„Istnieją skuteczne rozwiązania, takie jak odłowienie i przeniesienie ryb w bezpieczne miejsce, wolne od złotych alg” – wyjaśnia w petycji do premiera Tuska prof. Bogdan Wziątek. Tymczasem z Kanału Gliwickiego wyławiane są poparzone toksynami ciała martwych ryb
Na zdjęciu: ryby wyłowione z Odry w 2022 roku.
Od 29 kwietnia do 7 maja z opolskiego odcinka Kanału Gliwickiego wyłowiono 1,5 tony ciał martwych ryb – takie dane podaje biuro prasowe wojewody opolskiego.
W rzeczywistości ofiar tegorocznego zakwitu złotej algi może być znacznie więcej. Profesor Bogdan Wziątek, przewodniczący Rady Naukowej Polskiego Związku Wędkarskiego, informuje, że wyłowiono już ponad 2 tony – a są to tylko ryby, które wypłynęły na powierzchnię wody. Nie wiemy, ile z nich leży na dnie.
Wystarczyło kilka cieplejszych dni, żeby złota alga zakwitła w Kanale Gliwickim. Od katastrofy odrzańskiej miną za chwilę dwa lata, a sytuacja się nie zmienia. Powstała petycja do Donalda Tuska o uratowanie ryb, które duszą się od toksyn w Kanale.
Przypomnijmy: pod koniec lipca 2022 roku wędkarze znad Kanału Gliwickiego i Odry zaczęli alarmować o martwych rybach wypływających na powierzchnię wody. To była kolejna taka sytuacja – pierwszy pomór zaobserwowano w marcu.
Rząd Zjednoczonej Prawicy przez niemal dwa tygodnie ignorował te sygnały. Zareagował, dopiero kiedy martwe ryby zaczęły pojawiać się w pobliżu granicy z Niemcami. Szukanie przyczyny śmierci ryb trwało kolejne tygodnie. Pod koniec sierpnia 2022 okazało się, że organizmy żyjące w wodzie giną od oparzeń toksyną złotej algi. To gatunek, którego nigdy wcześniej nie stwierdzono w polskich rzekach.
W Odrze miał idealne warunki rozwoju: wysoką temperaturę, niski stan wody i wysokie zasolenie. Zasolenie to wynik spuszczania do rzeki ścieków przemysłowych, a przede wszystkim wód pokopalnianych. Woda w Kanale Gliwickim, który w Kędzierzynie-Koźlu wpływa do Odry, jest bardziej zasolona niż ta w Bałtyku.
W katastrofie 2022 zginęły miliony ryb, małż i innych organizmów żyjących w wodzie. W 2023 roku zakwit się powtórzył – choć nie na tak ogromną skalę.
„Mamy tutaj śródlądowe słone morze i dopóki się go nie pozbędziemy, to algi będą znajdowały warunki do życia i wzrostu. Katastrofa, taka jak w 2022 roku, może się powtórzyć. Pytanie tylko: kiedy?” – mówił w OKO.press dr hab. Bogdan Wziątek w lutym 2024. Wtedy zaobserwował pierwsze ciała martwych ryb wypływające na powierzchnię.
Końcówka lutego była słoneczna – chociaż oczywiście nieupalna. To nie przeszkodziło złotej aldze w wydzielaniu toksyny, zabijającej ryby.
„Może to wskazywać na to, że powstały nowe szczepy z coraz większą tolerancją na warunki środowiskowe” – wyjaśniał wtedy naukowiec. Być może złota alga nie będzie potrzebowała już bardzo wysokich temperatur, żeby zakwitnąć.
Tuż przed majówką 2024 w całej Polsce notowane były bardzo wysokie temperatury. 29 kwietnia Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podawał, że temperatura miejscami była o 7 stopni Celsjusza wyższa niż średnia wieloletnia. „Kwiecień będzie kolejnym miesiącem temperaturowo powyżej normy” – informował Instytut.
Już 29 kwietnia odłowiono pierwsze martwe ryby w Kanale Gliwickim.
Kolejne ciepłe dni przyniosły coraz niższy stan wody i coraz wyższą jej temperaturę. 2 maja Główny Inspektorat Ochrony Środowiska ogłosił II stopień (w trzystopniowej skali) zagrożenia dotyczący występowania złotej algi w pobliżu gliwickiej Mariny – czyli tam, gdzie zaczęła się katastrofa w 2022 roku.
Przewodność elektrolityczna (im większa, tym większe zasolenie) wody wyniosła aż 5190 mikrosimensów/cm. 6 maja było to już 5730 mikrosimensów/cm. Rekord w Kanale to prawie 7 tysięcy mikrosimensów. Wykryto aż 235,11 mln komórek złotej algi w litrze. Dla porównania – w lutym, kiedy pojawiły się pierwsze martwe ryby, było to 78 mln.
Po katastrofie z 2022 monitoring w Kanale Gliwickim i Odrze jest prowadzony stale, a jego wyniki może sprawdzić każdy. Jak przekonują eksperci, taki monitoring jest potrzebny, jednak nie rozwiązuje żadnego problemu. Wskazuje skutek, ale nie przyczynę.
„Urzędnicy w swoich komunikatach informują o liczbie złotych alg w litrze wody. A to nie ma znaczenia. Liczy się to, że umierają ryby. To one są problemem” – mówił portalowi Opolska360 dr hab. Bogdan Wziątek.
W rozmowie z OKO.press wyjaśniał, że problemem są solanki, wpływające do Odry z kopalń. Ich likwidacją rząd powinien zająć się pilnie, ale to będzie długi proces. Istnieją jednak metody, które mogłyby uratować ryby tu i teraz: odławianie ich i przenoszenie do zbiorników o mniejszym zasoleniu oraz montowanie specjalnych barier, które odstraszą ryby od wpływania do zasolonej wody.
Poprzedni rząd – mówił naukowiec – nie był zainteresowany rozmową na ten temat. We wrześniu 2023 grupa posłów i posłanek złożyła w tej sprawie interpelację do resortów infrastruktury i rolnictwa. Oba ministerstwa w odpowiedzi podkreślały, że taki odłów jest bardzo trudny, a przeżywalność ryb – niewielka.
Profesor Wziątek się z tym nie zgadza i zaznacza, że odłów może być dla ryb ratunkiem. Dlatego postanowił napisać petycję do premiera Donalda Tuska.
„Ryby nie muszą tam ginąć. Istnieją skuteczne rozwiązania, takie jak odłowienie i przeniesienie w bezpieczne miejsce, wolne od złotych alg. Takie działania sprawdziły się w czasie podobnego kryzysu w Anglii, gdzie uratowano blisko 500 tys. ryb” – czytamy w petycji.
„W sytuacji kryzysowej kluczowe jest szybkie, skutecznie działanie urzędników. Brak decyzji i bezwład, jaki obserwujemy w tej sprawie, doprowadzi do katastrofy. Domagamy się pilnej reakcji i wdrożenia działań! Ludzie rybom zgotowali ten los i najwyższy czas, by wzięli za to odpowiedzialność Panie Premierze!”.
Naukowiec podkreśla, że odłów nie jest trudny, ale wymaga konkretnych decyzji rządu, „których pomimo licznych apeli (ostatnie skierowane do Ministerstwa Infrastruktury pismo ZG Polskiego Związku Wędkarskiego nadane zostało w lutym 2024)” wciąż brakuje. „Dalej więc ryby giną w Kanale Gliwickim, chociaż przynajmniej część z nich mogłaby żyć w innych zbiornikach” – czytamy.
Kanał Gliwicki i Odra są silne obciążone zrzutami wód kopalnianych. Kopalnie węgla są odwadniane, a wody dołowe, ekstremalnie zasolone, trafiają do rzeki. To nie jest nowy problem – już w 1999 roku Najwyższa Izba Kontroli publikowała raport dotyczący ogromnych ładunków soli trafiających do rzek.
"Jednocześnie występowanie w zasolonych wodach złotej algi (czyli bezpośredniej przyczyny śmierci ryb i innych organizmów wodnych w Odrze) od lat 70 ubiegłego wieku wielokrotnie rejestrowano poza granicami Polski – w rejonach przybrzeżnych, a także w jeziorach i rzekach – gdzie zakwity tego glonu prowadziły do masowego śnięcia ryb.
Tymczasem według informacji Polskiego Towarzystwa Hydrobiologów żadne krajowe badania w tym zakresie nie były przed kryzysem prowadzone, mimo że problem narastającego zasolenia wód w dorzeczu Górnej Odry i wynikającego stąd pogorszenia jakości wód identyfikowany był już od wielu lat" – wskazywał NIK w raporcie po katastrofie z 2022 roku.
29 kwietnia 2024 roku zwołano międzyresortowy zespół ekspercki, który analizuje różne rozwiązania kryzysu, w tym zwiększenie retencji wód kopalnianych oraz inwestycje w systemy odsalania i oczyszczania wód. „IMGW-PIB pracuje nad stworzeniem dynamicznego modelu hydrologicznego, który umożliwi »widzenie się« zrzutów, po to, aby uniknąć kumulacji zanieczyszczeń w rzece” – podaje resort środowiska.
Żeby Odra była bezpieczna, konieczne jest ograniczenie zrzutów solanki. A przede wszystkim – stopniowe odchodzenie od wykorzystania węgla do produkcji energii.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze