0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 16.05.2025 Warszawa, Plac Zbawiciela. Kandydatka na Prezydenta RP Joanna Senyszyn podczas zakończenia kampanii wyborczej. Seria spotkan-Herbatka z Senyszyn #GlosujenaSenyszyn Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl16.05.2025 Warszawa,...

Joanna Senyszyn jest niewątpliwie jedną z najbarwniejszych postaci tej kampanii prezydenckiej. Nieodłączne atrybuty byłej posłanki to czerwone korale i przypinka z napisem SLD. Nie chodzi jednak o Sojusz Lewicy Demokratycznej, ale o Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej – inicjatywę, którą współzakładała w 2022 roku wraz z innymi osobami wyrzuconymi z SLD.

Fakt, że Joannie Senyszyn udało się zarejestrować jako kandydatce, mógł być niemałym zaskoczeniem. W 2023 roku nie zdołała zebrać podpisów w wyborach do Senatu, w których potrzeba ich zaledwie kilku tysięcy. Jak udało jej się tym razem zebrać ich ponad 100 tysięcy? Polityczka opowiada o pomocy Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej, o podpisach nadsyłanych przez fanów z Facebooka, a także o pomocy tygodnika „Nie„ oraz „Fakty po mitach”, którego jest publicystką. To jednak nie koniec zaplecza. Senyszyn publicznie dziękuje także politykom partii „Bezpartyjni". I podkreśla, by nie mylić ich z Bezpartyjnymi Samorządowcami.

Przeczytaj także:

„Bezpartyjni" to nie Bezpartyjni Samorządowcy

Jakie są w takim razie przecięcia obu inicjatyw, które bywają mylone? Bezpartyjni Samorządowcy to ruch działaczy samorządowych, który zawiązał się w 2014 roku na Dolnym Śląsku. Najbardziej rozpoznawalnym politykiem wywodzącym się z tej inicjatywy jest Paweł Kukiz, który 11 lat temu z list BS uzyskał mandat radnego sejmiku dolnośląskiego, ale współpracę z oficjalnie zakończył po wyborach prezydenckich i utworzeniu własnego ruchu Kukiz'15.

W kolejnych latach Bezpartyjni Samorządowcy rozrastali się, a zasięg ich działania zaczął obejmować kolejne regiony, wreszcie — cały kraj. Na różnych szczeblach i listach przez ugrupowanie przewijali się inni politycy znani później z polityki ogólnopolskiej tacy jak Marek Jakubiak, Łukasz Mejza, czy startujący właśnie na prezydenta Marek Woch. W 2020 zarejestrowano Ogólnopolską Federację „Bezpartyjni i Samorządowcy”, w ramach której funkcjonowało wiele podmiotów luźno związanych z ideą.

„Bezpartyjni Samorządowcy są bardzo zdecentralizowani, przez co często zawierają rozbieżne deale, niż pracują ze sobą ogólnopolsko" – wyjaśnia Tomasz Synowiec, członek Klubu Jagiellońskiego i ekspert Instytutu Demokracji Bezpośredniej, projektu związanego z Pawłem Kukizem.

W niektórych samorządach BS wchodziło w koalicje z PO, w innych z PiS-em, jeszcze w innych z PSL-em i Polską 2050, co było źródłem napięć i konfliktów. Do najgłośniejszego z nich doszło w 2024 roku, gdy część działaczy utworzyła wspólną ogólnopolską listę z Konfederacją, dopisując do nazwy koalicyjnego komitetu „Bezpartyjnych Samorządowców„. Sytuacja jest na tyle skomplikowana, że obecnie część ruchu – wywodzące się z Dolnego Śląska struktury, przy których pozostał facebookowy fanpage „Bezpartyjni Samorządowcy”, odcinają się od Marka Wocha, który oficjalnie jest kandydatem Ogólnopolskiej Federacji „Bezpartyjni i Samorządowcy”.

Gdzie w tym wszystkim jest zatem partia „Bezpartyjni", której prezesem jest Piotr Bakun, pełnomocnik Joanny Senyszyn?

Od Korwina do... Senyszyn

Piotr Bakun to z wykształcenia ekonomista, który zawodowo zajmuje się rolnictwem oraz nieruchomościami. W sieci można przeczytać także, że jest kaznodzieją kościoła metodystów. W roku 2015 i 2018 kolejno w wyborach parlamentarnych i samorządowych bezskutecznie ubiegał się o mandat z list Kukiz’15. Związany był także z ugrupowaniem „Wolni i Solidarni” Kornela Morawieckiego, a później „Skuteczni” Piotra Liroya-Marca. W 2020 próbował zarejestrować się jako kandydat w wyborach prezydenckich, ale nie udało mu się zebrać wymaganych podpisów. W kolejnych latach blisko współpracował z różnymi odnogami Bezpartyjnych Samorządowców, a w 2021 roku razem ze Zbigniewem Witaszkiem założył ugrupowanie „Bezpartyjni”.

„To są ludzie, którzy uczestniczą w różnych projektach na obrzeżach polityki i próbują wejść do polityki dużej, wyrabiać sobie kontakty” – mówi Tomasz Synowiec. Piotr Bakun posiada jednak pewne zaplecze i doświadczenie. „Organizował w przeszłości zbiórki podpisów pod różnymi inicjatywami. Choć samodzielnie nie był w stanie spełnić wymogów rejestracji”.

Bakun jest częstym gościem prawicowych mediów, w tym Telewizji Republika. W internecie znaleźć można wiele zapisów jego wystąpień. Bronił idei wyborów kopertowych, które PiS usiłowało przeprowadzić w 2020 roku, domagał się, by partie rządzące nominowały do wyścigu prezydenckiego kandydatów, którzy „nigdy nie obrażali pana prezydenta Donalda Trumpa i nigdy nie obrażali religii”.

Program partii „Bezpartyjni" na ich stronie wygląda jak klasyka polskiej partii prawicowo-antyestablishmentowej.

Postulaty dotyczą wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, dwukadencyjności posłów, bezpośredniego wyboru członków Trybunału Stanu, wzmocnienia pozycji referendów.

Gospodarcze propozycje to m.in. zlikwidowanie PIT i CIT, a w ich miejsce ustanowienie „niższych i sprawiedliwych podatków” uzależnionych od przychodów netto, które wahają się między 0,6 proc. do 10 proc. w zależności od branży. Pomysły dla ochrony zdrowia to na przykład wprowadzenie ulgi w składce zdrowotnej dla wszystkich, którzy korzystają z prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego, czy pokrywanie przez państwo kosztów związanych z wizytą u prywatnego specjalisty w przypadku dłuższego 60-dniowe oczekiwanie terminu na wizytę u lekarza w systemie publicznym.

W 2024 roku działacze „Bezpartyjnych" dwukrotnie wystartowali z list BS. W wyborach samorządowych na listach KW Bezpartyjni Samorządowcy pojawiał się zarówno Piotr Bakun, jak i działacze związani z Januszem Korwin-Mikkem (m.in. on sam, jego żona Dominika Korwin-Mikke, czy Jacek W. Bartyzel).

KW Bezpartyjni wystawili także jako swojego kandydata na prezydenta Warszawy Janusza Korwin-Mikkego. Pełnomocnikiem komitetu był Piotr Bakun. Obaj politycy spotkali się także na tych samych listach – Bezpartyjnych Samorządowców – Normalnej Polski w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku. Znalazła się tam także m.in. Dominika Korwin-Mikke, Jacek W. Bartyzel, Samuela Torkowska, Oskar Kida, Małgorzata Zych (działaczka Konfederacji, którą Trzecia Droga wyrzuciła list za proputinizm) oraz Marek Woch.

Zbigniew Witaszek, współzałożyciel i rzecznik „Bezpartyjnych" startował w 2019 z list Konfederacji, w kampanii fotografując się z Januszem Korwin-Mikkem. Na kilka lat ich współpraca się rozluźniła i podjęli na nowo kontakt dopiero w momencie, gdy Korwin znalazł się poza Konfederacją i szukał nowego politycznego zaplecza. Na początku XXI wieku Zbigniew Witaszek był ważnym działaczem Samoobrony, z której ramienia w Sejmie IV kadencji sprawował mandat poselski. Z partii został wyrzucony w roku 2003 i w kolejnych latach zakładał kolejne ugrupowania i działał w politycznych projektach o profilu zbliżonym do Samoobrony. Bez powodzenia kandydował w różnych wyborach z list PSL-u, Polskiej Partii Pracy – Sierpień 80, czy Bezpartyjnych Samorządowców.

Poglądy prawicowo-lewicowo-chłopskie

To właśnie Zbigniew Witaszek był ogniwem, które połączyło Joannę Senyszyn z Bezpartyjnymi. Oboje znają się z Sejmu IV kadencji i łączy ich koleżeńska relacja. Zapytaliśmy Witaszka, skąd pomysł na współpracę z deklaratywnie lewicową Joanną Senyszyn, skoro zaledwie kilka miesięcy wcześniej jego partia wystawiła jako kandydata Janusza Korwin-Mikkego.

„To ja odpowiadałem za zbliżenie z Korwinem. On nas po prostu zdradził, nie używał w ogóle naszej nazwy. Tak jakby się nas wstydził. A zgłosił się do nas, bo nie mógł się sam zarejestrować" – słyszymy. Zbigniew Witaszek zaznacza także, że Joanna Senyszyn nie popiera poglądów Janusza Korwin-Mikkego.

A do kogo jest bliżej panu Witaszkowi?

„Proszę pani, Joanna Senyszyn to jest sreberko, wie pani, to jest kryształ. A Korwin? No, ma swoje za uszami, jeżeli on teraz tak z panem Braunem chce się kolegować" – słyszymy.

To oczywiście nawiązanie do poparcia, jakiego Korwin-Mikke udzielił w tych wyborach Grzegorzowi Braunowi. Ale Braun był w końcu jednym z założycieli i ważną częścią Konfederacji od jej powstania w roku 2019. Tym samym roku, w którym Zbigniew Witaszek startował z jej list do Parlamentu.

O ten niecodzienny mariaż zapytaliśmy też samą Joannę Senyszyn.

„Bezpartyjni mają bardzo szerokie spektrum poglądów, od lewicowych do prawicowych, centrowych, sporo tam jest także elementów ugrupowania chłopskiego. W każdym regionie mają też bardzo rozbudowaną demokrację. Szefa, który decyduje, co tam się dzieje. W sprawie złożenia mi propozycji zostania ich kandydatką było głosowanie" – wyjaśnia nam polityczka.

Joanna Senyszyn zapowiadała także w wywiadach, że chciałaby zostać matką nowego ugrupowania lewicowego, które byłoby alternatywą wobec Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego.

„Uważam, że musi powstać szeroki ruch lewicowy, ale i centrowy, ludowy, który przygarnie także przedsiębiorców, ponieważ oni na dobrą sprawę nie mają swojej reprezentacji. Wszyscy im coś obiecują, a jak przychodzi co do czego, to im niczego nie dają" – mówi OKO.press.

Kontrowersje wokół podpisów

W tegorocznych wyborach prezydenckich zdołało się zarejestrować aż 13 kandydatów. Nie jest to wcale proste, bo trzeba zebrać w tym celu aż 100 tysięcy podpisów. Duży problem z osiągnięciem tego pułapu miał nawet Krzysztof Stanowski, który jest jednym z najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce, właścicielem i twarzą zasięgowego medium.

Tydzień temu portal „Goniec" wrócił do wątku kupowania podpisów na listach poparcia przez Marka Jakubiaka. Polityk zebrał w kilka tygodni w czasie najostrzejszego lockdownu 140 tysięcy podpisów, by później w wyborach zdobyć ledwo ponad 30 tysięcy głosów. W prokuraturze toczy się wciąż śledztwo w sprawie fałszowania podpisów.

„Gazeta Wyborcza" opisała w 2020, że listy poparcia dla Jakubiaka wypełniali zatrudnieni specjalnie do tego celu cudzoziemcy, przepisując dane z dostarczonych im wykazów ludności. Po pięciu latach sprawa wróciła na łamy mediów za sprawą redakcji Goniec.pl, która ujawniła potwierdzenia przelewów, które Marek Jakubiak przelewał ze swojego prywatnego konta spółce zajmującej się wynajmem nieruchomościami. Jej udziałowcem Mateusz Piepiórka, który dziś jest szefem sztabu Artura Bartoszewicza, nieznanego wcześniej szerszej publiczności ekonomisty, który twierdzi, że 250 tysięcy podpisów pod jego kandydaturą dostał pocztą od zwolenników. Piepiórka przyznał się na łamach Gońca do tego, że w 2020 uczestniczył w procederze fałszowania. A jako jednego ze zleceniodawców wskazał brata premiera Mateusza Morawieckiego.

Anonimowy informator Gońca stwierdził także podczas audycji, że Mateusz Piepiórka jest w kontakcie z „Bezpartyjnymi". I oskarżył Joannę Senyszyn o opłacenie swoich list.

W rozmowie z OKO.press była posłanka stanowczo odrzuca te zarzuty.

I zaznacza, że pierwszy raz słyszy nazwisko pana Piepiórki.

„Uważam wręcz, że to nagonka na osoby, które mają po 1-2 proc., organizowana po to, żeby zniechęcić wyborców do głosowania na nich„ – dodaje Joanna Senyszyn. „To chęć pozbycia się konkurencji przez większe partie. I takie rzeczy są publikowane na tydzień przed wyborami. Zastanawiam się – na czyje zamówienie? Do tego krążą jeszcze takie pomysły, żeby podnieść ten próg potrzebnych podpisów. Jak się ma partię, która liczy kilkadziesiąt tysięcy członków, to wystarczy, że żona, matka i kochanka podpiszą i już jest 150 tysięcy czy 200 tysięcy. Więc chcą wyeliminować konkurencję. A zwłaszcza w tym roku bardzo im na tym zależy, ponieważ ja naraz wyrosłam na taką, no, można powiedzieć gwiazdę kampanii”.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze