Pojedyncze czołgi maskują się pomiędzy drzewami. Droga do Ocheretyna prowadzi przez czarne ziemie pól, na których w kształcie węża gotowe są już nowe okopy. W miejscowości została garstka starszych ludzi, którzy żyją w piwnicach. Fotograf Piotr Sobik relacjonuje z okolic okupowanej Awdijiwki
Nie dalej niż 45 km od linii frontu i wjazdu do okupowanej Awdijiwki leży miasto Pokrowsk. Tutaj można zjeść sushi, kupić bukiet kwiatów dla dziewczyny, wszystko to w krajobrazie zniszczonych budynków.
Jedziemy dalej w kierunku Awdijiwki. Krajobraz się „wyludnia” samochody jeżdżą jakby szybciej, wszystkie w kolorze zielonym. Po oby stronach pól zaczynają się prace przygotowawcze do pozycji obronnych, jakby ktoś czekał na kogoś.
Pojedyncze czołgi maskują się pomiędzy drzewami. Droga do Ocheretyna prowadzi przez czarne ziemie pól, na których w kształcie węża gotowe są już nowe okopy. Po drodze jest tylko jeden blok post, który w żaden sposób nie robi problemów z tym, aby dojechać dalej, do miejsca, o którym tyle się mówi.
Dźwięki artylerii zmuszają do zatrzymania się we wsi Ocheretyne, tutaj trzeba już patrzeć w niebo. Jeśli zobaczy cię dron, nie żyjesz. Trzeba nasłuchiwać, poruszać się pomiędzy budynkami wyludnionej wioski.
Żołnierz, zdziwiony moją obecnością, informuje mnie o działającej artylerii i prowadzi do piwnicy, tam będzie bezpieczniej. Tam też żyją ludzie, kilkunastu nie wyjechało, licząc na to, że wszystko będzie dobrze, nie mają też nikogo, kto mógłby się nimi zająć w innej części kraju.
“Poza tym, z czego tam żyć, wszystko, co mamy jest tutaj, nasz dom, cały dobytek” – mówią.
Komentarze