0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Wojciech Habdas / Agencja GazetaWojciech Habdas / Ag...

Politycy PiS odetchnęli z ulgą: 8 października 2019 Janusz Wojciechowski dostał zielone światło komisji AGRI Parlamentu Europejskiego i może zostać komisarzem ds. rolnictwa. Rządowi udało się więc uniknąć kolejnego euroblamażu na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi.

Choć Wojciechowski z trudem przekonał do siebie eurodeputowanych - pierwsze wysłuchanie oblał - dziś przekaz PiS jest jeden: „osiągnęliśmy w Unii ogromny sukces". W tym tonie przemawiał na konwencji w Kielcach 9 października prezes Jarosław Kaczyński.

To jest najważniejsza funkcja, jaką uzyskaliśmy w UE. Bo nie przewodniczący Rady Europejskiej, tylko właśnie komisarz, który dysponuje ogromnym budżetem, jest najważniejszy.
Fałsz. Polska ma już na koncie ważniejsze unijne stanowiska niż komisarz ds. rolnictwa.
Konwencja PiS w Kielcach,09 października 2019

OKO.press przypomina prezesowi Kaczyńskiemu, że Polska - od wejścia do UE - miała w kolejnych kadencjach trzech komisarzy i każdemu z nich przypadło w udziale ważne portfolio. Mieliśmy też przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, a Donald Tusk sprawuje drugą kadencję w fotelu przewodniczącego Rady Europejskiej. Zwłaszcza znaczenie tego drugiego chętnie zmniejszyliby politycy PiS.

Prawo do wybrania członka KE przysługuje każdemu państwu członkowskiemu - malutkiej Malcie na równi z Polską. Nawet gdyby Wojciechowski został odrzucony, jakiś polski polityk i tak ostatecznie pojechałby do Brukseli. Sukcesu polskiej dyplomacji w tym niewiele. Inaczej niż przy wyborze Tuska.

Przeczytaj także:

Mieliśmy ważniejsze stanowiska

Janusz Wojciechowski będzie czwartym przedstawicielem Polski w KE i zajmie się rolnictwem. To znaczące portfolio, ale już niekoniecznie najważniejsze stanowisko, jakie Polska dostała w ciągu 15 lat członkostwa w UE.

Co najmniej równie ważne, o ile nie ważniejsze, funkcje sprawowali w KE poprzednicy Wojciechowskiego:

  • Danuta Hübner (2004-2010) zajmowała się polityką regionalną, gdzie ulokowanych jest większość funduszy strukturalnych - kluczowych dla rozwoju Polski;
  • Janusz Lewandowski (2010-2014) sprawował pieczę nad budżetem całej UE;
  • Elżbieta Bieńkowska (2014-2019) była komisarzem ds. rynku wewnętrznego i usług – miała pod opieką jedną z największych i najbardziej zróżnicowanych Dyrekcji Generalnych (unijnych „ministerstw”) w KE.

Ale Komisja Europejska to nie wszystko. W latach 2009-2012 Jerzy Buzek był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Został wybrany na to prestiżowe stanowisko nie przez rodzime władze, jak to jest w przypadku komisarzy (więcej na ten temat poniżej), a przez większość eurodeputowanych reprezentujących różne kraje i rodziny polityczne.

Sukces 27 krajów

Z narracji PiS wynika, że sam fakt wysłania do Brukseli polskiego komisarza był negocjacyjnym sukcesem polskiego rządu. To manipulacja.

Zgodnie z unijnymi traktatami każde państwo członkowskie ma w KE swojego przedstawiciela. Mamy więc nie sukces Polski, a 27 narodowych sukcesów.

Tylko Wielka Brytania nie dostanie w tej kadencji komisarza, bo zamierza opuścić UE.

Nawet gdyby Janusz Wojciechowski został ostatecznie odrzucony przez eurodeputowanych z komisji AGRI, polski rząd musiałby znaleźć kandydata na jego miejsce. Albo nowego komisarza ds. rolnictwa, albo wnioskować o zmianę portfolio na jedno z tych, które nie zostały jeszcze obsadzone.

Jedno jest pewne: jakiś polski polityk związany z PiS i tak ostatecznie pojechałby do Brukseli.

Sukces rządu jest tym bardziej wątpliwy, że Wojciechowski oblał pierwsze wysłuchanie. A zdecydowana większość kandydatów na komisarzy z pozostałych państw członkowskich nie miała problemu z uzyskaniem akceptacji PE.

Nie wiadomo też, do jakiego stopnia zielone światło za drugim podejściem wynikało z „doskonałego przygotowania” polskiego kandydata. Brukselscy korespondenci donosili, że decyzja, by zaakceptować Wojciechowskiego, zapadła jeszcze zanim odbyło się wysłuchanie. Największe frakcje polityczne w PE miały zakulisowo ustalić, że nie będą odrzucały kolejnych kandydatów, by Komisja Ursuli von der Leyen zdążyła zacząć pracę 1 listopada.

Lepszy niż Tusk?

PiS nie odpuści okazji, by strywializować niewątpliwy sukces Donalda Tuska, jakim był wybór na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Kaczyński mówił niejednokrotnie, że był on w istocie kandydatem niemieckim, nie polskim. A w 2017 roku rząd PiS próbował zablokować przedłużenie mu kadencji o kolejne 2,5 roku.

Nie przewodniczący Rady Europejskiej, tylko właśnie komisarz, który dysponuje ogromnym budżetem, jest najważniejszy.
Tych stanowisk nie da się porównać. Ale wybór Tuska to znacznie większy dyplomatyczny sukces.
Konwencja PiS w Kielcach,09 października 2019

Teraz prezes PiS podkreśla, że stanowisko komisarza do spraw rolnictwa jest ważniejsze niż funkcja przewodniczącego RE. Także i tę tezę łatwo obalić.

Przede wszystkim dlatego, że Rada Europejska i Komisja Europejska zajmują się w UE zupełnie czym innym.

RE to głowy państw członkowskich, których rolą jest decydowanie o strategicznych planach politycznych i gospodarczych UE. Przewodniczący koordynuje prace Rady i reprezentuje Unię na arenie międzynarodowej, dlatego bywa nazywany „prezydentem Europy".

Komisja Europejska na co dzień zajmuje się wdrażaniem strategii przyjętej przez Radę - tworząc unijne prawo, pilnując jego przestrzegania i zarządzając budżetem. To unijny „rząd”, a poszczególni komisarze są europejskimi „ministrami".

Oba stanowiska są więc bardzo prestiżowe, ale nie sposób jednoznacznie stwierdzić, które jest ważniejsze. Różnica między nimi polega na sposobie ich powołania.

Jak pisaliśmy wyżej, każde państwo członkowskie ma zagwarantowaną jedną z 27 tek w KE. O jedno stanowisko przewodniczącego RE konkurują natomiast politycy wszystkich europejskich krajów. To dlatego wybór Tuska jest dyplomatycznym sukcesem Polski w większym stopniu niż rolnicze portfolio dla Wojciechowskiego.

Druga kadencja Tuska w fotelu przewodniczącego RE, którą otrzymał mimo sprzeciwu osamotnionego rządu PiS, dobiegnie końca 30 listopada 2019 roku.

Ogromny budżet?

„Teka komisarza ds. rolnictwa w polskich rękach to wielki sukces negocjacyjny i ogromna odpowiedzialność za budżet ponad 300 mld euro. Jestem pewny, że Janusz Wojciechowski będzie dobrze reprezentował interesy rolników. Nie ma uczciwej konkurencji bez równych dopłat w całej UE” - zapewniał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.

Politycy PiS cieszą się, że Janusz Wojciechowski będzie zarządzał dużym budżetem. Problem w tym, że budżet na rolnictwo ma zostać okrojony, a komisarz ds. rolnictwa został pozbawiony części obowiązków przez Ursulę von der Leyen. Jego rola w KE będzie więc mniejsza niż w poprzednich latach.

Polski komisarz będzie miał ograniczone pole do manewru, by to zmienić, co sam niechętnie przyznał na wysłuchaniu przed komisją AGRI 8 października.

Bo poprzednia KE złożyła już projekt nowego budżetu na lata 2021-2027, w tym pomysł na reformę Wspólnej Polityki Rolnej. Wojciechowski będzie wdrażał wizję swoich poprzedników.

Oznacza to także, że o ile dopłaty dla rolników mogą zostać zrównane (dziś różnice między krajami są dość znaczące), nic nie wskazuje na to, by polscy rolnicy mieli dostać więcej pieniędzy. Zwłaszcza że w projekcie nowego siedmioletniego budżetu KE zaproponowała Polsce 5 mld euro mniej na dopłaty bezpośrednie.

Wojciechowski będzie zarządzał ważnym obszarem Unii Europejskiej, ale wbrew przedwyborczym zapewnieniom Morawieckiego i Kaczyńskiego, niczego Polsce nie „załatwi". Będzie realizował politykę uzgodnioną przez Radę Europejską.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze