Jarosław Kaczyński po raz kolejny postanowił sięgnąć po temat praw społeczności LGBTQ. Tym razem mówił o wychowaniu dzieci przez pary jednopłciowe. Jednak Polska, w której chciałby żyć prezes Prawa i Sprawiedliwości, powoli odchodzi w niepamięć.
Jarosław Kaczyński podczas swojego sobotniego (15.10) wystąpienia w Myszkowie w Zagłębiu Dąbrowskim poruszył tematykę praw środowisk LGBT+ do wychowania dzieci. Powiedział dokładnie:
"Całkowicie nie liczą się interesy dzieci. Dzieci są traktowane jak na przykład koty czy psy, którzy służą ludziom. Dobrzy ludzie je lubią lub nawet kochają. Ale to jest coś zupełnie innego niż dzieci. I interesy dzieci nie są tu w ogóle brane pod uwagę."
Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że jako cispłciowy, heteroseksualny mężczyzna nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak wypowiedzi polityków potrafią ranić jednopłciowe pary wychowujące dzieci.
Jakiekolwiek oburzenie, które wyraziłbym w tym artykule z pewnością nie dorówna temu, co na co dzień muszą przeżywać takie rodziny. Nie czułbym się w porządku wchodząc w te emocje.
Nie chciałbym też polemizować z wypowiedzią Kaczyńskiego sprawdzając jej prawdziwość - po pierwsze jest zbyt absurdalna, po drugie - w ten sposób mógłbym ją legitymizować. Dlatego najlepiej jest sięgnąć po fakty.
A fakty są takie, że wizja Polski, którą Jarosław Kaczyński odmalowuje w swoich wystąpieniach, powoli odchodzi w niepamięć. Brak akceptacji dla wychowania dzieci przez pary jednopłciowe wyraża coraz mniej osób.
Wyraźnie pokazują to badania opinii publicznej. Wystarczy spojrzeć na sondaż Ipsos dla OKO.press z maja tego roku.
"W Polsce już obecnie są pary jednopłciowe wychowujące wspólnie dziecko. Czy powinny mieć takie same prawa do wychowywania dziecka, jak pary heteroseksualne?" - zapytaliśmy w naszym sondażu. Na tak zadane pytanie 48 procent respondentów odpowiedziało twierdząco. Co prawda tyle samo z zapytanych wskazało na przeciwną odpowiedź, jednak nasze badanie jasno pokazało, że Polska się zmienia.
Opisujący wyniki majowego sondażu Anton Ambroziak pisał, że kwestia wychowania dzieci przez pary jednopłciowe nie ogranicza się jedynie do nadal wywołującej duże emocje adopcji dzieci. W związkach jednopłciowych żyją przecież również biologiczne dzieci partnera lub partnerki. Polskie prawo ignoruje ten stan rzeczy.
"Kluczową kwestią nie jest więc prawo do adopcji, lecz przysposobienie dziecka partnera/partnerki lub uznanie rodzicielstwa obojga rodziców przez państwo. Pytanie o adopcję odwraca uwagę od prawdziwych problemów i prawdziwych dramatów"
Przedstawiciele polskich władz - a takim bez wątpienia jest niepełniący formalnie żadnej funkcji w rządzie Kaczyński - nie tylko nie wychodzą naprzeciw potrzebom swoich obywateli i obywatelek. Przez swoje skandaliczne wypowiedzi starają się jeszcze bardziej utrudnić im życie.
Jednocześnie ignorują zmieniającą się rzeczywistość. W naszym sondażu widać nie tylko zaskakująco wysokie poparcie dla rozpoznania praw par jednopłciowych już wychowujących dziecko. Okazuje się, że coraz więcej osób akceptuje dopuszczenie adopcji w przypadku takich związków.
W badaniach CBOS z 2021 roku za adopcją przez pary jednopłciowe opowiedziało się zaledwie 16 proc. respondentów. W naszym sondażu z maja tego zadaliśmy pytanie: "Czy Pana/Pani zdaniem pary jednopłciowe powinny mieć takie same prawa do wychowywania dziecka jak pary heteroseksualne?"
Twierdząco odpowiedziało 35 proc. osób.
Więcej danych dostarcza raport "Jesteśmy Rodziną" wydany przez Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza. W opracowaniu można zapoznać się z wynikami sondaży dotyczących społecznego odbioru par jednopłciowych wychowujących dziecko. Jedno z pytań dotyczyło definicji rodziny, którą według 59 proc. respondentów mogą tworzyć dwie osoby tej samej płci żyjące w związku i wychowujące dziecko.
Co więcej: "Polki i Polacy rzeczywiście raczej nie popierają idei adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, ponieważ... boją się, że takie rodziny będą prześladowane przez homofobiczne otoczenie.
Większość społeczeństwa nie miałaby nic przeciwko tęczowym rodzinom, gdyby miała pewność, że dzieci z takich rodzin będą chronione przed dyskryminacją.
Podobnie jest w przypadku możliwości zawarcia małżeństwa, które uchroni dziecko przed osieroceniem. Ponadto – co najbardziej istotne – ponad jedna czwarta badanych stwierdza, że po prostu nie wie, czy tęczowe rodziny żyją w Polsce, a prawie jedna piąta jest przekonana, że ich nie ma" - piszą autorzy opracowania. W tej sytuacji można zastanawiać się, czy dyskryminacja w dużej części przypadków nie bierze się z niewiedzy.
Jarosław Kaczyński po raz kolejny dotyka spraw społeczności LGBTQ, być może szukając odbicia od niewygodnych tematów, w których trudno mu przekonywać o sukcesach swojego otoczenia politycznego.
O wychowaniu dzieci par jednopłciowych zaczął mówić już po poruszeniu wątków bezpieczeństwa energetycznego, importu węgla czy wojennych reparacji, które według PiS powinniśmy dostać od Niemiec. Jednocześnie nie wydaje się, by miał świadomość rzeczywistych problemów ludzi, na których sytuację ma wpływ. Nie zważa też na to, że jego słowa mogą ranić i wzniecać nienawiść.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze