0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Jeśli prokuratura podejmie postępowanie z zawiadomienia Kaczyńskiego, będzie to groźny precedens i niski ukłon wobec szefa PiS. Do tej pory prokuratura nie zajmowała się ściganiem dziennikarzy z artykułu 212 po zawiadomieniach polityków. Bo przyjmowała, że krytyka dziennikarska to normalny element demokratycznego państwa. I sprawy publikacji artykułów pozostawiała do oceny sądom. Polityk, który czuje się zniesławiony, może wytoczyć sam proces karny z prywatnego aktu oskarżenia lub wytoczyć cywilny proces o ochronę dóbr osobistych. To się jednak zmieniło w ostatnich latach - na dziennikarzy za krytyczne artykuły zawiadomienia do prokuratury złożyła np. prezes TK.

Kaczyński korzysta z tej samej możliwości. W ubiegłym tygodniu złożył zawiadomienie na dziennikarzy „Gazety Wyborczej” oraz na polityków Platformy Obywatelskiej.

Artykułem 212 w dziennikarzy i opozycję

Informację o zawiadomieniach do prokuratury Jarosława Kaczyńskiego podała Polska Agencja Prasowa. "Działając jako pokrzywdzony, zawiadamiam o podejrzeniu popełnienia przestępstw zniesławienia (...). Wnoszę o objęcie ścigania z oskarżenia publicznego ze względu na występujący w sprawie interes publiczny" - napisał Kaczyński w zawiadomieniach skierowanych do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, do których dotarła PAP.

Jak podaje PAP, lider PiS powołał się na art. 212 Kodeksu karnego, który mówi, że kto pomawia „inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".

W pierwszym zawiadomieniu prezes PiS wskazał na dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, portalu wyborcza.pl i gazeta.pl. Zdaniem Kaczyńskiego miało tam dojść do jego zniesławienia poprzez opublikowanie w dniach 29-30 stycznia 2019 roku materiałów, w których „rozpowszechniono twierdzenia, tj. wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa".

Kaczyńskiemu nie spodobało się też to, że bez jego zgody opublikowano nagrania jego rozmów z austriackim biznesmenem, podczas których omawiali budowę dwóch wieżowców na działce spółki powiązanej z PiS. Kaczyński wskazał, że nagrania opublikowano bez jego zgody, czyli, jego zdaniem, złamano prawo prasowe.

Wcześniej szef PiS wysłał do wydawcy „Gazety Wyborczej” wezwania przedsądowe, w których domagał się przeprosin. Pisaliśmy o tym tutaj:

Przeczytaj także:

Drugie zawiadomienie dotyczy PO. PAP podaje, że wskazano w nim, że przestępstwo zniesławienia miało polegać na „Opublikowaniu przez nieustalone osoby w materiałach propagandowych Platformy Obywatelskiej (ulotkach internetowych) twierdzeń, że Jarosław Kaczyński mógł popełnić przestępstwo płatnej protekcji, oraz ukrywa majątek" i „Na opublikowaniu przez posłów Platformy Obywatelskiej na konferencji prasowej z dnia 29.1.2019 r. informacji, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa, firmanctwa".

Artykuł 212 kodeksu karnego jest uważany przez dziennikarzy za przepis służący do mrożenia i kneblowania dziennikarzy.

Efekt mrożący

Warszawską prokuraturę okręgową czeka teraz test. Kaczyński powołał się na „interes publiczny”, ale śledczy, jeśli przeprowadzą śledztwo, będą musieli to uzasadnić. Tym bardziej że Kaczyński nie piastuje ważnej, oficjalnej funkcji w państwie. Jest szeregowym posłem i szefem partii.

"Dla ważnego interesu publicznego ważne są dwa kryteria. Prokurator będzie musiał ocenić, czy czyn rzekomego zniesławienia jest szkodliwy społecznie i czy pokrzywdzony nie poradzi sobie sam z dochodzeniem obrony dobrego imienia. Kaczyński jest politykiem i jest osobą publiczną. Powinien mieć grubszą skórę i godzić się z krytyką. W cywilizowanym świecie standardem jest, że prasa opisuje i krytykuje polityków, bo w ten sposób dokonuje się ich weryfikacji. Poza tym Kaczyński wiele razy korzystał z pomocy prawników. Dlaczego teraz chce posłużyć się prokuraturą", mówi OKO.press jeden ze stołecznych prawników.

Posłużenie się przez lidera PiS prokuraturą może wywołać efekt mrożący na dziennikarzach i politykach PO i tak też będzie odbierane.

Zaskakuje też, że Kaczyński składa zawiadomienie w sprawie dziennikarzy, ale nic nie wiadomo, by złożył zawiadomienie na austriackiego biznesmena, który nagrania przekazał prasie.

"Chowanie się za plecami podporządkowanej rządowi prokuratury to akt tchórzostwa i próba uciszenia »Gazety Wyborczej«. To świadectwo schyłku tej władzy. Dlaczego cały czas są pretensje do »Gazety Wyborczej« o publikację materiałów, a nikt nie pozywa austriackiego biznesmena", mówi OKO.press Wojciech Czuchnowski, współautor artykułów o rozmowach Kaczyńskiego z Geraldem Birgfellnerem.

Co ciekawe, zaledwie kilka dni temu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro deklarował, że jest gotów rozmawiać ze środowiskiem dziennikarskim o artykule 212.

W odpowiedzi na informację PAP "Gazeta Wyborcza" wydała oświadczenie, w którym pisze: "Nasze artykuły są rzetelne, oparte na faktach i dokumentach. »Wyborcza« nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce".

Stonoga w prokuraturze

Stołeczna prokuratura już raz poszła Kaczyńskiemu na rękę i broniła jego dobrego imienia.

OKO.press opisało akt oskarżenia przeciwko Zbigniewowi Stonodze:

Stonoga został oskarżony o znieważenie Jarosława Kaczyńskiego, prezydenta i narodu polskiego. Stonoga zrobił to w internecie. Kaczyńskiego zwymyślał w wulgarnych słowach, sugerował też, że jest gejem. Zawiadomienie w tej sprawie złożył m.in. prawnik PiS, wskazując, że Stonoga obraża prezesa partii. Prokurator zdecydował się ścigać Stonogę, choć zgodnie z artykułem 216 kodeksu karnego, znieważenie za pośrednictwem mediów, jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Prokuratura przyjęła, że przemawia za tym ważny interes społeczny. Jaki? Nie wyjaśniła. Obecnie trwa proces w tej sprawie.

Gdy Kaczyński był przesłuchiwany w sądzie jako pokrzywdzony, sąd na czas jego zeznań zamknął dla publiczności i interesantów dwa korytarze. OKO.press pisało o tym:

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze