0:000:00

0:00

Od tygodnia cała uwaga opinii publicznej koncentruje się na szpitalach zakaźnych. I nic dziwnego, głównym wyzwaniem zdrowia publicznego jest dziś walka z zagrożeniem epidemicznym. Najważniejsza jest więc hospitalizacja chorych i izolacja zakażonych. Życie jednak nie staje. Wciąż trzeba leczyć choroby przewlekłe oraz interweniować w nagłych stanach.

OKO.press sprawdza, na co musisz się przygotować, jeśli miałeś zaplanowaną wizytę u specjalisty, czekasz na zabieg, chciałeś skonsultować infekcję lub przedłużyć receptę.

Kto nie wymaga hospitalizacji, powinien odłożyć wizytę

Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, przyznaje, że w publicznych placówkach już od 14 marca pojawia zdecydowanie mniej pacjentów.

Ludzie są ostrożni, boją się zakażenia koronawirusem, nie chcą zarażać innych, więc odwołują wizyty albo korzystają z konsultacji przez telefon. NFZ uruchomił teleporadnictwo dla osób, które nie są w stanie zagrożenia życia.

"Fizyczna wizyta w gabinecie lekarskim często nie jest niezbędna, jeśli chcesz kontynuować leczenie, skonsultować dolegliwości, czy zmienić lek. Dzwonisz, rozmawiasz z lekarzem, dostajesz e-receptę, e-zwolnienie i z głowy. Zresztą tak mogłaby wyglądać skutecznie działająca opieka zdrowotna: przychodzisz, gdy naprawdę tego potrzebujesz, resztę załatwiasz online" — mówi Fiałek.

Przeczytaj także:

Fiałek uważa, że wszystkie inne przypadki, które nie wymagają natychmiastowej hospitalizacji również powinny zostać odłożone przynajmniej na dwa tygodnie. Dlatego sam odwołał umówione wizyty, które przyjmuje w prywatnej przychodni.

"Poinformowałem, że w tym czasie mogę za darmo skonsultować zapisanych do mnie pacjentów z najpilniejszymi dolegliwościami. Trudno, rezygnuję, nie zarobię, ale trzeba tak zrobić. Kolejny termin w poradni ustaliłem na 8 kwietnia".

Dlaczego akurat taki? "Marzec, najbliższe dwa tygodnie, są kluczowe dla rozwoju epidemii.

Lekarze powinni ograniczyć pracę w kilku miejscach i skupić się na tych, w których walczy się z koronawirusem i ostrymi chorobami.

Rezygnujemy z przychodni, prywatnych praktyk, ograniczamy kontakty, a za kilka tygodni wrócimy do pracy".

Kiedy? "Opanowanie epidemii jest możliwe późną wiosną, wczesnym latem. O ile radykalnie ograniczymy wychodzenie i kontakty społeczne.

Nie każdy jest objęty kwarantanną, jednak każdy Polak, powinien zachowywać się tak, jakby był potencjalnym zakażonym".

"Byłam u internisty. Nikogo nie było, jak po wojnie"

A jak to wygląda w praktyce? Zebraliśmy komentarze od 60 osób, głównie z Warszawy. Faktycznie, większość publicznych placówek już w pierwszym tygodniu zagrożenia epidemicznego w Polsce świeciła pustkami. Część się zamyka, inne przyjmują tylko w awaryjnych sytuacjach i oferują teleporady, jeszcze inne funkcjonują normalnie, ale ludzie sami rezygnują z wizyt.

  • "Próbowałam dostać się do przychodni, żeby umówić się na badanie, które mi niedawno zalecono. Przychodnia była zamknięta na klucz. Na drzwiach tradycyjne ostrzeżenie, co robić w przypadku objawów z podanym numerem telefonu, gdzie się zgłaszać. Pani w środku miała na sobie maseczkę, rękawiczki. Nie otwierała";
  • "Byłam u internisty na NFZ. Tam nikogo nie było, jak po wojnie i nie ma problemów, by się zapisać";
  • "Przed wejściem do przychodni sprawdzają temperaturę i robią krótki wywiad. Jeżeli sytuacja nie wymaga spotkania z lekarzem, odsyłają do domu i proszą o kontakt telefoniczny";
  • "Miałam wizytę u psychiatry, starsza pani – przełożona na kwiecień";
  • "Miałam umówioną wizytę na następny poniedziałek. Dostałam dzisiaj telefon, że pan doktor pracuje w następnym tygodniu z domu i będzie do mnie dzwonić w godzinie mojej wizyty";
  • "Bylem u stomatologa. Przed wejściem obowiązkowe badanie temperatury".

Spadają też nieawaryjne zabiegi czy rehabilitacje. Są jednak sytuacje, w których odwołanie wizyty jest niemożliwe, takie jak np. regularne kontrole dla kobiet w ciąży.

  • "Domowe patronaże położonej odwołane. Zrobiła go doktor w przychodni. Generalnie przychodnia jest nieczynna, robią tylko szczepionki. Wizyty są organizowane tak, że w jednym czasie w przychodni jest tylko jeden zdrowy pacjent. Laboratorium działa w ograniczonym zakresie - robią tylko niezbędne pobrania".
  • Jak dostać receptę? "Wystarczy zadzwonić i doktor wysyła kod. Można uzyskać poradę przez telefon, od lekarza lub położnej";
  • "Jestem w dwóch grupach ryzyka: jestem w ciąży i mam czerniaka. Ale nie wyobrażam sobie, że miałabym nie pójść do ginekolożki lub na badania. Gdy poszłam do laboratorium, panie stwierdziły, że nie powinnam przychodzić. Ciąża i poród są ogromnie stresujące w kontekście pandemii - odwoływanie porodów rodzinnych, odwiedzin".

Podobnie jest w kardiologicznych poradniach specjalistycznych. Jerzy, lekarz jednej z warszawskich placówek mówi OKO.press, że stali pacjenci, wymagający kontynuacji leczenia są zachęcani do teleporad. Jeśli jednak dzieje się coś niepokojącego mają przyjeżdżać na konsultacje.

"To dopiero pierwszy tydzień, jeszcze dużo może się zmienić" — dodaje.

Inną perspektywę mają też pacjenci, którzy na specjalistyczną wizytę czekali miesiącami. Starają się je zrealizować, bo - jak sami przyznają - nie wiadomo, kiedy znów będą mieli taką możliwość.

Prywatne placówki wprowadzają podobne obostrzenia. Dr Monika Tomaszewska z sieci LUX MED, obsługującej 2,3 mln Polek i Polaków zapewniła, że opieka jest "nieprzerwana".

"Zgodnie z zaleceniem Głównego Inspektora Sanitarnego związanego z ryzykiem zakażenia koronawirusem zwiększyliśmy rolę kanałów telemedycznych, polecając pacjentom częstsze korzystanie np. z czatu z lekarzem.

Usługi w wybranych specjalizacjach - za zgodą pacjenta - zmieniamy na taką poradę" — mówi OKO.press.

W sieciach Medicover i Enel-Med specjalistyczne wizyty również w większości są odwoływane. A konsultacje np. w przypadku infekcji? Także możliwe są telefonicznie.

Jak zapewnić ciągłość opieki medycznej?

O tym, co dzieje się w szpitalach opowiadała OKO.press lekarka SOR. Nowe 21 szpitali, które na potrzeby walki z epidemią, zostaną przekształcone w tymczasowe placówki zakaźne będą odsyłały lżej chorych do domów. Inni, w stanach zagrożenia zdrowia i życia, nadal będą przyjmowani.

"W tym całym bałaganie i dzieleniu szpitali na czyste i brudne – czyli zakaźne – chodzi o to, żeby tak zorganizować ochronę zdrowia, żeby zapewnić ciągłość opieki medycznej w każdym zakresie. Mówimy: ci na prawo, ci na lewo, ale leczymy wszystkich

Dla pacjentów najważniejsze jest więc to, że te szpitale pozostaną wieloprofilowe – będą jednocześnie leczyły choroby zakaźne i gwarantowały inne niezbędne usługi medyczne. Czyli jeśli ktoś ma zawał, zapalenie wyrostka albo jest w ciąży, a jednocześnie ma objawy zakaźne, to nie zostaje bez pomocy ani nie ląduje w zwykłym szpitalu, tylko może liczyć na pełną opiekę w szpitalu zakaźnym. Kluczowe jest zapewnienie bezpieczeństwa personelowi i pacjentom" — tłumaczyła lekarka.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze