Za nami kolejny dzień, kiedy umierali pacjenci zakażeni podczas szczytu zakażeń dwa tygodnie wcześniej, gdy wykrywano ponad 27 tys. przypadków dziennie. W piątek 20 listopada Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 626 zgonach. Wśród zmarłych 149 osób nie miało żadnych chorób współistniejących.
W związku z tą „górką” zgonów znaleźliśmy się na czwartym miejscu w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o ich liczbę na 100 tys. mieszkańców w ciągu 14 dni. Przed nami są tylko Czechy, Belgia i Bułgaria.
Dzięki temu, że udało nam się łagodnie przejść przez wiosenną falę pandemii, nie jesteśmy jednak w czołówce liczby zgonów na milion mieszkańców od początku epidemii, choć i ta liczba wciąż rośnie.
W tej chwili wynosi u nas 336 na milion mieszkańców. Dla porównania Czechy, które w jesiennej fali całkowicie ugięły się pod ciężarem zakażeń, mają już 641 zgonów na milion, ale na przykład Estonia tylko 66.
Niestety, potwierdzają się informacje, że listopad może być jeszcze gorszy od października, jeśli chodzi o liczbę zgonów w Polsce.
Według portalu Medonet, który powołuje się na dane z Rejestru Stanu Cywilnego, w 45. tygodniu roku (2-8 listopada) wystawiono 16 075 aktów zgonu. To najgorszy tydzień w tym roku, w dodatku dwa razy tyle, ile średnio umierało ludzi w Polsce w tym samym okresie w latach poprzednich.
Jak pisze portal: „W sumie w 2020 od 36. do 46. tygodnia roku (31.08-15.11) zmarło 112 154 osoby. Rok wcześniej w tym samym okresie odnotowaliśmy 83 447 zgonów. Różnica wynosi 28 707 zgonów. Po uwzględnieniu śmierci z powodu COVID-19 (8 322 zgony w tym okresie), dostajemy ponad 20 tys. tzw. ukrytych ofiar epidemii”.
To osoby, które zmarły z powodu niewykrytego COVID-19, ale także te, które z powodu związanej z epidemią zapaści ochrony zdrowia nie otrzymały pomocy na czas. Więcej o przyczynach ich śmierci będzie można powiedzieć za rok, gdy GUS opublikuje dane statystyczne za 2020.
źródło: Medonet
(widoczny na wykresie spadek w 46. tygodniu to skutek opóźnienia w wystawianiu aktów zgonu w stosunku do daty śmierci, która jest podawana w statystyce).
Skąd się wzięło więcej przypadków na Mazowszu?
W ciągu ostatniej doby przyrosły, choć niewiele w stosunku do poprzednich wartości, hospitalizacje i liczba osób wymagających respiratora. W szpitalach przebywa w tej chwili 22 643 pacjentów z COVID-19, a pod respiratorami leży 2 135 osób. Resort zdrowia poinformował również o 22 464 nowych zakażeniach.
To więcej niż na początku tygodnia, ale być może ten wzrost jest odpowiedzią na zagadkę sięgających aż 14 tys. przypadków rozbieżności pomiędzy wynikami podawanymi przez powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne w województwie mazowieckim a Ministerstwem Zdrowia.
Zauważone przez prowadzącego arkusz z danymi o epidemii Michała Rogalskiego różnice obiecał wyjaśnić szef resortu Adam Niedzielski. Tymczasem zamiast wyjaśnienia mamy wzrost przypadków na Mazowszu w ciągu ostatnich trzech dni, a jednocześnie rozbieżność zmalała do 12 tys. Czy oznacza to, że są one „po cichu” dodawane do statystyk?
W pozostałych województwach liczba wykrytych zakażeń maleje. Wyjątkiem jest województwo pomorskie, gdzie wzrosła nieznacznie.
Rozbieżności pozostają niewyjaśnione, ale do dymisji podał się Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas, tłumacząc się pogarszającym się stanem zdrowia. Nieoficjalnie wiadomo, że sposób zarządzania instytucją przez Pinkasa był krytykowany przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
Ustępujący GIS zasłynął zaleceniem politykom opozycji w lutym tego roku, żeby włożyli sobie lód do majtek, jeśli dla celów politycznych dramatyzują zagrożenie koronawirusem.
Wracając do wskaźników, sukcesywnie maleje też liczba zleceń testów na koronawirusa dokonywanych przez lekarzy POZ. W stosunku do danych z ubiegłego piątku 13 listopada spadła o 14,5 tys.
Wykonano 55 048 testów, a odsetek wyników pozytywnych wyniósł 40,81 proc. Wciąż jesteśmy w tej kategorii „mistrzami” Europy, a na świecie średnia tygodniowa procentu pozytywnych wyników jest wyższa tylko w Meksyku. To wynik tego, że od września testujemy przede wszystkim pacjentów z objawami COVID-19.
Czy zdobędziemy odporność zanim dotrze do nas szczepionka?
W związku z tym – nie wiadomo, czy zamierzonym, czy też wynikającym z niewydolności państwa – wprowadzaniem w praktyce „modelu szwedzkiego” z wiosny, czyli przyzwoleniem na to, żeby jak największy odsetek mieszkańców Polski przeszedł zakażenie i zdobył przeciwciała – eksperci coraz częściej mówią o tym, że epidemia może zacząć wygasać u nas zanim jeszcze zdobędziemy szczepionkę.
Prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, twierdzi na przykład, że już 6,5 mln mieszkańców Polski miało kontakt z wirusem SARS-CoV-2. Im bowiem mniej testujemy, ograniczając się tylko do pacjentów objawowych, tym więcej zakażeń niskoobjawowych i bezobjawowych nam znika.
Według analityków z Uniwersytetu Warszawskiego w szczycie zakażeń mogło ich być dziennie nawet dziewięć razy więcej, niż wskazywały statystyki.
„Przy aktualnym poziomie dziennych wyników dodatnich i po uwzględnieniu nieuchronnego ich obniżenia w najbliższym czasie, należy się spodziewać, że połowa populacji polskiej będzie uodporniona w lutym. W tym czasie rozpoczną się szczepienia i w marcu liczba zakażeń będzie już szczątkowa, a do maja epidemia zgaśnie – za sprawą uodpornienia populacji – naturalnego i sztucznego – oraz warunków klimatycznych” – mówił prof. Flisiak „Gazecie Wyborczej”.
O uodpornieniu populacji mówił wcześniej również główny doradca rządu, prof. Andrzej Horban. Trzeba jednak pamiętać, że ta sztuka – zdobycie odporności zbiorowiskowej – nie udała się w Szwecji, mimo że ta nie stosowała na wiosnę rygorystycznych ograniczeń w kontaktach międzyludzkich. Teraz mierzy się z cztery razy większym wzrostem wykrytych zakażeń niż w kwietniu.
Remdesivir ma złą prasę, Unia kupuje szczepionkę od Pfizera
Światowa Organizacja Zdrowia nie rekomenduje używania Remdesiviru, leku antywirusowego, do leczenia pacjentów z COVID-19. Nie ma bowiem dowodów na to, że zwiększa on przeżywalność lub poprawia stan chorych. Oświadczenie panelu ekspertów WHO to konsekwencja dużego przeglądowego badania nad skutecznością preparatu przeprowadzonego pod egidą tej organizacji.
W polskich szpitalach, podobnie jak w całej UE, stosuje się Remdesivir w leczeniu COVID-19. Kupuje się go w ramach wspólnych europejskich przetargów i lekarze często się skarżą na szczątkowe ilości leku, które trafiają do ich placówek. Popularność tego leku jest wynikiem obiecujących rezultatów wstępnych badań nad jego stosowaniem w pandemii koronawirusa.
W piątek dowiedzieliśmy się także, że Unia Europejska przeznaczy 10 mld dolarów na zakup 425 mln szczepionek przeciwko SARS-CoV-2 produkcji Pfizera/BioNTech i CureVac. Według szefowej Komisji Ursuli von der Leyen pierwsze szczepienia mogłyby być dostępne dla obywateli Unii już w grudniu. Oba preparaty muszą jeszcze jednak zostać dopuszczone do użytku w UE.
Kiedy władza zmniejszyła ilość robionych testów, by ze względu na jej taktykę wyborczą podawać niską statystykę zakażeń, zachorowań i zgonów i takim sposobem przepchnąć wybory unikając ogłoszenia stanu klęski zakaźnej, wiadomo było jakie da to owoce.
O żniwa takiej polityki nie trzeba robić zakładów. Wszystcy widzieliśmy i widzimy czym się to kończy na przykładach USA, Rosjii i Brazylii.
Tak właśnie autorytarni populiści dbają o swoich obywateli.
Zapraszam na stronę covide.pl gdzie znajduje się "Wykres porównawczy liczby zgonów". Wynika z niego, że tylko 1/3 październikowo-listopadowego wzrostu to zgony z powodu Covid. Dwie trzecie to skutek załamania systemu ochrony zdrowia oraz jego przeciążenia. Proszę wybrać Szwecję. Kwietniowo-majowa górka to zgony TYLKO covidowe. Reszta systemu trzyma się dobrze. Podobnie Francja. A przecież wykres dla Polski nie doszedł jeszcze do szczytu. A Pan Premier będzie snuł jutro wizję poluzowania obostrzeń? Ja tego nie rozumiem.
Pisowskie mendy zaczynają się zrec między sobą. Po kas jest jedną z czołowych. Co sprytniejsi uciekają "ze względów zdrowotnych". Miejmy nadzieję, że opozycja zna ich adresy, nr kont w Polsce i zagranicą, nowe miejsca pracy.
W październiku mieliśmy 14000 zgonów ponad normę. Dane za listopad będą zwalały z nóg skoro dziennie umiera obecnie 1000 osób więcej niż zwykle. To już jest rzeź. Państwo upadłe.
Szanowna Redakcjo, może napiszecie rzetelnie, ile jest OFIAR R NIEKOMPETENCJI RZĄDU I ŻE TO ONI ZABIJAJĄ OBYWATELI.
Tutaj macie materiał do śledztwa – porozmawiajcie z tym człowiekiem zamiast pisać teksty oderwane od rzeczywistości:
https://archive.is/eLWPQ
_
Trudno aby ludzie podłączeni pod respirator BEZ TLENU przeżywali. Trudno mówić o posiadaniu n łóżek, gdzie 1 pielęgniarka przypada na 7 pacjentów. Trudno mówić o leczeniu, gdy oddziały mają przeciążone linie dostarczania tlenu (te w ścianach), że podają tylko 36% normy i mają TYLKO 1 PULSOKSYMETR NA CAŁY ODDZIAŁ.
_
Dlaczego tego co istotne nie przeczytam na OKU?
_
Przepraszam, ale berzpieczniej jest kupić pulsoksymetr i koncentrator tlenu i przeleżeć to w domu – uważam, że moje szanse przeżycia w tym scenariuszu są wyższe niż szanse przeżycia w szpitalu kowidowym.
Najgorsze przyjdzie na wiosnę, myślę że kolejny lockdown na dłuższy czas będzie w całej Europie. Jeśli teraz nie uda się powstrzymać w Polsce rozprzestrzeniania się wirusa, a widać idzie to opornie w naszym biednym kraju, to możemy mieć sceny jak z Włoch czy UK przed rokiem. Obym się mylił, ale tempo przyrostu zakażeń i zgonów w Polsce jest bardzo duże, tym czasem nie ma lockdownu a w innych krajach jest np w Niemczech, Francji i UK w dodatku chcą luzować obostrzenia…. czyżbyśmy o czymś nie wiedzieli, albo coś wiedzieli czego inni nie wiedzą ? ? Nie sądzę…
Panie Andrzeju, właśnie jest Pan w błędzie, ale częściowym.
Są następujące strategie:
– dać się wirusowi wyszaleć i zdobyć odporność zbiorową (jedynie ograniczając ilość przypadków do wydolności służby zdrowia) — kolejna fala jeżeli przyjdzie w ilości zgonów i cięzkich przypadków będzie minimalna (patrz Szwecja – wykres zgonów),
– robić non stop lockowny i doprowadzić do wykolejenia gospodarki – z kraju nic nie pozostanie a ustrój będzie jeszcze bardziej faszystowski, ten scenariusz nie zmniejsza ilośći osób podatnych i dalej się napędza,
– zaszczepić wszystkich niesprawdzoną szczepionką i mieć kaleki (z zapaleniem rdzenia kręgoweo, nietrzymające moczu) — męczące się do końca życia – Astra Zeneca zignorowała 2 przypadki takiegozapalenia jako niezwiązane ze szczepieniem, gdy choroba ta u zdrowych jest rzadsza niż w grupie tych zdrowych ochotników,
– zaszczepić grupy ryzyka i mieć coroczne małe epidemie jak to ma miejsce z grypą,
– wprowadzać bezkarność+ dla lekarzy i dla pacjentów artykuł 165 Kodeksu Karnego (polecam się zapoznać co grozi za niewiedzę, że jest się chorym) i doprowadzić że pacjenci boją się lekarzy a lekarze pacjentów, co jest kuriozum na całe tysiąclecie! https://archive.is/2GnMG
_
Przy obecnej sytuacji jest więc najbardziej odpowiednie pójście scenariuszem Szwedzkim i zakończenie tej histerii. Im ludzie się bardziej boją tym niższa jest ich odporność i tym więcej osób umrze.
Nie dwóch ochotników a jeden miał zapalenie, diagnozę postawiono tydzień po podaniu pierwszej dawki, testy wznowiono gdyż to zapalenie nie rozwija się tak szybko, a ochotnik odczuwał dolegliwości już przed podaniem testowanej szczepionki. Drugi "problematyczny" ochotnik z Brazylii zmarł z powodu COVID, był w grupie która dostała placebo.
Każdy z wariantów jest opłacony możliwą do wyliczenia liczba zgonów. Decyzja, który wybrać jest niesłychanie trudna. Uważam, że jedynym rozwiązaniem jest zaprzestanie kłamliwej propagandy sukcesy, niezwłoczne i radykalne usunięcie i ukaranie osób robiących interesy (materialne i polityczne) na epidemi oraz jednoznaczne przedstawienie wybranej strategi wraz z uzasadnieniem. Obawiam się, że nie jest to w Polsce możliwe. Oznaczałoby co najmniej wymianę większości członków rządu i przyznanie się do błędu. Osoby sprawujące obecnie władzę nie są do tego zdolne.
Dodatkowym utrudnieniem w procesie decyzyjnym jest fakt, że klęska gospodarczą musi nastąpić. Bez względu na to czy jest epidemia, czy nie. Rządy nieukow już do tego doprowadziły. Mamy najwyższa w UE inflację, ceny Energi elektrycznej, upadek giełdy, skandaliczna obciążenia działalności gospodarczej, brak inwestycji itp. Nadal przeważa na rozsądkiem pogłębianie haosu podatkowego, rozrost i bezkarna wszechwładza oglupialej biurokracji. Co najgorsze tzw opozycja nie ma żadnej odpowiedzi i programu powstrzymania upadku tego kraju. To wszystko wygląda na obłędny pęd lemingowku przepaści.
Cytat z Onetu: „ Mateusz Morawiecki zaapelował do Polaków, aby święta Bożego Narodzenia spędzić w najbliższym gronie rodzinnym. – Nie podróżujmy między miastami – powiedział premier. – Planujemy rozwiązania prawne, które umożliwią wprowadzenie ograniczeń w przemieszczaniu się. Proszę nie planować żadnych wyjazdów, żadnych nart w Austrii czy we Włoszech – tak odpowiedział premier na pytanie o to, czy rząd planuje ograniczenia w przemieszczaniu się na święta.”
A zaraz potem skumulowane ferie… Znów wszystko na oślep i bez sensu. Czy oni przypadkiem raczej nie planują jakiejś hucpy znowu i tylko po to chcą ograniczyć przemieszczanie się?
Jestem wdzięczny doktorowi Nelsonowi za przywrócenie mi zdrowia. Wszystko dzięki doktorowi Nelson Herbs, do którego skierował mnie znajomy z tej Strony. Kupiłam lekarstwa ziołowe doktora Nelsona na WYSOKIE CIŚNIENIE KRWI, WYSOKIE CUKRY KRWI i choroby nerek, które otrzymałam w ciągu 4 dni na mój adres za pośrednictwem DHL i dzięki jego wskazówkom w ciągu 21 dni zostałam całkowicie wyleczona zgodnie z Jego instrukcjami. Polecam doktora Nelsona każdemu, kto cierpi na prostatę, erekcję, raka, niski poziom nasienia, choroby serca i nerek, oczyszczanie układu krążenia i wysoki poziom cukru we krwi. Jego email; [email protected].
Opis Pawla Reszki na FB. I niema nic wiecej do powiedzenia!