Kancelaria Prezydenta opublikowała 5 sierpnia podsumowanie działalności Andrzeja Dudy w pierwszym roku II kadencji. Duda przechwala się promowaniem szczepień na COVID-19. Przypominamy, co prezydent na prawdę mówił, jak igrał z demonem antyszczepionkowym
Na pierwszym miejscu podsumowania działalności Andrzeja Dudy w pierwszym roku II kadencji (Duda został zaprzysiężony 6 sierpnia 2020) znalazła się jego energiczna walka z pandemią koronawirusa.
A konkretnie? "Był w stałym kontakcie z przedstawicielami służb zaangażowanych w walkę z pandemią. Zainaugurował cykl spotkań w Pałacu Prezydenckim z przedstawicielami organizacji społecznych biorących udział w walce z COVID-19".
Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – w jego ramach od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
Ale, jak się okazuje, usilnie też promował szczepienia: "Zorganizował wideokonferencję z ekspertami, którzy odpowiadali na pytania od internautów i jednogłośnie zachęcali do szczepień. Powołując Radę do spraw Ochrony Zdrowia, Prezydent podkreślał konieczność realizacji Narodowego Programu Szczepień, by jak najszybciej pokonać pandemię. Narodowa strategia szczepień była również tematem spotkania w BBN, na które Prezydent Andrzej Duda zaprosił przedstawicieli rządu z Premierem oraz szefem GIS. Prezydent prowadził konsultacje z kierownictwem Agencji Rezerw Materiałowych na temat reformy systemu rezerw strategicznych", czytamy na stronie. Poza tym odwiedzał szpitale i odznaczał medyków.
Nie, panie prezydencie, to nie jest promocja szczepień. To potrzebne, czy raczej konieczne, wynikające z obowiązku - spotkania, mające usprawnić działania Narodowego Programu Szczepień.
Do promocji szczepień prezydent nie przyłożył się w najmniejszym stopniu, nie słyszeliśmy, by wziął udział w jakiejkolwiek akcji promocyjnej. A mógłby, bo wciąż jest liderem w rankingach zaufania do polityków.
Słyszymy natomiast, co mówi w wywiadach, o których jest najgłośniej.
28 lipca 2021 dr Paweł Grzesiowski zaapelował do prezydenta, by ten zaangażował się w promocję szczepień.
Co na to Duda? W Polsat News, na pytanie o apel dr. Grzesiowskiego, odpowiedział: "Ja wierzę w to, że ludzie mają swoją mądrość i sami ustalają, co powinni ze sobą zrobić, więc tutaj jestem sceptyczny wobec jakichkolwiek metod przymuszania. Oczywiście jestem za tym, żeby apelować, oczywiście jestem za tym, żeby tworzyć różnego rodzaju akcje promocyjne, ale jestem tutaj za taką miękką perswazją, a nie absolutnie za jakimś przymusowym systemem, a to dlatego, że u Polaków zawsze jakikolwiek przymus budził głęboki sprzeciw. Dlatego tutaj byłbym bardzo wstrzemięźliwy. Uważam, że jest to w jakimś sensie robienie ludziom krzywdy".
Co jeszcze mówił w ramach "promocji"?
Działania prezydenta wobec pandemii COVID-19: Promocja szczepień przeciwko COVID-19
"Miałem złe doświadczenia związane ze szczepionką przeciw grypie wśród moich kolegów, którzy się szczepili i bardzo ciężko przechodzili grypę. Stwierdziłem, że to nie ma sensu, bo po co eksperymentować na sobie, po co brać jakieś iniekcje do swojego organizmu, a potem to i tak nie przynosi to żadnego efektu i człowiek ciężko choruje", stwierdził prezydent w lipcu 2020 w programie Imponderabilia.
Na pytanie, czy zamierza się zaszczepić przeciwko COVID-19, gdy taka szczepionka się pojawi, odpowiedział: "Jeżeli by się okazało, że jest bardzo bardzo sprawdzona i nie ma poważnych przypadków skutków ubocznych, to byłbym w stanie to rozważyć".
Gorzej, na debacie w Końskich przed II turą wyborów prezydenckich (też w lipcu 2020) stwierdził: "Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Powiem państwu otwarcie: ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie. Miałem oczywiście różne szczepienia jako dziecko i później jako dorosły chłopak, ale na grypę się nigdy nie szczepiłem i nie chcę się szczepić". Prezydent ociera się o sceptycyzm szczepionkowy. Lekarze od lat apelują o szczepienie się na grypę, a w 2020 roku apelowali szczególnie — ograniczenie zachorowań na grypę mogło pomóc w walce z pandemią COVID-19.
Oczywiście, szczepionek na COVID-19 jeszcze wtedy nie było, nie było wiadomo, czy taka szczepionka powstanie, więc wypowiedzi prezydenta nie można odczytywać tak samo, jak dzisiaj. Ale taka wypowiedź padła.
Tymczasem w grudniu 2020 szczepionka już była i wiadomo było, że rząd będzie robił wszystko, by wyszczepić największą liczbę osób.
"Nie jestem w ogóle zwolennikiem, jeżeli ktoś operuje igłą w okolicach moich ramion, przedramion czy jakiejkolwiek części ciała. Nie lubię tego. Taka jest prawda i wszyscy ci, którzy kiedykolwiek pobierali ode mnie krew, doskonale to wiedzą i znają mnie od tej strony", zwierzył się prezydent Andrzej Duda w grudniu 2020 roku, gdy cała Europa czekała na pierwsze dostawy szczepionek, które zapewne w pierwszym półroczu 2021 roku uratowały życie tysiącom ludzi. Dodał, owszem, że szczepić się trzeba, że to patriotyczny obowiązek.
Po kolejnych sześciu miesiącach, już zaszczepiony pierwszą dawką Astra Zeneki, Duda znienacka podał w wątpliwość jej skuteczność:
"Czy możemy mówić o tym, że jeżeli liczba zachorowań dziennie w moim kraju, czyli w Polsce, spadła w tej chwili do takiego poziomu, jaki notowaliśmy dokładnie rok temu, czyli między 200-400 przypadków każdego dnia – to czy rzeczywiście możemy się cieszyć, że jest to efekt szczepienia, czy też jest to efekt po prostu tego, że mamy takie, a nie inne warunki atmosferyczne, pogodowe, że taka jest pora roku. W zeszłym roku nie mieliśmy szczepionki, a tych przypadków było tyle samo", rozmyślał w czerwcu 2021 podczas międzynarodowej konferencji GLOBSEC.
I wreszcie najnowsza wypowiedź, paradoksalnie najbardziej absurdalna w momencie, w którym jesteśmy. 30 lipca prezydent w Polsat News został zapytany o wprowadzenie obowiązkowych szczepień: "Każdy z tych pomysłów [z innych krajów - przyp. red.] będzie wzbudzał kontrowersje. Warto, by na ten temat dyskutowano. U mnie także trwają dyskusje na te tematy. Jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec jakiejkolwiek obowiązkowości, jeżeli chodzi o szczepienia. Wielokrotnie to deklarowałem.
Sam się zaszczepiłem, bo uważam, że taka była konieczność związana też z pełnioną przeze mnie funkcją – czy mi się to podoba, czy nie. Natomiast jestem przeciwnikiem tego, by zmuszać ludzi do podejmowania takich decyzji".
Na pytanie, czy grupy zawodowe powinny mieć obowiązek szczepienia, powiedział: "To kwestia wolnej woli człowieka. I dlatego jestem za tym, by mobilizować, namawiać, ustanawiać na tę okoliczność również różnego rodzaju akcje promocyjne, by ułatwiać dostęp, tłumaczyć. Ale jestem bardzo wstrzemięźliwie nastawiony wobec wprowadzania tu jakiegokolwiek obowiązku".
Następnie zaznaczył, że "ludzie tę odporność nabywają w różny sposób", gdy na przykład przechorują koronawirusa. Tak jakby przechorowanie miało być alternatywą dla szczepień. Lekarze zalecają, by po przejściu covid-19 odczekać i się zaszczepić.
Na pytanie, czy mógłby stać się ambasadorem szczepień i namawiać ludzi do szczepień (za namową dr. Grzesiowskiego), odpowiedział: "Ja wierzę, że ludzie mają swoją mądrość. Jestem za miękką perswazją, ale nie za przymusem" (chociaż pytanie przymusu nie dotyczyło). Oburzył się też na propozycję, by do kin wpuszczać tylko osoby zaszczepione.
Czy jednoznacznie zaapeluje pan do widzów, by się zaszczepili, zapytał następnie prowadzący. Duda: "Bardzo apeluję o to, aby jeszcze raz to rozważyli. Dlatego że jak widzieliśmy i przekonaliśmy się, epidemia koronawirusa i w ogóle koronawirus jako taki jest niebezpieczny i zdarzają się i były przypadki absolutnie tragiczne".
W ten właśnie sposób prezydent Duda wykorzystał wywiady, za pomocą których mógł zachęcić swoich wyborców do szczepień i w ten sposób uchronić tysiące ludzi. Wypowiedź publiczną wykorzystał, by
Nie, to nie jest promocja szczepień.
Jak opisywaliśmy w OKO.press Duda popisał się w lipcu 2020 kolejną wypowiedzią na temat szczepień podając przykład grypy:
„Jeżeli chodzi o szczepionkę. Absolutnie nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie.
Miałem oczywiście różne szczepienia jako dziecko i później jako dorastający chłopak, ale na grypę się nigdy nie szczepiłem i nie chcę się szczepić, i uważam, że szczepienia na koronawirusa absolutnie nie powinny być obowiązkowe".
W ten sposób prezydent doprecyzował swoją ogólną postawę wobec szczepionek, na granicy uprzedzeń i nieracjonalnej niechęci wobec osiągnięć medycyny. Nie ma znaczenia, czy Duda ma takie obskuranckie poglądy, czy kierował się kalkulacją w wyborach prezydenckich; tak czy owak wypowiedzi polskiego prezydenta były szkodliwe dla zdrowia Polek i Polaków.
Komentował to w OKO.press dr Paweł Grzesiowski, pediatra, specjalista ds. profilaktyki zakażeń:
„Jestem wstrząśnięty. Nie wiem nawet jak to skomentować, bo to brzmi jak zaproszenie do tańca demona antyszczepionkowego. Od lat jednym z głównych haseł polskich antyszczepionkowców jest zniesienie obowiązku szczepień, ale w rzeczywistości, ci ludzie próbują niszczyć ideę szczepień, podważając ich bezpieczeństwo i skuteczność. Z całą pewnością, polityczne wykorzystanie epidemii i szczepień w takim momencie kampanii wyborczej, to jest po prostu horror".
To także nie czas na wymuszony apel o "rozważenie". Czwarta fala niewątpliwie się zbliża (wzrost zachorowań o 20 proc. tydzień do tygodnia):
A Polacy przestali się szczepić. I wciąż daleko nam do odporności stadnej:
Wbrew temu, co próbują nam wmówić politycy PiS, nie jesteśmy też wcale w czołówce szczepiących się. A konkretnie - jesteśmy na 21. miejscu w UE biorąc pod uwagę procent obywateli zaszczepionych co najmniej jedną dawką. Za nami - Słowenia, Słowacja, Chorwacja, Łotwa, Rumunia i Bułgaria. A przed nami - cała pozostała dwudziestka Unii Europejskiej:
Najnowsze badania pokazują, że zaszczepieni mają dwukrotnie mniejszą szansę zakazić się nowym wariantem Delta. Ochrona przed ciężki przebiegiem covid-19 (w wariancie Delta) sięga nawet 90 proc. Ministerstwo Zdrowia podało także, że od momentu rozpoczęcia szczepień drugą dawką zaledwie 0,64 proc. zaszczepionych zakaziło się koronawirusem. Czyli działa.
Ale Polacy nie tylko przestali się szczepić. Obserwujemy antyszczepionkowe wzmożenie - wśród polityków i obywateli. Codziennie dowiadujemy się o "incydentach" - ataku na punkt szczepień, sanepid lub "interwencję" posła Brauna lub posłanki Siarkowskiej w jakiejś placówce.
Przegrywa na tym głównie (poza nami - obywatelami) minister Niedzielski, któremu zapewne naprawdę zależy, by Polacy się wyszczepili i oszczędzili mu kryzysu ochrony zdrowia, kolejnych lockdownów, niepopularnych decyzji, rosnącej liczby zgonów. Atak na siedzibę sanepidu w Zamościu nazwał najostrzej - aktem terroru. I obiecał błyskawiczne i zdecydowane działania w celu ujęcia sprawcy.
Na tym posterunku jest raczej samotny. Chociaż większość członków rządu i polityków PiS zazwyczaj delikatnie zachęcają do szczepień, są przeciwni przymusowi lub "przywilejom" dla zaszczepionych. Gorliwiej zastrzegają, że są za wolnością, niż przekonują, by się szczepić. A są wśród nich oczywiście i otwarci sceptycy - jak Janusz Kowalski - którzy bardziej niż Covid-19 boją się "sanitaryzmu". I stanowią problem dla agendy rządu.
A na tym tle dodatkowo wyróżnia się prezydent Duda, który zamiast przy każdej możliwej okazji namawiać do szczepień i podkreślać, że uratują one tysiące ludzi, snuje rozważania o wolności.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze