Ataki typu SLAPP (Strategic Lawsuits Against Public Participation), czyli prawne nękanie i pozwy, których celem jest zmuszenie dziennikarza, aktywisty lub naukowca do zaprzestania zajmowania się niewygodnym dla możnych tematem, przybrały w Europie monstrualne rozmiary.
Organizacje społeczne, które brały udział w pracach nad antySLAPPowymi rozwiązaniami, udokumentowały sprawy z całej Europy: z Bułgarii, Chorwacji, Słowenii, Włoch i Francji. Z Polski – podawane są przykłady “Gazety Wyborczej”, OKO.press i Tomasza Piątka. Autorzy raportów wskazują jednak, że to tylko czubek góry lodowej, bo sprawy typu SLAPP nie są rejestrowane, a opinia publiczna nie jest świadoma, że dana sprawa jest przejawem gangreny toczącej Europę.
O raportach pisaliśmy tu:
Patronką antySLAPPowego prawa Unii jest zamordowana w 2017 roku maltańska dziennikarka Daphne Caruana Galizia. W chwili śmierci miała w sądach 47 spraw typu SLAPP za opisywanie finansowych malwersacji w swoim kraju. Z tego powodu też zginęła.
„Pracowaliśmy nad tym projektem w imieniu Daphne i miałam wrażenie, że Daphne współpracuje z nami. Chciałam, by nowe prawo było nazwane jej imieniem. Tak się nie stało, ale myślę, że nieformalnie można mówić o Prawie Daphne” – mówiła na czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli inicjatorka projektu ze strony Komisji Europejskiej, wiceprzewodnicząca Komisji Vĕra Jourová.
Obok niej siedział Mathew Caruana Galizia, syn zamordowanej, dziennikarz śledczy i szef Daphne Caruana Galizia Foundation. To ta fundacja wraz z innymi organizacjami pozarządowymi naciskała na KE i pomagała jej wypracować antySLAPPowe rozwiązania.

“Prawo Daphne” jest efektem analizy zmian społecznych w Europie: przepisy o zniesławieniu miały bronić ludzi przed atakami potężnych korporacji medialnych. Ale teraz media są słabe, a biznes coraz mocniejszy.
Do tego korporacje zarabiające np. na rynku energii albo produkcji żywności, mają interesy transgraniczne – dlatego łatwo im atakować ponad granicami. Ludzie nie mają więc do czynienia tylko z prawem swojego kraju. Koszty obrony i czas poświęcany na obronę rośnie.
Zmieniają się też sposoby komunikacji społecznej:
“Powodem ataku typu SLAPP może być dziś nie tylko materiał w mediach, ale protest czy akcja plakatowa” – mówił na konferencji prasowej Charlie Holt z Greenpeace.
„To jest walka Dawida z Goliatem. Musimy ją uczynić nieco bardziej fair” – podkreślała Jourová.
Kary za SLAPPy transgraniczne
Projektowana dyrektywa ogranicza się tylko do szczególnych, ale najcięższych spraw: kiedy dziennikarz/aktywista/naukowiec pozywany jest przed sąd innego kraju. W Unii albo poza nią. To ten przypadek, kiedy atakujący wybiera sobie system prawny, w którym najłatwiej będzie mu dopiec ofierze. Obrona w takim przypadku jest niezwykle kosztowna i czasochłonna.
W cywilnych sprawach transgranicznych można będzie na wczesnym etapie ocenić, czy nie mamy do czynienia ze SLAPPem. W takim przypadku sąd mógłby:
- oddalić sprawę (to na powodzie będzie ciążył obowiązek udowodnienia, że zarzuty są dobrze udokumentowane i nie mają na celu tylko nękania),
- nałożyć na powoda w sprawie typu SLAPP obowiązek poniesienia wszystkich kosztów prawnych,
- zasądzić odszkodowanie dla ofiary SLAPP (także za straty psychiczne),
- nałożyć dodatkowo grzywnę za nadużywanie prawa do nękania obywateli,
- odmówić uznania wyroku sądu z państwa trzeciego, jeśli jest to sprawa typu SLAPP. Tu chodzi zwłaszcza o sprawy wytaczane Europejczykom przed sądami brytyjskimi – tamtejsze prawo i procedura wyjątkowo sprzyja SLAPPom.
Dyrektywa ma działać odstraszająco. Dlatego po jej przyjęciu przez Parlament Europejski i Radę (czyli państwa członkowskie) będzie miała zastosowanie do toczących się już spraw. Zadziała w przypadku ataku rosyjskich oligarchów lub wielki biznes na media, ale także jeśli belgijski antyszczepionkowiec pozwie holenderskiego naukowca w Belgii.
Jeśli jednak belgijski antyszczepionkowiec dla Holendra wybierze sąd holenderski – to już nie.
Wygląda to na poważną dziurę w systemie, ale Jourová wyjaśnia, że ostatnią rzeczą, jakiej moglibyśmy chcieć, to odrębne prawo antySLAPPowe w każdym z krajów UE. A przy obecnym poziomie świadomości problemu przyjęcie jednolitego europejskiego prawa nie wydaje się możliwe.
Prawo nie pomoże bez aktywnych obywateli
“Państwa członkowskie nie są przygotowane do nadużyć typu SLAPP — mówiła Jourová.
Zdaje się stawiać na proces społeczny, który zmieni rzeczywistość.
Stąd obok dyrektywy będą rekomendacje. Komisja zaleci w nich krajom członkowskim rezygnację z procedury karnej w ściganiu za zniesławienie (taka możliwość jest w prawie każdym państwie członkowskim), a przynajmniej rezygnację z kary więzienia za zniesławienie. Kraje członkowskie zostaną też zobowiązane do raportowania o sprawach SLAPPowych u siebie — począwszy od 2023 roku.
Sposobem na powstrzymywanie SLAPPów powinno być też podawanie do publicznej wiadomości nazwisk prawników zaangażowanych w SLAPPy po stronie agresora.
Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że nasz polski rząd, rząd Morawieckiego, Ziobry i Kaczyńskiego wdroży te zalecenia i zrezygnuje z artykułu 212 kodeksu karnego, pozwalającego wsadzać do więzienia za zniesławienie (apele o zniesienie tego przepisu od lat pozostają bez echa). A tym bardziej trudno sobie wyobrazić, jak nasi ministrowie opisują Komisji Europejskiej procedurę nękania obywateli przez kierowaną przez nich policję i prokuraturę oraz sprawy, jakie wytacza dziennikarzom i aktywistom podporządkowana im TVP.
Ale tak jak w przypadku obowiązkowych raportów składanych przez rząd o tym, jak wygląda w Polsce realizacja postanowień konwencji ONZ, naturalną reakcją społeczeństwa obywatelskiego może być przedkładanie własnych sprawozdań.
W OKO.press od 2020 roku w ramach projektu NA CELOWNIKU* dokumentujemy szykany władzy wobec aktywistów. To maleńka część tego, co się w kraju dzieje, ale zdołaliśmy już pokazać, czym się charakteryzuje “polski SLAPP” (tu do ataku używany jest cały aparat państwa – od policji po propagandę), a także jak broni się przed tym polskie społeczeństwo obywatelskie – dzięki bezpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez prawników, a także dzięki tworzeniu więzi, organizowaniu wsparcia dla atakowanych i dzieleniu się wiedzą, jak się zachować, gdy atakuje cię państwo.
Polski przykład może stać się dla Europy ważny, bo u nas obiektem ataku są nie wybrane jednostki, ale dziesiątki zaangażowanych w sprawy publiczne obywateli.
Jourová zakłada, że najważniejsze prace nad dyrektywą uda się sfinalizować do końca roku. Jak mówi, może łatwiej jej będzie jako Czeszce zachęcić do prac nad projektem czeską prezydencję. Czesi przejmują przewodnictwo w Unii po Francuzach – od lipca.
* Cykl “Na celowniku”, w którym dokumentuje szykany ze strony ludzi pozostających w służbie państwa PiS, prowadzimy obecnie dzięki wsparciu German Marshall Fund
"Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że nasz polski rząd, rząd Morawieckiego, Ziobry i Kaczyńskiego wdroży te zalecenia i zrezygnuje z artykułu 212 kodeksu karnego, pozwalającego wsadzać do więzienia za zniesławienie".
Jeżeli kraje członkowskie wdrożą dyrektywę to należy nie wątpić a właśnie sobie wyobrazić, że będzie przestrzegana.
Jeżeli po zatwierdzeniu dekretu polski rząd będzie kontynuować używanie § 212 KK stawiając go ponad prawem europejskim i dalej będzie nękał osoby dochodzące prawdy (dziennikarzy, przedstawicieli NIKu), prawników (Giertych) czy polityków (za wieszanie bucików dziecięcych przy kościele) to my wszyscy -obywatele RP- mamy moralny obowiązek pokazać, że na naszych oczach i w naszej obecności łamane jest prawo i niszczona demokracja. Nikt inny tylko – my sami- jesteśmy odpowiedzialni za rządy w Polsce, aktualne i przyszłe, za wypracowanie i obowiązywanie ustroju politycznego (demokratycznego, technokratycznego lub autorytarnego). Jeżeli biernie będziemy przyglądać się jak codziennie odbierane są nam cząsteczki wolności to musimy zdawać sobie sprawę, że swoją pasywnością aktywnie budujemy i utrwalamy system polityczny. I dokładnie ten, przez nas stworzony system polityczny, biernie- aktywnie sobie zaserwujemy w przyszłości przekazując go dzieciom, wnukom, rodzicom, przyjaciołom, nawet wrogom.
Na Węgrzech, po wyborach, młodzi demokraci mówią o konieczności opuszczenia kraju, w którym nie da się żyć. W Polsce starsi Polacy mówią, że przeżyli komunę, że "zrobili już swoje" wychodząc na barykady. "Teraz czas na młodych a ci są jakoś tak średnio zaangażowani". Jako Polacy oczekujemy masowego sprzeciwu Rosjan wyrażonego Putinowi i jego dyktaturze.
"Gdy setki, tysiące, miliony protestujących pojawią się na ulicy to przecież wszystkich nie zamkną? – słyszę.
Nas wszystkich szokuje wojna, czujemy niepokój i zagrożenie, ale naszej większości nie przeszkadza dyskryminacja umierających na granicy z Białorusią uchodźców, systematyczne odbieranie nam wolności w szkołach, w mediach, na mównicach, w sądach, na ulicy. "Mnie to nie dotyczy. Nie pracuję w sądzie, nie mam dziecka w szkole, nie wierzę w propagandę sączoną z ambony a uchodźcom przecież pomagam (ukraińskim)".
Jeśli cytaty, to jeszcze jeden:
„Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju” John F. Kennedy.
Czyli "aktywisci" lub media domagaja sie bezkarnosci gdy klamia, rzuczaja oszczerstwa, manipulaja, biora udzial w klamliwaych akcjach propagandowych np. tak organizowana w 2019 przez onet, oko, gw, iusticie, themis i tvn gdzie wymyslono grupe kasta i powtorzona ostatnio. "Super"pomysl. Ewa z oko juz wie ze nie nalezy klamac zreszta w tej klamliwej nagonce kilku innych "dziennikarzy" tez zostalo skaznych prawomocnymi wyrokami.
Wlasnie w taki sposob przesladuje sie w Polsce osoby sprzeciwiajace sie dyktaturze lpg,ratujace życie dzieci nienarodzonych,protestujace przeciw wciagnieciu Polski do wojny na Ukrainie lub przymusowi szczepien.
W Polsce to tak samo zmieni, jak w każdym innym kraju. Pisanie bzdur, że na razie nie zmieni jest odwoływaniem się do jakiejś mitycznej przyszłości. Powinniśmy nie tylko dążyć do szybkiego wdrożenia tego prawa ale również do jego egzekwowania, także w Polsce. Od zaraz.
Rozumiem skąd się wzięło to przejęzyczenie autorki ale poważny dziennikarz powinien kontrolować każde zdanie, które pisze.