0:000:00

0:00

"Trzymajcie się krzeseł. Chcecie wiedzieć jakich argumentów użyła RP w prawnym sporze z KE przed Trybunałem Sprawiedliwości o Puszczę Białowieską? Że Szyszko jest geniuszem i nieomal noblistą :-)" - napisała na swoim facebookowym profilu Fundacja Greenmind. To jedna z organizacji zrzeszonych w koalicji "Kocham Puszczę", zaangażowana w obronę Puszczy Białowieskiej przed wycinką.

Kąśliwy komentarz dotyczył wyjaśnień, jakie Polska w styczniu 2018 roku złożyła przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawie cięć w Puszczy Białowieskiej. Ministerstwo Środowiska i Lasy Państwowe uzasadniały cięcia najpierw koniecznością walki z gradacją kornika drukarza. Potem rzekomym zagrożeniem, jakie martwe drzewa stwarzają dla bezpieczeństwa publicznego.

"Trybunał oddalił ten dokument, jako złożony niezgodnie z procedurą" - pisze Fundacja Greenmind.

Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, którego Szyszko jest prezesem, widzi to po swojemu:

"Trybunał Sprawiedliwości uwolnił się z obowiązku uwzględnienia argumentacji strony polskiej przy formułowaniu wyroku" - napisano na stronie internetowej stowarzyszenia Szyszki.

Jest to jednak oczywista nieprawda, ponieważ rozprawa przed Trybunałem odbyła się 12 grudnia 2017 roku, a pismo jest datowane na styczeń 2018 roku. Czyli wysłano je do Trybunału Sprawiedliwości po terminie.

Przeczytaj także:

Jan Szyszko jak Jan Paweł II

Obśmiany przez fundację fragment polskich wyjaśnień w całości brzmi tak:

"Wyżej wymieniony aneks" to aneks do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża. Podpisanie tego dokumentu przez Jana Szyszkę w marcu 2016 roku - wtedy jeszcze ministra środowiska - zwiększało trzykrotnie pozyskanie drewna w nadleśnictwie. I otworzyło drogę do sporu z Komisją Europejską, który ostatecznie znalazł finał przed Trybunałem. 17 kwietnia 2018 ten europejski sąd uznał, że zwiększając wycinkę Polska złamała prawo środowiskowe UE.

Według rządowego dokumentu istotne znaczenie dla oceny decyzji o intensyfikacji wycinki w Puszczy Białowieskiej miało to, że podpisał ją Jan Szyszko.

Bo Szyszko - zdaniem autorów pisma - jest "niekwestionowanym autorytetem naukowym w zakresie diagnozowania i sterowania procesami naturalnymi w środowisku leśnym". A na dodatek otrzymał - jako jedyny Polak, obok Jana Pawła II - nagrodę Papieskiej Akademii Nauk, zwaną "papieskim Noblem". Dziwna argumentacja.

Nawet gdyby Szyszko był niekwestionowanym autorytetem naukowym i dostał najprawdziwszego Nobla, nie przesądza to przecież o słuszności jego decyzji administracyjnych czy politycznych.

Poza tym autorytet Jana Pawła II - głowy Kościoła, wizjonera religijnego i politycznego, konserwatywnego teologa, słabego dramaturga, ale nie biologa czy leśnika - nie może być argumentem w sporze o kornika drukarza.

Wybitny Szyszko - jedna publikacja na dwa lata

Jeśli chodzi o świeckie nagrody Nobla, to Jan Szyszko zapewne najbliższy jest Nagrody Ig Nobla, przy czym skrót ignoble (podły, niegodziwy) mógłby tu nabrać nie tylko humorystycznego znaczenia.

"Niekwestionowany autorytet" Jana Szyszki zakwestionował w listopadzie 2017 dr Michał Żmihorski z Instytutu Ochrony Przyrody PAN. "Mam dość słuchania że prof. Szyszko jest świetnym naukowcem, «cenionym na całym świecie». Sam też często mówi o sobie w podobnym tonie: że to on jest naukowcem i ekologiem. Pora to sprawdzić" - napisał na Facebooku badacz.

I ustalił, że według międzynarodowej bazy "Scopus", która indeksuje wszystkie liczące się czasopisma naukowe świata,

prof. Szyszko ma w niej zaledwie 15 publikacji (w latach 1984-2017). I to raczej w tych słabszych czasopismach. Aż pięć publikacji ukazało się w "Baltic Journal of Coleoptorology", wydawanym na macierzystej uczelni Szyszki - Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Średnio jedna publikacja na dwa lata.

"Wielu naukowców apelujących do ministra o zaprzestanie dewastacji Puszczy (nazywanych przez niego pseudoekologami), ma dorobek naukowy wielokrotnie większy (np.

mają 15 publikacji rocznie, a nie przez 34 lata, i w dobrych czasopismach, a nie wydawanych u siebie na wydziale"

- podsumował swoje naukowe śledztwo dr Żmihorski.

Argumentum ad verecundiam, czyli co leśnik wysysa z mlekiem matki

Argument, który został użyty w omawianym fragmencie dokumentu nie jest argumentem merytorycznym (choć w piśmie były również takowe). To chwyt erystyczny, którego fachowa nazwa brzmi "argumentum ad verecundiam".

Jego istotą jest odwołanie się w dyskusji nad jakimś problemem do autorytetu osoby, której wypowiedzi lub czyny są oceniane. Może to być autorytet szanowany przez oponenta. Albo taki, którego strona przeciwna nie uznaje lub nawet nie szanuje, ale z jakichś względów nie chce się do tego przyznać.

Być może nie warto byłoby o tej sprawie w ogóle wspominać, gdyby nie to, że Jan Szyszko - a także Lasy Państwowe, w szczególności ich ex-szef Konrad Tomaszewski -

nagminnie wykorzystywał argumentum ad verecundiam w sporze o Puszczę Białowieską. Upraszczając, da się go zamknąć w formule: "leśnik wie lepiej", a zwłaszcza polski leśnik i leśnik katolik.

Przykłady można mnożyć:

  • "To jest normalna działalność, którą my wysysamy z mlekiem pokoleń leśnych i z najlepszą sztuką i wiedzą" - mówił 23 czerwca 2017 roku Konrad Tomaszewski w TVP o wycince jako najlepszym sposobie walki z kornikiem drukarzem.
  • "Niech nas nikt nie poucza, jak mamy to użytkować, bo my w tej chwili jesteśmy w tym najlepsi" - grzmiał Jan Szyszko 22 listopada 2017 na wiecu poparcia leśników dla jego sposobu myślenia o ochronie przyrody.
  • "Bóg wie co czyni. Jeśli powołał szatana do życia, to tylko po to, żeby mobilizować nas do działania. Jeżeli na niewłaściwe drogi skierował część ruchu ekocentrycznego, to tylko po to, aby jeszcze bardziej nas mobilizować do prowadzenia trwale zrównoważonej gospodarki leśnej […]” - podkreślał Konrad Tomaszewski podczas ceremonii odsłonięcia pomnika Danuty "Inki" Siedzikówny.

Wszystko to jest również interesujące (i zaskakujące) z tego względu, że (były) minister Szyszko i (były) szef LP Tomaszewski wielokrotnie oskarżali przeciwników wycinki w Puszczy Białowieskiej o kierowanie się względami ideologicznymi, a nie merytorycznymi.

Tymczasem było zupełnie na odwrót.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze