"Nie lękajcie się" - takie słowa kieruje Kaczyński do swych zwolenników i samego siebie, bo ma się czego bać. Sam wskazuje powody, dla których może dojść do "przełomu", choć już - już wydawało się, że "opozycja poniosła całkowitą klęskę". OKO.press uzupełnia występ Kaczyńskiego w TV Trwam
W TV Trwam Jarosław Kaczyński 27 lipca 2017 opisał w zasadzie trafnie (z jednym wyjątkiem) wydarzenia ostatnich tygodni:
"Mamy wizytę prezydenta Trumpa [5-6 lipca 2017 - red.], wielki sukces i tę sytuację, w której wydawało się, że opozycja poniosła całkowitą klęskę. Panie i panowie bijący nogami w policyjne przesłony, nosy na kwinty przywódców opozycji. I nagle wystąpienie prezydenta, w którym zażądał 3/5 [chodzi o żądanie Dudy, by sędziowie do KRS byli wybierani przez Sejm większością 3/5, a nie zwykłą - red.]. Myśmy się zgodzili sądząc, że to będzie podpisane, już po tych 3/5. Potem mieliśmy drugą niespodziankę [podwójne weto 24 lipca 2017 - red.] i doszło do poważnego kryzysu i fundamentalnego faktu, że niezwykle ważna dekomunizacyjna reforma państwa została zatrzymana. Ale jest drugi aspekt - sytuacji ogólnej. Opozycja w ciągu przeszło 20 miesięcy nie zdołała stworzyć sytuacji, która byłaby stworzeniem niebezpieczeństwa negatywnego przełomu – z naszego punktu widzenia. Dziś niestety takie niebezpieczeństwo powstało".
Wypowiedź Kaczyńskiego daje się rozłożyć na trzy czynniki: (1) było najlepiej od wyborów, a tu nagle (2) powstało poważne zagrożenie. (3) Winny jest prezydent. Zdania 1 i 2 są bliskie prawdy. Zdanie (3) to przykład półprawdy, bo Kaczyński nie docenia znaczenia przebudzenia obywatelskiego dla rozwoju sytuacji politycznej.
Mamy wizytę prezydenta Trumpa, wielki sukces i tę sytuację, w której wydawało się, że opozycja poniosła całkowitą klęskę. Panie i panowie bijący nogami w policyjne przesłony, nosy na kwinty przywódców opozycji
Wizyta Trumpa była faktycznie sukcesem z punktu widzenia partii rządzącej. Nie tylko ze względu na - dość ogólnikową - wzmiankę o artykule 5 NATO i prestiżowy wybór Polski jako pierwszego odwiedzanego kraju UE. Równie ważne było ukazanie zheroizowanej wersji polskiej historii oraz wizja wojny cywilizacji, w której Polska obok USA broni wartości narodowych i chrześcijańskich przed islamską inwazją. Trump jak ognia unikał uwag krytycznych wobec rządów PiS (ostra ocena naruszenia rządów prawa pojawiła się dopiero w oświadczeniu Departamentu Stanu USA 21 lipca 2017)
W sondażu IPSOS dla OKO.press z 19-21 czerwca 2017 notowania PiS sięgnęły 41 proc. (wśród osób zdecydowanych na wybór partii), co było rekordem w naszych badaniach. Traciła PO (26 proc.), pogrążała się Nowoczesna (7 proc.). Mocny był Kukiz '15 (12 proc.). "Sejm narodowo-prawicowy, bez śladu lewicy. Taki byłby werdykt wyborców, gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę" - pisaliśmy w OKO.press.
Także w innych sondażach rosły notowania PiS, rządu i Prezydenta. Korzystna sytuacja gospodarcza, malejące bezrobocie i wyrazista polityka socjalna (500 plus, podniesienie płacy minimalnej) robiły swoje. Inne odpowiedzi w sondażu OKO.press wskazywały, że dużą rolę odgrywała intensywna propaganda strachu. Politycy PiS – od prezydenta po szeregowych posłów i posłanki – nakręcają atmosferę zagrożenia przez „uchodźców” utożsamianych z „terrorystami” i jednocześnie składają deklarację, że PiS zadba o bezpieczeństwo Polaków. Owocuje to nasileniem ksenofobicznej histerii, która przeważa nad racjonalnymi ocenami prawdziwych efektów pełnej porażek polityki zagranicznej PiS. PiS nie zaszkodziła nawet kompromitacja w szukaniu dowodów na zamach smoleński, czy niepopularna "ekologia" ministra Szyszki, a brukselski blamaż z wyborem Tuska uległ zapomnieniu.
Opozycja faktycznie nie miała pomysłu politycznego na przeciwstawienie się walcowi "dobrej zmiany", a nastroje społeczne zaczynały przypominać "gulaszową normalizację" na Węgrzech Orbána. Potwierdza to niepublikowany do tej pory wynik czerwcowego sondażu OKO.press, w którym zadaliśmy stałe pytanie naszych badań:
Jak widać - po okresie wyraźnej przewagi osób przeciwnych "dobrej zmianie", sytuacja wróciła do stanu równowagi po wyborach 2015 roku.
Potem mieliśmy drugą niespodziankę [podwójne weto Dudy - red.] i doszło do poważnego kryzysu (...) Opozycja w ciągu 20 miesięcy nie zdołała stworzyć niebezpieczeństwa negatywnego przełomu. Dziś niestety takie niebezpieczeństwo powstało
Kaczyński opisuje podwójną "niespodziankę" ze strony Dudy. Pierwszą, gdy prezydent - wspierany przez Kukiz '15 - postawił się żądając, by członków KRS wybierać większością 3/5 głosów, co w obecnym układzie parlamentarnym oznacza, że PiS musi dogadać się z posłami Pawła Kukiza. I zwłaszcza drugą, gdy prezydent zawetował dwie z trzech "ustaw sądowniczych" - o KRS i SN.
Kaczyński wyciąga rękę do Dudy ("Poważnie traktuję pana prezydenta, więc moim obowiązkiem jest powiedzieć, że to był błąd. Błędy się popełnia, to nie jest jeszcze wina, ale błędy się naprawia"), bo zdaje sobie sprawę, że powstało faktycznie zagrożenie dla PiS i niego samego. Zaczął się proces dekompozycji politycznego układu z jednym silnym centrum - przywódcą, który był do tej pory w stanie sprawować pełną kontrolę nad klubem parlamentarnym, rządem i prezydentem. Nieposłuszeństwo Dudy jest zagrożeniem dla tego układu ponieważ:
Diagnoza Kaczyńskiego ma jeden istotny brak, zrozumiały u polityka gabinetowego. Prezes nie uświadamia sobie, jaką rolę odegrała w tych wydarzeniach mobilizacja oporu i zmiana formuły protestu, w tym masowe pojawienie się ludzi młodszych. Kaczyński nabija się z "pań i panów bijących nogami w policyjne przesłony" - nawiązując do protestów pod Sejmem, gdy Izba 22 lipca przyjęła trzy "ustawy sędziowskie", bo nie dostrzega, że protesty wywarły wpływ na decyzję prezydenta i dalej mogą taki wpływ wywierać.
Nie widzi też własnej roli w powstałym zagrożeniu - politycznego zadufania i przeszacowania możliwości układu, który stworzył. Po wizycie Trumpa wydawało mu się, że może wszystko.
Powstała nowa sytuacja polityczna, nieoczekiwanie nie tylko dla Kaczyńskiego. Niespodzianką było jednak zachowanie większej liczby osób niż jednego Prezydenta. Energia społecznej mobilizacji, łącznie ze sporami i podziałami we froncie oporu, może wzmacniać dynamikę procesu politycznego.
"Nie lękajcie się" - Kaczyński skierował te słowa do swych zwolenników i samego siebie, bo ma się czego bać.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze