0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: EU/Lukasz KobusEU/Lukasz Kobus

Ataki typu SLAPP (Strategic Lawsuits Against Public Participation), czyli prawne nękanie i pozwy, których celem jest zmuszenie dziennikarza, aktywisty lub naukowca do zaprzestania zajmowania się niewygodnym dla możnych tematem, przybrały w Europie monstrualne rozmiary.

Organizacje społeczne, które brały udział w pracach nad antySLAPPowymi rozwiązaniami, udokumentowały sprawy z całej Europy: z Bułgarii, Chorwacji, Słowenii, Włoch i Francji. Z Polski – podawane są przykłady “Gazety Wyborczej”, OKO.press i Tomasza Piątka. Autorzy raportów wskazują jednak, że to tylko czubek góry lodowej, bo sprawy typu SLAPP nie są rejestrowane, a opinia publiczna nie jest świadoma, że dana sprawa jest przejawem gangreny toczącej Europę.

O raportach pisaliśmy tu:

Przeczytaj także:

Patronką antySLAPPowego prawa Unii jest zamordowana w 2017 roku maltańska dziennikarka Daphne Caruana Galizia. W chwili śmierci miała w sądach 47 spraw typu SLAPP za opisywanie finansowych malwersacji w swoim kraju. Z tego powodu też zginęła.

"Pracowaliśmy nad tym projektem w imieniu Daphne i miałam wrażenie, że Daphne współpracuje z nami. Chciałam, by nowe prawo było nazwane jej imieniem. Tak się nie stało, ale myślę, że nieformalnie można mówić o Prawie Daphne" – mówiła na czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli inicjatorka projektu ze strony Komisji Europejskiej, wiceprzewodnicząca Komisji Vĕra Jourová.

Obok niej siedział Mathew Caruana Galizia, syn zamordowanej, dziennikarz śledczy i szef Daphne Caruana Galizia Foundation. To ta fundacja wraz z innymi organizacjami pozarządowymi naciskała na KE i pomagała jej wypracować antySLAPPowe rozwiązania.

Kobieta, męzczyzna i kobieta siedzą pryz stole
Vĕra Jourová, Matthew Caruana Galizia i Flutura Kusari z Europejskiego Centrum Prasy i Wolności Mediów na konferencji prasowej (screen), źródło
“Prawo Daphne” jest efektem analizy zmian społecznych w Europie: przepisy o zniesławieniu miały bronić ludzi przed atakami potężnych korporacji medialnych. Ale teraz media są słabe, a biznes coraz mocniejszy.

Do tego korporacje zarabiające np. na rynku energii albo produkcji żywności, mają interesy transgraniczne – dlatego łatwo im atakować ponad granicami. Ludzie nie mają więc do czynienia tylko z prawem swojego kraju. Koszty obrony i czas poświęcany na obronę rośnie.

Zmieniają się też sposoby komunikacji społecznej:

“Powodem ataku typu SLAPP może być dziś nie tylko materiał w mediach, ale protest czy akcja plakatowa" – mówił na konferencji prasowej Charlie Holt z Greenpeace.

"To jest walka Dawida z Goliatem. Musimy ją uczynić nieco bardziej fair” - podkreślała Jourová.

Kary za SLAPPy transgraniczne

Projektowana dyrektywa ogranicza się tylko do szczególnych, ale najcięższych spraw: kiedy dziennikarz/aktywista/naukowiec pozywany jest przed sąd innego kraju. W Unii albo poza nią. To ten przypadek, kiedy atakujący wybiera sobie system prawny, w którym najłatwiej będzie mu dopiec ofierze. Obrona w takim przypadku jest niezwykle kosztowna i czasochłonna.

W cywilnych sprawach transgranicznych można będzie na wczesnym etapie ocenić, czy nie mamy do czynienia ze SLAPPem. W takim przypadku sąd mógłby:

  • oddalić sprawę (to na powodzie będzie ciążył obowiązek udowodnienia, że zarzuty są dobrze udokumentowane i nie mają na celu tylko nękania),
  • nałożyć na powoda w sprawie typu SLAPP obowiązek poniesienia wszystkich kosztów prawnych,
  • zasądzić odszkodowanie dla ofiary SLAPP (także za straty psychiczne),
  • nałożyć dodatkowo grzywnę za nadużywanie prawa do nękania obywateli,
  • odmówić uznania wyroku sądu z państwa trzeciego, jeśli jest to sprawa typu SLAPP. Tu chodzi zwłaszcza o sprawy wytaczane Europejczykom przed sądami brytyjskimi – tamtejsze prawo i procedura wyjątkowo sprzyja SLAPPom.

Dyrektywa ma działać odstraszająco. Dlatego po jej przyjęciu przez Parlament Europejski i Radę (czyli państwa członkowskie) będzie miała zastosowanie do toczących się już spraw. Zadziała w przypadku ataku rosyjskich oligarchów lub wielki biznes na media, ale także jeśli belgijski antyszczepionkowiec pozwie holenderskiego naukowca w Belgii.

Jeśli jednak belgijski antyszczepionkowiec dla Holendra wybierze sąd holenderski – to już nie.

Wygląda to na poważną dziurę w systemie, ale Jourová wyjaśnia, że ostatnią rzeczą, jakiej moglibyśmy chcieć, to odrębne prawo antySLAPPowe w każdym z krajów UE. A przy obecnym poziomie świadomości problemu przyjęcie jednolitego europejskiego prawa nie wydaje się możliwe.

Prawo nie pomoże bez aktywnych obywateli

“Państwa członkowskie nie są przygotowane do nadużyć typu SLAPP — mówiła Jourová.

Zdaje się stawiać na proces społeczny, który zmieni rzeczywistość.

Stąd obok dyrektywy będą rekomendacje. Komisja zaleci w nich krajom członkowskim rezygnację z procedury karnej w ściganiu za zniesławienie (taka możliwość jest w prawie każdym państwie członkowskim), a przynajmniej rezygnację z kary więzienia za zniesławienie. Kraje członkowskie zostaną też zobowiązane do raportowania o sprawach SLAPPowych u siebie — począwszy od 2023 roku.

Sposobem na powstrzymywanie SLAPPów powinno być też podawanie do publicznej wiadomości nazwisk prawników zaangażowanych w SLAPPy po stronie agresora.

Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że nasz polski rząd, rząd Morawieckiego, Ziobry i Kaczyńskiego wdroży te zalecenia i zrezygnuje z artykułu 212 kodeksu karnego, pozwalającego wsadzać do więzienia za zniesławienie (apele o zniesienie tego przepisu od lat pozostają bez echa). A tym bardziej trudno sobie wyobrazić, jak nasi ministrowie opisują Komisji Europejskiej procedurę nękania obywateli przez kierowaną przez nich policję i prokuraturę oraz sprawy, jakie wytacza dziennikarzom i aktywistom podporządkowana im TVP.

Ale tak jak w przypadku obowiązkowych raportów składanych przez rząd o tym, jak wygląda w Polsce realizacja postanowień konwencji ONZ, naturalną reakcją społeczeństwa obywatelskiego może być przedkładanie własnych sprawozdań.

W OKO.press od 2020 roku w ramach projektu NA CELOWNIKU* dokumentujemy szykany władzy wobec aktywistów. To maleńka część tego, co się w kraju dzieje, ale zdołaliśmy już pokazać, czym się charakteryzuje “polski SLAPP” (tu do ataku używany jest cały aparat państwa - od policji po propagandę), a także jak broni się przed tym polskie społeczeństwo obywatelskie - dzięki bezpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez prawników, a także dzięki tworzeniu więzi, organizowaniu wsparcia dla atakowanych i dzieleniu się wiedzą, jak się zachować, gdy atakuje cię państwo.

Polski przykład może stać się dla Europy ważny, bo u nas obiektem ataku są nie wybrane jednostki, ale dziesiątki zaangażowanych w sprawy publiczne obywateli.

Jourová zakłada, że najważniejsze prace nad dyrektywą uda się sfinalizować do końca roku. Jak mówi, może łatwiej jej będzie jako Czeszce zachęcić do prac nad projektem czeską prezydencję. Czesi przejmują przewodnictwo w Unii po Francuzach - od lipca.

* „Na celowniku” to projekt, który OKO.press prowadzi razem Archiwum Osiatyńskiego. Dokumentujemy działania osób zaangażowanych w obronę praworządności i praw jednostki w Polsce po 2015 r. Staramy się opisać "polski SLAPP" - represje, jakim zostali poddani aktywiści. A także to, jak państwo stara się wypchnąć ich ze sfery publicznej i zniechęcić do zabierania głosu.

Projekt prowadzimy od 2021 r. Początkowo wspierała nas w tym norweska Fundacja Rafto; od 2022 r. - amerykański German Marshall Fund.

Materiały zebrane w 2021 r. podsumowaliśmy raporcie opublikowanym na początku 2022.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze