0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

W poniedziałek 5 października 2020 sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka po raz kolejny (a formalnie po raz pierwszy) odrzuciła kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich.

Czy to znaczy, że los społecznej kandydatki jest przesądzony? Być może. Jednak szansę na jej wybór stwarza nowa sytuacja polityczna w obozie Zjednoczonej Prawicy. Kaczyński musiałby uznać, że w trudnej sytuacji pandemicznego kryzysu, kiedy nie może polegać na Ziobrze, potrzebuje głosów opozycji. A opozycja musiałaby spróbować politycznej gry.

Marek Ast czeka na spóźnialskich z PiS-u

Kadencja Adama Bodnara skończyła się w 9 września. Nie ma następczyni ani następcy. Organizacje społeczne zgłosiły Zuzannę Rudzińską-Bluszcz, prawniczkę pracującą w Biurze RPO. Dziś popiera ją 871 organizacji. Popierają ją też siły parlamentarne - KO, Lewica i PSL. PiS nie zgłosił nikogo, ale do poparcia Rudzińskiej-Bluszcz się nie pali.

„Nie chcę być rzecznikiem jednej strony” - deklarowała Rudzińska-Bluszcz w Sejmie 27 września 2020. Wygłosiła mocne przemówienie, w którym wprost zwróciła się do obecnych na sali posłów PiS i zaapelowała: „Zaufajcie mi”. Oni jednak zagłosowali przeciwko. Z powodów technicznych, a być może również politycznych (o tym niżej) głosowanie zostało jednak powtórzone 5 października 2020.

Przeczytaj także:

Poniedziałkowa komisja zaczęła się kilka minut po 09:00. W planie było szybkie przegłosowanie opinii w sprawie kandydatury na RPO, a potem posłowie mieli się rozejść. Wskazywało na to zachowanie Marka Asta na początku posiedzenia.

Kiedy poseł Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej, zaproponował, żeby przewodniczący Marek Ast udzielił głosu Rudzińskiej-Bluszcz, ten odmówił. Szczerba przypomniał, że przed trzema tygodniami kandydatkę popierało prawie 700 organizacji, dziś już prawie 900 (dokładnie 871).

„Nie widzę możliwości zmiany porządku dzisiejszego posiedzenia" - odpowiedział Ast. Ale już za chwilę możliwość się znalazła.

Po sprawdzeniu kworum okazało się, że brakuje dwóch posłów PiS-u. Gdyby głosowanie odbyło się w tym momencie, Rudzińska-Bluszcz przeszłaby dwoma głosami. Ast zaczął wtedy przedłużać posiedzenie. Złapał za telefon, zaczął pisać smsy i dzwonić. A jednocześnie zezwolił kandydatce na wypowiedź.

Rudzińska-Bluszcz do Kaczyńskiego: „Apeluję o spotkanie"

„Nadal nie udało mi się spotkać z liderem koalicji rządowej, premierem Jarosławem Kaczyńskim, ale cały czas mam na to nadzieję” - powiedziała Rudzińska-Bluszcz.

Przypomniała, że posłowie rządzącej koalicji nie podali żadnych powodów, dlaczego nie chcą jej poprzeć. Na poprzedniej komisji, gdzie odpowiadała na szczegółowo na merytoryczne pytania posłów opozycji, jedyne pytanie ze strony koalicji rządzącej zadał Marek Ast. Dotyczyło zmian w sądownictwie.

Tym razem żadnych pytań nie było, a kiedy wszyscy posłowie zalogowali się do systemu, Ast przeprowadził głosowanie. Głosami 14 do 12 komisja zdecydowała o negatywnej opinii dla Rudzińskiej-Bluszcz.

„Nie jestem zaskoczona wynikiem głosowania. Nie zmienia to faktu, że nie rozumiem tej opinii” - powiedziała OKO.press Zuzanna Rudzińska-Bluszcz po głosowaniu. „Trzy tygodnie temu była rozległa dyskusja na temat praw obywatelskich w Polsce, żaden z posłów, którzy wydali negatywną opinię, poza przewodniczącym komisji, nie zadał żadnego pytania, nie podjął żadnej polemiki. Poseł sprawozdawca Jan Kanthak nie poprosił mnie o sprecyzowanie jakiejkolwiek kwestii”.

„Chciałabym, żeby zwłaszcza na takie stanowiska były wybierane osoby, o jakich mówi ustawa: doświadczone, przygotowane, z wiedzą prawniczą spełniające standardy etyki. A nie osoby, które mają tę czy inną przynależność partyjną” - mówiła OKO.press.

28 sprawiedliwych z PiS?

Kandydaturą Rudzińskiej-Bluszcz zajmie się teraz Sejm na posiedzeniu plenarnym, być może w czwartek 8 października.

Zakładając, że w głosowaniu wzięliby udział wszyscy posłowie, potrzebna jest większość 231 głosów. Rudzińska-Bluszcz może być pewna 207 głosów: (134 - Koalicja Obywatelska, 48 - Lewica, 24 PSL, Hanna Gil-Piątek z Polska 2050 Szymona Hołowni). Nie ma pewności, jak zachowają się posłowie Pawła Kukiza (6 osób) ani Konfederacji.

Podczas poniedziałkowego głosowania wstrzymał się od głosu Konrad Berkowicz z Konfederacji. „Liczę, że w przyszłości klub Konfederacji też się wstrzyma” - powiedziała OKO.press Rudzińska-Bluszcz. „Spotkałam się z posłami Konfederacji, to było bardzo dobre, merytoryczne spotkanie. Bardzo się cieszę, że ta zmiana stanowiska wynikała z naszych merytorycznych rozmów”.

Zakładając neutralność Kukiza i Konfederacji, 28 posłów (12 proc. klubu) PiS musiałoby nie wziąć udziału w głosowaniu lub wstrzymać się.

Scenariusz wydaje się fantastyczny. A może nie tak bardzo?

Kandydatka czeka na korytarzu

Komisja zajmowała się kandydaturą na RPO 17 września 2020. To ten dzień, gdy głosowano „piątkę dla zwierząt”, a emocje w obozie władzy sięgały zenitu.

W głosowaniu na komisji przegrała, a jej kandydatura miała stanąć jeszcze tego samego dnia na głosowaniu plenarnym. W Sejmie atmosfera była gorąca. Kaczyński liczył głosy, jakie ma do poparcia ustawy o ochronie zwierząt. A kandydatka RPO czekała na korytarzu na decyzję, o której będzie głosowanie w jej sprawie. Jej zdjęcie obiegło wtedy wszystkie media.

Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich, na korytarzu sejmowym czeka na głosowanie, 17 września 2020

Nieoczekiwanie marszałek Elżbieta Witek podjęła decyzję, że nie tylko ten punkt spada z agendy, ale również, że głosowanie w komisji zostanie powtórzone. Dlaczego?

Formalnie z powodów technicznych. Przewodniczący Marek Ast akceptował wtedy tylko głosy oddane z aplikacji na tabletach. W ten sposób przepadły trzy głosy posłów opozycji. Anna Mara Żukowska z Lewicy złożyła skargę i, o dziwo, Elżbieta Witek, Marszałek Sejmu, przychyliła się do niej.

A nieformalnie? Bunt Ziobry, którego posłowie nie podnieśli rąk za ustawą o ochronie zwierząt, stawał się faktem. Kaczyński mógł nie chcieć podejmować decyzji o RPO w takiej chwili.

W międzyczasie Marek Ast i Przemysław Czarnej złożyli wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który ma orzec, czy zgodny z ustawą zasadniczą jest zapis, który pozwala dotychczasowemu Rzecznikowi pełnić urząd do czasu wyboru następcy. Wniosek będzie procedowany ekspresowo - już 20 października. Jeśli TK uzna, że przepis jest sprzeczny z Konstytucją, Adam Bodnar przestanie pełnić urząd. A PiS może powołać osobę "pełniącą obowiązki". Zrobił tak wcześniej m.in. z Sądem Najwyższym.

Czy jest możliwy inny scenariusz?

Po co PiS-owi opozycja?

Ostatnio w dwóch ważnych głosowaniach opozycja zagłosowała razem z PiS-em. Za pierwszym razem chodziło o podwyżki. Za drugim - o ochronę zwierząt.

W tym drugim przypadku opozycja uratowała ustawę ważną dla Jarosława Kaczyńskiego. Teraz ustawa jest w Senacie, nie wiadomo, jaki będzie tam jej los. Trwają prace, posłowie opozycji mówią, że to bubel. Nawet gdyby ustawa przeszła głosami senatorów PSL, weto do niej może zgłosić prezydent.

I tu znów pojawi się moment, gdy Kaczyński będzie potrzebował głosów posłów z opozycyjnych ław. Bez nich nie odrzuci weta Andrzeja Dudy.

A Duda może w tej kadencji używać weta częściej i w ważniejszych dla Kaczyńskiego sprawach niż dotąd.

To jeden z powodów, dla których PiS może potrzebować głosów opozycji. Będą ustawy, co do których obóz rządzący jest podzielony.

O jeszcze innych korzyściach dla PiS z poparcia Rudzińskiej-Bluszcz pisał już w sierpniu w „Rzeczpospolitej" Michał Kolanko: „W obliczu nadciągającego kryzysu mogą pojawić się jeszcze większe konflikty społeczne. PiS będzie musiał zdobywać wiarygodność i zaufanie wśród wszystkich Polaków. Nie da się rządzić przeciwko połowie społeczeństwa. RPO z opozycji może być tu pomostem. Zwłaszcza że w Polsce nie ma obszaru, w którym rządzący i opozycja mogą spotkać się na neutralnym gruncie. Rada Bezpieczeństwa Narodowego nie jest zwoływana poza wyjątkowymi okolicznościami, podobnie jak inne ciała ponadpolityczne, np. Komisja Trójstronna".

Oczywiście, takie kalkulacje mogą wziąć w łeb, jeśli jedyną motywacją PiS-u pozostaje obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi. Ma tego świadomość sama kandydatka: "Obawiam się, że ten jedyny pozamerytoryczny argument to, czy ktoś jest kandydatem z obozu PiS, może zaważyć. Po poprzedniej komisji przedstawiciele PiS pytani, czemu zagłosowali przeciwko, mówili, że nie jestem ich kandydatką. Jako obywatelka nie mogę się zgodzić na takie stawianie sprawy" - mówi OKO.press.

Mimo wszystko ocenia:

„Zostały trzy dni, spodziewam się, że moje apele o to, żebyśmy porozmawiali o to, żebyśmy porozmawiali zrobili coś razem ponad podziałami, zostaną wysłuchane. Być może posłowie podzielą moje zdanie, że w Polsce jest miejsce na misję i pracę apartyjnych ekspertów, a za taką osobę się uważam” - mówi OKO.press Rudzińska-Bluszcz.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Przeczytaj także:

Komentarze