Już 333,4 tys. emerytów pobiera świadczenie niższe niż emerytura minimalna wynosząca w 2020 roku 1200 brutto. Te liczby nie mają nic wspólnego z obecnym kryzysem – kryzys głodowych emerytur jest permanentny i będzie się jednostajnie pogłębiał w kolejnych latach, tak bowiem zaprojektowany jest nasz system emerytalny.
Tymczasem mierzone poziomem wydatków minimum socjalne dla jednoosobowego gospodarstwa emeryckiego wyniosło pod koniec 2019 roku 1195 zł. Minimum egzystencji dla takiego gospodarstwa domowego wyniosło 585 zł.
Przeczytaj, czym jest minimum egzystencji i minimum socjalne
Minimum socjalne i minimum egzystencji to progi minimalnej konsumpcji, wyznaczane przy wykorzystaniu metody potrzeb podstawowych (zwanej także koszykową).
Zakres i poziom zaspakajanych potrzeb na poziomie minimum socjalnego winny zapewnić takie warunki, aby umożliwić reprodukcję jego sił życiowych człowieka, wychowanie potomstwa oraz utrzymanie więzi społecznych w czasie pracy, nauki i wypoczynku. Minimum socjalne oznacza zaspokajanie potrzeb konsumpcyjnych na relatywnie niskim poziomie, ale uwzględniającym zalecenia nauki (np. w zakresie wyżywienia), odpowiadającym powszechnie przyjmowanym normom obyczajowym i kulturowym (rekreacja, uczestnictwo w kulturze) oraz obowiązującym normom prawnym (m.in. w zakresie oświaty, ochrony zdrowia). Minimum socjalne jest kategorią wyznaczającą próg, poniżej którego istnieje obszar niedostatku czy ubóstwa: stanowi górną granicę tego obszaru.
Z kolei minimum egzystencji, zwane także minimum biologicznym, wyznacza poziom zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych, poniżej którego występuje biologiczne zagrożenie życia i rozwoju psychofizycznego człowieka. Zaspakajanie potrzeb na tym poziomie i zakresie rzeczowym umożliwia jedynie przeżycie. Oznacza to, że kategoria ta może być uznana za dolną granicę obszaru ubóstwa.
Na bazie definicji Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych
Jak to możliwe, że aż co dwudziesty emeryt dostaje świadczenie rzędu 700, 500, czy nawet 100 zł?
Paradoksalnie brzmiąca „emerytura niższa od minimalnej” bierze się stąd, że emerytura minimalna nie przysługuje automatycznie wszystkim, którzy ukończyli wiek emerytalny (po reformie PiS z 2016 roku wiek emerytalny wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn).
Emerytury „sub-minimalne” będą coraz większym problemem – ostrzega Łukasz Kozłowski autor analizy Federacji Pracodawców Polskich.
Stary i nowy system
Średnio emeryci otrzymują 2413,64 zł brutto – to dane z pierwszego kwartału 2020. Do obecnej średniej emerytury wciąż wliczają się względnie wysokie świadczenia, naliczane według starego systemu. W dużym uproszczeniu: emerytura osób urodzonych przed 1949 rokiem tylko pośrednio zależy od wpłacanych składek, zasadnicze znaczenie ma staż pracy – to tzw. stary system.
Dla tych, którzy urodzili się później, wysokość emerytury zależy przede wszystkim kwoty wpłaconych składek.
W praktyce oznacza to, że jeżeli ktoś lata pracował na umowach zlecenia, umowach o dzieło (przez lata nadużywanych na polskim rynku pracy) lub na czarno, to jego emerytura będzie znacznie niższa.
Dla kogo minimalna?
Komu emerytura minimalna przysługuje?
- Mężczyznom po 25 latach okresów składkowych i nieskładkowych,
- Kobietom po 20 latach okresów składkowych i nieskładkowych.
Okresy nieskładkowe nie mogą przekroczyć jednej trzeciej okresów składkowych.
Okres składkowy to ten, w którym opłacaliśmy składki do ZUS, np. gdy byliśmy zatrudnieni na umowę o pracę. Okres nieskładkowy to np. czas, gdy pobieraliśmy zasiłek chorobowy lub uczyliśmy się w szkole wyższej. Wówczas składki nie są opłacane, ale czas ten liczy się, gdy sprawdzamy, czy przysługuje nam emerytura minimalna.
W praktyce oznacza to, że osoba, która:
- zaczęła pracę w wieku lat 20
- przepracowała w swojej karierze zawodowej 24 lata na umowie o pracę oraz
- 21 lat na bezrobociu (składki są odprowadzane wraz z zasiłkiem dla bezrobotnych, którego okres wypłacania jest bardzo krótki – ogromna większość zarejestrowanych bezrobotnych nie ma odprowadzanych składek)
- następnie pracowała na czarno lub np. na umowy o dzieło, a wysokość jego pensji nie pozwalała mu odprowadzać składek do ZUS, wówczas w wieku 65
- lat emerytura minimalna mu nie przysługuje.
To tylko przykład, ale obrazuje, że przypadek osoby bez prawa do emerytury minimalnej nie jest aż tak abstrakcyjny, jak może się wydawać.
Brak wymaganego do emerytury stażu składkowego częściej dotyczy jednak kobiet, m.in. dlatego, że to one częściej rezygnują z pracy zawodowej, by zająć się opieką nad dziećmi lub rodzicami. Powodem może być też niższy wiek emerytalny. Według statystyk GUS, 84 proc. osób z głodowymi emeryturami to kobiety.
Wzrost większy niż przewidywany
Federacja Przedsiębiorców Polskich w komunikacie na temat najnowszych danych podała, że wzrost jest wyższy niż przewidywany. Ekonomiści FPP zakładali rok temu, że takich emerytów przybędzie 43 tys. Mamy przyrost o 53,5 tys. W 2011 roku taką emeryturę pobierało jedynie 23,9 tys. osób. Mamy więc 14-krotny wzrost. Tempo przyrostu powinno zwolnić. Natomiast jeśli politycy nie znajda jakiegoś rozwiązania, możemy się spodziewać stałego wzrostu o kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie. Według Łukasza Kozłowskiego z FPP w 2030 roku będzie to 641,8 tys. osób z głodowymi emeryturami.
Dane FPP różnią się nieco od danych GUS. Na wykresie z analizy FPP autorstwa ekonomisty Łukasza Kozłowskiego widzimy 279,9 tys. emerytów z emeryturą niższą niż minimalna w 2019 roku. GUS podaje, że w grudniu 2019 było ich 260,8 tys. Skąd biorą się różne dane?
„ZUS podaje w swoich publikacjach dane za grudzień danego roku, a ja bazuję na danych dotyczących struktury wysokości po waloryzacji w danym roku, która przeprowadzana jest w marcu” – komentuje dla OKO.press autor analizy. „Ale w tych danych nie jest podane wprost, ile osób otrzymuje emerytury poniżej minimum, mamy liczbę osób otrzymująca świadczenie w określonych widełkach kwotowych, najczęściej 10 zł. Stąd też mogą brać się pewne różnice”.
140 tys. osób poniżej 800 zł brutto
Na podstawie danych ZUS z grudnia 2019 możemy zobaczyć, ile zarabiają ubodzy emeryci. 141 tys. z nich ma świadczenie niższe niż 800 złotych. 58 tys. z nich dostaje mniej niż 600 złotych miesięcznie. A pamiętajmy, że jest to kwota brutto. Dziś, po marcowej waloryzacji emerytur, takich osób jest jeszcze więcej. Bo, paradoksalnie, podwyżka emerytury minimalnej pogłębia różnice między najbiedniejszymi emerytami a tymi, którym udało się wypracować wymagany staż pracy.
Łukasz Kozłowski: „Wydaje mi się, że emerytury »sub-minimalne« będą coraz większym problemem. Te osoby są wykluczone z instrumentów wspierania emerytów z najniższymi świadczeniami, bo nie mają prawa np. do waloryzacji kwotowej, którą rządzący tak chętnie wprowadzają każdego roku. A skutkiem tego jest, że emeryci z minimum coraz szybciej uciekają od tych emerytów bez minimum”.
Dzieje się tak, ponieważ osoba, która otrzymywała emeryturę minimalną, dostała w tym roku podwyżkę z 1100 do 1200 złotych. To wzrost o 9,1 proc. Emeryci z niższymi świadczeniami mogą liczyć tylko na waloryzację procentową. W tym roku to 3,56 proc. Dla kogoś, kto miał 1000 złotych, to 35,60 złotego. Dla osoby ze świadczeniem w wysokości 500 złotych – zaledwie 17,80 złotego.
Co można zrobić?
W wywiadzie dla OKO.press dr Janina Petelczyc mówiła, jak można naprawić system emerytalny tak, żeby osób z głodowymi świadczeniami było jak najmniej.
„Musimy zastanowić się nad paradygmatem emerytalnym – czy rzeczywiście tylko i wyłącznie zdefiniowana składka, czy nie powinniśmy mieć jakiegoś modelu hybrydowego. On i tak de facto istnieje, bo ci, którzy mają minimalną, a jej nie wyrobili składkami, mają emeryturę dofinansowaną przez państwo, czyli nas wszystkich.
Trzeba zbadać, dlaczego tak jest, że ludzie nie wypracowują godnych emerytur. W dużej mierze to problem np. samozatrudnienia. Czyli wracamy do punktu wyjścia, rynku pracy.
Trzeba nie unikać składek, nie szukać sposobów płacenia jak najniższych tylko w miarę możliwości płacić takie, które pozwolą wypracować świadczenie.
No i oczywiście umowy – umowy o pracę, zlecenia. Zlecenia są już od kilku lat oskładkowane, to jest moim zdaniem krok w dobrą stronę”.
Obecnie jednak żadna z głównych partii politycznych nie zajmuje się pracami nad głębszą reformą systemu emerytalnego. PO-PSL proponuje emeryturę bez podatku, kosztowną i w istocie antyrównościową (bogaci zyskają znacznie więcej, niż uboczy). Lewica złożyła projekt ustawy podnoszącej emeryturę minimalną do 1600 zł. Ale właśnie – minimalną. Problem głodowych emerytur poniżej minimalnej jest jednak trudniejszy do rozwiązania – wymaga głębszej reformy systemu.
Istnieje ryzyko, że polityczny koszt podwyższenia wieku emerytalnego przez koalicję PO-PSL sprawił, że nikt w najbliższych latach nie będzie chciał podejmować tego tematu. PiS tę reformę cofnął ze sporym poparciem społecznym. Niestety, jej bezpośrednią konsekwencją jest większa liczba ubogich emerytów.
"W praktyce oznacza to, że osoba, która […]
następnie pracowała na czarno lub np. na umowy o dzieło, a wysokość jego pensji…"
Lepiej w tym fragmencie od początku pisać, że chodzi o osobę płci męskiej.
Jest taka piękna bajka o mrówce i koniku polnym… Nie widzę powodu, żeby przejmować się cwaniaczkami, często alimenciarzami, którzy za punkt honoru stawiają sobie niepłacenie składek i podatków. Z kobietami jest niby problem, ale sporo kobiet przechodzi na ręte po mężu, która często jest znacząco wyższa od emerytury minimalnej. Artykuł nie wchodzi w szczegóły odnośnie sytuacji kobiet i powodów ich braku prawa do emerytury minimalnej. Dobrze byłoby szczegółowo zgłębić temat.
To problem nie "alimenciarzy", tylko milionów osób, które harują jak woły, tylko że nie na umowach o pracę, a na innych formach zatrudnienia. Według dziwacznych kryteriów "okresów składkowych" ich sytuacja emerytalna jest identyczna, jak osób które przez całe życie nie kiwnęły palcem. To również problem osób, które miały długie okresy bezrobocia nie z własnej winy, np. na skutek przewlekłych chorób, różnego typu ułomności, bezdomności, niskich kwalifikacji, mieszkania w rejonach o wysokim bezrobociu itp.
Nie milionów, artykuł podaje, że problem dotknie 640 tyś. osób w 2030 r. Artykuł nie podaje natomiast ile z tych osób będzie miało wypracowaną emeryturę za granicą, a ile kobiet świadomie lub nie zrezygnowało z pracy na rzecz opieki nad rodziną, ale na to też są rozwiązania systemowe. Ułomności i ciężkie choroby – osoby trwałe niezdolne do pracy mają prawo do renty, a potem do emerytury minimalnej. Bezdomność ma w Polsce twarz alkoholika który będzie miał problem dożyć 65 roku życia. Życie zawodowe trwa jakieś 40-45 lat i dłużej, to wystarczająco dużo czasu, żeby zebrać te kilkanaście lat okresów składkowych nawet za minimalną krajową i dopełnić bezskładkowymi.
>na ręte po mężu…..????
Dwa (!) błędy w jednym słowie to nie jest literówka. To stan umysłu.
Ciekawe dlaczego TVN nie porusza tego tematu ?
Nie oszukujmy się – emerytury poniżej minimum to tylko czubek góry lodowej. Problemów z obecnym systemem emerytalnym jest znacznie więcej, całkiem niedługo ta legalna piramida finansowa może się zawalić. Ciekaw jestem kiedy pojawi się ktoś kto odważy się zreformować ZUS i dostosować świadczenia do realiów starzejącego się społeczeństwa.
Jak rolnicy zaczną płacić tyle, co osoby na samozatrudnieniu, jak księża katoliccy zaczną płacić tyle, co osoby na samozatrudnieniu, jak zakonnicy i zakonnice zaczną odprowadzać składki takie jak wszyscy… wtedy być może zacznę szanować ZUS. Na tę chwilę ta instytucja z mojej kieszeni daje emerytury ludziom nie wiadomo dlaczego uprzywilejowanym, a z drugiej strony ZUS-owscy profesorowie (artykuł w Onecie sprzed kilku miesięcy) kłamią, że w Polsce nie ma uprzywilejowanych klas. Są. Wszyscy wymienieni powyżej.
No chyba żartujesz? Wiesz ile dostaje emeryt. Płaczą ludzie, którzy mają możliwości zarobić 4 razy więcej. Polskie emerytury nie są przystosowane do unijnych cen. Ty się ciesz że nie ma gwałtownej reformy przystosowujacej emerytury do emerytur unijnych. Minimalna emerytura w Pl-300e, reszta UE- 1000-1200e
Przecież prawo jest jasne.
Nie rozumiem, dlaczego osoba uczciwie odkładająca składki miałaby dopłacać do osoby, która pracując na czarno odkładała pieniądze na konto bankowe i teraz żyjąc ponad stan miałaby otrzymywać jeszcze nienależną emeryturę ?
Idąc tym tokiem. wszyscy kombinatorzy nagle zgłoszą, że pracowali na czarno i należy im się emerytura.
Pani minister pracy Jolanta Fedak w 2011 r. postulowała, aby emeryturę dostawali również ci, którzy nigdy nie pracowali, oraz, aby emerytura była na życzenie, czyli pracownik w każdej chwili (np. po roku pracy) mógłby iść na minimalną emeryturę.
Takie coś mogłoby być dopuszczalne w państwie bogatym, ale nie w Polsce, która jest już zadłużona na ok. 4,5 bln zł. Długi nigdy nie będą spłacone, a same odsetki to około 35 mld zł rocznie. Zadłużenie ciągle rośnie według licznika Balcerowicza, który uwzględnia ukryty dług państwa wobec obywateli, czyli m.in. wykradzione składki emerytalne.
Jeśli będziemy tworzyli sztucznych emerytów, którzy nigdy nie pracowali, albo zamiast składki na ZUS, to odkładali na konto bankowe, to nie będzie sprawiedliwości.
To nie jest tak, że pan swoimi składkami do kogoś dopłaca. Dopłaca budżet państwa, bo bieżące składki nie wystarczają na wypłaty bieżących emerytur a w związku z tendencjami demograficznymi dopłacać będzie musiał coraz więcej. System więc już obecnie jest fikcją.
Pojęcie bogactwa jest względne. Należymy do bogatszej części świata. W XXI wieku naprawdę stać nas na to, żeby nie skazywać setek tysięcy, a za jakiś czas milionów starszych, schorowanych ludzi na grzebanie po śmietnikach i żebranie pod kościołami. Jako społeczeństwo dopłacamy ogromne kwoty do wielu mniej ważnych celów – milionerom 500 na dzieci, młodym kilkadziesiąt tysięcy na mieszkanie, rolnikom na to, że maja ziemię. górnikom na to, żeby nie strajkowali, studentom bezzwrotne kredyty, rozpoczynającym działalność gospodarczą kilka tysiaków na założenie formy itd. itp.
Człowiek w wieku emerytalnym, nawet jeśli nie uzbierał "składek", to w ciągu swojego życia angażował się w różne działania na rzecz rodziny i społeczeństwa (szczególnie kobiety), coś z siebie dawał innym, niekoniecznie wymiernego w pieniądzach, bo nie wszystko da się tak zmierzyć, więc zapewnienie mu minimum egzystencji na starość wcale nie jest taką "niesprawiedliwością".
Emerytury nie mogą być wypłacane na cele socjalne, bo zrobi się bałagan.
Są inne dostępne świadczenia. Można iść do OPS i według wywiadu środowiskowego można otrzymać dofinansowanie.
Składki emerytalne zostały odebrane nam przez rządy od 1989 roku na inne cele, głównie polityczne i na przekręty.
Mamy 4,8 bln złotych zadłużenia (dług oficjalny i ukryty), które rośnie. Największy dług państwo ma wobec emerytów.
Praktycznie często brakuje pieniędzy na emerytury i ZUS sztucznie zaciąga kredyty.
Nie może więc być tak, aby do grupy emerytów dopisywać ludzi niepłacących składek.
Zgadzam się. Minimalna emerytura w Polsce to 300 e. Minimalna emerytura w Uni Europejskiej to 1000-1200e. Wstyd mi za nasze społeczeństwo. Często to właśnie ludzie młodzi z tysiącem możliwości najbardziej narzekają. Sama jestem młoda i nie wyobrażam sobie, aby w taki sposób myśleć o starszych, schorowanych ludziach, którzy nie mieli tyle szczęścia a 500 plus chociaż nie szczególnie mi się podoba, to jest potrzebny, aby właśnie ktoś na te przyszłe emerytury zarabiał. Aby Polska mogła się rozwijać.
Na początek trzy zaniedbane kamienie u szyi podatników:
– nieopłacalne górnictwo
– KRUS
– k.k. skoro się zobowiązał do konkordatu to niech go przestrzega
I już będzie kasa na wypasa.
Nieopłacalne to dopiero będzie kupowanie gazu od Niemiec. Dlaczego gazociąg jest prowadzony z Rosji do Niemiec. Będa odnogi do Polski czy gaz będzie sprzedawany po cenie niemieckiej. Czy to faktycznie ekologia czy wzmocnienie potęgi gospodarczej?
Od stycznia przysługuje mi renta. Do dzisiaj nie dostałem nawet złotówki bo cyt. "teraz mamy okres rozliczeniowy, teraz wypłacamy 500+, teraz liczymy zwroty składek dla pracowników, teraz zmieniają się zasady i kwoty świadczeń, teraz jest coronawirus…" tak tłumaczą pracownicy ZUS swoją opieszałość itd.. Na oczekiwanie na połączenia z ZUS wydałem już kilkaset złotych….
Wielu uczciwych ludzi, którzy przepracowali więcej niż 25 lat ma niskie emerytury. Wielu nierobów- bardzo wysokie. Są przypadki, że niska emerytura z Polski nie oznacza ubóstwa emeryta. Oboje z żoną dostajemy około 1700 PLN z ZUSU. Gdybyśmy przepracowali wymagany okres w Polsce to mielibyśmy co najmniej średnie emerytury. Razem z dochodem w Australii mamy około 16 700 PLN na miesiąc czyli około 14 800 PLN na czysto. Mam kolegę w Polsce, który przepracował co najmniej 30 lat, zmieniał pracę, nie dbał o kolekcjonowanie zaświadczeń, oraz zapomniał nawet nazw zakładów pracy, w których pracował. Obecnie pobiera około 500 PLN emerytury. Uważam że system emerytalny w Polsce jest bardzo skomplikowany i niesprawiedliwy.
PO nic nie zrobiło w kwestii umów smieciowych, więc wszyscy oferowali umowy tego typu. A poprzednie rządy? Kpina. To z czego ta emerytura? Z jakich składek? Bogaty się bogaci. I teraz powrót Trzaskowskiego niczym bohatera. Żałosne. Być może 500 plus to bzdura tyle że ktoś na te emerytury będzie musiał pracować. Na nasze emerytury. Tak jest w całej Unii że to młode pokolenia pracują na starsze więc spokojnie nie zabraknie wam emerytur. Nie dajcie sobie wmówić kitu.
Aż strach pomyśleć co bedzie z naszymi eneryturami za jakies 20 lat. Póki co zmian żadnych nie widzę w systemie emerytalnym, inwestycje wędruja na konta wszystkich, ale nie emerytów. Dobrze ze chociaz ppk wprowadzili, to ludzie jakby oprzytomnieli i zaczeli na trzeźwo myslec o swojej przyszłości