Miałeś zaplanowaną wizytę u specjalisty, czekasz na zabieg, chciałeś skonsultować infekcję lub przedłużyć receptę? Sprawdzamy, co musisz teraz zrobić
Od tygodnia cała uwaga opinii publicznej koncentruje się na szpitalach zakaźnych. I nic dziwnego, głównym wyzwaniem zdrowia publicznego jest dziś walka z zagrożeniem epidemicznym. Najważniejsza jest więc hospitalizacja chorych i izolacja zakażonych. Życie jednak nie staje. Wciąż trzeba leczyć choroby przewlekłe oraz interweniować w nagłych stanach.
OKO.press sprawdza, na co musisz się przygotować, jeśli miałeś zaplanowaną wizytę u specjalisty, czekasz na zabieg, chciałeś skonsultować infekcję lub przedłużyć receptę.
Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, przyznaje, że w publicznych placówkach już od 14 marca pojawia zdecydowanie mniej pacjentów.
Ludzie są ostrożni, boją się zakażenia koronawirusem, nie chcą zarażać innych, więc odwołują wizyty albo korzystają z konsultacji przez telefon. NFZ uruchomił teleporadnictwo dla osób, które nie są w stanie zagrożenia życia.
"Fizyczna wizyta w gabinecie lekarskim często nie jest niezbędna, jeśli chcesz kontynuować leczenie, skonsultować dolegliwości, czy zmienić lek. Dzwonisz, rozmawiasz z lekarzem, dostajesz e-receptę, e-zwolnienie i z głowy. Zresztą tak mogłaby wyglądać skutecznie działająca opieka zdrowotna: przychodzisz, gdy naprawdę tego potrzebujesz, resztę załatwiasz online" — mówi Fiałek.
Fiałek uważa, że wszystkie inne przypadki, które nie wymagają natychmiastowej hospitalizacji również powinny zostać odłożone przynajmniej na dwa tygodnie. Dlatego sam odwołał umówione wizyty, które przyjmuje w prywatnej przychodni.
"Poinformowałem, że w tym czasie mogę za darmo skonsultować zapisanych do mnie pacjentów z najpilniejszymi dolegliwościami. Trudno, rezygnuję, nie zarobię, ale trzeba tak zrobić. Kolejny termin w poradni ustaliłem na 8 kwietnia".
Dlaczego akurat taki? "Marzec, najbliższe dwa tygodnie, są kluczowe dla rozwoju epidemii.
Lekarze powinni ograniczyć pracę w kilku miejscach i skupić się na tych, w których walczy się z koronawirusem i ostrymi chorobami.
Rezygnujemy z przychodni, prywatnych praktyk, ograniczamy kontakty, a za kilka tygodni wrócimy do pracy".
Kiedy? "Opanowanie epidemii jest możliwe późną wiosną, wczesnym latem. O ile radykalnie ograniczymy wychodzenie i kontakty społeczne.
Nie każdy jest objęty kwarantanną, jednak każdy Polak, powinien zachowywać się tak, jakby był potencjalnym zakażonym".
A jak to wygląda w praktyce? Zebraliśmy komentarze od 60 osób, głównie z Warszawy. Faktycznie, większość publicznych placówek już w pierwszym tygodniu zagrożenia epidemicznego w Polsce świeciła pustkami. Część się zamyka, inne przyjmują tylko w awaryjnych sytuacjach i oferują teleporady, jeszcze inne funkcjonują normalnie, ale ludzie sami rezygnują z wizyt.
Spadają też nieawaryjne zabiegi czy rehabilitacje. Są jednak sytuacje, w których odwołanie wizyty jest niemożliwe, takie jak np. regularne kontrole dla kobiet w ciąży.
Podobnie jest w kardiologicznych poradniach specjalistycznych. Jerzy, lekarz jednej z warszawskich placówek mówi OKO.press, że stali pacjenci, wymagający kontynuacji leczenia są zachęcani do teleporad. Jeśli jednak dzieje się coś niepokojącego mają przyjeżdżać na konsultacje.
"To dopiero pierwszy tydzień, jeszcze dużo może się zmienić" — dodaje.
Inną perspektywę mają też pacjenci, którzy na specjalistyczną wizytę czekali miesiącami. Starają się je zrealizować, bo - jak sami przyznają - nie wiadomo, kiedy znów będą mieli taką możliwość.
Prywatne placówki wprowadzają podobne obostrzenia. Dr Monika Tomaszewska z sieci LUX MED, obsługującej 2,3 mln Polek i Polaków zapewniła, że opieka jest "nieprzerwana".
"Zgodnie z zaleceniem Głównego Inspektora Sanitarnego związanego z ryzykiem zakażenia koronawirusem zwiększyliśmy rolę kanałów telemedycznych, polecając pacjentom częstsze korzystanie np. z czatu z lekarzem.
Usługi w wybranych specjalizacjach - za zgodą pacjenta - zmieniamy na taką poradę" — mówi OKO.press.
W sieciach Medicover i Enel-Med specjalistyczne wizyty również w większości są odwoływane. A konsultacje np. w przypadku infekcji? Także możliwe są telefonicznie.
O tym, co dzieje się w szpitalach opowiadała OKO.press lekarka SOR. Nowe 21 szpitali, które na potrzeby walki z epidemią, zostaną przekształcone w tymczasowe placówki zakaźne będą odsyłały lżej chorych do domów. Inni, w stanach zagrożenia zdrowia i życia, nadal będą przyjmowani.
"W tym całym bałaganie i dzieleniu szpitali na czyste i brudne – czyli zakaźne – chodzi o to, żeby tak zorganizować ochronę zdrowia, żeby zapewnić ciągłość opieki medycznej w każdym zakresie. Mówimy: ci na prawo, ci na lewo, ale leczymy wszystkich
Dla pacjentów najważniejsze jest więc to, że te szpitale pozostaną wieloprofilowe – będą jednocześnie leczyły choroby zakaźne i gwarantowały inne niezbędne usługi medyczne. Czyli jeśli ktoś ma zawał, zapalenie wyrostka albo jest w ciąży, a jednocześnie ma objawy zakaźne, to nie zostaje bez pomocy ani nie ląduje w zwykłym szpitalu, tylko może liczyć na pełną opiekę w szpitalu zakaźnym. Kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa personelowi i pacjentom" — tłumaczyła lekarka.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze