0:000:00

0:00

Prezydent Duda ma w ręku przerwanie tego podstawowego, rujnującego i tworzącego spór z wymiarem sprawiedliwości konfliktu, czyli o zaprzysiężenie trzech sędziów. Mógłby to zrobić.
Prawda. PiS zostanie wtedy tylko publikacja dwóch orzeczeń Trybunału.
"Kropka nad i",05 września 2016
Profesor uważa, że wyłamanie się przez prezydenta z linii partii byłoby korzystne dla wszystkich - jemu pozwoliłoby zademonstrować niezależność, PiS zakończyć konflikt bez wycofywania się, a prezesowi Kaczyńskiemu wyjść ze sprawy twarzą.

Problemem, według Staniszkis, jest to, że prezes nie może powiedzieć prezydentowi, czego od niego oczekuje. "Tam nikt nikomu nie ufa. Nie wyobrażam sobie, żeby Kaczyński mógłby to powiedzieć Dudzie, bo Duda następnego dnia by powiedział, że to Kaczyński go o to prosił" - mówiła profesor u Moniki Olejnik. Dodatkowo na przeszkodzie stoi osobowość prezydenta, który w ocenie Staniszkis zachowuje się zgodnie ze swoim wyobrażeniem oczekiwań prezesa, więc wiernie stoi za PiS.

Trzech sędziów to podstawa...

Bez wiedzy o tym, co ma w głowie Jarosław Kaczyński nie da się ocenić realności pomysłu profesor Staniszkis, ale w sprawie potencjalnej roli prezydenta w rozwiązaniu konfliktu ma ona rację. To odmowa zaprzysiężenia trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta otworzyła PiS drzwi do rozpoczęcia wojny z TK.

I tylko wycofanie się przez Andrzeja Dudę z unikania odebrania ślubowania od wybranych 8 października sędziów umożliwi wyjście z kryzysu wokół Trybunału zgodnie z prawem.

Innej drogi nie ma, ponieważ według wyroku z 3 grudnia Trybunału Konstytucyjnego, wybór trzech sędziów - Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka i Andrzeja Jakubeckiego - których kadencje rozpoczynały się jeszcze w czasie urzędowania poprzedniego Sejmu był Trybunału, prawidłowy. Dlatego prezydent ma obowiązek przyjąć od nich ślubowanie. Wyroki Trybunału - zgodnie z konstytucją - są ostateczne i mają moc powszechnie obowiązującą.

Przeczytaj także:

...a reszta to konsekwencje

PiS upiera się jednak, że "trzema sędziami" są ludzie wybrani przez PiS w listopadzie 2015 roku - Henryk Cioch, Lech Morawski i Mariusz Muszyński. Kolejne bitwy w wojnie PiS z ustrojem Rzeczypospolitej są skutkiem tego sporu o trzech sędziów.

Dwie ustawy naprawcze - z grudnia 2015 i lipca 2016 roku - miały spowodować, że albo prezes Trybunału złamie się i dopuści do orzekania sędziów wybranych przez PiS, albo Trybunał nie będzie mógł orzekać.

W ustawach wymagano na przykład, żeby pełny skład TK obejmował co najmniej trzynastu sędziów, podczas gdy na przełomie 2015 i 2016 roku zdolność do orzekania miało tylko dziesięciu, a od połowy stycznia dwunastu sędziów. Obie te ustawy naprawcze Trybunał uznał za niezgodne z konstytucją - pierwszą w całości, drugą częściowo w marcu i sierpniu 2016 roku.

W sprawę PiS zaangażowało nawet prokuraturę, która wszczęła postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez prezesa TK. Trybunał nie ustąpił, spór trwa.

;

Udostępnij:

Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze