„Największe wrażenie w szpitalach robią nie respiratory, tomografy i inne technologiczne sztuczki, ale współczucie i odwaga personelu medycznego. Interwencja, która najbardziej mnie uderzyła, była zdecydowane low-tech – trzymanie za ręce". Raport z pandemii na świecie
„Intubacja jest stresująca dla personelu medycznego, bo wtedy wirus wypryskuje z płuc w powietrze. W tym przypadku procedura została wykonana w pomieszczeniu z niższym ciśnieniem, żeby wirus w nim pozostał. Nad głową pacjenta umieszczono plastikową osłonę i pielęgniarka włożyła ręce w otwory w tej osłonie, żeby go zaintubować.
Ponieważ byłoby strasznie obudzić się z rurą w gardle, pacjenci są poddawani sedacji, żeby sobie jej nie wyrwali; lekarze mówią, że z jakiejś przyczyny pacjenci z Covid-19 wymagają więcej sedacji niż inni. Dla bezpieczeństwa wiąże się też im ręce”.
Reporter i publicysta „New York Timesa” Nicholas Kristof spędził dwa dni w dwóch nowojorskich szpitalach na Bronksie, jednej z najbardziej doświadczonych koronawirusem dzielnic miasta.
Opisał zatłoczone oddziały ratunkowe, gdzie łóżka stoją jedno obok drugiego, a w przejściu tworzy się korek, bo karetki wciąż przywożą nowych pacjentów. Lekarzy, którzy próbują ratować życie innych i jednocześnie boją się o własne.
„Największe wrażenie w szpitalach robią nie respiratory, tomografy i inne technologiczne sztuczki, ale współczucie i odwaga personelu medycznego. Interwencja, która najbardziej mnie uderzyła, była zdecydowane low-tech – trzymanie za ręce.
Katherine Chavez, pielęgniarka w szpitalu Montefiore Moses opowiedziała mi o 40-letnim mężczyźnie bez chorób współistniejących. Był intubowany i spędziła 12 godzin u jego boku, kiedy walczył o życie. „Łapał mnie za rękę, a ja mu powtarzałam, że wszystko będzie dobrze”.
10 kwietnia, po obchodach 10. rocznicy Katastrofy Smoleńskiej, internet obiegły zdjęcia z uroczystości, na których politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele nie udają nawet, że przestrzegają rozporządzenia ministra zdrowia. OKO.press nakręciło z tego film.
Dziś (11 kwietnia) rano zobaczyliśmy kolejną odsłonę obchodów. "Fakt" opublikował zdjęcia, jak Jarosław Kaczyński wjeżdża limuzyną na zamknięty z powodu wirusa Cmentarz Powązkowski, by odwiedzić grób matki i symboliczną mogiłę brata i bratowej.
Wydarzenie komentowali politycy i publicyści. Barbara Nowacka z KO pisała na Twitterze:
"Nie mogłam pójść na ten sam cmentarz na grób matki wczoraj, w 10 rocznicę jej śmierci. Małgorzata Kidawa-Błońska też, kilka dni temu w rocznicę śmierci swojej mamy. Jak tysiące innych ludzi. Jeden człowiek mógł. Bez rocznicy. Bez trybu".
Większość Polaków obowiązują ograniczenia, także w święta. Minister zdrowia i premier zachęcają też do nieodwiedzania rodzin podczas świąt wielkanocnych.
Obostrzenia są oczywiście konieczne, aby ograniczyć rozwój epidemii w Polsce. Sposób ich wprowadzania jest jednak chaotyczny, a policja ma problem z interpretacją przepisów. Czasem jednak dla naszego zdrowia psychicznego konieczne jest wyjście z domu. Jeżeli dostaliśmy karę i uważamy, że była ona niesłuszna, można się od niej odwołać. Bez względu na to czy jest to mandat od policji, czy kara administracyjna od Sanepidu.
Z tego właśnie powodu była to dziwna przedświąteczna doba. Z jednej strony ulice były puste, bo mieliśmy siedzieć w domach. Z drugiej strony niektóre sklepy były otwarte całą dobę, żeby wszyscy zdążyli zrobić przedświąteczne zakupy. W środku nocy ustawiały się do nich długie kolejki.
Dziś Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 401 nowych zakażonych. To mniej niż w rekordowych dniach:
Ale więcej niż w ostatnich dniach (8-10 kwietnia). Może to też być wynik wzrostu liczby wykonanych testów. W ostatniej dobie wykonano 11 tys. testów (10 kwietnia - 10 tys., 9 kwietnia - 8 tys.). W sumie mamy już 129 560 tys. testów.
W porównaniu z innymi krajami to wciąż bardzo mało. Na milion mieszkańcow 3,4 tys., mniej niż w Peru (4,0 tys.), Tursji (4,0 tys.), Szwecji (5,4 tys.) nie mówiąc o Czechach (11,2 tys.(, czy Izraelu (13. tys.).
W dodatku ciągle nie wiemy, czy liczby podawane przez ministerstwo to pojedyncze próbki, czy osoby testowane, od których pobiera się czasem dwie, a nawet trzy próbki. Zadaliśmy to pytanie Ministerstwu Zdrowia. Wciąż czekamy na odpowiedź.
Możliwości laboratoriów to już w tej chwili 16 tys. testów na dobę i cały czas rosną - poinformował w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Sytuacja może się poprawić, bo konwalidację z Państwowego Zakładu Higieny otrzymał test na koronawirusa opracowany przez naukowców PAN w Poznaniu. Ostatnia formalność to rejestracja i w przyszłym tygodniu powinna się zacząć produkcja pierwszych 150 tys. testów. Będą one wielokrotnie tańsze niż testy sprowadzane z zagranicy.
Przy gdyńskim Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej powstało pierwsze w Polsce centrum testowe drive-thru (znane m.in. z Korei i Niemiec). Osoba, która kwalifikuje się do badania, podjeżdża na nie samochodem i nie musi z niego wysiadać – próbki zostają pobrane przez otwarte okienko.
W sumie od początku epidemii mamy w Polsce 6356 osób zakażonych, z tego:
Z powodu koronawirusa:
W dzisiejszym tekście "Polska – Czechy – Rumunia" pisaliśmy o podobieństwach w rozwoju epidemii w krajach postkomunistycznych. Zobacz to na wykresach:
Więcej:
Pod koniec marca okazało się, że aż 60 osób z Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu ma koronawirusa. O tragicznej sytuacji w DPS-ie pisaliśmy tutaj:
11 kwietnia wicestarosta powiatu białobrzeski poinformował, że wszyscy są zdrowi: "Wszystkie wyniki, które dzisiaj przyszły, są ujemne. To znaczy, że u osób przebywających obecnie w placówce nie stwierdzono koronawirusa". W wyniku koronawirusa zmarł jeden pensjonariusz DPS-u.
Kiedy na północnej półkuli ziemia budzi się do nowego życia, ludzkość walczy z pandemią, jakiej nie doświadczyła od stu lat. Gdy późnym wieczorem wrzucaliśmy ten tekst do sieci, sytuacja wyglądała tak:
Na świecie było w sumie 1 768 019 zakażeń, z czego:
Od soboty krajem nie tylko z największą liczbą przypadków, ale i z największą liczbą ofiar koronawirusa są Stany Zjednoczone – zmarło tam już ponad 20 tys. osób.
W najbardziej doświadczonym stanie Nowy Jork stwierdzono już 180 tys. zakażeń, więcej niż w Hiszpanii czy we Włoszech. Zmarło 8,6 tys. osób. Burmistrz miasta Nowy Jork Bill de Blasio zapowiedział, że szkoły pozostaną tam zamknięte do końca roku szkolnego, a zakłady pracy zostaną otworzone dopiero w maju.
W stanie Nowy Jork zmarło też prawie 1,5 tys. pensjonariuszy domów opieki – jest ich 613, a zakażenie stwierdzono w co najmniej połowie z nich. W sąsiednim New Jersey zmarło 250 osób. Niewiele placówek testuje chorych pensjonariuszy na koronawirusa, więc liczba ofiar może być o wiele większa.
W ciągu doby zmarło w Hiszpanii 510 osób, co jest najniższą liczbą od 23 marca. Hiszpańskie władze sanitarne uważają, że kraj jest teraz w fazie stabilizacji, ale liczba nowych przypadków spada powoli – 26 marca było ich 8271, w piątek 10 kwietnia 5051, w sobotę 11 kwietnia - 3579 (ostateczne dane z soboty będą znane po północy).
Tak wygląda sytuacja w czterech krajach z największą liczbą zarejestrowanych przypadków w Europie.
Jak widać, są to również kraje, w których epidemia trwa na tyle długo, żeby zielony słupek – ozdrowieńcy – zrobił się całkiem pokaźny. Niestety do tej pory w żadnym z tych krajów liczba aktywnych przypadków nie zmniejsza się na tyle, żeby można było mówić o tym, że szczyt zachorowań jest już na pewno za nimi. Ten proces nieśmiało zaczyna się w Niemczech.
We Włoszech od ponad tygodnia spada za to liczba chorych na intensywnej terapii i podobny dobry trend zaczął pojawiać się we Francji...
Minister zdrowia Matt Hanckock (ozdrowieniec z koronawirusa) poinformował w sobotę, że w Wielkiej Brytanii zmarło już 19 pracowników publicznej służby zdrowia NHS.
Do tej pory na Wyspach Brytyjskich zmarło prawie 10 tys. osób, a lista zarejestrowanych przypadków zbliża się do 79 tys. i nie widać oznak spowolnienia. Jednak IHME, amerykański instytut badawczy finansowany przez Billa i Melindę Gatesów zrewidował swoje przewidywania co do możliwej liczby zgonów w Wielkiej Brytanii z 66 tys. do 37 tys.
Premier Indii Narendra Modi poinformował, że zamierza przedłużyć ograniczenia w poruszaniu się, które powinny się skończyć 14 kwietnia. Oznacza to kolejne trudne tygodnie dla milionów napływowych pracowników z biedniejszych regionów kraju, którzy poprzez zamknięcie hoteli, restauracji i innych miejsc zostali pozbawieni nie tylko zarobków, ale często także dachu nad głową i wyżywienia.
W „New England Journal of Medicine” ukazał się artykuł podsumowujący testy kliniczne leku antywirusowego, który podano 53 ciężko chorym, w większości pod respiratorami. Była to próba na niewielkiej liczbie pacjentów, ze względu na krytyczną sytuację nie mogła być ślepa (wtedy połowie pacjentów podaje się placebo), co w normalnych warunkach oznaczałoby, że to dopiero początek drogi ku uznaniu nowego leku za skuteczny. Teraz jednak fakt, że stan ponad połowy chorych się polepszył, trafił do mediów na całym świecie.
Remdesiwir jest testowany jeszcze w pięciu innych miejscach, a produkująca lek firma Gilead przekazała go za darmo dla 1,7 tys. pacjentów.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze