„Ja nie zbuduję przyszłości na najbliższe 50 lat" - mówił do młodzieży w Olsztynie Donald Tusk. A Rafał Trzaskowski: „Ta rewolucja jest w was”. Będzie ruch kontroli wyborów. Wiadomo też, gdzie leży pięta Achillesowa Platformy: to stosunek do małych miast i wsi
Niemal tysiąc osób przyjechało w piątek 28 sierpnia 2021 do campusu uniwersyteckiego pod Olsztynem. Przez najbliższy tydzień spotkają się m.in. ze Swietlaną Cichanouską i Anne Appelbaum, burmistrzami Londynu i Budapesztu oraz z Leszkiem Balcerowiczem.
W piątek przed młodzieżą stanęli Rafał Trzaskowski - jako gospodarz Campusu Polska Przyszłości - i Donald Tusk.
„Czy będzie konfrontacja?” – teatralnie przedrzeźniał komentatorów Trzaskowski. Konfrontacji nie było. Jeszcze kilka miesięcy temu Trzaskowski odgrażał się, że stanie do walki o przywództwo w Platformie. W piątek, podczas imprezy, którą od miesięcy organizował, ostatecznie uznał przywództwo Tuska.
Tusk zaś zapowiedział, że zbierze 50 tysięcy wolontariuszy, którzy będą czuwać nad prawidłowym przebiegiem przyszłych wyborów. „Nie chcę, żeby nam «wywitkowali» te wybory" - mówił.
Campusowe kuluary rozgrzewało pytanie: kto wypadł lepiej? Trzaskowski w dżinsach i sportowych butach, Tusk w garniturze, ale przedstawiony jako „najlepszy piłkarz wśród polityków”. Po raz pierwszy od miesięcy pojawili się wspólnie na scenie.
Dominowało wskazanie na Tuska – zarówno wśród obecnych na Campusie polityków, jak i wśród młodzieży. „Widać, że to doświadczony polityk. Trochę taki jak Kaczyński” – powiedziała OKO.press z podziwem jedna z uczestniczek. Nasi rozmówcy byli skłonni wybaczyć Tuskowi to, że na niektóre pytania unikał odpowiedzi, na inne - odpowiadał mętnie (aborcja, małżeństwa jednopłciowe). Nadrabiał energią, jego bon moty zapadały w pamięć, nie bał się konfrontacji.
Najwyraźniej w tym środowisku zdało egzamin pozowanie na konserwatystę, który przy okazji co trudniejszych tematów rozkłada ręce i mówi: „Ja już stary jestem, wy to sobie załatwcie”.
Jeśli Tusk z Trzaskowskim mieli zagrać nieco inne melodie (Tusk bardziej konserwatywną, a Trzaskowski – nieco bardziej progresywną), to ich nie usłyszeliśmy. Nawet gdy Tusk podawał Trzaskowskiemu piłkę i sam siebie pozycjonował jako polityka zachowawczego, Trzaskowski nie strzelał goli, tylko trzymał piłkę przy nodze – przytakiwał. „Nikt nas nie podzieli” – ogłosił Tusk. Być może współpracować będą przez zaciśnięte zęby, ale sporów ideowych nie należy się spodziewać. W piątek usłyszeliśmy jedną melodię rozpisaną na dwa męskie głosy. Jaka to melodia?
Piątkowe spotkanie nie tylko potwierdziło nową hierarchię w Platformie, ale pozwalało też sprawdzić, jaką diagnozę Polski mają dziś liderzy Platformy Obywatelskiej. Jak definiują kluczowe problemy? Na jakich fundamentach chcą toczyć walkę z PiS-em? Wokół czego gromadzić swoich zwolenników? „Myśmy nigdy nie twierdzili, że znamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Myśmy nigdy nie mieli tego typu filozofii rządzenia ani działania” – powiedział w pewnym momencie Rafał Trzaskowski. A odpowiedzi chociaż na niektóre pytania?
Edukacja? Jest ważna, powinna być nowoczesna. Czarnek? „Jego umysłowość nie jest atrakcyjna nawet dla 12-latków” (Tusk).
Aborcja? PO zrobiła krok we właściwą stronę – mówił Trzaskowski. Chodzi o deklarację z lutego. Platforma jest za tym, by do 12. tygodnia decyzję o aborcji podejmowała kobieta po konsultacji z lekarzem i terapeutą.
Szczepienia? „Życie i zdrowie nas wszystkich jest ważniejsze niż prawny komfort tych, którzy się boją szczepień” – mówił Tusk.
Osoby z niepełnosprawnościami? Troska o nie to demokratyczny standard (Tusk), „nie każdy polityk może spełnić wszystkie postulaty, ale jeśli nie masz empatii, to won z życia publicznego” (Trzaskowski). Konkrety nie padły.
Uchodźcy? Tu konkrety były. Tusk jasno powiedział to, czego kilka dni wcześniej unikał: że osobom na polsko-białoruskiej granicy trzeba dostarczyć leki i jedzenie, potem je wpuścić i rozpatrzyć ich wnioski zgodnie z procedurami. A następnie rozpocząć profesjonalną akcję dyplomatyczną.
Czego nie było? Nie padło żadne pytanie o kwestie gospodarcze. Katastrofa klimatyczna pojawiła się tylko w kontekście edukacji. Nikt z młodych ludzi nie próbował sprawdzić, co liderzy przewodniej siły opozycji myślą o roli Chin w świecie czy wpływie zmian technologicznych na stosunki pracy. Żadne pytanie nie wykraczało poza to, czego politycy mogą się spodziewać w codziennych programach telewizyjnych.
Co ciekawe, Trzaskowski kilka razy podkreślał, że Platforma to formacja centro-prawicowa. Tak jakby chciał z góry ubiec krytyków domagających się bardziej progresywnej agendy.
Tyle że na sali byli ludzie młodzi, nawet biorąc pod uwagę, że część z nich to działacze młodzieżówki PO, ich poglądy w paru sprawach odstają od platformianej średniej. Widać to było choćby w przypadku pytania o małżeństwa jednopłciowe (o czym niżej).
„Jak przekonać ludzi do powrotu do swoich małych miast i wsi?” – zapytał Paweł z wielkopolskiego Kościana. To ważne pytanie, sprawdzające, co liderzy PO wiedzą o Polsce peryferyjnej (która głosuje raczej na PiS) i jakie widzą dla niej miejsce w swojej strategii politycznej.
Tusk i Trzaskowski wybrali różne odpowiedzi. I obaj pokazali bezradność wobec tego pytania i problemów, jakie za nim stoją: nierówności regionalnych, spadku poziomu życia w peryferyjnych miejscowościach, depopulacji średnich miast.
Trzaskowski sprowadził problem do finansów – „zdrowa konkurencja i pozyskiwanie funduszy” miałyby być rozwiązaniem. Krytykował „kacyków partyjnych” z PiS, którzy nic nie wiedzą o Polsce. To rodzi pytanie: dlaczego zatem właśnie tam ludzie na PiS głosują?
Tusk uderzył w tony sentymentalne: wspominał swoje przywiązanie do Sopotu. Zalecał miłości do miejsca zamieszkania. Uderzenie w tony lokalnego patriotyzmu i godności przypominało (skuteczną przecież) strategię PiS, jednak nie towarzyszyło mu rozpoznanie problemów, z jakimi mierzą się mieszkańcy peryferiów. Tusk opowiadał, że z mniejszych miejscowości można wyjeżdżać i wracać – bez konfliktu. Wykazał się tu zupełnym brakiem zrozumienia dla doświadczeń dziesiątek tysięcy ludzi. Wyjazd często wymuszają powody ekonomiczne, a powrót do małego miasta wiąże się z życiową degradacją.
Na sali po raz pierwszy zaiskrzyło, gdy Linus Lewandowski, twórca gejowskiej drużyny sportowej Homokomando, zapytał: „Kiedy będę mógł wziąć ślub z moim chłopakiem?”
Donald Tusk zaczął mówić o ostrożności i o tym, że to niełatwo zaakceptować. Mówił, że muszą się czuć dobrze nie tylko ludzie, którzy chcą wziąć ślub, ale też ludzie wokół.
Sala nie dawała za wygraną. „Kiedy?!” – po raz pierwszy tak zdecydowanie młodzież zaczęła się domagać odpowiedzi.
Na to Tusk oświadczył, że jeśli wygra wybory, wprowadzi związki partnerskie. Połowa sali nie klaskała.
Trzaskowski – choć stwierdził, że sam jest za – wypowiedział się w niemal identycznym tonie co Tusk. Najpierw trzeba mieć większość, zacząć od związków partnerskich.
Drugi gorący moment to pytanie Agaty o to, kiedy polskie państwo uzna język śląski. Trzaskowski natychmiast poparł ten postulat. Tusk zaczął pouczać autorkę pytania, że Ślązacy powinni się lepiej zorganizować i wywalczyć tę ustawę, jak on kiedyś ustawę o języku kaszubskim.
Tusk jasno określił swoją rolę: chce „zbudować opozycję zdolną do zwycięstwa”. A horyzont czasowy dla swoich działań określił na dwa-trzy lata. To by znaczyło, że widzi dla siebie miejsce również po wygranych wyborach (które odbędą się najpóźniej za dwa lata).
A jakie miejsce w tym planie ma młodzież? Tusk mówił, że młodzi chcą tworzyć i kochać, a niekoniecznie się bić. Brzmiało to jak kokietowanie: „Przyjechałem wziąć na siebie ten ciężar". Obiecywał, że on przejmie, a potem młodzi ludzie urządzą sobie świat po swojemu - lepiej.
Młodzież z jednej strony występowała jako siła sprawcza. „Wasza rola jest taka, jaką sobie wyznaczycie. Na pewno chcecie działać. Widzę, że wy tego nie wytrzymacie, co się w Polsce dzieje. Dlatego jestem optymistą" - mówił Trzaskowski. Ale z drugiej - obaj politycy właśnie na młodzież przerzucali odpowiedzialność za swoje konserwatywne wybory.
„Dlaczego chcecie Trzaskowskiego przekonywać do związków partnerskich? Może do babci swojej trzeba pojechać i ją przekonać?” - pytał Tusk.
Trzaskowski: „Wasza generacja musi chcieć więcej, przez cały czas na nas wywierać presję. Generację, która jest na scenie, dociskać".
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze