W osiem lat od Polski w ruinie do lidera Europy. Tak rządy swojej partii widzi Jarosław Kaczyński. Przekonuje, że PiS zlikwidowało głód wśród dzieci, a w konsekwencji wyciągnęło Polskę z trzeciego świata. Próbujemy prześledzić i zweryfikować myśli prezesa
Z ciężkiej biedy do kraju wysoko rozwiniętego w osiem lat? Prezes PiS Jarosław Kaczyński przekonuje, że to właśnie wydarzyło się w Polsce za jego rządów. Mówił o tym na spotkaniu wyborczym w Siedlcach.
Myśmy w ciągu tych ośmiu lat naszych rządów, można powiedzieć, to nie są moje słowa, ja tutaj cytuję kogoś, wyciągnęli Polskę ze sfery Trzeciego Świata, bo tam, gdzie są głodne dzieci, tam jest Trzeci Świat, do sfery państw cywilizowanych
To element przemówień Jarosława Kaczyńskiego od lat. Ostatnio często do niego wraca.
„Tę szansę stworzyły rządy PiS. Myśmy wyciągnęli Polskę z Trzeciego Świata, bo kraj z głodnymi dziećmi to jest kraj Trzeciego Świata. Polska w tym okresie (rządów PIS) ogromnie zyskała. Teraz ma się cofać. My chcemy zrobić wszystko, aby tak się nie stało. Nasz udział w dzisiejszym marszu jest wynikiem tej determinacji” – mówił Kaczyński zaledwie dwa dni wcześniej na konferencji prasowej.
Opowieść jest prosta. Gdy rządziła koalicja PO-PSL, w Polsce były głodne dzieci. Gdy nastały czasy PiS, problem został rozwiązany.
Czym w ogóle jest Trzeci Świat? Przez lata pojęcie to było używane do określenia krajów ubogich i tych na niskim poziomie rozwoju gospodarczego. Dziś znacznie częściej słychać oznaczający w przybliżeniu to samo termin Globalne Południe, prezes Kaczyński jest jednak konserwatystą także językowym.
Oryginalne znacznie „Trzeciego Świata” jest rzecz jasna inne. Pojęcie pojawiło się w globalnej debacie politycznej w latach 50. XX wieku. Oznaczało kraje poza dwoma dominującymi sojuszami międzynarodowymi: krajów kapitalistycznych skupionych wokół USA i krajów socjalistycznych, skupionych wokół Związku Radzieckiego. Nie wszystkie tzw. państwa niezaangażowane były ubogie, ale dotyczyło to większości z nich – dlatego później stało się to synonimem kraju biednego.
Szczególnie że kraje uznawane dziś przez ONZ za najsłabiej rozwinięte to w większości kraje Trzeciego Świata z czasów zimnej wojny. W 2023 roku za najsłabiej rozwinięte kraje uznawano 45 państw. 33 z nich znajdowały się w Afryce. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego na rok 2024 krajem z najwyższym PKB na osobę według parytetu siły nabywczej wśród krajów najsłabiej rozwiniętych jest Laos. Polskie PKB na osobę liczone według parytetu siły nabywczej jest pięć razy wyższe.
Czyli – Polskę i to, co potocznie nazywamy dziś krajami Trzeciego Świata, dzieli rozwojowa przepaść.
W ostatnich trzydziestu latach siedem krajów straciło „członkostwo” w grupie najsłabiej rozwiniętych krajów. W 1994 roku była to Botswana. I chociaż ten południowoafrykański kraj osiągnął w ostatnich dekadach spory sukces, wciąż nie łączymy go z grupą krajów wysoko rozwiniętych. Przejście z umownego Trzeciego Świata na światowe salony to bardzo trudny i powolny proces. Nawet rząd PiS nie był w stanie wykonać tak spektakularnego skoku do przodu.
Prezes Kaczyński wyraźnie zdefiniował jednak, co dla niego oznacza Trzeci Świat – to państwo, gdzie mamy głodne dzieci.
Według Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) jedno na pięć (13 mln) dzieci w USA w 2022 roku nie miało pewności, czy zje kolejny posiłek. To oznacza ni mniej, ni więcej, że w Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z poważnym problemem głodu wśród dzieci.
Czy to skłoniłoby prezesa Kaczyńskiego do tego, by uznać, że USA są krajem Trzeciego Świata? Wątpliwe, ponieważ jeszcze w lutym opowiadał, że USA są od Polski i wszystkich krajów Unii Europejskiej znacznie bogatsze i nam uciekają.
Ten przykład pokazuje też, że problem głodu wśród dzieci jest złożony i nie da zamknąć się go w prostej klasyfikacji krajów, które ten problem mają i należą do Trzeciego Świata, i krajów, których ten problem nie dotyczy, więc są rozwinięte i dostatnie.
Trzeba jednocześnie dodać, że Polska w ostatnich dekadach nie miała poważnego w skali światowej problemu z głodem czy głodem wśród dzieci. Nie oznacza to, że możemy ten problem lekceważyć – każde głodne i niedożywione dziecko to indywidualny dramat, który nie powinien mieć miejsca. I państwo powinno robić wszystko, by w pełni głód wyeliminować.
Ale opowieść prezesa Kaczyńskiego o wyciągnięciu Polski ze sfery Trzeciego Świata jest bzdurą.
Światowy Program Żywnościowy, agencja ONZ do walki z głodem na świecie (w 2020 roku nagrodzona pokojową nagrodą Nobla) co roku publikuje raporty na temat głodu na świecie. W 2015 roku – gdy według Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęła się droga Polski ku cywilizacji – rozpowszechnienie niedożywienia w polskiej populacji według statystyk organizacji było mniejsze niż 5 proc. Prawdopodobnie znacząco mniejsze, ale „poniżej 5 proc.” to najniższy publikowany poziom.
Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa zbiera dane na temat odsetka dzieci poniżej piątego roku życia, których wzrost został zahamowany z powodu głodu lub chronicznego niedożywienia. Mamy dane od 2000 roku i faktyczny postęp wydarzył się w tym okresie w latach 2000-2007. Wówczas mamy spadek z 2,9 proc. do 2,3 proc. Dalej, do 2022 roku nie zmienia się prawie nic i każdy odczyt mieści się w przedziale 2,1-2,3 proc. Nie widać więc rewolucji i eliminacji głodu wśród dzieci, o której tak chętnie mówi Kaczyński.
Dla porównania spójrzmy też na najbogatszy kraj wśród krajów najsłabiej rozwiniętych – Laos. Tam w 2022 roku odsetek ten wynosił 27,7 proc. Choć warto dodać, że Laos w ostatnich dwóch dekadach poczynił tu ogromny postęp – w 2002 roku było to 48,7 proc. Tak czy inaczej, przepaść między Polską a Laosem jest ogromna.
Jak w rzeczywistości wygląda problem głodu wśród dzieci w Polsce?
Dokładne informacje na temat liczby dzieci, które głodują, właściwie nie istnieją. Liczby GUS lub Eurostatu mogą nam powiedzieć coś o liczbie dzieci w ubóstwie lub zagrożonych ubóstwem. Ale nie są one jednoznaczne z głodem. „W najbiedniejszych rodzinach zawsze potrzeby dzieci były na pierwszym miejscu, o ile nie była to rodzina z jakąś dysfunkcją czy patologią, np. alkoholizmem” – mówiła w 2015 tygodnikowi „Polityka” prof. Elżbieta Tarkowska, specjalistka w zakresie socjologii ubóstwa.
Głośna akcja Polskiego Czerwonego Krzyża z 2018 roku o milionie głodnych dzieci była ostro krytykowana przez ekspertów. Liczba ta jest bowiem niemożliwa do weryfikacji. Nieco wcześniej PiS grał inną, również niemożliwą do weryfikacji liczbą. W spocie wyborczym z 2015 roku oskarżał Platformę Obywatelską o 800 tys. głodnych dzieci.
Dane GUS o ubóstwie wśród osób do 17. roku życia nie obejmują lat pierwszych rządów PiS. W 2008 roku stopa ubóstwa skrajnego wśród dzieci wynosiła 9 proc. W 2014 roku było to już 10,3 proc., w 2015 – znów 9 proc. Później ubóstwo skrajne znacznie spadło, przede wszystkim ze względu na program 500 plus – i jest to istotne osiągnięcie pierwszego rządu PiS. Od kilku lat co roku mieści się w okolicach 5-6 proc.
W 2022 roku ubóstwo skrajne dotyczyło 5,7 proc. osób poniżej 18. roku życia. To prawie 400 tys. dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie. I dowód na to, że wciąż jest sporo do zrobienia w kwestii likwidacji ubóstwa w Polsce.
W raporcie EAPN – organizacji pozarządowej, zajmującej się ubóstwem i sposobami jego eliminacji – czytamy:
„Jak pokazywał raport UNICEF, opublikowany w lutym 2007 r. (czyli po 1,5 roku pierwszych rządów PiS — przyp. red.), pod względem sytuacji materialnej, mierzonej zespołem kilku wskaźników (takich jak odsetek dzieci z rodzin o dochodach niższych niż 50 proc. mediany dla kraju, co najmniej jedna osoba bezrobotna w rodzinie, subiektywne poczucie ubóstwa, brak w domu materiałów edukacyjnych i mniej niż 10 książek), dzieci polskie znajdowały się na ostatnim miejscu wśród 21 krajów rozwiniętych”.
Dodajmy jeszcze dane Eurostatu o zagrożeniu ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. Te dane mamy od 2005 roku. W latach 2005-2008 udało się znacznie zredukować ten wskaźnik wśród dzieci – z 45,3 proc. do 30,5 proc. Warto jeszcze dodać, że były to lata świetnej koniunktury gospodarczej na całym świecie. Niektórym krajom „nowej” Unii udało się osiągnąć w tym okresie podobne wyniki (Słowenia z 32 do 20,6 proc., Łotwa z 46,3 do 35,1 proc.). Najnowszy wskaźnik dla Polski to 15,9 proc. z 2022 roku.
Działa tutaj prosta zasada – dobra sytuacja gospodarcza i dynamiczny wzrost oznacza bogacenie się społeczeństwa i spadające ryzyko ubóstwa. A to oznacza niższe ryzyko głodu wśród dzieci.
Rzeczywiście zarówno w latach 2005-2007, jak i w pierwszych latach obecnych rządów PiS ubóstwo wśród dzieci zmalało. Ale tryumfalizm jest nieuzasadniony – PiS nie wykarmiło wszystkich głodnych dzieci i nie zlikwidowało głodu, a zmiana nie była tak duża, jak chciałby prezes Kaczyński.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze