Jerzy Jurecki
Jerzy Jurecki
„Co się da, pomogę. Jestem w temacie” – mówi radny PiS Władysław Piszczek dziennikarzowi „Tygodnika Podhalańskiego” udającemu dewelopera. Ale... „trzeba dać milion”. Piszczek ma 46 działek. W oświadczeniu wycenił je wszystkie na... 900 tys. Kupował za grosze
Z satysfakcją informuję czytelników i czytelniczki OKO.press o wynikach śledztwa naszego „Tygodnika Podhalańskiego”, w którym zajęliśmy się Władysławem Piszczkiem, jedynką PiS w wyborach do Rady Gminy Bukowiny Tatrzańskiej.
Stanowiska, które skupia w jednym ręku 70-letni Piszczek, robią wrażenie. Przewodniczący Rady Gminy Bukowina, sołtys Białki, kościelny parafii w Białce, wiceprezes Ośrodka Narciarskiego...
A poza tym, jak się okazuje, spec od skupowania za grosze działek, których uzbierał 46, stając się właścicielem 35 tys. m. kw. ziemi w narciarskim kurorcie. W oświadczeniu majątkowym wartość całego tego majątku określił na łączną kwotę 900 tys. zł, ale gdy do niego zadzwoniliśmy, podając się za potencjalnego inwestora, podawał zupełnie inne kwoty...
Przeczytajcie zresztą nasz reportaż. I jeszcze tylko trochę gorzka refleksja: dlaczego o karierze pana Piszczka dowiadujemy się tak późno? Masa ludzi musiała wiedzieć o jego interesach. Dlaczego nikt nie zawiadomił mediów?
Jerzy Jurecki, redaktor naczelny „Tygodnika Podhalańskiego”
Zadzwoniliśmy do przewodniczącego Rady Gminy Bukowina Tatrzańska, podając się za deweloperów. Chcieliśmy sprawdzić, czy handluje z działkami w Białce Tatrzańskiej, które wcześniej za grosze odkupuje od mieszkańców Białki.
Wcześniej dodaliśmy powierzchnie wszystkich 46 działek Władysława Piszczka, które kupił w Białce Tatrzańskiej w kilku ostatnich latach. Okazuje się, że łącznie ma około 35 tys. metrów kwadratowych, trzy i pół hektara. To powierzchnia pięciu boisk piłkarskich.
W oświadczeniu majątkowym przewodniczący Rady Gminy Bukowina wartość działek określił na łączną kwotę około 900 tys. złotych. Skąd taka niska kwota?
Prześledziliśmy księgi wieczyste. Piszczek podał na przykład, że:
Generalnie, wartość wszystkich działek w oświadczeniu majątkowym wielokrotnie zaniża.
Według analityków, zajmujących się nieruchomościami, najmniejsze działki sprzedawane są obecnie w Białce po 380 tys. zł, a największe za ok. 2 mln zł. Wyliczono, że średnia cena metra kwadratowego działki w Białce Tatrzańskiej w 2024 roku wynosi około 661 zł.
Oznaczałoby to, że wartość 35 tys. metrów kwadratowych w zimowej stolicy nart to 23,1 mln.
Oczywiście, są różne działki, w mniej lub bardziej atrakcyjnych miejscach, budowlane albo rolne. Ich porządna wycena wymagałaby starannej analizy. Pan Władysław jest doskonale zorientowany w cenach, ale o tym później.
Jeśli Piszczek zamiast wartości działek, wpisał w oświadczeniu majątkowym kwoty, za jakie je kupił, to sprzedający powinni się czuć oszukani.
Postanawiamy przyjrzeć się postaci Władysława Piszczka. Rozmawiamy z mieszkańcami Białki Tatrzańskiej. Zazwyczaj proszą o anonimowość, twierdząc, że to człowiek, który z racji pełnionych funkcji wszystko może. Rzeczywiście, stanowiska, które skupia w jednych rękach, robią wrażenie.
Od 2010 roku pełni zaszczytną funkcję przewodniczącego Rady Gminy Bukowina Tatrzańska. Jest sołtysem Białki Tatrzańskiej. Kościelnym parafii św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Białce Tatrzańskiej. Wiceprezesem Ośrodka Narciarskiego Kotelnica Białczańska.
I dodatkowo kolejny raz kandyduje na radnego Bukowiny Tatrzańskiej jako numer 1 na liście Prawa i Sprawiedliwości, z dużymi szansami na powrót do roli przewodniczącego, bo PiS rządzi tu niepodzielnie.
W ostatnich wyborach parlamentarnych 2023 w gminie Bukowina Tatrzańska:
Polska Jest Jedna (5,3 proc.), wyprzedziła Nową Lewicę (2,5 proc.) i Bezpartyjnych Samorządowców (2,1 proc.).
W wyborach samorządowych 2018 roku kandydaci PiS do Rady Gminy Bukowina Tatrzańska uzyskali 62 proc. głosów, drugie miejsce zajął komitet Tatrzańska Jedność Samorządowców – 31 proc.
„U nas we wsi to żadna tajemnica, gdy jesteś w potrzebie, idziesz do pana Władysława” – śmieje się góralka w Białce Tatrzańskiej. – Poradzi, jak trzeba, to pożyczy pieniądze. Pomoże sprzedać działkę. Złoty człowiek".
„Podejrzewam, że handluje działkami z deweloperami” – słyszę z kolei od jednego z przedsiębiorców z branży turystycznej. – „Dowodów nie ma, ale ludzie gadają”.
W okresie przedwyborczym deweloperka to temat, którym strzelają do siebie komitety wyborcze. Nie ma się zresztą co dziwić. Kolejne apartamentowce, które w Białce Tatrzańskiej powstają jak grzyby po deszczu, to powolna śmierć dla setek góralskich gospodarstw domowych, żyjących od lat z wynajmu kwater. Stąd też żaden komitet wyborczy, żaden kandydat do rady nie chce, by mu przypięto łatkę zwolennika deweloperów.
Internet pęka w szwach od komentarzy atakujących ludzi, których podejrzewa się tu o współpracę z deweloperami.
„Panie, tu najmniej musi mieć pan milion złotych” – mówi Władysław Piszczek, gdy przeprowadzamy z nim małą telefoniczną prowokację (patrz niżej).
Jak widać, tym razem doskonale orientuje się w cenach działek w Białce Tatrzańskiej.
Przedstawiamy się jako deweloperzy z Radomska, dopytujemy pana Władysława o możliwość pomocy przy kupnie działki pod apartamentowiec w Białce Tatrzańskiej. Ma działek do wyboru, do koloru i ogromne możliwości.
Jest przewodniczącym rady gminy, a więc ma możliwości i jest też blisko miejsca, gdzie wydawane są wuzetki (warunki zabudowy), a to pierwszy krok do pozwolenia na budowę.
Białka Tatrzańska ciągle nie ma planu zagospodarowania. To dla inwestorów wymarzony czas. W takiej sytuacji jedynym warunkiem wuzetki i zezwolenia na budowę jest inwestycja obok starej zabudowy. Podczas rozmowy usłyszymy też, że wszystko pomoże załatwić, ale jest jeden problem. To starostwo, które od dwóch miesięcy nie wydaje zezwoleń na budowę. Starosta wstrzymał wszystko do czasów wyborów – martwi się przewodniczący Rady Gminy Bukowina.
Na stronie internetowej „Tygodnika Podhalańskiego” zamieszczamy całe nagranie rozmowy. Oto najciekawsze fragmenty:
„Deweloper z Radomska”: Mamy trochę środków, które chcemy zainwestować. Wiadomo to, jak jest w firmie, pieniądze leżą, to nie pracują. Pomyśleliśmy o dywersyfikacji źródeł i budowie jakiegoś obiektu turystycznego w Białce Tatrzańskiej. Słyszeliśmy, że pan może pomóc. Chodzi o ziemię. Dobrze trafiłem?
Piszczek: – Może dobrze pan trafił. Raczej jako sołtys Białki. Może dlatego. Robię z tymi rzeczami, bo jestem wiceprezesem na Kotelnicy. I działki kupuję dla firmy…
Piszczek: Jeśli usługówka, to trzeba coś porządnego.
Deweloper: Nas interesuje taki teren od tysiąca do trzech tysięcy metrów. Miałby pan coś takiego w dobrym miejscu?
Piszczek: Musiałbym się zastanowić, raz jest, raz nie ma. Pan musi wiedzieć, że działki gdzieś tam w centrum, niedaleko wyciągów, to są bardzo drogie.
Deweloper: Co to znaczy bardzo drogie? O jakich pieniądzach mówimy?
Piszczek: To jest jakieś 80 tysięcy za ar. Za dziesięcioarową działkę ze wszystkimi parametrami, dzięki którym można wybudować, bo dostaje się warunki i zezwolenie na budowę, trzeba dać milion złotych.
Deweloper: Milion złotych? Ale to są inwestycje, które się zwracają, mają swoją stopę zwrotu. Warto czasami takie pieniądze wyłożyć. My myślimy o apartamentowcu, takim z kilkoma gwiazdkami. Ma pan coś takiego?
Piszczek: Coś jest, nie mówię, że nie ma.
Deweloper: U was jest plan zagospodarowania?
Piszczek: Nie ma. Z wuzetką się idzie. Wiadomo wuzetka jest lepsza jak plan…
Deweloper: A pan będzie mógł pomóc w tej sytuacji?
Piszczek: Ja mogę pomóc. Co się da, to pomogę. Jestem w temacie.
Deweloper: My byśmy chcieli w miarę szybko. Żeby kosztów porobić. To jak szybko mógłby pan taką działkę i wuzetkę załatwić? Jaki to jest termin?
Piszczek: – Jak jest wszystko dobrze, to wuzetka w trzy miesiące. Ale schody są w starostwie (starostwo tatrzańskie – przyp. red.). Naczelnik poszedł, nikt nie chce nic podpisywać. Starosta mówi, że nie wie, co będzie po wyborach. I wszystko tam leży. To jest starostwo, które najgorzej wydaje pozwolenia.
Deweloper: Rozumiem, że po świętach możemy się zdzwonić i przyjechać.
Piszczek: Ja mam taką działkę… Przyjeżdżajcie i z głowy.
Niestety, nie udało się namówić Władysława Piszczka na rozmowę z naszym „Tygodnikiem Podhalańskim”. Mieliśmy kilka pytań:
Do Władysława Piszczka, przewodniczącego Rady Gminy Bukowina: Czy zamiast kombinować z działkami, nie powinien Pan walczyć o plan zagospodarowania, by Białki nie zabudowali deweloperzy? By kolejne apartamentowce nie zabijały kwater, tym samym nie odbierały chleba góralom białczańskim?
Do Władysława Piszczka, sołtysa Białki: Czy zdaje Pan sobie sprawę, że wykupując od górali działki poniżej ich faktycznej wartości i potem sprzedając je za wielkie pieniądze, krzywdzi Pan swoich sąsiadów?
Do Władysława Piszczka, kościelnego: Czy nie zdaje Pan sobie z tego sprawy, że jest to niemoralne?
Jerzy Jurecki, „Tygodnik Podhalański”
Sfinansowane ze środków UE. Wyrażone poglądy i opinie są jedynie opiniami autora lub autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy i opinie Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury (EACEA). Unia Europejska ani EACEA nie ponoszą za nie odpowiedzialności.
Jerzy Jurecki (1958), z wykształcenia inżynier po AGH, w latach 80. działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów, w stanie wojennym redaktor podziemnych pism, w tym od 1986 do 1989 „Biuletynu Podhalańskiego", czasopisma NSZZ "Solidarność". Jesienią 1989 roku założył "Tygodnik Podhalański", którym kieruje i którego jest wydawcą do dziś. Laureat Nagrody im. Dariusza Fikusa (2004) w kategorii „twórca mediów” za stworzenie i utrzymanie na rynku największego regionalnego pisma, Nagrody im. Kazimierza Dziewanowskiego (Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (2010) za cykl reportaży z Haiti opublikowanych w „Tygodniku Podhalańskim”), Nagrody MediaTory (2012) "za stworzenie lokalnego medium, które bez kompleksów może mierzyć się z największymi gigantami medialnymi w Polsce", nominowany do Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego (2012) i Grand Press - „Dziennikarz Roku" (2012)
Jerzy Jurecki (1958), z wykształcenia inżynier po AGH, w latach 80. działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów, w stanie wojennym redaktor podziemnych pism, w tym od 1986 do 1989 „Biuletynu Podhalańskiego", czasopisma NSZZ "Solidarność". Jesienią 1989 roku założył "Tygodnik Podhalański", którym kieruje i którego jest wydawcą do dziś. Laureat Nagrody im. Dariusza Fikusa (2004) w kategorii „twórca mediów” za stworzenie i utrzymanie na rynku największego regionalnego pisma, Nagrody im. Kazimierza Dziewanowskiego (Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (2010) za cykl reportaży z Haiti opublikowanych w „Tygodniku Podhalańskim”), Nagrody MediaTory (2012) "za stworzenie lokalnego medium, które bez kompleksów może mierzyć się z największymi gigantami medialnymi w Polsce", nominowany do Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego (2012) i Grand Press - „Dziennikarz Roku" (2012)
Komentarze