczyć z islamistyczną ideologią totalitarną!“

Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, których to „niepożądanych na francuskim terytorium osób“ miałaby dotyczyć „remigracja“. A w odniesieniu do wyborców Mélenchona, którzy niesłychanie pozytywnie odpowiedzieli na jego zmianę stanowiska w sprawie imigracji, liderka Zgromadzenia Narodowego mogła tylko wzruszyć ramionami, że „niektórzy z nich to islamolewactwo“.

Islamolewactwo, czyli otwartość na przybyszów z krajów muzułmańskich, już od dawna zwalczana jest na francuskiej prawicy, ale nigdy wcześniej słowo to nie było tak wyraźnym synonimem dla postaw antyfaszystowskich.

13.

">„Ta kampania jest optymistyczna, pozytywna i pełna nadziei, która niosę Francuzom“

View post on Twitter

Because tomorrow belongs to me.

Udostępnij:

Agata Czarnacka

Filozofka polityki, tłumaczka, działaczka feministyczna i publicystka. W latach 2012-2015 redaktorka naczelna portalu Lewica24.pl. Była doradczynią Klubu Parlamentarnego SLD ds. demokracji i przeciwdziałania dyskryminacji oraz członkinią Rady Polityczno-Programowej tej partii. Członkini obywatelskiego Komitetu Ustawodawczego Ratujmy Kobiety i Ratujmy Kobiety 2017, współorganizatorka Czarnych Protestów i Strajku Kobiet w Warszawie. Organizowała również akcję Stop Inwigilacji 2016, a także obywatelskie protesty pod Sejmem w grudniu 2016 i styczniu 2017 roku. Stale współpracuje z Gazetą Wyborczą i portalem Tygodnika Polityka, gdzie ma swój blog poświęcony demokracji pt. Grand Central.

Komentarze