0:000:00

0:00

Najpierw zbuntował się Gdańsk, który nie chciał podporządkować się władzy. Władza odpowiedziała blokadą ekonomiczną i wpadła na pomysł, że w takim razie postawi na Elbląg. Przekopie Mierzeję Wiślaną w okolicy Skowronek, uniezależniając się od Gdańska i sprawa załatwiona.

Był rok 1577, w Polsce rządził król Stefan Batory (1533-1586), rozkazy wydawał z Grodna.

Dziś decyzje zapadają na Nowogrodzkiej, Gdańsk jest ciągle niepokorny i pod presją władz (podbój Muzeum II Wojny Światowej, teraz wojna podjazdowa z Europejskim Centrum Solidarności), a przekop po staremu, koło Skowronek.

Jest jednak istotna różnica. Tym razem roboty przy przekopie naprawdę ruszyły. Już padły dziesiątki tysięcy drzew.

Tam są tarliska sandacza, okonia, leszcza. Lęgowiska ptaków

„Jestem zła, jestem zdruzgotana i nie mogę zrozumieć tych wszystkich ludzi, którzy za wszelką cenę, mimo wszystko, chcą nam to zniszczyć” – mówi Marzena Sitek-Streich, którą spotykam na demonstracji przeciwko Przekopowi Wisły, jedyna kobieta-rybaczka z Krynicy Morskiej. Pojechałem z kamerą zobaczyć na własne oczy, jak na przekopywanie Mierzei reagują jej mieszkańcy.

Marzena Sitek-Streich łowi od 10 lat, głównie w Zalewie Wiślanym, ale i na Bałtyku. Po tragicznej śmierci pierwszego męża, z żony rybaka, sama stała się rybaczką. Ma czworo dzieci. I świetnie daje sobie radę. Choć na początku słyszała od kolegów rybaków i nie tylko, że „ma iść do garów”.

Płyniemy jej łodzią KRM 17 przez wody Zalewu Wiślanego. Jest z nami Bartek, 22-letni syn z pierwszego małżeństwa. Pomaga mamie już trzy lata. Mkniemy z maksymalna prędkością – 13 km/godz. Rejs z portu w Krynicy do miejsca planowanego przekopu w okolicach starej rybackiej osady Nowy Świat potrwa pół godziny. Przed wojną było tam kilka rybackich chat, dziś już tylko rośnie las. Rósł. 10 tysięcy drzew wycięto w 5 dni.

„Tam, gdzie ma powstać przekop, są tarliska sandacza, okonia, leszcza. Tam są lęgowiska różnych ptaków. Chciałabym, żeby dotarło do ludzi, którzy nie mają pojęcia, a wypowiadają się, że to nie ma sensu.

Ja jako kryniczanka, ja jako rybak, ja jako człowiek, który szanuje i kocha naturę, nie zgadzam się z tym”.

Burmistrz: 500 lat plus

Wracamy na ląd. I od razu na spotkanie z burmistrzem Krynicy Morskiej Krzysztofem Swatem. Jesteśmy umówieni w Urzędzie Miasta przy ulicy Górników. Nazwa pochodzi pewnie od domów wczasowych dla górników. Burmistrz jest rzeczowy, człowiek-konkret. Od progu mówi, ile ma dla nas czasu. Rządzi Krynicą od 2014 roku. Ostatnie wybory wygrał siedemnastoma głosami. Idziemy na plażę, gdzie trwają prace porządkowe po ostatnim sztormie. Jest zdecydowanym przeciwnikiem kopania kanału.

„To jest następny program 500 Plus. Tylko że 500 LAT Plus, bo za taki czas mogłaby się zwrócić ta inwestycja. A ta się nigdy się nie zwróci, bo potencjalne zyski nie wystarczą na koszty utrzymania” – mówi Krzysztof Swat.

„Mieszkańców najbardziej boli to, że rząd nie reaguje na nasze prośby.

Jedyne spotkanie miało miejsce mniej więcej dwa lata temu. Krynica jest małym samorządem, małym miastem 1300 mieszkańców i tych 1000 głosów wyborczych niestety nie stanowi takiej siły, która by zmusiła jakikolwiek rząd, czy to ten, czy to inny, żeby z tak małą społecznością rozmawiać”.

Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marek Gróbarczyk przyjechał do Krynicy Morskiej w listopadzie 2016 roku. Nie skupiał się specjalnie na tym, by zdobyć poparcie mieszkańców, przekonać do pomysłu, rozwiać wątpliwości. Postawił sprawę jasno:

„To jest priorytet tego rządu, kanał żeglugowy powstanie”.

Urzędnicy, którzy mu towarzyszyli, jakoś argumentowali. „Nie ma alternatywnej drogi wodnej z Zatoki Gdańskiej do Elbląga. Pogłębienie Szkarpawy (istniejąca od 1895 droga wodna – przyp. red.) byłoby droższe niż przekopanie Mierzei” – przekonywała Anna Stelmaszyk z Urzędu Morskiego w Gdyni. Nikogo nie przekonała. Ale i tak show skradł jej komandor Krzysztof Rychlewski z MON, który przyjechał z ministrem. Zapewniał mieszkańców, że „kiedy powstanie kanał żeglugowy,

okręty Polskiej Marynarki Wojennej będą mogły swobodnie wpływać na Zalew Wiślany. Dzięki temu poczują się państwo bezpiecznie”.

Śmiechom i żartom nie było końca. Średnia głębokość Zalewu Wiślanego wynosi 2 metry 70 cm, a maksymalna 5 metrów. Zalew bywa pod lodem nawet i cztery miesiące. Nasze największe okręty wojenne (fregaty rakietowe ORP Pułaski i ORP Kościuszko) mają 5,7 m zanurzenia, małe okręty rakietowe (ORP Piorun, ORP Orkan) 2,15. Zalew Wiślany charakteryzuje się jednak bardzo szybkimi zmianami poziomu wody dochodzącymi do 1,5 m w ciągu doby.

Bezpowrotnie stracimy dar natury

Wszyscy go tu znają. Mieszka w pięknym, ponad 100-letnim domu przy Gdańskiej, głównej ulicy Krynicy Morskiej. Dach kryty oryginalną ceramiczną dachówką. Przyjechał tu na początku lat 70., pracował jako geodeta. Od kilku lat maluje, jego specjalność to nadmorska roślinność. Lubi opowiadać. Od razu wyciąga stare papiery, mapy, pisma i zaczyna snuć.

„Wody Zalewu Wiślanego z wodami Zatoki Gdańskiej zostały już połączone ponad 120 lat temu” – mówi Edmund Dobroliński, 82-latek, znany wszystkim w Krynicy Morskiej z historycznej pasji, mistrz wiedzy o Mierzei Wiślanej. „Po co budować następny szlak wodny, który na dodatek wymaga tak drastycznej ingerencji w unikalną przyrodę”.

„Przekop, który teraz powstaje, nie przyniesie nam żadnej chluby. Bezpowrotnie stracimy wielki dar natury, jakim jest Mierzeja Wiślana”.

„Do 1958 roku Krynica nazywała się Łysica, wcześniej Kahlberg. Kahl – łysy, berg – góra”.

„Przekop Wisły zrobiono w 1895 roku, bo Żuławy, a także Gdańsk były zagrożone powodziami. Cała delta Wisły została zagospodarowana. Nogat, Szkarpawa, Wisła Królewiecka, Tuga, to wspaniały szlak wodny. Przed wojną z Nowego Dworu Gdańskiego do Gdańska regularnie kursowały statki. Ludzie jeździli na zakupy, teraz też by tak mogło być”.

Sejm przyjął ustawę specjalną o zbudowaniu kanału przez Mierzeję Wiślaną w lutym 2017 roku. Tylko dziewięciu posłów głosowało przeciwko: Stanisław Pięta z PiS, Jan Grabiec i Robert Tyszkiewicz z PO, Jacek Wilk z Kukiz ’15, Ewa Lieder z Nowoczesnej, całe ówczesne Koło Europejskich Demokratów – Stefan Niesiołowski, Michał Kamiński, Jacek Protasiewicz i Stanisław Huskowski.

Rząd obliczył, że budowa będzie kosztowała 880 mln złotych i zakończy się w 2022 roku.

;

Udostępnij:

Robert Kowalski

Dziennikarz radiowy i telewizyjny, producent, reżyser filmów dokumentalnych. Pracował w m.in Polskim Radiu, „Panoramie” TVP2. Był redaktorem naczelnym programu „Pegaz” i szefem publicystyki kulturalnej w TVP1. Współpracuje z Krytyką Polityczną, gdzie przeniósł zdjęty przez „dobrą zmianę” program „Sterniczki” z Radiowej Jedynki. Tworzy cykl „Kamera OKO.press”.

Komentarze