Prawie 30 procent osób LGBTQI doświadczyło przemocy w ciągu ostatnich pięciu lat. Najczęściej była to przemoc fizyczna - wynika z raportu Kampanii Przeciw Homofobii
Raport powstał na podstawie ankiety internetowej, którą wypełniło 1405 osób identyfikujących się jako osoby LGBTQI (czyli lesbijki, geje, osoby transseksualne, queer - czyli osoby o płynnej tożsamości - oraz interpłciowe – z cechami fizycznymi obu płci) oraz 30 wywiadach z osobami LGBTQI, które doświadczyły przemocy.
W ciągu ostatniego roku ofiarami przestępstw w Polsce było 13,5 proc. osób LGBTQI. To dwa razy więcej niż średnia w Polsce (w badaniu World Values Survey z 2012 r. 6 proc. Polaków uważało się za ofiarę przestępstwa).
W ciągu ostatnich pięciu lat przemocy różnego rodzaju doświadczyło 29 proc. osób LGBTQI. Najczęściej dotyka osób transpłciowych (48 proc. z nich), gejów (38 proc.) i biseksualnych mężczyzn (33 proc.), a najrzadziej – kobiety biseksualne (16 proc.).
- Przestępstwa są tym częstsze, im bardziej rozpoznawalna jest orientacja lub identyfikacja płciowa ofiar – komentowała współautorka raportu dr Magdalena Budziszewska z Centrum Badań nad Uprzedzeniami UW podczas konferencji prasowej, na której raport został przedstawiony.
Jak jest być osobą transpłciową w Polsce? Historia 18-letniego Stanisława
Ofiarami przemocy rzadziej są osoby z wyższym wykształceniem i subiektywnie wysoką pozycją materialną. Autorzy raportu domyślają się, że niższy wskaźnik przemocy w tej grupie wynika z tabu, jakim wśród lepiej wykształconych warstw społecznych jest objęta przemoc fizyczna.
Najpoważniejszym rodzajem przemocy, jakiej doświadczyli ankietowani, był atak fizyczny (27 proc.) oraz groźby takiego ataku (20 proc.) i wyzwiska (18 proc.).
Przestępstwa z nienawiści wobec osób LGBTQI najczęściej popełniane są w miejscach publicznych - 34 proc. ofiar wskazało je jako miejsce najpoważniejszego ataku - oraz w szkole i na uczelni 26 proc.
Rzadziej dochodzi do nich we własnym domu (9 proc.) lub cudzym (5 proc.) czy w transporcie publicznym (5 proc.).
- Krzyczeli do nas: „Czy to się liczy, że wy jesteście lesbami, jeżeli ty wyglądasz jak chłopak?”, chociaż nie daliśmy im żadnego pretekstu. Jeden z nich rozbił na głowie koleżanki butelkę. Upadła. Kiedy zacząłem go szturchać, kopnął mnie pod kolanem. Uderzyłem głową o krawężnik. Jak już leżeliśmy, kopali nas i wrzeszczeli, że nikt nas nigdy nie będzie chciał, że zawsze będziemy tacy brzydcy, że wszyscy się nas wstydzą. To trwało jakieś 10-15 minut. Nie przestali nawet, kiedy wyczerpała się ich agresja fizyczna. Jakby chcieli nam zrobić pranie mózgu - to opowieść 24-letniej osoby transpłciowej, pobitej w jednym z większych miast Polski.
2/3 sprawców przemocy to mężczyźni. Najczęściej atakują w grupie - tak było w 68 proc. przypadków.
W 36,4 proc. sprawcami są znajomi ofiary ze szkoły lub uczelni, w 25 proc. osoby nieznane. Osobną grupą są grupy kibiców sportowych (13 proc. przypadków przemocy) oraz członkowie grup ekstremistycznych, takich jak ONR (8 proc.).
Kampania Przeciw Homofobii badała także kontakty osób LGBTQI z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości. Z 382 osób, które doświadczyły przemocy fizycznej lub psychicznej motywowanej nienawiścią, zgłosiło ją tylko 5 proc.
43 proc. nie wierzyło, że policja chciałaby coś z takim zgłoszeniem zrobić, a kolejne 20 proc. nie wierzyło, że policja miałaby taką możliwość. 10 proc. bało się odwetu sprawcy.
57 proc. osób, które zdecydowały się pójść na policję, było przez policjantów zniechęcane do zgłoszenia przestępstwa, a 19 proc. doświadczyło z ich strony homofobicznego traktowania. „To dlatego wybili wam szyby, bo wy się za bardzo obnosicie z tym homoseksualizmem” - usłyszała od policjanta jedna z osób.
Część trafiła jednak na pomocnych policjantów. „Policjanci są potrzebni tam, gdzie nawet po prostu ktoś się boi” - powiedział jednej z wywiadowanych osób policjant w trakcie interwencji, w której bronił ją przed grupą agresywnych kibiców.
Ostatecznie do sądu skierowano pięć spraw, w trzech kolejnych trwa postępowanie przygotowawcze.
Po co badać polską homofobię?
Badanie Kampanii Przeciw Homofobii zostało przeprowadzone w ramach unijnego projektu, obejmującego pięć państw, w których liczba przestępstw z nienawiści wobec osób LGBTQI jest równa lub wyższa od średniej unijnej. Oprócz Polski są to Chorwacja, Węgry, Łotwa i Litwa.
W Polsce w ramach unijnej dyrektywy powstały kwestionariusze dla policjantów i prokuratorów, które uwzględniają przestępstwa motywowane nienawiścią ze względu na tożsamość psychoseksualną, ale ich stosowanie nie jest obowiązkowe. Jak mówi "Oku" Paweł Knut, adwokat z KPH i współautor raportu, w prokuraturach i komisariatach, które sprawdziła KPH, formularze pod okresie pilotażowym trafiły do kosza.
Także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało system, który w trakcie przyjmowania zgłoszenia pozwala policjantom na zaznaczenie przestępstw motywowanych nienawiścią, ale także nie jest ono obowiązkowe.
W konsekwencji policja wciąż nie będzie zbierać wiarygodnych danych o skali przestępstw wobec osób LGBTQI.
Polska nie zastosowała się także do zaleceń dyrektywy dotyczących m.in. ochrony prywatności ofiar podczas składania zeznań, obowiązku informowania o ich prawach czy unikania kontaktu ze sprawcą w czasie rozprawy. Paweł Knut w rozmowie z "Okiem" zapowiada, że jeśli polski rząd nie zastosuje się do dyrektywy, KPH i inne organizacje pozarządowe złożą w tej sprawie skargę do Komisji Europejskiej.
Sytuację osób LGBTQI mogłoby też poprawić wpisanie do kodeksu karnego przepisu penalizującego przestępstwa z nienawiści ze względu na płeć i tożsamość płciową. Taki projekt nowelizacji kodeksu w lipcu złożyła w Sejmie Nowoczesna, ale nie trafił jeszcze pod obrady.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze