Jadwiga Staniszkis w "Kropce nad i" powiedziała, że Jarosław Kaczyński nie może się doczekać, aż Andrzej Duda odbierze ślubowanie od trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji i przerwie niszczący dla PiS spór o Trybunał Konstytucyjny
Prezydent Duda ma w ręku przerwanie tego podstawowego, rujnującego i tworzącego spór z wymiarem sprawiedliwości konfliktu, czyli o zaprzysiężenie trzech sędziów. Mógłby to zrobić.
Problemem, według Staniszkis, jest to, że prezes nie może powiedzieć prezydentowi, czego od niego oczekuje. "Tam nikt nikomu nie ufa. Nie wyobrażam sobie, żeby Kaczyński mógłby to powiedzieć Dudzie, bo Duda następnego dnia by powiedział, że to Kaczyński go o to prosił" - mówiła profesor u Moniki Olejnik. Dodatkowo na przeszkodzie stoi osobowość prezydenta, który w ocenie Staniszkis zachowuje się zgodnie ze swoim wyobrażeniem oczekiwań prezesa, więc wiernie stoi za PiS.
Bez wiedzy o tym, co ma w głowie Jarosław Kaczyński nie da się ocenić realności pomysłu profesor Staniszkis, ale w sprawie potencjalnej roli prezydenta w rozwiązaniu konfliktu ma ona rację. To odmowa zaprzysiężenia trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta otworzyła PiS drzwi do rozpoczęcia wojny z TK.
I tylko wycofanie się przez Andrzeja Dudę z unikania odebrania ślubowania od wybranych 8 października sędziów umożliwi wyjście z kryzysu wokół Trybunału zgodnie z prawem.
Innej drogi nie ma, ponieważ według wyroku z 3 grudnia Trybunału Konstytucyjnego, wybór trzech sędziów - Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego - których kadencje rozpoczynały się jeszcze w czasie urzędowania poprzedniego Sejmu był Trybunału, prawidłowy. Dlatego prezydent ma obowiązek przyjąć od nich ślubowanie. Wyroki Trybunału - zgodnie z konstytucją - są ostateczne i mają moc powszechnie obowiązującą.
PiS upiera się jednak, że "trzema sędziami" są ludzie wybrani przez PiS w listopadzie 2015 roku - Henryk Cioch, Lech Morawski i Mariusz Muszyński. Kolejne bitwy w wojnie PiS z ustrojem Rzeczypospolitej są skutkiem tego sporu o trzech sędziów.
Dwie ustawy naprawcze - z grudnia 2015 i lipca 2016 roku - miały spowodować, że albo prezes Trybunału złamie się i dopuści do orzekania sędziów wybranych przez PiS, albo Trybunał nie będzie mógł orzekać.
W ustawach wymagano na przykład, żeby pełny skład TK obejmował co najmniej trzynastu sędziów, podczas gdy na przełomie 2015 i 2016 roku zdolność do orzekania miało tylko dziesięciu, a od połowy stycznia dwunastu sędziów. Obie te ustawy naprawcze Trybunał uznał za niezgodne z konstytucją - pierwszą w całości, drugą częściowo w marcu i sierpniu 2016 roku.
W sprawę PiS zaangażowało nawet prokuraturę, która wszczęła postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez prezesa TK. Trybunał nie ustąpił, spór trwa.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze